„Co to jest 3 tysiące osób?” – „Garstka wichrzycieli!”. „Co to są trzy osoby?” – „Wiec protestacyjny!”
„Pałac Mostowskich w szwach już pęka,
Sprawiedliwości, tak każe ręka.
Naszych kolegów tam bez liku
W tym najliczniejszym z akademików...
Wiwat Partia, wiwat i nasz rząd!
Więc nie mówmy nic,
Chowajmy się w kąt.
Nasza Partia radę sobie da
ORMO przecież ma, że ha!”
[na mel. „Pałacyk Mihla”]
Syjonistyczne zagrożenie
„Co to jest 3 tysiące osób?” – „Garstka wichrzycieli!”. „Co to są trzy osoby?” – „Wiec protestacyjny!”. „A jedna osoba?” – „Masówka robotnicza popierająca słuszną linię PZPR!”.
Ale żarty na bok. Salę Kongresową wypakowano szczelnie aktywem partyjnym. Trwa rozprawa z „syjonistycznym zagrożeniem”. Towarzysz Wiesław napiętnuje „ludzi o moralności alfonsów” i takich, którzy „nie chcą w Polsce socjalizmu, nie chcą kapitalizmu, słowem ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra”. Aktyw partyjny stolicy skanduje: „Jakie drzewo, taki klin. Jaki ojciec, taki syn!”. Powiewają transparenty „Mosiek agresor!” nawiązujące do zwycięstwa Izraela w wojnie sześciodniowej 1967 r. Od tego przecież zaczęła się zmiana kursu... Trudno zachować chronologię wypalonych w pamięci obrazów... 11 marca, u fryzjera: „Panowie, szturmują Dom Partii”. Od Chałubińskiego potężny korek. „Golędziniacy” maszerują od strony KC w kierunku Marszałkowskiej i pałują wszystkich idących pod prąd. Przy Cedecie kierowcy samochodów naciskają na klaksony, ludzie przyłączają się do kakofonii głuchym wyciem. Czujemy siłę tłumu, jesteśmy jego częścią, wyjemy razem z nim. Budynek KC stoi, jak stał, przed nim kilka ciężarówek z działkami wodnymi. Trzeba teraz przykładać do oczu chustkę, płaczemy od gazu. Przedzieramy się w głąb Nowego Światu pomiędzy pałującymi przechodniów ORMO-wcami. Koło Pałacu Staszica milicjanci rzucają petardy i świece dymne. Zaczynamy biec. Pod Pomnikiem Mickiewicza stoi barykada. Grupa demonstrantów demoluje kino „Kultura” i wyciąga z niego jakieś nogi od foteli i krzeseł.
– Panowie, po co to... – komentują jacyś studenci. Nikt ich nie słucha.
Od Placu Saskiego chcą podjechać milicyjne gaziki. Zza barykady leci na nich grad kijów i kamieni. Do akcji przystępuje nowa kolumna ORMO. Teraz biją już dokładnie wszystkich i pakują do milicyjnych suk. Trzeba uciec na drugą stronę placyku i schować się w podcieniach koło kościoła św. Anny. Kilku ORMO-wców zamyka narożnik.
– Proszę księdza! Niech mnie ksiądz stąd wyprowadzi! – słychać. ORMO-wcy odstępują od wejścia do kościoła. Ksiądz radzi poczekać pół godziny w zakrystii. Stoją tam potężne bębny parafialnego zespołu big-beatowego. Znowu przy wejściu... Nie ma ORMO-wców, w prawo, schodami na trasę W-Z, bez biletu do pośpiesznego „L” jadącego na Ochotę...
Docenci marcowi
Znów Kazimierz Kąkol, redaktor naczelny „Prawa i Życia” w telewizji... Będą praktyki robotnicze, żeby nauczyć studentów ciężkiej pracy i respektu dla władzy. Rozwiązano Wydział Filozofii UW, na innych każe się studentom składać ponowne podania o przyjęcie na studia. Wielu studentów siedzi, niektórzy zostają informatorami SB. Według towarzysza Wiesława – Władysława Gomułki, wykładowcy żydowskiego pochodzenia okazali się „syjonistami” i wyjadą do Izraela...
#REKLAMA_POZIOMA#