Waldemar Żyszkiewicz na chłodno: Co wynika z wysłuchania Wojtunika?

Paweł Wojtunik poświęcił wizerunek łebskiego gliniarza, aby tylko zachować „nakaz milczenia” (omerta) i osłaniać osobę głównego Dona.
 Waldemar Żyszkiewicz na chłodno: Co wynika z wysłuchania Wojtunika?
/ screen YT
Na miejscu obecnego pracodawcy Pawła Wojtunika, jeśli faktycznie chce wypalić żelazem korupcję w Mołdawii, przede wszystkim wysłałbym nieźle opłacanego zagranicznego doradcę na badania w celu wykrycia ewentualnego upośledzenia pamięci w odniesieniu do rzeczy ważnych, bardzo ważnych oraz najważniejszych.

A następnie, ponieważ nie sądzę, aby badanie wykazało jakiekolwiek dysfunkcje, może z wyjątkiem tej, która w sferach zawodowo bliskich policji nosi nazwę „pójścia w zaparte”, skierowałbym wygadanego profesjonalistę na seans z wykrywaczem kłamstw i serią zapytań wzorowanych na pytaniach posłanki Małgorzaty Wassermann.

Rezultaty takiej próby mogłyby, jak sądzę, wzbudzić zainteresowanie nie tylko mołdawskiego, ale zwłaszcza chyba polskiego podatnika.
 
Arbitralne, osobiste rządy Tuska  
Dla młodzieży i osób niezbyt zainteresowanych polityką przypomnę, że w latach 2009–2012, kiedy Marcin P., dawniej Stefański, i jego rezolutna połowica, od której zapożyczył swe aktualne nazwisko, prowadzili działalność nie tylko zagrażającą istnieniu firmy LOT, naszego narodowego przewoźnika, ale skutkującą też uszczupleniem majątku kilkunastu tysięcy Polaków na kwotę blisko miliarda złotych, rządy w III RP sprawowała nominalnie koalicja PO-PSL.

Dlaczego nominalnie? Po pierwsze, PSL - wieczny koalicjant - żadnych rządów nie sprawował, tylko spożywał  frukta władzy, w demokracji tradycyjnie przeznaczone dla ugrupowań, którym bezsprzecznie należą się one za pokazową, sięgającą nieraz 360 stopni obrotowość polityczną. Po drugie, bliższy ogląd sytuacji dowodnie wskazuje, że owo sprawowanie władzy w wykonaniu Platformy Obywatelskiej nosiło również bardzo specyficzny charakter.

Premierem rządu, a przy okazji przypomnę, że w Polsce mamy system gabinetowo-parlamentarny, a nie np. prezydencki, jak w USA, był słusznie już zapomniany w kraju polityk nazwiskiem Donald Tusk. Ówczesny polski premier, podobnie jak specjalista od ostrego tłucznia i pendolino Sławomir Nowak, czy wspomniany wyżej Wojtunik, robi karierę za granicą, konkretnie w Unii Europejskiej, ponadpaństwowym tworze ostatnio przypominającym nieco kameleona.

Charakteryzując kondycję naszego państwa oraz praktykę polityczną premiera Tuska prof. Jadwiga Staniszkis, analityk instytucji, latem 2012 roku mówiła m.in. tak: „(...) żyłowaniu społeczeństwa sprzyja opanowanie administracji państwowej i samorządowej przez klasę polityczną, którą rozumiem szerzej niż tylko Platforma oraz jej zaplecze polityczne. A towarzyszy temu fatalny klimat wokół prawa, stwarzany przez Donalda Tuska i jego otoczenie: bezkarność, nieprzestrzeganie oraz brak procedur. Premier mówił w sejmie, że jego władza jest ograniczana przez prawo. To nieprawda, Tusk rządzi w sposób arbitralny, unikając tworzenia procedur w sprawach tak ważnych, jak relacje z Unią Europejską, czy dokonując wyboru ścieżki smoleńskiego śledztwa bez jakichkolwiek proceduralnych zasad. Podobną dezynwolturę wobec obowiązującego prawa widać na samym dole, w działaniach sądów, prokuratur, kuratorów w sprawie Amber Gold”.
 
Piramida POnziego w platformerskim Gdańsku
Dla znanej uczonej, ale przecież nie tylko dla niej, już wtedy było oczywiste, że zażegnanie poważnego kryzysu, który powinien zmieść rząd Tuska z większą dynamiką niż powódź w roku 1997 spłukała ze sceny politycznej ekipę Cimoszewicza, było możliwe tylko dzięki odstręczeniu ludzi od stawiania państwu jakichkolwiek wymagań czy choćby patrzenia rządzącym na ręce... W obliczu dezindustrializacji, wysokiego pułapu bezrobocia oraz braku perspektyw na krajowym rynku pracy co bardziej dynamiczni i zaradni młodzi ludzie skoncentrowali się na szukaniu indywidualnych strategii przetrwania, najczęściej wybierając po prostu emigrację zarobkową.

Ów stan społecznej apatii sprawił, że aferę Amber Gold, mimo wielu oczywistych form instytucjonalnego, a także ViP-owskiego wsparcia dla praktycznie jawnej piramidy finansowej montowanej przez Marcina i Katarzynę P., zwyczajnie zagadano.

„Zamiast uogólniającej diagnozy, obrazującej fatalny stan państwa, Polacy usłyszeli, że Amber Gold to lokalny problem, dotyczący grupy konkretnych ludzi. Natomiast w wystąpieniu sejmowym, poświęconym tej sprawie, premier Tusk skupił się głównie na ustrojowych abstrakcjach, nie mówiąc nic o państwie jako źle działającej sieci instytucji, i uciekając od politycznego pytania, dlaczego to właśnie Gdańsk, gdzie Platforma ma monopol władzy, ujawnił paraliż wszystkich instytucji. Twierdził również, że ze względu na ustrojową zasadę prawa do ryzyka i wolności nie może ponosić odpowiedzialności jako premier, ale przemilczał kwestię swojej odpowiedzialności w roli szefa partii” – powiedziała Jadwiga Staniszkis w wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność”.
 
Synergia w nic-nie-robieniu
Przypominam tę ocenę, sformułowaną na bieżąco, bo koresponduje ona z niedawnym występem (to właściwe określenie) Pawła Wojtunika przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold. Rzutki niegdyś policjant, nawet z praktyką w Scotland Yardzie, tym razem dzielnie starał się istotę sprawy zagadać, przejawiał też ogromny pociąg do mówienia o kwestiach natury ogólnej, najchętniej regulaminowych oraz formalno-proceduralnych. Szkoda tylko, że w praktyce służby, której szefował, słabo przestrzeganych.

Z tych rozlewnych opowieści zaprezentowanych przed komisją wynika jednak, że kierowane przez Wojtunika CBA w sprawie inicjatyw gospodarczych małżeństwa P. prowadziło w zasadzie strajk włoski. Co więcej, z obiegu ujawnionych przy tej okazji dokumentów, a zwłaszcza z ich treści wynika, że podobną flegmatyczność (to eufemizm) przejawiali w sprawie Amber Gold minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki oraz ówczesny szef resortu sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.

Skądinąd wiadomo że w listopadzie 2011 roku Jacek Cichocki na mocy rozporządzenia premiera Tuska uzyskał – jako tzw. minister-koordynator służb specjalnych – uprawnienia w zakresie koordynacji działań ABW, AW, SKW, SWW i CBA. Zasadne więc wydaje się pytanie o przyczyny braku koordynacji służb w tej sprawie nawet w krytycznym roku 2012, co mimo próby obchodzenia tematu jasno wynikało z nader oszczędnych wypowiedzi Pawła Wojtunika.
 
Dziś wiemy przecież, że w sprawie gdańskiej piramidy zawiodło również CBŚ i ABW, że nie wywiązały się ze swych ról ani lokalne prokuratura czy skarbówka, ani centralny UOKiK. Nawet gdański sąd rejestrowy nie stanął na wysokości zadania, bo się nie zorientował, że Marcin Stefański zmienił nazwisko na P. Jednym słowem, mieliśmy do czynienia z doskonałą synergią agend państwa w nic-nie-robieniu.

Brak jakichkolwiek prób zapobiegania aferze, mimo że pierwsze sygnały ostrzegawcze pojawiały się już w roku 2010, podobnie jak późniejsze milczenie w kwestii odszkodowań dla ofiar procederu ma jakoby dowodzić, że „teoretyczne państwo” za czasów koalicji PO-PSL nad niczym nie panowało i niczego zrobić nie mogło. Muszę powiedzieć, że nie kupuję tej narracji.
 
Tożsamość tajemniczego zegarmistrza
Ogólnie znane fakty znacznie lepiej porządkuje wykładnia, którą na portalu wPolityce przedstawił Wojciech Biedroń, pisząc m.in.: „Mam już dość tego narracyjnego kołowrotka, który w ruch puszczają niektórzy publicyści, twierdzący, że w kontekście afery Amber Gold Polska była ‘państwem teoretycznym’, służby okazały się nieudolne, a aparat państwowy słaby. Nie! Wszystkie powyższe (i wiele innych) instytucji działało doskonale i nad wyraz sprawnie. Ta szwajcarska precyzja dotyczy jednak państwa mafijnego, gdzie oszuści, bandyci, bezpieka, prokuratura, sądy i rząd żyją w upiornej symbiozie, którą dopiero dziś nazywamy patologią i którą dziś poznajemy od kuchni”.

Podobnie to widzę. Jeśli jednak mówimy A, to dopowiedzmy B, C i jeszcze dalej... Do spodu. Sprawny po szwajcarsku mechanizm, ktoś przecież musiał skonstruować i puścić w ruch. Lub co najmniej dać przyzwolenie. Może warto wreszcie podjąć refleksję nad tożsamością tajemniczego zegarmistrza, zaczynając od kilku pytań pomocniczych.

Na przykład takich: Kto jest w stanie lepiej zapewnić spolegliwość szefów różnych służb niż minister-koordynator? Albo kto jest w stanie wpłynąć tonizująco na aktywność resp. niedziałanie szefów kilku całkiem odmiennych resortów niż ich zwierzchnik? Kto mógłby mieć porównywalny wpływ na centralne instytucje stołeczne i jednocześnie na ich lokalne agendy trójmiejskie? Ot, kilka takich ogólnych kwestii z zakresu technologii rządzenia, które w dziwny sposób umknęły uwadze Pawła Wojtunika.

No, ale ja się tu wyzłośliwiam, zamiast docenić lojalność byłego szefa CBA, w imię której był on gotów poświęcić wizerunek bezstronnego profesjonalisty. Ciekawe jednak, dlaczego eks-szef służby specjalnej powołanej przecież „do zwalczania korupcji w życiu publicznym i gospodarczym, w szczególności w instytucjach państwowych i samorządowych, a także do zwalczania działalności godzącej w interesy ekonomiczne państwa” zamiast lojalności wobec zadań służby, którą kierował, wybrał lojalność wobec ojca Józefa Bąka? 
 
Waldemar Żyszkiewicz     
 
26 stycznia 2018
 
Pierwodruk w Obywatelskiej. Gazecie Kornela Morawieckiego nr 159

 

POLECANE
Somalijka zawrócona z Niemiec do Polski złożyła sprawę do sądu w Berlinie Wiadomości
Somalijka zawrócona z Niemiec do Polski złożyła sprawę do sądu w Berlinie

Młoda Somalijka, która została zawrócona z granicy polsko-niemieckiej, nie zamierza się poddawać. Choć sąd w Berlinie uznał jej wcześniejsze odesłanie za bezprawne, dziewczyna domaga się teraz pełnego postępowania przed niemieckim wymiarem sprawiedliwości.

Ursula von der Leyen: Musimy przyspieszyć czystą transformację gorące
Ursula von der Leyen: Musimy przyspieszyć czystą transformację

„Musimy przyspieszyć czystą transformację” - powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przemawiając 13 listopada na forum Parlamentu Europejskiego.

Mentzen straci immunitet za race? „Uchylanie za to immunitetu to absurd” pilne
Mentzen straci immunitet za race? „Uchylanie za to immunitetu to absurd”

Konfederacja zapowiada walkę o legalizację rac po tym, jak policja przygotowuje dowody dla prokuratury mające skutkować wnioskiem o uchylenie immunitetu Sławomirowi Mentzenowi. Według posłów formacji sprawa jest kuriozalna, a funkcjonariusze powinni zajmować się realnymi problemami, a nie symbolicznymi gestami patriotycznymi.

Do sądu trafił wniosek o tymczasowy areszt wobec Zbigniewa Ziobry z ostatniej chwili
Do sądu trafił wniosek o tymczasowy areszt wobec Zbigniewa Ziobry

Prokurator skierował w czwartek do sądu wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania wobec podejrzanego byłego szefa MS i posła Zbigniewa Ziobry. O skierowaniu wniosku poinformował rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak.

KE chce zwiększyć zadłużenie na potrzeby Ukrainy. UE może stracić wypłacalność z ostatniej chwili
KE chce zwiększyć zadłużenie na potrzeby Ukrainy. UE może stracić wypłacalność

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, przemawiając przed Parlamentem Europejskim w czwartek 13 listopada, broniła nowego pakietu opcji finansowania Ukrainy.

Polska buduje drugą barierę na granicy z Białorusią Wiadomości
Polska buduje drugą barierę na granicy z Białorusią

Na granicy polsko-białoruskiej powstaje druga zapora. Nowa, czterometrowa konstrukcja z siatki ma wzmocnić ochronę kraju przed nielegalną migracją i pomóc strażnikom w interwencjach.

Bruksela: Skandal korupcyjny na Ukrainie nie wpłynie na jej proces akcesji do UE z ostatniej chwili
Bruksela: Skandal korupcyjny na Ukrainie nie wpłynie na jej proces akcesji do UE

Komisarz UE ds. rozszerzenia Marta Kos stwierdziła w Warszawie, że ujawniona afera korupcyjna w ukraińskim sektorze energetycznym nie zatrzyma jej wejścia do Unii Europejskiej. Jej zdaniem odbudowa Ukrainy ma być budową nowego, silnego państwa.

Europejski Trybunał Praw Człowieka przestał spełniać swoją rolę tylko u nas
Europejski Trybunał Praw Człowieka przestał spełniać swoją rolę

Europejski Trybunał Praw Człowieka wbrew swojemu wcześniejszemu orzecznictwu uznał, że dokonanie zbrodni na dziecku poczętym z przyczyn eugenicznych wypełnia prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. Wyrok ten należy traktować jako próbę wymuszenia na Polsce legalizacji aborcji.

Groźny wypadek w Łodzi. Jest wielu rannych z ostatniej chwili
Groźny wypadek w Łodzi. Jest wielu rannych

12 osób odniosło obrażenia w wyniku zderzenia dwóch tramwajów w centrum Łodzi. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Ruch tramwajów na ul. Piotrkowskiej przy al. Mickiewicza jest wstrzymany w obu kierunkach. Tramwaje kierowane są objazdem i mogą być opóźnione.

Furtka do mordowania w Polsce nienarodzonych została otwarta. ETPCz wydał precedensowy wyrok z ostatniej chwili
Furtka do mordowania w Polsce nienarodzonych została otwarta. ETPCz wydał precedensowy wyrok

Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPCz) w postępowaniu przeciwko Polsce, dotyczącym aborcji, uznał naruszenie art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, mówiącego o prawie do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. Trybunał wydał orzeczenie w tej sprawie w czwartek.

REKLAMA

Waldemar Żyszkiewicz na chłodno: Co wynika z wysłuchania Wojtunika?

Paweł Wojtunik poświęcił wizerunek łebskiego gliniarza, aby tylko zachować „nakaz milczenia” (omerta) i osłaniać osobę głównego Dona.
 Waldemar Żyszkiewicz na chłodno: Co wynika z wysłuchania Wojtunika?
/ screen YT
Na miejscu obecnego pracodawcy Pawła Wojtunika, jeśli faktycznie chce wypalić żelazem korupcję w Mołdawii, przede wszystkim wysłałbym nieźle opłacanego zagranicznego doradcę na badania w celu wykrycia ewentualnego upośledzenia pamięci w odniesieniu do rzeczy ważnych, bardzo ważnych oraz najważniejszych.

A następnie, ponieważ nie sądzę, aby badanie wykazało jakiekolwiek dysfunkcje, może z wyjątkiem tej, która w sferach zawodowo bliskich policji nosi nazwę „pójścia w zaparte”, skierowałbym wygadanego profesjonalistę na seans z wykrywaczem kłamstw i serią zapytań wzorowanych na pytaniach posłanki Małgorzaty Wassermann.

Rezultaty takiej próby mogłyby, jak sądzę, wzbudzić zainteresowanie nie tylko mołdawskiego, ale zwłaszcza chyba polskiego podatnika.
 
Arbitralne, osobiste rządy Tuska  
Dla młodzieży i osób niezbyt zainteresowanych polityką przypomnę, że w latach 2009–2012, kiedy Marcin P., dawniej Stefański, i jego rezolutna połowica, od której zapożyczył swe aktualne nazwisko, prowadzili działalność nie tylko zagrażającą istnieniu firmy LOT, naszego narodowego przewoźnika, ale skutkującą też uszczupleniem majątku kilkunastu tysięcy Polaków na kwotę blisko miliarda złotych, rządy w III RP sprawowała nominalnie koalicja PO-PSL.

Dlaczego nominalnie? Po pierwsze, PSL - wieczny koalicjant - żadnych rządów nie sprawował, tylko spożywał  frukta władzy, w demokracji tradycyjnie przeznaczone dla ugrupowań, którym bezsprzecznie należą się one za pokazową, sięgającą nieraz 360 stopni obrotowość polityczną. Po drugie, bliższy ogląd sytuacji dowodnie wskazuje, że owo sprawowanie władzy w wykonaniu Platformy Obywatelskiej nosiło również bardzo specyficzny charakter.

Premierem rządu, a przy okazji przypomnę, że w Polsce mamy system gabinetowo-parlamentarny, a nie np. prezydencki, jak w USA, był słusznie już zapomniany w kraju polityk nazwiskiem Donald Tusk. Ówczesny polski premier, podobnie jak specjalista od ostrego tłucznia i pendolino Sławomir Nowak, czy wspomniany wyżej Wojtunik, robi karierę za granicą, konkretnie w Unii Europejskiej, ponadpaństwowym tworze ostatnio przypominającym nieco kameleona.

Charakteryzując kondycję naszego państwa oraz praktykę polityczną premiera Tuska prof. Jadwiga Staniszkis, analityk instytucji, latem 2012 roku mówiła m.in. tak: „(...) żyłowaniu społeczeństwa sprzyja opanowanie administracji państwowej i samorządowej przez klasę polityczną, którą rozumiem szerzej niż tylko Platforma oraz jej zaplecze polityczne. A towarzyszy temu fatalny klimat wokół prawa, stwarzany przez Donalda Tuska i jego otoczenie: bezkarność, nieprzestrzeganie oraz brak procedur. Premier mówił w sejmie, że jego władza jest ograniczana przez prawo. To nieprawda, Tusk rządzi w sposób arbitralny, unikając tworzenia procedur w sprawach tak ważnych, jak relacje z Unią Europejską, czy dokonując wyboru ścieżki smoleńskiego śledztwa bez jakichkolwiek proceduralnych zasad. Podobną dezynwolturę wobec obowiązującego prawa widać na samym dole, w działaniach sądów, prokuratur, kuratorów w sprawie Amber Gold”.
 
Piramida POnziego w platformerskim Gdańsku
Dla znanej uczonej, ale przecież nie tylko dla niej, już wtedy było oczywiste, że zażegnanie poważnego kryzysu, który powinien zmieść rząd Tuska z większą dynamiką niż powódź w roku 1997 spłukała ze sceny politycznej ekipę Cimoszewicza, było możliwe tylko dzięki odstręczeniu ludzi od stawiania państwu jakichkolwiek wymagań czy choćby patrzenia rządzącym na ręce... W obliczu dezindustrializacji, wysokiego pułapu bezrobocia oraz braku perspektyw na krajowym rynku pracy co bardziej dynamiczni i zaradni młodzi ludzie skoncentrowali się na szukaniu indywidualnych strategii przetrwania, najczęściej wybierając po prostu emigrację zarobkową.

Ów stan społecznej apatii sprawił, że aferę Amber Gold, mimo wielu oczywistych form instytucjonalnego, a także ViP-owskiego wsparcia dla praktycznie jawnej piramidy finansowej montowanej przez Marcina i Katarzynę P., zwyczajnie zagadano.

„Zamiast uogólniającej diagnozy, obrazującej fatalny stan państwa, Polacy usłyszeli, że Amber Gold to lokalny problem, dotyczący grupy konkretnych ludzi. Natomiast w wystąpieniu sejmowym, poświęconym tej sprawie, premier Tusk skupił się głównie na ustrojowych abstrakcjach, nie mówiąc nic o państwie jako źle działającej sieci instytucji, i uciekając od politycznego pytania, dlaczego to właśnie Gdańsk, gdzie Platforma ma monopol władzy, ujawnił paraliż wszystkich instytucji. Twierdził również, że ze względu na ustrojową zasadę prawa do ryzyka i wolności nie może ponosić odpowiedzialności jako premier, ale przemilczał kwestię swojej odpowiedzialności w roli szefa partii” – powiedziała Jadwiga Staniszkis w wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność”.
 
Synergia w nic-nie-robieniu
Przypominam tę ocenę, sformułowaną na bieżąco, bo koresponduje ona z niedawnym występem (to właściwe określenie) Pawła Wojtunika przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold. Rzutki niegdyś policjant, nawet z praktyką w Scotland Yardzie, tym razem dzielnie starał się istotę sprawy zagadać, przejawiał też ogromny pociąg do mówienia o kwestiach natury ogólnej, najchętniej regulaminowych oraz formalno-proceduralnych. Szkoda tylko, że w praktyce służby, której szefował, słabo przestrzeganych.

Z tych rozlewnych opowieści zaprezentowanych przed komisją wynika jednak, że kierowane przez Wojtunika CBA w sprawie inicjatyw gospodarczych małżeństwa P. prowadziło w zasadzie strajk włoski. Co więcej, z obiegu ujawnionych przy tej okazji dokumentów, a zwłaszcza z ich treści wynika, że podobną flegmatyczność (to eufemizm) przejawiali w sprawie Amber Gold minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki oraz ówczesny szef resortu sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.

Skądinąd wiadomo że w listopadzie 2011 roku Jacek Cichocki na mocy rozporządzenia premiera Tuska uzyskał – jako tzw. minister-koordynator służb specjalnych – uprawnienia w zakresie koordynacji działań ABW, AW, SKW, SWW i CBA. Zasadne więc wydaje się pytanie o przyczyny braku koordynacji służb w tej sprawie nawet w krytycznym roku 2012, co mimo próby obchodzenia tematu jasno wynikało z nader oszczędnych wypowiedzi Pawła Wojtunika.
 
Dziś wiemy przecież, że w sprawie gdańskiej piramidy zawiodło również CBŚ i ABW, że nie wywiązały się ze swych ról ani lokalne prokuratura czy skarbówka, ani centralny UOKiK. Nawet gdański sąd rejestrowy nie stanął na wysokości zadania, bo się nie zorientował, że Marcin Stefański zmienił nazwisko na P. Jednym słowem, mieliśmy do czynienia z doskonałą synergią agend państwa w nic-nie-robieniu.

Brak jakichkolwiek prób zapobiegania aferze, mimo że pierwsze sygnały ostrzegawcze pojawiały się już w roku 2010, podobnie jak późniejsze milczenie w kwestii odszkodowań dla ofiar procederu ma jakoby dowodzić, że „teoretyczne państwo” za czasów koalicji PO-PSL nad niczym nie panowało i niczego zrobić nie mogło. Muszę powiedzieć, że nie kupuję tej narracji.
 
Tożsamość tajemniczego zegarmistrza
Ogólnie znane fakty znacznie lepiej porządkuje wykładnia, którą na portalu wPolityce przedstawił Wojciech Biedroń, pisząc m.in.: „Mam już dość tego narracyjnego kołowrotka, który w ruch puszczają niektórzy publicyści, twierdzący, że w kontekście afery Amber Gold Polska była ‘państwem teoretycznym’, służby okazały się nieudolne, a aparat państwowy słaby. Nie! Wszystkie powyższe (i wiele innych) instytucji działało doskonale i nad wyraz sprawnie. Ta szwajcarska precyzja dotyczy jednak państwa mafijnego, gdzie oszuści, bandyci, bezpieka, prokuratura, sądy i rząd żyją w upiornej symbiozie, którą dopiero dziś nazywamy patologią i którą dziś poznajemy od kuchni”.

Podobnie to widzę. Jeśli jednak mówimy A, to dopowiedzmy B, C i jeszcze dalej... Do spodu. Sprawny po szwajcarsku mechanizm, ktoś przecież musiał skonstruować i puścić w ruch. Lub co najmniej dać przyzwolenie. Może warto wreszcie podjąć refleksję nad tożsamością tajemniczego zegarmistrza, zaczynając od kilku pytań pomocniczych.

Na przykład takich: Kto jest w stanie lepiej zapewnić spolegliwość szefów różnych służb niż minister-koordynator? Albo kto jest w stanie wpłynąć tonizująco na aktywność resp. niedziałanie szefów kilku całkiem odmiennych resortów niż ich zwierzchnik? Kto mógłby mieć porównywalny wpływ na centralne instytucje stołeczne i jednocześnie na ich lokalne agendy trójmiejskie? Ot, kilka takich ogólnych kwestii z zakresu technologii rządzenia, które w dziwny sposób umknęły uwadze Pawła Wojtunika.

No, ale ja się tu wyzłośliwiam, zamiast docenić lojalność byłego szefa CBA, w imię której był on gotów poświęcić wizerunek bezstronnego profesjonalisty. Ciekawe jednak, dlaczego eks-szef służby specjalnej powołanej przecież „do zwalczania korupcji w życiu publicznym i gospodarczym, w szczególności w instytucjach państwowych i samorządowych, a także do zwalczania działalności godzącej w interesy ekonomiczne państwa” zamiast lojalności wobec zadań służby, którą kierował, wybrał lojalność wobec ojca Józefa Bąka? 
 
Waldemar Żyszkiewicz     
 
26 stycznia 2018
 
Pierwodruk w Obywatelskiej. Gazecie Kornela Morawieckiego nr 159


 

Polecane
Emerytury
Stażowe