Szymon Woźniak: Kto aborcją wojuje...

Trudno o lepszy przykład na zmianę klimatu i układu sił na scenie politycznej niż głosowania nad obywatelskimi projektami dotyczącymi aborcji. I zaiste, ciekawych czasów doczekaliśmy, kiedy to podniesienie tematu aborcji, będącego dotychczas swoistą pałką na zwolennika kompromisu, a jednocześnie lidera konserwatywnego stronnictwa - tylko go umacnia.
/ screen YouTube

Gdy w całym kraju rozgorzały manifestacje spod znaku #CzarnyProtest, dało się odczuć, że mają one inne, niż w przypadku dętych przez KOD antyrządowych protestów, głębsze podstawy, że biorą się z autentycznego społecznego wkurzenia i strachu o własną przyszłość. Oj, dostało się wtedy PiS-owi. Co ciekawe, dzisiaj cięgi zbierają partie opozycyjne, których członkowie albo uchylili się od głosowania, albo zagłosowali z własnym sumieniem, czyli przeciwko dalszemu procedowaniu projektu liberalizującego prawo aborcyjne. Jeszcze ciekawsze, że PiS stoi dokładnie tam gdzie stał półtora roku temu. Ale cięgi zbiera opozycja.

Warto przypomnieć, jakiego fortelu użyto, by wyciągnąć tylu ludzi na ulicę. Co ciekawe, nawet wśród umiarkowanych zwolenników PiS-u do dziś pokutuje pogląd, że rząd wówczas naprawdę chciał zmienić prawo aborcyjne, a jedynie przestraszył się protestujących. Cóż, że to ewidentna i wierutna bzdura mówiłem już wtedy, w dzień protestu, ale mało kto chciał słuchać. Ja rozumiem, że większość osób nie interesuje się polityką w stopniu, który pozwalałby im rozeznawać się w głosowaniach w sejmie oraz w historii polskiego parlamentaryzmu sprzed dekady. Dlatego nie mam ani krzty pretensji, czy jakichkolwiek złych emocji do wówczas protestujących, a nawet pewną dozę szacunku. Co nie zmienia faktu, że wystrychnięto ich na dudka, a kobiety, która stały się nie tylko podmiotem, ale i przedmiotem protestów, zostały w sposób obrzydliwy wykorzystane do na wskroś politycznych protestów.

Ani Jarosław Kaczyński, ani jego najbliższe polityczne otoczenie nigdy nie byli zwolennikami ruszania kompromisu aborcyjnego. Podobnie zresztą, jak śp. prezydent Lech Kaczyński (nie bez przyczyny Ojciec Dyrektor grzmiał kiedyś na jego małżonkę "Ja ci pokażę, ty czarownico, ty"). Oczywiście, nie da się rządzić samym swoim otoczeniem, więc Porozumienie Centrum przeistoczyło się z czasem w konserwatywny PiS. Ale pomimo światopoglądowego skrętu w prawo, "partia Kaczora" nigdy nie odeszła od swoich założeń w tej sprawie. Przykład? Chociażby awantura wszczęta przez kanapę Marka Jurka i jego odejście z PiS-u, które rozpoczęło upadek rządu Jarosława Kaczyńskiego dekadę temu. Pomimo iż ówczesny premier tracił wtedy większość, nie pozwolił na granie kwestią aborcji. Konserwatywni politycy tego ugrupowania musieli przełknąć gorzką pigułkę, pozostali odeszli do partii Jurka (Prawica Rzeczypospolitej), a PiS na 8 lat trafił do opozycji.

No dobrze, zatem skąd się wzięła zeszłoroczna inba, skoro pisiory takie kompromisowe? Ano z bardzo zręcznego manewru. Dziwnym trafem do sejmu w tym samym czasie trafiły dwa obywatelskie projekty o skrajnie przeciwstawnych założeniach - jeden mający liberalizować prawo aborcyjne (autorstwa Razem), drugi bardzo pro-liferski (wniesiony przez stowarzyszenie Ordo Iuris). Tak naprawdę to głosowanie, które stało się bezpośrednią przyczyną "czarnego protestu" dotyczyło dopuszczenia do procedowania obu projektów. Prezes Kaczyński oddał głos zarówno za tym liberalnym, jak i konserwatywnym - nie chodziło bynajmniej o poparcie dla nich, jedynie proceduralne przepuszczenie dalej. Jednak w kwestii tak głęboko światopoglądowej w największym klubie poselskim nie obowiązywała żadna dyscyplina, co jest zrozumiałe, zważywszy na to jak bardzo partia rządząca związana jest z prawicowym elektoratem. PJK mógł sobie na to pozwolić, bo arytmetyka pokazywała jemu, że oba projekty i tak przejdą. Ale najwyraźniej nie spodziewał się psikusa ze strony Kukiz'15, którego posłowie sprzeniewierzyli się swojej naczelnej zasadzie o dopuszczaniu wszystkich wniosków obywatelskich z wymaganą liczbą podpisów i odrzucili projekt Razem, przez co w eter poszła informacja, że sejm przyjął tylko tę pro-liferską ustawę. Reakcja Prezesa Kaczyńskiego, który następnego dnia po proteście wycofał projekt Ordo Iuris z procedowania w komisji, czym go ukatrupił, nie była zatem odpowiedzią na protesty na ulicy, tylko odejściem od kłopotliwego "demokratyzmu", który stracił rację bytu, gdy olał go największy jego orędownik, czyli Kukiz.

Tym razem głosy w klubie Kukiz’15 w głosowaniu nad przepuszczeniem do dalszych prac w komisjach projektu liberalizującego rozkładały się w połowie. Języczkiem uwagi, decydującym o tym, że obywatelski wniosek prezentowany przez Barbarę Nowacką przepadł, nieoczekiwanie stali się posłowie opozycji, którzy zagłosowali z własnym sumieniem lub nie głosowali wcale. W wyniku awantury, jaka się wywiązała po odrzuceniu obywatelskiego o przewrotnej nazwie Ratujmy Kobiety, trzech posłów Platformy Obywatelskiej zostało dyscyplinarnie wyrzuconych z partii. Tej samej partii, która nawet nie zająknęła się nad postawą swoich członków przy okazji głosowania sprzed półtora roku. A warto zauważyć, że za odrzuceniem poprzedniego projektu spod szyldu Ratujmy Kobiety głosowało wówczas… 13 posłów Platformy Obywatelskiej. Oczywiście, ustawa proponowana przez partię Razem była o wiele dalej idąca w kwestii liberalizacji prawa aborcyjnego, od tej, która przepadła przed chwilą, ale i tak trudno doszukać się w postepowaniu kierownictwa PO logiki. Nie ma co się dziwić, jak ktoś jest zdenerwowany, to nie myśli racjonalnie.

W ostatnich latach podnoszenie kwestii aborcji było problemem dla Jarosława Kaczyńskiego, raz to rozpoczynając proces upadku jego rządu, innym razem rozsierdzając ludzi i wprowadzając autentyczne niepokoje społeczne, które miały doprowadzić do obalenia następnej zmontowanej przez niego koalicji rządowej. Dziś stało się problemem dla opozycji, ukazując przy okazji niedemokratyczne standardy, obowiązujące wewnątrz partii, a także rzeczywiste poglądy części posłów PO i .N, które to formacje od dwóch lat woziły się na liberalno-lewicowym wózku. O tym, że tak się stało zadecydował zapewne ogrom pracy przedstawicieli partii rządzącej w kuluarach przed głosowaniem, a także klimat towarzyszący krajowej polityce. Słowem, detale. Ale to właśnie te detale pokazują, że rosnące poparcie dla PiS nie jest żadnym socjologicznym sondażowym trickiem, a opozycja jest mizerna nie tylko merytorycznie, ale nawet jeśli chodzi o polityczne rzemiosło.


 

POLECANE
Von der Leyen chce zadłużyć UE, by sfinansować pożyczkę reparacyjną dla Ukrainy z ostatniej chwili
Von der Leyen chce zadłużyć UE, by sfinansować pożyczkę reparacyjną dla Ukrainy

„Aby wzmocnić odporność finansową Ukrainy w obliczu trwającej rosyjskiej wojny agresywnej, Komisja Europejska proponuje dziś dwa rozwiązania mające na celu zaspokojenie potrzeb finansowych Ukrainy na lata 2026-2027: pożyczkę UE i pożyczkę reparacyjną” – poinformowała Komisja Europejska w specjalnie wydanym komunikacie.

Trybunał Konstytucyjny podjął decyzję w sprawie Komunistycznej Partii Polski z ostatniej chwili
Trybunał Konstytucyjny podjął decyzję w sprawie Komunistycznej Partii Polski

Trybunał Konstytucyjny oficjalnie uznał, że cele i działalność Komunistycznej Partii Polski są sprzeczne z konstytucją. To orzeczenie automatycznie otwiera drogę do jej delegalizacji.

Zbiórka podpisów pod petycjami ws. wycofania ETS2 i dyrektywy budynkowej gorące
Zbiórka podpisów pod petycjami ws. wycofania ETS2 i dyrektywy budynkowej

Eurodeputowana Ewa Zajączkowska-Hernik (Konfederacja) rusza ze zbiórką podpisów pod petycjami ws. wycofania ETS2 i dyrektywy o przymusowych remontach klimatycznych budynków.

Bankomaty znikają z Polski. Skąd będziemy brać gotówkę? gorące
Bankomaty znikają z Polski. Skąd będziemy brać gotówkę?

Liczba bankomatów w Polsce topnieje z miesiąca na miesiąc, a Unia Europejska właśnie otwiera drogę do rewolucji. Tradycyjne urządzenia znikają, a dostęp do pieniędzy ma być na nowo uporządkowany przez nowe przepisy i cyfrowe przyzwyczajenia Polaków.

Makabryczna zbrodnia w Słupsku. 19-latek oskarżony o brutalne zabójstwo współlokatora z ostatniej chwili
Makabryczna zbrodnia w Słupsku. 19-latek oskarżony o brutalne zabójstwo współlokatora

Wstrząsająca zbrodnia w Słupsku. 19-letni Alan G. usłyszał trzy zarzuty po tym, jak śledczy powiązali go z zabójstwem i brutalnym okaleczeniem 31-letniego Mateusza D. Ciało ofiary odnaleziono zakopane w workach na śmieci w miejskim parku. Szczegóły sprawy mrożą krew w żyłach.

Wiceszef polskiego MSZ wzywa do negocjacji, aby osiągnąć porozumienie UE–Mercosur z ostatniej chwili
Wiceszef polskiego MSZ wzywa do negocjacji, aby osiągnąć porozumienie UE–Mercosur

Wiceminister Marcin Bosacki, który brał udział w Polsko-Argentyńskim Forum Biznesu, udzielił wywiadu argentyńskiemu portalowi TN, w którym wezwał do dalszych negocjacji, aby osiągnąć porozumienie UE–Mercosur.

Była szefowa unijnej dyplomacji usłyszała zarzuty i opuściła areszt z ostatniej chwili
Była szefowa unijnej dyplomacji usłyszała zarzuty i opuściła areszt

Prokuratura Europejska (EPPO) postawiła zarzuty byłej szefowej unijnej dyplomacji Federice Mogherini i dwóm innym osobom w związku ze śledztwem korupcyjnym dotyczącym szkoleń dla młodszych dyplomatów finansowanych z pieniędzy UE. Trójka oskarżonych wyszła ostatniej nocy z aresztu po wpłaceniu kaucji.

Awantura w Sądzie Najwyższym. Krzyki, policja i przerwane posiedzenie – nagranie obiegło sieć z ostatniej chwili
Awantura w Sądzie Najwyższym. Krzyki, policja i przerwane posiedzenie – nagranie obiegło sieć

Posiedzenie połączonych Izb Sądu Najwyższego zamieniło się w chaos. Transparenty, głośne okrzyki, interwencja policji i 15-minutowa przerwa — dzisiejsze wydarzenia na sali sądowej wywołały ogromne poruszenie i natychmiast wyciekły do internetu.

Prezydent Trump o somalijskich migrantach: To śmieci wideo
Prezydent Trump o somalijskich migrantach: To śmieci

Prezydent Donald Trump powiedział we wtorek na posiedzeniu swojego gabinetu, że somalijscy migranci powinni wrócić do domu, aby naprawić własny kraj.

Ważny komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Katowic

Urząd Miasta Katowice ogłosił ważny komunikat dla mieszkańców – szczególnie tych, którzy na co dzień korzystają z roweru. Popularna Regionalna Trasa Rowerowa nr 602, biegnąca wzdłuż ul. Chorzowskiej, zostanie gruntownie zmodernizowana. Prace obejmą kluczowe odcinki prowadzące od granicy z Chorzowem aż po centrum miasta i mają znacząco poprawić komfort oraz bezpieczeństwo jazdy.

REKLAMA

Szymon Woźniak: Kto aborcją wojuje...

Trudno o lepszy przykład na zmianę klimatu i układu sił na scenie politycznej niż głosowania nad obywatelskimi projektami dotyczącymi aborcji. I zaiste, ciekawych czasów doczekaliśmy, kiedy to podniesienie tematu aborcji, będącego dotychczas swoistą pałką na zwolennika kompromisu, a jednocześnie lidera konserwatywnego stronnictwa - tylko go umacnia.
/ screen YouTube

Gdy w całym kraju rozgorzały manifestacje spod znaku #CzarnyProtest, dało się odczuć, że mają one inne, niż w przypadku dętych przez KOD antyrządowych protestów, głębsze podstawy, że biorą się z autentycznego społecznego wkurzenia i strachu o własną przyszłość. Oj, dostało się wtedy PiS-owi. Co ciekawe, dzisiaj cięgi zbierają partie opozycyjne, których członkowie albo uchylili się od głosowania, albo zagłosowali z własnym sumieniem, czyli przeciwko dalszemu procedowaniu projektu liberalizującego prawo aborcyjne. Jeszcze ciekawsze, że PiS stoi dokładnie tam gdzie stał półtora roku temu. Ale cięgi zbiera opozycja.

Warto przypomnieć, jakiego fortelu użyto, by wyciągnąć tylu ludzi na ulicę. Co ciekawe, nawet wśród umiarkowanych zwolenników PiS-u do dziś pokutuje pogląd, że rząd wówczas naprawdę chciał zmienić prawo aborcyjne, a jedynie przestraszył się protestujących. Cóż, że to ewidentna i wierutna bzdura mówiłem już wtedy, w dzień protestu, ale mało kto chciał słuchać. Ja rozumiem, że większość osób nie interesuje się polityką w stopniu, który pozwalałby im rozeznawać się w głosowaniach w sejmie oraz w historii polskiego parlamentaryzmu sprzed dekady. Dlatego nie mam ani krzty pretensji, czy jakichkolwiek złych emocji do wówczas protestujących, a nawet pewną dozę szacunku. Co nie zmienia faktu, że wystrychnięto ich na dudka, a kobiety, która stały się nie tylko podmiotem, ale i przedmiotem protestów, zostały w sposób obrzydliwy wykorzystane do na wskroś politycznych protestów.

Ani Jarosław Kaczyński, ani jego najbliższe polityczne otoczenie nigdy nie byli zwolennikami ruszania kompromisu aborcyjnego. Podobnie zresztą, jak śp. prezydent Lech Kaczyński (nie bez przyczyny Ojciec Dyrektor grzmiał kiedyś na jego małżonkę "Ja ci pokażę, ty czarownico, ty"). Oczywiście, nie da się rządzić samym swoim otoczeniem, więc Porozumienie Centrum przeistoczyło się z czasem w konserwatywny PiS. Ale pomimo światopoglądowego skrętu w prawo, "partia Kaczora" nigdy nie odeszła od swoich założeń w tej sprawie. Przykład? Chociażby awantura wszczęta przez kanapę Marka Jurka i jego odejście z PiS-u, które rozpoczęło upadek rządu Jarosława Kaczyńskiego dekadę temu. Pomimo iż ówczesny premier tracił wtedy większość, nie pozwolił na granie kwestią aborcji. Konserwatywni politycy tego ugrupowania musieli przełknąć gorzką pigułkę, pozostali odeszli do partii Jurka (Prawica Rzeczypospolitej), a PiS na 8 lat trafił do opozycji.

No dobrze, zatem skąd się wzięła zeszłoroczna inba, skoro pisiory takie kompromisowe? Ano z bardzo zręcznego manewru. Dziwnym trafem do sejmu w tym samym czasie trafiły dwa obywatelskie projekty o skrajnie przeciwstawnych założeniach - jeden mający liberalizować prawo aborcyjne (autorstwa Razem), drugi bardzo pro-liferski (wniesiony przez stowarzyszenie Ordo Iuris). Tak naprawdę to głosowanie, które stało się bezpośrednią przyczyną "czarnego protestu" dotyczyło dopuszczenia do procedowania obu projektów. Prezes Kaczyński oddał głos zarówno za tym liberalnym, jak i konserwatywnym - nie chodziło bynajmniej o poparcie dla nich, jedynie proceduralne przepuszczenie dalej. Jednak w kwestii tak głęboko światopoglądowej w największym klubie poselskim nie obowiązywała żadna dyscyplina, co jest zrozumiałe, zważywszy na to jak bardzo partia rządząca związana jest z prawicowym elektoratem. PJK mógł sobie na to pozwolić, bo arytmetyka pokazywała jemu, że oba projekty i tak przejdą. Ale najwyraźniej nie spodziewał się psikusa ze strony Kukiz'15, którego posłowie sprzeniewierzyli się swojej naczelnej zasadzie o dopuszczaniu wszystkich wniosków obywatelskich z wymaganą liczbą podpisów i odrzucili projekt Razem, przez co w eter poszła informacja, że sejm przyjął tylko tę pro-liferską ustawę. Reakcja Prezesa Kaczyńskiego, który następnego dnia po proteście wycofał projekt Ordo Iuris z procedowania w komisji, czym go ukatrupił, nie była zatem odpowiedzią na protesty na ulicy, tylko odejściem od kłopotliwego "demokratyzmu", który stracił rację bytu, gdy olał go największy jego orędownik, czyli Kukiz.

Tym razem głosy w klubie Kukiz’15 w głosowaniu nad przepuszczeniem do dalszych prac w komisjach projektu liberalizującego rozkładały się w połowie. Języczkiem uwagi, decydującym o tym, że obywatelski wniosek prezentowany przez Barbarę Nowacką przepadł, nieoczekiwanie stali się posłowie opozycji, którzy zagłosowali z własnym sumieniem lub nie głosowali wcale. W wyniku awantury, jaka się wywiązała po odrzuceniu obywatelskiego o przewrotnej nazwie Ratujmy Kobiety, trzech posłów Platformy Obywatelskiej zostało dyscyplinarnie wyrzuconych z partii. Tej samej partii, która nawet nie zająknęła się nad postawą swoich członków przy okazji głosowania sprzed półtora roku. A warto zauważyć, że za odrzuceniem poprzedniego projektu spod szyldu Ratujmy Kobiety głosowało wówczas… 13 posłów Platformy Obywatelskiej. Oczywiście, ustawa proponowana przez partię Razem była o wiele dalej idąca w kwestii liberalizacji prawa aborcyjnego, od tej, która przepadła przed chwilą, ale i tak trudno doszukać się w postepowaniu kierownictwa PO logiki. Nie ma co się dziwić, jak ktoś jest zdenerwowany, to nie myśli racjonalnie.

W ostatnich latach podnoszenie kwestii aborcji było problemem dla Jarosława Kaczyńskiego, raz to rozpoczynając proces upadku jego rządu, innym razem rozsierdzając ludzi i wprowadzając autentyczne niepokoje społeczne, które miały doprowadzić do obalenia następnej zmontowanej przez niego koalicji rządowej. Dziś stało się problemem dla opozycji, ukazując przy okazji niedemokratyczne standardy, obowiązujące wewnątrz partii, a także rzeczywiste poglądy części posłów PO i .N, które to formacje od dwóch lat woziły się na liberalno-lewicowym wózku. O tym, że tak się stało zadecydował zapewne ogrom pracy przedstawicieli partii rządzącej w kuluarach przed głosowaniem, a także klimat towarzyszący krajowej polityce. Słowem, detale. Ale to właśnie te detale pokazują, że rosnące poparcie dla PiS nie jest żadnym socjologicznym sondażowym trickiem, a opozycja jest mizerna nie tylko merytorycznie, ale nawet jeśli chodzi o polityczne rzemiosło.



 

Polecane