Donald Tusk nie tylko rozgrywa opozycję jak chce, ale nawet ma rację, kiedy mówi , że trzeba skakać PiS- owi do gardeł. To oczywiste: ani chwili spokoju, ani jednego dnia odpoczynku dla znienawidzonej władzy. Trzeba nękać za wszystko, manipulować i kłamać, bo inaczej ludzie przysną, zajmą się sobą, a co najgorsze, mogą nawet zauważyć, że w tym reżimie da się żyć. Radykalne skrzydło Zjednoczonej Prawicy myśli chyba podobnie. Nie dać opozycji ani chwili odpoczynku, postawić na konflikt, a przy okazji zebrać punkty u wyborców. Towarzyszy temu przekonanie, że mamy teraz trzy lata przygotowań, reorganizacji, nowych rozdań i gier strategicznych. Że można się na nowo poukładać, zająć nowe, mocniejsze pozycje na szachownicy. To niezwykle naiwne założenie. Kampania o Polskę trwa w najlepsze, do tej pory udało się zaledwie zająć przyczółki, z których można przygotować się do właściwej bitwy o przyszłość kraju. O jaką? Wolną od kompleksów, ambitną, nowoczesną, opartą na narodowej tożsamości, bez której po prostu nas nie będzie.
Czas ucieka jak złodziej. Rodzą się różne pomysły. Za niektórymi ciężko podążać i znaleźć logikę. Nie zawsze są właściwe ale się rodzą. Taka jest przekora ludzka. A może po prostu próżność?
Rosja kłamała, kłamie i będzie kłamać. Carska, bolszewicka, putinowska. Bez różnicy. Na przełomie XIX i XX wieku Zagranicznaja Agientura Ochrany, czyli mieszcząca się w Paryżu (tak, tak!) główna centrala carskiego wywiadu kupowała francuskie gazety, korumpowała żurnalistów i zakładała patriotyczne stowarzyszenia, aby prezentować ulukrowany obraz carskiej rodziny i życia społecznego w Rosji. Agentura Zagraniczna miała na francuskim rynku prasowym swoistego konkurenta w osobie Artura Raffałowicza, paryskiego delegata rosyjskiego ministerstwa finansów, który miał w kieszeni wszystkie liczące się gazety francuskie, z wyjątkiem lewicowej L’Humanite i tak skutecznie okłamał francuskich finansistów, że do wybuchu I wojny światowej ulokowali w Rosji niemal trzy razy więcej inwestycji niż we francuskich koloniach i terytoriach zamorskich.
Aktywista LGBT i asystent posłanki Lewicy, polityka Partii Razem Darii Gosek-Popiołek Michał Kowalówka "oskarżył" posła Solidarnej Polski Jana Kanthaka o homoseksualizm. Bez podania jakichkolwiek dowodów. Kowalówka był już autorem takich dziwnych wpisów jak ten - Jeśli jutro kibole zabiją mnie rzuconym kamieniem, czy butelką na marszu równości w Rabce-Zdrój - niech to będzie moje ostatnie zdjęcie w sieci - "kibole" jakoś go nie zabili i w sumie nie wiadomo dlaczego by mieli, wtedy tego nie wyjaśnił. Również w odrażający sposób atakował posła PiS Rafała Bochenka - Jesteś nienawistnym, zakłamanym po.ebem - pisał, za co później przepraszała Bochenka posłanka Daria Gosek-Popiołek
Patrząc za naszą wschodnią granicę, można by pomyśleć, że Białorusini postanowili wziąć przykład od najlepszych – od Solidarności. Tak jak 40 lat temu Polacy, tak i dziś Białorusini pokojowo manifestują pragnienie odzyskania swojego kraju. Jednak to dopiero początek drogi i nie wiadomo, dokąd ona zaprowadzi.
- Słowo Murzyn było niegdyś neutralne (…) dziś jest nie tylko obarczone złymi skojarzeniami, jest już archaiczne - napisał dr hab. Marek Łoziński z Uniwersytetu Warszawskiego, co zostało uznane za stanowisko Rady Języka Polskiego [jak dotąd Rada się od niego nie odcięła]. Poprosiliśmy o opinię Bawera Aondo-Akaa teologa, działacza pro-life i czarnoskórego polskiego patriotę - To absurd! - odpowiedział. Na fali emocji jakie wywołała opinia Marka Łozińskiego, otrzymaliśmy taki oto list do Redakcji.
„Matka, która wszystko rozumie,\nSercem ogarnia każdego z nas.\nMatka, zobaczyć dobro w nas umie,\nOna jest z nami w każdy czas”.\n(Lech Gralak)
Od kilku dni cała Polska żyje protestem społeczności i sympatyków LGBT. Działania tęczowych aktywistów to kolejna sprawa, która polaryzuje społeczeństwo. Lewa strona żarliwie ich broni, prawa piętnuje zachowanie protestujących, a centrum ma tego wszystkiego chyba już serdecznie dość. Do kogo należy racja?
„Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”. (Mt 5, 13-16)\n\n„Gdy Eliasz przyszedł do Bożej góry Horeb, wszedł do pewnej groty, gdzie przenocował. Wtedy Bóg rzekł: «Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!»\nA oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały szła przed Panem; ale Pana nie było w wichurze. A po wichurze – trzęsienie ziemi: Pana nie było w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pana nie było w ogniu. A po tym ogniu – szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty”. (1Krl 19, 9a. 11-13a)\n\n"Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. (Mt 5, 43-48)
Miałem w szkole podstawowej takiego "kolegę", mniejsza i imię, może wyrósł na porządnego człowieka, który potrafił mnie opluć na przerwie, a kiedy go dopadłem, rzucał się na podłogę wrzeszcząc, ze ma chorą wątrobę i nie wolno go bić. Dziwnie przypomina mi to obecną strategię środowisk LGBT, które, jak widać na przykładzie agresywnego bojówkarza "Margot", potrafią pobić człowieka, a potem wrzeszczeć na cały świat, ze dzieje im się krzywda, bo sąd orzekł wobec nich areszt.
Jesteście w błędzie nie dlatego, że macie inne poglądy niż ja, czy mój krąg przyjaciół - #różnorodność poglądów jest potrzebna. Jesteście w błędzie, bo nie rozumiecie ani przeszłości, ani teraźniejszości. Z tej pierwszej wyciągacie błędne wnioski, a wobec tej drugiej macie szaleńcze oczekiwania.
Ostatnio zdarzało mi się czytać wyjaśnienia na temat tego, dlaczego ludzie wychowani w Kościele z niego odeszli. Nie chodzi mi tu o żadną polemikę. Prywatne decyzje dotyczące spraw duchowych, to nie teologiczne spory. Tym bardziej nie próbuję takich decyzji oceniać. Po prostu pomyślałam, że w tej sytuacji warto pokazać inną drogę, inne priorytety, inne wybory.
Podczas narodowej kwarantanny wprowadzonej na skutek pandemii, pewnie nie raz utyskiwaliśmy na obostrzenia, zakazy czy wciąż obowiązującą konieczność noszenia maseczki na twarzy. Ciężko nam „przeboleć” takie ograniczenia naszej wolności i swobody. Mając to na uwadze, spróbujmy wyobrazić sobie, co musieli czuć Warszawiacy w okupowanej stolicy. A przede wszystkim nie negować Powstania Warszawskiego.
Za jedno z większych nieszczęść w polityce Prawa i Sprawiedliwości uważam tzw. "doktrynę prof. Parucha", nie mam pojęcia czy autentycznie prof. Paruch jest jej autorem, ale z taką właśnie nazwą funkcjonuje koncepcja poszukiwania tzw. "elektoratu środka", mitycznego kwiatu paproci, który przy pomocy "ciepłej wody w kranie" ma zapewnić "wieczne rządy".
Na początek zastrzeżenie. Nie otrzymałem żadnych od "Solidarności" prerogatyw, w ramach których miałbym prawo wypowiadać się w Jej imieniu. Robię to w imieniu własnym i na własne ryzyko.
Andrzej Duda wygrał wybory, oczywiście nie wątpię, że przeróżne "nadzwyczajne kasty" zakwestionują jego mandat, ale ich zwieszone na kwintę nosy świadczą najlepiej o tym, że sami w powodzenie "histerii Nr 6354" nie wierzą. Jednocześnie, wygrane przez obecnego prezydenta wybory, są ostrzeżeniem dla obozu rządzącego i szerzej dla tych, którym nie w smak radosne progresywne pląsy. Struktura elektoratu Andrzeja Dudy, szczególnie wiekowa, daje mu zwycięstwo, ale każe też z niepokojem myśleć o przyszłości.
Andrzej Duda został ponownie wybrany na prezydenta. Polska wygrała bitwę w wojnie cywilizacyjnej, radość jest zrozumiała i zasłużona, ale bez wyciągnięcia wniosków na przyszłość będzie to ostatnia bitwa wygrana przez formację Zjednoczonej Prawicy.
Zwycięstwo prezydenta Andrzeja Dudy nad Rafałem Trzaskowskim tak małą różnicą głosów może się wydawać dla wyborców prawicy niezrozumiałe i rozczarowujące. Jeden procent przewagi to dzwonek alarmowy.
Jak pisałem w jednym z ostatnich felietonów, a przynajmniej nie głownie, to nie były wybory pomiędzy Andrzejem Dudą i Rafałem Trzaskowskim, to był wybór cywilizacyjny pomiędzy cywilizacją łacińską, a najazdem bolszewików. Cieszę się, że wyniki sondażu exit polls wskazują na cywilizację łacińską, jednak uważam, że nie czas jeszcze na szampana.
Wielu zarzuca Solidarności upolitycznienie, czego jaskrawym przykładem jest jawne wspieranie Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Mówi się, że to niewłaściwe dla związku zawodowego, który powinien być bezstronny. Jednak spójrzmy na to zdroworozsądkowo. Jak NSZZ Solidarność miałaby nie poprzeć Prezydenta, który tyle zrobił dla spraw pracowniczych, postulowanych przez związek?