Według definicji austriacko-niemieckiego filozofa prawa Georga Jellinka państwo składa się z terytorium, społeczeństwa oraz władzy. Ta tzw. trójelementowa teoria państwa zakłada, że rolą państwa jest sprawowanie władzy nad obywatelami oraz kreowanie własnej wewnętrznej struktury organizacyjnej. Z definicji Jellinka jasno wynika, że nadrzędnym elementem państwa jest ludność, gdyż ani władza zwierzchnia, ani terytorium bez ludności nie miałyby żadnego znaczenia. Tak więc problem demografii jest nierozerwalnie związany z kwestią niepodległości i suwerenności. Dotyczy on również Polski, bowiem im mniej będzie Polaków, tym trudniej będzie nam zachować suwerenność i niepodległość. Zbliżające się Narodowe Święto Niepodległości to zatem doskonały moment, aby pochylić się nad sytuacją demograficzną w naszym kraju, dlatego najnowsze wydanie „TS” poświęcamy w szczególności tej właśnie kwestii.
– Wybitny reżyser Kazimierz Dejmek stwierdził, że aktor jest do grania, jak dupa do srania. To jest moja dewiza. Zarabiam pieniądze, wykonując ten zawód. Czasami większe, czasami mniejsze. Nie dorabiam ideologii do aktorstwa. Nie uważam, że mam jakąś misję do spełnienia. Dostaję propozycję, przyjmuję ją i idę do roboty – mówi Bogdan Kalus, aktor, artysta kabaretowy, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
Niedawne zaćmienie Słońca – w Polsce widoczne jako częściowe – było największym w tym tysiącleciu zaćmieniem naszej gwiazdy dziennej. Księżyc przesłonił Słońce nad Polską w 40 procentach. I choć zaćmień Słońca nad Wisłą oglądamy niewiele, a całkowite zdarzają się raz na grubo ponad 100 lat, przyzwyczajmy się do ich coraz częstszego widoku. Już za trzy lata będziemy mogli oglądać zaćmienia co rok lub dwa lata do końca dekady. W 2026 roku Księżyc zasłoni Słońce nad Polską prawie w 80 procentach.
Jeanne Louise Calment zmarła 4 sierpnia 1997 roku o 10 rano. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że urodziła się… 122 lata i 164 dni wcześniej – 21 lutego 1875 roku. I do dziś Francuzka z Arles w Prowansji uchodzi za najdłużej żyjącą osobę w historii. A przynajmniej takiej historii, którą da się udokumentować.
Platforma Obywatelska, nie chcąc stracić wiarygodności, do końca brnie w narrację być może dla niej dramatyczną w skutkach, by komisja śledcza w sprawie tzw. afery podsłuchowej powstała.
Od lutego, kiedy Rosja w brutalny i bezwzględny sposób najechała na Ukrainę, nie ma tygodnia bez spotkania szefów rządów skandynawskich państw. Wymieniają się nie tylko wiedzą o zagrożeniach, ale przede wszystkim podpowiadają sobie, w jaki sposób bronić się przed – ich zdaniem – przygotowującą się do ataku Rosją. Norwedzy zorientowali się niedawno, że od kilku lat Rosyjska Cerkiew Prawosławna wykupowała grunty niedaleko strategicznych punktów w tym kraju.
W ubiegłym tygodniu do księgarń trafiła najnowsza książka Rafała Ziemkiewicza „Wielka Polska”. Znany publicysta w obszernym eseju politycznym kreśli niezwykle optymistyczny scenariusz dla naszego kraju. Jest tylko jedno „ale” – musimy wykorzystać szansę.
Moja świadomość pobudzona ciekawością i troską w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych zaczęła coraz bardziej śledzić sprawy Unii Europejskiej. Martwił mnie bezrefleksyjny pęd rodaków znad Wisły do Brukseli. Jasne, po niewoli komunistycznej chciało się do raju. Ale najpierw w imieniu polskiego jutra trzeba było pytać: jaki to raj?
W Polsce działa blisko 900 DPS-ów, a perspektywa demograficzna wskazuje, że będzie ich przybywać. Mimo to pracownicy Domów Pomocy Społecznej zdają się być grupą pomijaną, by nie powiedzieć zapomnianą przez polityków. Dlatego Solidarność domaga się od rządzących m.in. zmian w ustawie o pomocy społecznej i finansowania wynagrodzeń pracowników sektora pomocy społecznej z budżetu państwa.
Stojące dzień i noc kamery telewizyjne przed trzecim najbardziej znanym budynkiem w Londynie oznaczają, że dziennikarze największych stacji telewizyjnych świata spodziewają się kolejnego brytyjskiego kryzysu. Stały tam, kiedy umierała Elżbieta II, stały, kiedy odbywało się referendum w sprawie brexitu i kiedy brexit stał się faktem. Stoją również, odkąd premierem przestał być widowiskowy Boris Johnson. W międzyczasie londyńczycy zobaczyli kilku kolejnych premierów – w tym najnowszego Rishi Sunaka. Mimo to kamer nikt nie zabiera, a to oznacza, że rządowy kryzys na Wyspach nieprędko się zakończy.
Deklaracja Dawida Podsiadły o planowanej apostazji postawiła po raz kolejny problem odejść z Kościoła. To jednak nie apostazja – ani ta, ani inne – jest głównym problemem Kościoła w tej chwili, a obojętność.
W Wołominie Komitet Rewitalizacji chce zmienić ulicę imienia Danuty Siedzikówny, ps. „Inka”, na przedwojenną Książęcą. To nie pierwsza walka o bohaterską sanitariuszkę 5. Wileńskiej Brygady AK. W 2013 r. pomnik „Inki” został oblany czerwoną farbą w krakowskim patriotycznym parku im. Henryka Jordana. Farbą zniszczono także postument, na którym wypisane są słowa: „Zachowałam się jak trzeba…”.
Jest coś szczególnego w naszej dzisiejszej wyuzdanej, obscenicznej kulturze, która łamie podobno wszelkie tabu. Otóż ta kultura ucieka przed śmiercią.
– Chrześcijaństwo wypracowało to, co nazywaliśmy ars moriendi, sztuką umierania, a więc postawą, która pokazywała możliwość przejścia z tego świata do wieczności w sposób godny, spokojny, choć nie wolny od naturalnych lęków. Mogliśmy to dostrzec w niezapomnianej sztuce umierania, jakiej udzielił światu św. Jan Paweł II w 2005 roku – mówi teolog ks. prof. Paweł Bortkiewicz w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Na naszych oczach rozgrywa się wojna o suwerenność krajów Międzymorza.
25 października w Polsce obserwowaliśmy częściowe zaćmienie Słońca. To zjawisko naturalne, wynikłe z praw astronomii. Tego dnia też kanclerz Olaf Scholz wygłosił przemówienie o konieczności budowy nowego Planu Marshalla dla odbudowy Ukrainy. To ten sam kanclerz, który odmówił Ukrainie realnej pomocy militarnej w wojnie z Rosją i którego rząd chroni Rosję przed daleko idącymi sankcjami.
Boimy się mówić o śmierci. A jednocześnie lubimy ją „podglądać” w książkach, serialach, artykułach okraszonych brutalnymi zdjęciami. Współczesna kultura uczyniła śmierć czymś wszechobecnym i jednocześnie… nieistniejącym.
Radujmy się. Tak, radujmy się, ponieważ 1 listopada nadchodzi święto Wszystkich Świętych.
„Radujmy się. Tak, radujmy się, ponieważ 1 listopada nadchodzi uroczystość Wszystkich Świętych. Radujmy się, ponieważ jest to święto radosne na wspomnienie wszystkich mających dostąpić już radości nieba, a przede wszystkim tych, którzy święte życie prowadzili w ukryciu i nie zostali kanonizowani” – tymi słowami red. naczelny Michał Ossowski zaczyna aktualne wydanie „Tygodnika Solidarność”. W istocie 1 listopada powinien być dla nas dniem pozytywnym, a ponury charakter tego święta został narzucony przez komunistów, którzy usiłowali zastąpić je „świeckim” Świętem Zmarłych. Śmierć, przemijanie i życie ze świadomością swej śmiertelności, to tematy najnowszego „TS”.
Już to chyba kiedyś pisałem, ale nie mam zaufania do tzw. polskiej kinematografii. Nie robią na mnie wrażenia ani „obrazoburcze” produkcje uderzające na zmianę w Polskę i w Kościół, ani żenujące komedie romantyczne, ani „sensacyjne” produkcje, które pustkę scenariusza usiłują maskować wulgaryzmami.