Wolska, Biniecki: Czy rząd RP w końcu dogada się z Polonią w kwestii obrony dobrego imienia Polski?!

Legendarny działacz podziemnej Solidarności Władysław Frasyniuk powiedział “Gazecie Wyborczej" o zwycięstwie lewicy laickiej nad komunistami w 1989 roku: „To myśmy ich, k**wa, po-ko-na-li!” Tę wypowiedź znakomicie i celnie zripostował Włodzimierz Czarzasty z SLD: "Drogi Władysławie Frasyniuku! Żeście komunistów pokonali? No nie. Wyście się z nami, k.…wa, przy Okrągłym Stole i 4 czerwca 1989 r. do-ga-da-li. Cytując tę polemikę trudno było uniknąć kwiecistego języka, jednak to właśnie ów język dobrze obrazuje z jaką klasą polityczną mamy w Polsce do czynienia po 1989 roku.
 Wolska, Biniecki: Czy rząd RP w końcu dogada się z Polonią w kwestii obrony dobrego imienia Polski?!
/ screen YouTube
III Rzeczpospolita a Polonia

Owo "dogadanie się" tzw. konstruktywnej opozycji z komunistami przy Okrągłym Stole skutkowało między innymi niedopuszczeniem do władzy w Polsce reprezentacji środowisk patriotycznych i niepodległościowych. 

Długo i naiwnie Polonia na całym świecie oczekiwała otwarcia i działań kolejnych rządów III RP, w celu inkorporacji Polonii w proces zmian struktury politycznej i społecznej III Rzeczpospolitej, tak jak to miało miejsce u zarania II Rzeczpospolitej. W roku czekającej nas 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości trudno przemilczeć fakt, że trzon polityczny, odrodzonej po 123 latach niewoli, II Rzeczpospolitej rekrutował się w istotnej mierze spośród polskiej emigracji, począwszy od wielkiego Jana Ignacego Paderewskiego.
T
ymczasem, po 1989 roku to Polacy żyjący na emigracji jako pierwsi zostali odepchnięci od udziału w polskim życiu społecznym i politycznym z jednym zastrzeżeniem: pieniądze od rodaków spoza kraju powinny nadal płynąć ciepłym strumieniem do Polski. Gwoli wyjaśnienia: według danych Banku Światowego z 2015 roku, Polonia amerykańska co roku wysyła do Polski przeszło 900 milionów dolarów; w 2015 roku Polskie Radio podało, że Polacy z Wielkiej Brytanii każdego roku transferują do kraju ok. 3 mld funtów.

Po drugiej wojnie światowej Polonia amerykańska, podobnie jak brytyjska przejęła na siebie obowiązek walki o reprezentowanie prawdy historycznej i przechowania polskiej tożsamości narodowej. Celnie wyraził to Kazimierz Łukomski – wiceprezes KPA w słowach:” Naszym wspólnym obowiązkiem jest: reprezentować wobec świata rzeczywiste interesy i aspiracje narodu polskiego oraz informować o rozwoju sytuacji w Polsce i jej dążeniach, potrzebach i prawach.” Nic dziwnego, że za to właśnie Polonia, tak na kontynencie, jak i za Oceanem była inwigilowana i rozbijana przez wrogów Polski i proces ten bynajmniej nie zatrzymał się w 1989 roku. Doktryna wszystkich służb PRL, a zwłaszcza ich ostatniego szefa gen. Kiszczaka zakładała dezintegrację polonijnych organizacji poprzez wprowadzanie do nich agentów wpływu. 

Mimo, że PRL u nie ma już od blisko 30 lat, jednak wiele z osób, "zadaniowanych" do niszczenia emigracji nadal bryluje na rautach w polskich placówkach dyplomatycznych, paradach i uroczystościach religijnych. Do dziś kuleje proces odkłamywania historii emigracji w oparciu o archiwalne zbiory IPN, w tym tzw. zbiór zastrzeżony. Odnosi się wrażenie, że historycy koncentrują się chętnie na pierwszych latach powojennych, ale jak ognia unikają np. okresu lat 80 tych, przecież kluczowych także dla naszej współczesności i budowania wielu karier, także na emigracji.  

Doskonałą ilustracją procesu odsunięcia Polonii (emigracji) od wpływu na rozwój suwerennej Polski była pewna dyplomatyczna podróż. Na początku 1990 roku, ówczesny - pierwszy, jak to podkreślano po 1945 roku -  niekomunistyczny premier Tadeusz Mazowiecki, podczas wizyty Londynie nie spotkał się z prezydentem RP na uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim, bo uznał, że spotkanie byłoby „poniżające wobec prezydenta Jaruzelskiego, swojego rządu i państwa”. Dokument, będący zapisem tej dyplomatycznej hańby, dopiero po latach ujawnił dyrektor Wojskowego Biura Historycznego MON, dr hab. Sławomir Cenckiewicz. Podczas spotkania z Polonią, premierowi Mazowieckiemu zadano pytanie: „Dlaczego w jego rządzie są nadal komuniści, a prezydentem jest W. Jaruzelski”. Premier odpowiedział: „dzięki tym ludziom doszło do przemian w Polsce, a ja jestem premierem”.

Miarą kompromitacji owego pierwszego, niekomunistycznego premiera i jego otoczenia, a zwłaszcza tzw. doradców, jest „Traktat między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy” z 17.06.1991. Strona polska, chcąc za wszelką cenę, normalizacji stosunków z jednoczącymi się Niemcami, mimo pierwotnego zamiaru, odstąpiła od domagania się odszkodowań i zwrotu mienia polskich organizacji, skonfiskowanego na mocy tzw. dekretu Göringa. 

Dziś, kiedy kwestia reparacji powraca, władze niemieckie mówią wprost: "z naszego punktu widzenia traktat z 1991 roku zamknął ten temat ostatecznie." 

Gdy udostępniono kopię wynegocjowanego porozumienia, specjalistom od prawa międzynarodowego w Stanach Zjednoczonych z prof. Lenczowskim na czele, zadali oni tylko jedno pytanie: "Jacy agenci przygotowali ten dokument, skoro nie pada tam ani słowo o odszkodowaniu dla Polski za straty wojenne, ani o odszkodowaniu dla polskich ofiar, ani o kwestii restytucji mienia polskiego zagrabionego na terenie III Rzeszy”.

Dziś wiemy więcej o PRL-owskich uwikłaniach nie tylko szefa MSZ u w rządzie Mazowieckiego, ale i dwóch czołowych doradców do spraw niemieckich. Dostęp do MSZ-owskiego archiwum i protokołów z negocjacji prowadzonych tuż po 1989 r. ze stroną niemiecką mógłby tylko dopełnić ten obraz. 29 lat po rozmowach okrągłego stołu w Stanach Zjednoczonych konsulowie do spraw Polonii ciągle muszą być oddelegowani z Polski. To tak jakby w armii do obsługi specjalistycznej armaty zatrudnić płetwonurka. Dla porównania ambasadorem Izraela w USA jest Amerykanin żydowskiego pochodzenia i w Izraelu nikomu to nie przeszkadza, bowiem Ron Dermer wychowany na Florydzie i wykształcony w najlepszych amerykańskich uniwersytetach mówi i zachowuje się jak Amerykanin. Posiada wielu kolegów ze studiów co jest ogromnym kapitałem społecznym. Znamienne, że tzw. elity opozycyjne tworząc zręby polskiej polityki zagranicznej po 1989 roku, jak ognia bały się skorzystać z doświadczeń i rady polskiej emigracji niepodległościowej, tak na kontynencie jak i w Ameryce, natomiast bez oporu angażowały do tego byłych funkcjonariuszy aparatu komunistycznego i ich potomków. Niestety, model ten, z uporem godnym lepszej sprawy, praktykowany jest do dziś.

Finansowanie polonijnych organizacji i projektów

Szybko przystąpiono do budowania narzędzi, przez które można było „komunikować z Polonią i Polakami na Wschodzie”. Powołano więc: Stowarzyszenie "Wspólnota Polska" organizację pozarządową utworzoną w lutym 1990 roku z inicjatywy marszałka Senatu RP pierwszej kadencji prof. Andrzeja Stelmachowskiego, a potem wiele innych. Kulisy tego procesu ujawnił były dyplomata Krzysztof Baliński w słynnej już książce "MSZ polski czy antypolski", podając liczne przykłady lokowania w organizacjach i fundacjach działających w Polsce agentury, uzupełnianej krewnymi i znajomymi warszawskiego salonu. Stworzono szczelny system finansowania, dbający o spolegliwość Polonii wobec okrągłostołowego establishmentu., który funkcjonuje do dziś i ma się dobrze. 

Paradoksalnie, efekt działań tych idących już w dziesiątki organizacji i fundacji jest taki, że im więcej środków przyznawanych Polonii, tym mniejsze jej zaangażowanie w obronę dobrego imienia Polski. Minister Kiszczak zapewne chichocze zza grobu, bo wypełnia się jego słynna doktryna. 

I tak, flagowe polonijne projekty w Ameryce i w Europie milczą w momencie, gdy polska racja stanu potrzebuje ich wsparcia. Przypomnijmy jak „pięknie zaprezentowała” się polonijna szkoła liderów na spotkaniu z nowo wybranym Prezydentem Dudą w ambasadzie w Waszyngtonie. Pod wodzą ambasadora Schnepfa, młodzi polonusi ochoczo bombardowali pytaniami Prezydenta dobrej zmiany.  14 października 2016 roku w Konsulacie RP w Kolonii, szef tamtejszej polonijnej rady konsultacyjnej - fasadowego gremium powołanego jeszcze za rządów PO-PSL -  dziennikarz Bartosz Dudek w obecności senator RP Janiny Sagatowskiej oświadczył, że "od czasu zmiany rządu Polacy w RFN muszą się wstydzić za swój kraj". 

Na sali wypełnionej po brzegi polonijnymi prominentami odezwał się tylko jeden głos protestu, który zresztą panowie prezesi potraktowali ostentacyjnym buczeniem. Ów, tak głośno wyrażany "wstyd za Polskę dobrej zmiany" nie przeszkadza jednak tym samym polonijnym działaczom ubiegać się o kolejne granty i dotacje.

Dochodzi już do takiej schizofrenii, że Polacy, którzy nie otrzymują żadnych finansów z Warszawy, spontanicznie organizują wsparcia dla premiera Morawieckiego i polityki polskiego rządu, a ci którzy od lat doją polskiego podatnika, pod płaszczykiem aktywnej polonijnej aktywności, honorują nagrodami Panów Tusków i Owsiaków. 

Czy rzeczywiście z Warszawy nie widać tej patologii i pilnej potrzeby ewaluacji systemu, który generuje tego rodzaju sytuacje?
Jak naprawić ten bałagan?

Po płomiennych apelach marszałka Senatu Karczewskiego i ministra MSZ Dziedziczaka do Polonii: „o reagowanie na przejawy antypolonizmu" należy jednak zwrócić uwagę na kilka istotnych kwestii:
1.Reagowanie na przejawy antypolonizmu musi mieć miejsce przede wszystkim w krajach, gdzie do takich aktów dochodzi. (oficjalne protesty, żądanie sprostowania, personalne kontakty z zagranicznymi mediami itp.)  
2. Polonia może się w to angażować, co zresztą czyni od lat, ale trzeba mieć świadomość, że po drugiej stronie barykady mamy do czynienia z profesjonalnymi mediami o globalnym zasięgu, fachowymi produkcjami medialnymi i wpływowymi fundacjami. 
3.Autorzy antypolonizmu, w przeciwieństwie do społeczności polskiej, mają zwykle doskonale zorganizowane finansowanie od swoich rządów, jak również granty rozmaitych fundacji i prywatne donacje.
4. Niestety, w antypolonizm od lat wpisują się także niektóre tzw. polonijne media, otrzymujące granty z polskiego Senatu oraz niektóre polskie instytucje funkcjonujące za pieniądze polskiego podatnika. Istotne jest to, aby pieniądze polskiego narodu służyły obronie dobrego imienia Polski, a nie wspierały antypolonizm!!! 
Ponadto w kraju mamy zastępy „usłużnych”, "pożytecznych" i „progresywnych” umiejętnie finansowanych z polskich dotacji, innych źródeł i stronę niemiecką, która w ten sposób przez lat wychowała sobie w Polsce opiniotwórcze lobby przychylne polityce prowadzonej przez Berlin. Nie jest przypadkiem, że realizowany do miesięcy scenariusz "ulica lub zagranica", opiera się głównie na cichym wsparciu nie tylko niemieckich mediów, ale i władz RFN, czego koronnym dowodem była niedawna wypowiedź niemieckiej minister obrony w Telewizji ZDF o "potrzebie wspierania ruchu oporu w Polsce".  
5.Istotne jest więc jak najszybsze nakreślenie jednoznacznego i proaktywnego kierunku współpracy, wskazanie skutecznych narzędzi do realizacji polityki historycznej oraz dobór efektywnych polityków w Warszawie i równie efektywnych działaczy polonijnych w państwach mających strategiczne dla Polski znaczenie. Czas na zerwanie z polityką „miernych, ale wiernych” i unikaniem odpowiedzialności za podejmowane decyzje. 

Konkluzja:

Pragniemy przypomnieć przedstawiany przez nas w 2016 roku projekt. Powołajmy, tak jak Węgrzy w USA, rządową fundację, która byłaby wsparciem dla budowania propolskiego lobby. Zatrudnijmy najlepszych fachowców z USA, Kanady, Niemiec, Wielkiej Brytanii i z Polski. Niech będzie to „Polska Team”, zespół profesjonalistów komunikujących się po polsku, ale także po angielsku, francusku czy niemiecku, którzy potrafiliby stworzyć sieć zintegrowanych polonijnych organizacji. Potem adoptujmy te rozwiązania w innych krajach. Dokonując tej inwestycji moglibyśmy na dekady przywrócić dawne znaczenie propolskiego lobbingu w USA i innych krajach, a co dalej za tym idzie przyciągnąć do Polski inwestycje, finanse Polonii i innych krajów, tak jak zrobili to Irlandczycy, a także inne nacje. 

Odsyłamy Państwa do naszej prezentacji na stronie Narodowego Instytutu Studiów Strategicznych http://niss.org.pl/jak-stworzyc-propolski-lobbing-w-ameryce/.

Ważne, by sobie uświadomić, iż dla propolskiego lobbingu w strategicznych dla Polski krajach, nie wystarcza już weekendowy wolontariat, czy pospolite ruszenie Polonii. Trzeba konsekwentnie profesjonalizować społeczność polską i przyciągnąć jej intelektualne zaplecze, bo tylko tak urzeczywistni się postulat ochrony dobrego imienia Polski za granicą. 

Za podsumowanie niech posłużą efekty badań prowadzonych na Uniwersytecie Kansas. Wynika z nich, że ”1 dolar zainwestowany w lobbing przynosi $220 zysku. (źródło: Raquel Alexander, Susan Scholz and Stephen Mazza “Measuring Rates of Return for Lobbying Expenditures: An Empirical Analysis under the American Jobs Creation Act”).

Agnieszka Wolska (Niemcy), [email protected]
Waldemar Biniecki (USA), [email protected]

 

POLECANE
Niebezpieczny wyciek chemikaliów. Mieszkańcy Czyżewa ewakuowani Wiadomości
Niebezpieczny wyciek chemikaliów. Mieszkańcy Czyżewa ewakuowani

W jednym z zakładów na terenie Czyżewa (Podlaskie) rozszczelnił się w sobotę pojemnik z podchlorynem sodu. Wieczorem tego dnia zdecydowano o prewencyjnej ewakuacji ponad stu okolicznych mieszkańców. Władze miasta podają, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców.

GIS wydał nowy komunikat. Na ten produkt trzeba uważać Wiadomości
GIS wydał nowy komunikat. Na ten produkt trzeba uważać

Główny Inspektor Sanitarny ostrzega konsumentów – z obrotu w całym kraju znikają produkty znanej marki Bao Long. W ich składzie wykryto alergeny, których producenci nie wymienili na etykiecie. Informacja trafiła do Polski przez europejski System Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach (RASFF).

Turniej WTA w Cincinnati. Awans Świątek do trzeciej rundy Wiadomości
Turniej WTA w Cincinnati. Awans Świątek do trzeciej rundy

Rozstawiona z numerem trzecim Iga Świątek pokonała Rosjankę Anastazję Potapową 6:1, 6:4 w drugiej rundzie turnieju WTA 1000 na twardych kortach w Cincinnati. Kolejną rywalką polskiej tenisistki, triumfatorki tegorocznego Wimbledonu, będzie Ukrainka Marta Kostiuk.

Nocny wybuch w Poznaniu. Ewakuowano kilkadziesiąt osób Wiadomości
Nocny wybuch w Poznaniu. Ewakuowano kilkadziesiąt osób

W nocy z piątku na sobotę w jednym z mieszkań przy ul. Karpia w Poznaniu doszło do wybuchu. Zdarzenie miało miejsce około godziny 1:00 i spowodowało zadymienie budynku. W jego wyniku poparzeń doznał 26-letni mężczyzna.

Znana polska aktorka nabawiła się kontuzji. Czy zatańczy w TzG? Wiadomości
Znana polska aktorka nabawiła się kontuzji. Czy zatańczy w "TzG"?

Barbara Bursztynowicz, znana widzom głównie z roli w serialu "Klan", jesienią pojawi się w jubileuszowej, 30. edycji programu "Taniec z gwiazdami". Choć początkowo nie była pewna, czy przyjąć zaproszenie, ostatecznie zdecydowała się spróbować - jednak już na etapie przygotowań spotkały ją problemy zdrowotne.

ISW: Ukraina nie powinna się na to zgodzić Wiadomości
ISW: Ukraina nie powinna się na to zgodzić

Oddanie Rosji reszty obwodu donieckiego Ukrainy w ramach ustaleń dotyczących zawieszenia broni dałoby jej armii o wiele bardziej dogodną pozycję do wznowienia ataków na obwód charkowski i dniepropietrowski – ocenił w najnowszej analizie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

Silne trzęsienie ziemi w Rosji z ostatniej chwili
Silne trzęsienie ziemi w Rosji

Wyspy Kurylskie, archipelag na Oceanie Spokojnym, stanowiący część obwodu sachalińskiego w Rosji, nawiedziło w sobotę trzęsienie ziemi o magnitudzie 6 – poinformowało Europejsko-Śródziemnomorskie Centrum Sejsmologiczne (EMSC). To drugi wstrząs w ciągu niespełna tygodnia.

Europejskie kurorty mówią „dość”. Wysokie mandaty dla turystów Wiadomości
Europejskie kurorty mówią „dość”. Wysokie mandaty dla turystów

W 2025 roku kraje europejskie zaczęły wprowadzać surowe mandaty dla turystów, którzy nie przestrzegają reguł podczas pobytu. Ograniczenia obejmują między innymi zakaz palenia i spożywania alkoholu w przestrzeni publicznej, noszenie strojów kąpielowych poza plażą czy zbieranie muszli.

Afera KPO. Tusk zabrał głos z ostatniej chwili
Afera KPO. Tusk zabrał głos

Nie milkną echa afery ze środkami z Krajowego Planu Odbudowy. Do sprawy odniósł się na platformie X premier Donald Tusk.

Sikorski zamiast Tuska? Polacy odpowiedzieli gorące
Sikorski zamiast Tuska? Polacy odpowiedzieli

Po powołaniu Radosława Sikorskiego na ministra spraw zagranicznych i wicepremiera pojawiły się spekulacje, czy nie zostanie on wkrótce szefem rządu, zastępując Donalda Tuska. Najnowszy sondaż SW Research dla Onet.pl pokazał, co o takiej perspektywie sądzą Polacy.

REKLAMA

Wolska, Biniecki: Czy rząd RP w końcu dogada się z Polonią w kwestii obrony dobrego imienia Polski?!

Legendarny działacz podziemnej Solidarności Władysław Frasyniuk powiedział “Gazecie Wyborczej" o zwycięstwie lewicy laickiej nad komunistami w 1989 roku: „To myśmy ich, k**wa, po-ko-na-li!” Tę wypowiedź znakomicie i celnie zripostował Włodzimierz Czarzasty z SLD: "Drogi Władysławie Frasyniuku! Żeście komunistów pokonali? No nie. Wyście się z nami, k.…wa, przy Okrągłym Stole i 4 czerwca 1989 r. do-ga-da-li. Cytując tę polemikę trudno było uniknąć kwiecistego języka, jednak to właśnie ów język dobrze obrazuje z jaką klasą polityczną mamy w Polsce do czynienia po 1989 roku.
 Wolska, Biniecki: Czy rząd RP w końcu dogada się z Polonią w kwestii obrony dobrego imienia Polski?!
/ screen YouTube
III Rzeczpospolita a Polonia

Owo "dogadanie się" tzw. konstruktywnej opozycji z komunistami przy Okrągłym Stole skutkowało między innymi niedopuszczeniem do władzy w Polsce reprezentacji środowisk patriotycznych i niepodległościowych. 

Długo i naiwnie Polonia na całym świecie oczekiwała otwarcia i działań kolejnych rządów III RP, w celu inkorporacji Polonii w proces zmian struktury politycznej i społecznej III Rzeczpospolitej, tak jak to miało miejsce u zarania II Rzeczpospolitej. W roku czekającej nas 100 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości trudno przemilczeć fakt, że trzon polityczny, odrodzonej po 123 latach niewoli, II Rzeczpospolitej rekrutował się w istotnej mierze spośród polskiej emigracji, począwszy od wielkiego Jana Ignacego Paderewskiego.
T
ymczasem, po 1989 roku to Polacy żyjący na emigracji jako pierwsi zostali odepchnięci od udziału w polskim życiu społecznym i politycznym z jednym zastrzeżeniem: pieniądze od rodaków spoza kraju powinny nadal płynąć ciepłym strumieniem do Polski. Gwoli wyjaśnienia: według danych Banku Światowego z 2015 roku, Polonia amerykańska co roku wysyła do Polski przeszło 900 milionów dolarów; w 2015 roku Polskie Radio podało, że Polacy z Wielkiej Brytanii każdego roku transferują do kraju ok. 3 mld funtów.

Po drugiej wojnie światowej Polonia amerykańska, podobnie jak brytyjska przejęła na siebie obowiązek walki o reprezentowanie prawdy historycznej i przechowania polskiej tożsamości narodowej. Celnie wyraził to Kazimierz Łukomski – wiceprezes KPA w słowach:” Naszym wspólnym obowiązkiem jest: reprezentować wobec świata rzeczywiste interesy i aspiracje narodu polskiego oraz informować o rozwoju sytuacji w Polsce i jej dążeniach, potrzebach i prawach.” Nic dziwnego, że za to właśnie Polonia, tak na kontynencie, jak i za Oceanem była inwigilowana i rozbijana przez wrogów Polski i proces ten bynajmniej nie zatrzymał się w 1989 roku. Doktryna wszystkich służb PRL, a zwłaszcza ich ostatniego szefa gen. Kiszczaka zakładała dezintegrację polonijnych organizacji poprzez wprowadzanie do nich agentów wpływu. 

Mimo, że PRL u nie ma już od blisko 30 lat, jednak wiele z osób, "zadaniowanych" do niszczenia emigracji nadal bryluje na rautach w polskich placówkach dyplomatycznych, paradach i uroczystościach religijnych. Do dziś kuleje proces odkłamywania historii emigracji w oparciu o archiwalne zbiory IPN, w tym tzw. zbiór zastrzeżony. Odnosi się wrażenie, że historycy koncentrują się chętnie na pierwszych latach powojennych, ale jak ognia unikają np. okresu lat 80 tych, przecież kluczowych także dla naszej współczesności i budowania wielu karier, także na emigracji.  

Doskonałą ilustracją procesu odsunięcia Polonii (emigracji) od wpływu na rozwój suwerennej Polski była pewna dyplomatyczna podróż. Na początku 1990 roku, ówczesny - pierwszy, jak to podkreślano po 1945 roku -  niekomunistyczny premier Tadeusz Mazowiecki, podczas wizyty Londynie nie spotkał się z prezydentem RP na uchodźstwie Ryszardem Kaczorowskim, bo uznał, że spotkanie byłoby „poniżające wobec prezydenta Jaruzelskiego, swojego rządu i państwa”. Dokument, będący zapisem tej dyplomatycznej hańby, dopiero po latach ujawnił dyrektor Wojskowego Biura Historycznego MON, dr hab. Sławomir Cenckiewicz. Podczas spotkania z Polonią, premierowi Mazowieckiemu zadano pytanie: „Dlaczego w jego rządzie są nadal komuniści, a prezydentem jest W. Jaruzelski”. Premier odpowiedział: „dzięki tym ludziom doszło do przemian w Polsce, a ja jestem premierem”.

Miarą kompromitacji owego pierwszego, niekomunistycznego premiera i jego otoczenia, a zwłaszcza tzw. doradców, jest „Traktat między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy” z 17.06.1991. Strona polska, chcąc za wszelką cenę, normalizacji stosunków z jednoczącymi się Niemcami, mimo pierwotnego zamiaru, odstąpiła od domagania się odszkodowań i zwrotu mienia polskich organizacji, skonfiskowanego na mocy tzw. dekretu Göringa. 

Dziś, kiedy kwestia reparacji powraca, władze niemieckie mówią wprost: "z naszego punktu widzenia traktat z 1991 roku zamknął ten temat ostatecznie." 

Gdy udostępniono kopię wynegocjowanego porozumienia, specjalistom od prawa międzynarodowego w Stanach Zjednoczonych z prof. Lenczowskim na czele, zadali oni tylko jedno pytanie: "Jacy agenci przygotowali ten dokument, skoro nie pada tam ani słowo o odszkodowaniu dla Polski za straty wojenne, ani o odszkodowaniu dla polskich ofiar, ani o kwestii restytucji mienia polskiego zagrabionego na terenie III Rzeszy”.

Dziś wiemy więcej o PRL-owskich uwikłaniach nie tylko szefa MSZ u w rządzie Mazowieckiego, ale i dwóch czołowych doradców do spraw niemieckich. Dostęp do MSZ-owskiego archiwum i protokołów z negocjacji prowadzonych tuż po 1989 r. ze stroną niemiecką mógłby tylko dopełnić ten obraz. 29 lat po rozmowach okrągłego stołu w Stanach Zjednoczonych konsulowie do spraw Polonii ciągle muszą być oddelegowani z Polski. To tak jakby w armii do obsługi specjalistycznej armaty zatrudnić płetwonurka. Dla porównania ambasadorem Izraela w USA jest Amerykanin żydowskiego pochodzenia i w Izraelu nikomu to nie przeszkadza, bowiem Ron Dermer wychowany na Florydzie i wykształcony w najlepszych amerykańskich uniwersytetach mówi i zachowuje się jak Amerykanin. Posiada wielu kolegów ze studiów co jest ogromnym kapitałem społecznym. Znamienne, że tzw. elity opozycyjne tworząc zręby polskiej polityki zagranicznej po 1989 roku, jak ognia bały się skorzystać z doświadczeń i rady polskiej emigracji niepodległościowej, tak na kontynencie jak i w Ameryce, natomiast bez oporu angażowały do tego byłych funkcjonariuszy aparatu komunistycznego i ich potomków. Niestety, model ten, z uporem godnym lepszej sprawy, praktykowany jest do dziś.

Finansowanie polonijnych organizacji i projektów

Szybko przystąpiono do budowania narzędzi, przez które można było „komunikować z Polonią i Polakami na Wschodzie”. Powołano więc: Stowarzyszenie "Wspólnota Polska" organizację pozarządową utworzoną w lutym 1990 roku z inicjatywy marszałka Senatu RP pierwszej kadencji prof. Andrzeja Stelmachowskiego, a potem wiele innych. Kulisy tego procesu ujawnił były dyplomata Krzysztof Baliński w słynnej już książce "MSZ polski czy antypolski", podając liczne przykłady lokowania w organizacjach i fundacjach działających w Polsce agentury, uzupełnianej krewnymi i znajomymi warszawskiego salonu. Stworzono szczelny system finansowania, dbający o spolegliwość Polonii wobec okrągłostołowego establishmentu., który funkcjonuje do dziś i ma się dobrze. 

Paradoksalnie, efekt działań tych idących już w dziesiątki organizacji i fundacji jest taki, że im więcej środków przyznawanych Polonii, tym mniejsze jej zaangażowanie w obronę dobrego imienia Polski. Minister Kiszczak zapewne chichocze zza grobu, bo wypełnia się jego słynna doktryna. 

I tak, flagowe polonijne projekty w Ameryce i w Europie milczą w momencie, gdy polska racja stanu potrzebuje ich wsparcia. Przypomnijmy jak „pięknie zaprezentowała” się polonijna szkoła liderów na spotkaniu z nowo wybranym Prezydentem Dudą w ambasadzie w Waszyngtonie. Pod wodzą ambasadora Schnepfa, młodzi polonusi ochoczo bombardowali pytaniami Prezydenta dobrej zmiany.  14 października 2016 roku w Konsulacie RP w Kolonii, szef tamtejszej polonijnej rady konsultacyjnej - fasadowego gremium powołanego jeszcze za rządów PO-PSL -  dziennikarz Bartosz Dudek w obecności senator RP Janiny Sagatowskiej oświadczył, że "od czasu zmiany rządu Polacy w RFN muszą się wstydzić za swój kraj". 

Na sali wypełnionej po brzegi polonijnymi prominentami odezwał się tylko jeden głos protestu, który zresztą panowie prezesi potraktowali ostentacyjnym buczeniem. Ów, tak głośno wyrażany "wstyd za Polskę dobrej zmiany" nie przeszkadza jednak tym samym polonijnym działaczom ubiegać się o kolejne granty i dotacje.

Dochodzi już do takiej schizofrenii, że Polacy, którzy nie otrzymują żadnych finansów z Warszawy, spontanicznie organizują wsparcia dla premiera Morawieckiego i polityki polskiego rządu, a ci którzy od lat doją polskiego podatnika, pod płaszczykiem aktywnej polonijnej aktywności, honorują nagrodami Panów Tusków i Owsiaków. 

Czy rzeczywiście z Warszawy nie widać tej patologii i pilnej potrzeby ewaluacji systemu, który generuje tego rodzaju sytuacje?
Jak naprawić ten bałagan?

Po płomiennych apelach marszałka Senatu Karczewskiego i ministra MSZ Dziedziczaka do Polonii: „o reagowanie na przejawy antypolonizmu" należy jednak zwrócić uwagę na kilka istotnych kwestii:
1.Reagowanie na przejawy antypolonizmu musi mieć miejsce przede wszystkim w krajach, gdzie do takich aktów dochodzi. (oficjalne protesty, żądanie sprostowania, personalne kontakty z zagranicznymi mediami itp.)  
2. Polonia może się w to angażować, co zresztą czyni od lat, ale trzeba mieć świadomość, że po drugiej stronie barykady mamy do czynienia z profesjonalnymi mediami o globalnym zasięgu, fachowymi produkcjami medialnymi i wpływowymi fundacjami. 
3.Autorzy antypolonizmu, w przeciwieństwie do społeczności polskiej, mają zwykle doskonale zorganizowane finansowanie od swoich rządów, jak również granty rozmaitych fundacji i prywatne donacje.
4. Niestety, w antypolonizm od lat wpisują się także niektóre tzw. polonijne media, otrzymujące granty z polskiego Senatu oraz niektóre polskie instytucje funkcjonujące za pieniądze polskiego podatnika. Istotne jest to, aby pieniądze polskiego narodu służyły obronie dobrego imienia Polski, a nie wspierały antypolonizm!!! 
Ponadto w kraju mamy zastępy „usłużnych”, "pożytecznych" i „progresywnych” umiejętnie finansowanych z polskich dotacji, innych źródeł i stronę niemiecką, która w ten sposób przez lat wychowała sobie w Polsce opiniotwórcze lobby przychylne polityce prowadzonej przez Berlin. Nie jest przypadkiem, że realizowany do miesięcy scenariusz "ulica lub zagranica", opiera się głównie na cichym wsparciu nie tylko niemieckich mediów, ale i władz RFN, czego koronnym dowodem była niedawna wypowiedź niemieckiej minister obrony w Telewizji ZDF o "potrzebie wspierania ruchu oporu w Polsce".  
5.Istotne jest więc jak najszybsze nakreślenie jednoznacznego i proaktywnego kierunku współpracy, wskazanie skutecznych narzędzi do realizacji polityki historycznej oraz dobór efektywnych polityków w Warszawie i równie efektywnych działaczy polonijnych w państwach mających strategiczne dla Polski znaczenie. Czas na zerwanie z polityką „miernych, ale wiernych” i unikaniem odpowiedzialności za podejmowane decyzje. 

Konkluzja:

Pragniemy przypomnieć przedstawiany przez nas w 2016 roku projekt. Powołajmy, tak jak Węgrzy w USA, rządową fundację, która byłaby wsparciem dla budowania propolskiego lobby. Zatrudnijmy najlepszych fachowców z USA, Kanady, Niemiec, Wielkiej Brytanii i z Polski. Niech będzie to „Polska Team”, zespół profesjonalistów komunikujących się po polsku, ale także po angielsku, francusku czy niemiecku, którzy potrafiliby stworzyć sieć zintegrowanych polonijnych organizacji. Potem adoptujmy te rozwiązania w innych krajach. Dokonując tej inwestycji moglibyśmy na dekady przywrócić dawne znaczenie propolskiego lobbingu w USA i innych krajach, a co dalej za tym idzie przyciągnąć do Polski inwestycje, finanse Polonii i innych krajów, tak jak zrobili to Irlandczycy, a także inne nacje. 

Odsyłamy Państwa do naszej prezentacji na stronie Narodowego Instytutu Studiów Strategicznych http://niss.org.pl/jak-stworzyc-propolski-lobbing-w-ameryce/.

Ważne, by sobie uświadomić, iż dla propolskiego lobbingu w strategicznych dla Polski krajach, nie wystarcza już weekendowy wolontariat, czy pospolite ruszenie Polonii. Trzeba konsekwentnie profesjonalizować społeczność polską i przyciągnąć jej intelektualne zaplecze, bo tylko tak urzeczywistni się postulat ochrony dobrego imienia Polski za granicą. 

Za podsumowanie niech posłużą efekty badań prowadzonych na Uniwersytecie Kansas. Wynika z nich, że ”1 dolar zainwestowany w lobbing przynosi $220 zysku. (źródło: Raquel Alexander, Susan Scholz and Stephen Mazza “Measuring Rates of Return for Lobbying Expenditures: An Empirical Analysis under the American Jobs Creation Act”).

Agnieszka Wolska (Niemcy), [email protected]
Waldemar Biniecki (USA), [email protected]


 

Polecane
Emerytury
Stażowe