Wydarzenia rozgrywające się od kilku miesięcy na granicy z Białorusią stanowią sytuację bezprecedensową w ostatnich kilkudziesięciu latach historii Polski.
Kolejna klimatyczna konferencja ONZ COP26 nie była sukcesem dla wojujących obrońców klimatu. Ujawniły się poważne konflikty, z grubsza biorąc między politykami a klimatologami i działaczami, którym na pomoc przybyła do Glasgow sama Greta Thunberg – pisze Teresa Wójcik. Więcej o COP26 w najnowszym numerze „Tygodnika Solidarność”.
Pojechałem do Michałowa. Przez tyle lat było to dla mnie za każdym razem czynnością zwyczajną, może podróżą sentymentalną, osobistą przyjemnością, okazją do spotkania znajomych czy pokazania Synom ważnych dla mnie miejsc, ale teraz? Otóż teraz podróż do Michałowa, mojej ukochanej rodzinnej miejscowości, zarówno z racji pandemonium, jakie wokół niego ma miejsce, jak i tekstu, dość krytycznego wobec lokalnej władzy, jaki na ten temat napisałem, ma wymiar, proszę ja Was, polityczny.
Zawsze ceniłem znajomość obcych języków i sam znam jeden z nich biegle, a dwa kolejne choć pobieżnie i biernie. Przypisywane starożytnym powiedzenie „Tyle razy żyjesz, ile znasz języków” bardzo mnie przekonuje.
W Polsce czujemy ostatnio, że Unia stała się nadaktywna. Szkoda tylko, że nie w takich tematach, jak wprowadzenie europejskiej płacy minimalnej.
Święto odzyskania niepodległości zmusza nas wszystkich do refleksji. Zmusza nas do analizy faktów: co zostało zrobione, aby naprawiać Polskę, a co nie. Wiele działań po 1989 r. ciągle budzi wątpliwości.
Kolejna awantura między Unią Europejską a Polską (Madziarami też) wystarczająco pokazuje, że problem z zarządzaniem europejskim jest systemowy raczej niż wtórny. Mamy do czynienia z imperialną centralizacją vs. suwerennością narodową, między autorytaryzmem vs. demokracją.
Jędrzej Moraczewski, PPS-owiec, późniejszy premier, wspominał: „Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Nie ma «ich»! Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! (...) Kto tych krótkich dni nie przeżył, kto nie szalał z radości w tym czasie wraz z całym narodem, ten nie dozna w swym życiu największej radości. Cztery pokolenia nadaremno na tę chwilę czekały, piąte doczekało”.
Rodzinie zmarłej w szpitalu w Pszczynie kobiety należy się współczucie, sprawiedliwość i prawda. Nie oznacza to jednak uleganiu presji środowisk proaborcyjnych, które tę sprawę wzięły teraz na sztandary.
Solidarność ma swój niewątpliwy udział w procesie wzrostu płacy minimalnej w Polsce. W tym zakresie współpraca z rządem Zjednoczonej Prawicy przyniosła zadowalające z punktu widzenia partnerów społecznych efekty. Dzięki wzrostowi płacy minimalnej zmniejszony został poziom biedy oraz poszerzył się udział w efektach wzrostu gospodarczego. W Polsce rozwiązania dotyczące płacy minimalnej zostały wypracowane na drodze dialogu społecznego i dobrze się sprawdzają.
Coraz częściej słyszymy o europejskiej płacy minimalnej. Czym jest ten projekt? Odpowiedzi w najnowszym numerze „Tygodnika Solidarność”.
Aspirujące do „postępowości” i „oświecenia” dziennikarki i aktywistki nakręciły się na „Chłopców z Placu Broni”, że nie rozumieją, że bezsensowne, że nudy, że archaiczny język, niedzisiejsze problemy, brak żeńskich bohaterek (fakt, nie ma również ideologii LGBT, ale jest jeden Turek, sprzedawca słodyczy), że Nemeczek to historia „odległa od Insta i Musicaly”, że ich to nie kręci. I tak dalej i temu podobne.
Śmiem twierdzić, że nic bardziej nie służy burzeniu wizerunku Unii Europejskiej jako wspólnoty opartej na pozytywnych wartościach niż tworzenie narracji, w których jakieś niezałatwione lub niemożliwe do załatwienia sprawy nagle znajdują pomyślny finał, bo jakiś dobrze widziany w unii polityk pojechał do Brukseli, spotkał się z kilkoma ważnymi kolegami i rzecz ostatecznie uzgodnił. To przecież nie jest opowieść o poważnych i zasługujących na szacunek politykach, tylko o jakimś gangu załatwiającym swoje podejrzane interesy.
Polska od momentu dojścia do władzy opcji konserwatywnej przechodzi przez czarną serię presji, ataków i nacisków. Celem ich jest przywrócenie do władzy opcji liberalno-lewicowej. Nikomu z atakujących nie przeszkadzają obiektywne fakty: historyczne, prawne oraz zdrowa logika.
Donald Tusk został nowym-starym przewodniczącym PO. To jednak nie wybory szefa największej partii opozycyjnej wzbudziły wiele emocji, ale te w regionach, gdzie doszło do dwóch niespodzianek. Nie wiadomo jednak, czy nie zaplanowanych.
Gary Wilson, w pracy „Your Brain on Porn: Internet Pornography and the Emerging Science of Addiction”, Revised and Updated Edition (Margate, UK: Commonwealth Publishing, 2017) twierdzi, że z punktu widzenia neurologii pornografia to po prostu nawyk, taki jak narkomania. Wilson podkreśla, że nie jest osobą religijną, wręcz agnostykiem (s. 3, 172), a jedynie naukowcem, który raportuje i ostrzega.
2 listopada 2010 r. bolszewicy wrócili do Ossowa. A dokładnie pomnik, który wystawił im prezydent Bonisław Komorowski (wcześniej popierał ideę jako marszałek Sejmu) i sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert. Na obelisku jest prawosławny krzyż (choć bolszewicka armia była ateistyczna) i tablica w językach polskim i rosyjskim: „Tu spoczywa 22 żołnierzy 235 i 236 Pułku Strzelców 79 Brygady Armii Czerwonej, którzy idąc na Warszawę, polegli w boju pod Ossowem 14 i 15 sierpnia 1920 r.”. Założenie uzupełniały 22 bagnety, ale zostały ostatecznie usunięte jako budzące kontrowersje. Tak jakby całość tych kontrowersji nie budziła… Początkowo nie było tam nawet słów: „idąc na Warszawę”.
Uroczystość, która właśnie przeminęła, i listopadowe dni pamięci o zmarłych, które nadal trwają, skłaniają do stawiania pytań o życie wieczne. I nad tym się dzisiaj zatrzymamy.
To wielkie wyróżnienie dla „Tygodnika Solidarność”! Za budowanie popkulturowego przekazu dokumentującego historię Solidarności m.in. poprzez wystawy, komiksy i filmy animowane „Droga ku wolności” i „Pomnik Wolności Słowa” nasza redakcja została wyróżniona na uroczystej gali wręczenia prestiżowych nagród „BohaterONy im. Powstańców Warszawskich” statuetką Brązowego BohaterONa! Więcej w najnowszym numerze „TS”.
Zawsze byłem mięsny. Natomiast nie zawsze było mięso. Za komuny mieliśmy to szczęście, że moja śp. Mama była położną, więc co jakiś czas ktoś jej wciskał a to kurę, a to jakieś żeberka, może kości na zupę nie brakowało. W latach osiemdziesiątych, kiedy to do sklepu spożywczego chodziliśmy głównie po chleb i mleko, ponieważ i tak nic innego nie było, to był skarb. Natomiast nie było tego tak znów wiele, żeby zaspokoić nasze czy moje potrzeby. Standardem był mięsny posiłek raz w tygodniu. Głód mięsa był w zasadzie nieodłącznym elementem szarzyzny upadającego komunizmu.