Opisując tę zaskakującą historię ze Śląska trudno nie przywołać pamiętnej i bardzo trafnej wypowiedzi obecnego wicepremiera Jarosława Gowina, że w kwestiach prawa powinna się liczyć nie tylko jego litera, ale i duch tego prawa. Po blisko 10-miesięcznym procedowaniu i analizowaniu zapadła w Katowicach ostateczna decyzja w sprawie pewnego radnego Rady Miasta w Zabrzu - Damiana Trześniewskiego, któremu groziło wygaszenie mandatu. To były piłkarz Górnika Zabrze i członek rządzących miastem Skutecznych dla Zabrza. Urzędnicy przyznali, że co prawda samorządowiec wbrew uregulowaniom ustawy o samorządzie gminnym był pełnomocnikiem swego rodzeństwa w biznesie cateringowym na nowo wybudowanym obiekcie sportowym (na którym mecze rozgrywa Górnik Zabrze), ale mandatu postanowiono mu nie wygaszać. Dlaczego? Bo prawnicy wojewody uznali, iż stadion miejski wybudowany za setki milionów złotych spłacanych z pieniędzy budżetu miasta i zobowiązań zaciąganych przez władzę samorządową nie stanowi formalnie majątku gminy, tylko spółki Stadion – należącej notabene w 100 procentach do… miasta. Część mieszkańców i radnych przeciera więc oczy ze zdumienia, bo nawet jeśli ta swobodna interpretacja jest zgodna z literą prawa, to zasadami racjonalnego rozumowania już nie bardzo…
Wczoraj w Brukseli 27 krajów członkowskich zdecydowało się głosować za wyborem Donalda Tuska na drugą kadencję w Radzie Europejskiej, premier Beata Szydło była przeciw.
Polska w zintegrowanej Europie już była, przez ponad 100 lat, kiedy to państwa polskiego nie było wcale. Warto zwłaszcza dzisiaj o tym pamiętać, więc przypominam.
Wysuwając kandydaturę Jacka Saryusz-Wolskiego na to śmieszne stanowisko rząd Polski osiągnął kilka celów jednocześnie. Powiedzieć, że to był szach mat, to nic nie powiedzieć.
Nie trzeba było być żadnym geniuszem, nie trzeba było być nawet maturzystą, żeby przewidzieć, jak skończy się historia z wyborem nowego „prezydenta Europy”. To że zostanie nim Donald Tusk było bardziej prawdopodobne niż kolejna światła wypowiedź Ryszarda Petru.
99 lat temu, 4 marca 1918 r., rozpoczęła się największa pandemia w dziejach nowożytnych, znana pod potoczną nazwą „grypy hiszpanki”.
Nazwę rzeczy po imieniu. Żyjemy w kraju, gdzie wiele środowisk nie widzi niczego złego w symbolicznym oddawaniu kału na Krzyż, "robieniu dobrze" papieżowi, czy powieszeniu na Chrystusowym Krzyżu genitaliów. I pytam: czy przy takich „normalnościach” wykorzystanie wizerunku Anny Walentynowicz – osoby głęboko wierzącej i radykalnej przeciwniczki aborcji – do promowania feministycznych manif, czy wykorzystania logo Solidarności – chrześcijańskiego związku zawodowego – do promocji proaborcyjnego czarnego protestu, powinno kogoś dziwić? Nie! Wręcz przeciwnie, tylko kwestią czasu jest „sztuka”, w której aktor będzie się onanizował na Rany Chrystusa.
Zgłoszenie Jacka Saryusz - Wolskiego nie jest kaprysem, nie jest jakąś chwilową zagrywką, tylko decyzją PiS o twardym wejściu w kształtowanie wewnętrznej polityki Unii Europejskiej z pozycji partnera a nie petenta. Na razie wychodzi na to, że ani Berlin, ani Bruksela takiej myśli nie dopuszczają w ogóle do siebie.
Były premier D. Tusk, jako prawdziwy Europejczyk, nie tylko dostał najwięcej nagród od Niemców, ale był i jest niewątpliwie ich zaufanym człowiekiem nad Wisłą. Co gorsza jednak był też pierwszym premierem dużego europejskiego kraju, który porzucił własną Ojczyznę, a nawet swych politycznych przyjaciół z PO, dla dobrze płatnego stołka w Brukseli.
Jesienią poprzedniego roku Komisja Europejska, prezentując swoje stanowisko, rozpoczęła procedurę przeglądu tzw. Wieloletnich Ram Finansowych, czyli unijnego budżetu na lata 2014-2020.
Jeśli chodzi o media i gadające w nich bezustannie głowy, to możemy się dowiedzieć o Unii Europejskiej wszystkiego. Oprócz tego, po co ona tak naprawdę jest i jak to to „tak naprawdę” działa.
Nie o Tuska rzecz się toczy, a Prezes PiS mija go bokiem i nie ma na jego punkcie żadnej obsesji. W tej poważnej rozgrywce, były premier z PO, jest tylko narzędziem w rękach Niemiec i sztandarem chorej opozycji.
Nie wiem w jaki sposób prezentowanie kobiet jako ekstremalnej żulii ma mnie zachęcić do popierania feministycznej wizji świata i mającej przybliżyć jej urzeczywistnienie walki żul… znaczy feministek. Jak na razie jest to wybitnie przeciwskuteczne i przekonuje mnie, że feministki to zakompleksione frustratki, starające się przenieść swoje, najwidoczniej szorujące glebę poczucie wartości na wszystkie kobiety by i reszcie nie było za lekko.
Fałszywi obrońcy praworządności z Brukseli, inspirowani przez krajowych miglanców, wzniecają kolejną wojenkę z polskim rządem. Zajścia uliczne w Polsce mają dostarczyć paliwa Zimmermansom i innym Tuskom. Celem jest obrona status quo w sądownictwie. Widać silny sojusz „ulicy i zagranicy”. Pierwsze akcje zaczepne w kilku miejscowościach wyglądały marnie. Zaledwie po kilkanaście osób zanęcono do wyjścia na ulicę. Prawdę mówiąc, nie wiemy, ilu ludzi czeka na sprawiedliwe sądy, a ilu tego się boi? Oto jest pytanie?! A jeżeli jest tak, że większość społeczeństwa woli bezprawie?
Szyizm to druga co do popularności odmiana islamu. Szacunkowo około 150 milionów ludzi deklaruje się szyitami (15% wszystkich mahometan). To muzułmanie, którzy oprócz uznawania Allaha i Mahometa, jak również Koranu, wierzą też, że ich historyczny przywódca religijny – imam – zniknął i ma powrócić jako zbawiciel (mahdi), aby krótko rządzić wiernymi i zmobilizować ich do ostatecznego, apokaliptycznego starcia z siłami szatana. Według szyitów Jezus przyłączy się do mahdiego i zniszczy diabła, po czym nastąpi sąd ostateczny i koniec świata.
W całej tej historii brukselsko-unijnej umknęło jakby wszystkim to co moim skromnym zdaniem jest w niej najbardziej frapujące. Otóż patrząc na Saryusza – Wolskiego i czytając jego słynne już neofickie tweety, zastanawiałem się tylko nad jednym. Nad tym mianowicie, czy Platforma ma jeszcze w swoich szeregach ukryte podobne, pardon, „egzemplarze”. Wydawało mi się już, że ta partia nie jest w stanie mnie niczym zaskoczyć, a tu proszę. Tadam. Jacek Saryusz-Wolski.
Trwają konsultacje społeczne projektu ustawy prawo przedsiębiorców nazywanego powszechnie „Konstytucją dla biznesu”, przygotowanej przez zespół ekspertów i urzędników resortu rozwoju.
„Bliskie jest Królestwo Boże, nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię...“
Nie znamy całości, widzimy jedynie wystający (na pokaz) wierzchołek góry lodowej, ale nawet z architektury szczelin, pęknięć i występków tego wierzchołka niejedno można wyczytać.
Mające miejsce w 1386 r. ślub polskiej królowej Jadwigi Andegaweńskiej i litewskiego księcia Jagiełły, unia polsko-litewska i chrystianizacja pogańskiego dotąd Wielkiego Księstwa Litewskiego były wydarzeniami, które w sposób dramatyczny zmieniły sytuację polityczną w tej części Europy. Walczące dotąd o swoje istnienie Polska i Litwa połączyły swoje wysiłki, co z czasem miało doprowadzić do powstania lokalnego mocarstwa. Jednak początki unii były trudne, gdyż miała ona wielu przeciwników - zarówno zewnętrznych, jak i w obu zainteresowanych państwach.