Wojciech Krzyżaniak [Onet.pl] o "Pożarze w burdelu" TVN: Nie da się tego odzobaczyć...
- I jak za dotknięciem czarodziejskiej rózgi (bo trudno to nazwać różdżką), w jednej chwili ów "Pożar" nie dość, że przestał być elitarny, to jeszcze okazał się zwyczajnym, jednym z wielu znanych z kabaretonów przedsięwzięciem, opakowanym tylko w artystyczne pozłotko.
(...)
Nie, no pewnie, że na krótką metę jest sukces, bo jak się domyślam kasa za ten jeden wieczór większa niż za cały rok grania w małych salach, a żyć trzeba. Ale na dłuższym dystansie może się okazać, że to początek końca. Chociaż, jako że byłem na kilku spektaklach w kameralnych okolicznościach, czuję się w obowiązku wyjaśnić, że to, co widzieliście, to nie tyle był "Pożar w burdelu", co jego karykatura. W naród jednak poszło i się już nie da odzobaczyć.Jak mniemam przy okazji umiarkowanego oglądalnościowego sukcesu "Fabryki patriotów" dowiemy się o sobie, że to nie spektakl był słaby, tylko my do niego nie dorośliśmy. Jesteśmy za mało wyrobieni po prostu. No jasne.
- pisze Krzyżaniak
Źródło: Onet.pl