Marcin Kacprzak: Szczęśliwego Roku 2025

Mam to szczęście, że pamiętam jeszcze czasy, gdy Polska nie była członkiem Unii Europejskiej. Poza tym, że jeździły brzydsze autobusy, a w pociągach zimą zamarzały od środka okna, szczególnych różnic nie dostrzegłem. No, może jeszcze była taka, że Polak chcący jechać do Anglii, musiał stawać w specjalnej kolejce i liczyć, że nie dostanie kopa na do widzenia. Tyle że i w tym przypadku znów za chwilę może być tak, jak przed rokiem 2004.
 Marcin Kacprzak: Szczęśliwego Roku 2025
/ pixabay.com
Oczywiście nie będę udawał, że nie byłem Euroentuzjastą. Byłem. Byłem też wtedy jednak człowiekiem kilkanaście lat młodszym, choć już przed trzydziestką, to jeszcze pełnym wyjątkowej naiwności. Staram dziś przypomnieć sobie tę ówczesną bardzo charakterystyczną atmosferę, i choć przychodzi mi to z niemałym trudem, to jednak coś tam mi się kołacze w głowie. Ogólnie było tak, że niemal wszyscy Polacy myśleli, że inaczej się nie da. Bombardowanie umysłów przekazem pod tytułem " kiedyś Polska będzie częścią Europy Zachodniej" zaczęło się przecież znacznie wcześniej, te tony pobrzmiewały już w latach osiemdziesiątych. Tu naprawdę nawet nie chodziło bardzo o te dopłaty, fundusze i granty. Mam wrażenie, że Polacy oczekiwali społecznego awansu, czegoś w rodzaju pasowania na Europejczyka. Jako kontrę do tej wizji , pokazywano w telewizji niemal non stop skrzywione twarze polityków ZCHN, Ojca Rydzyka i wściekłe starsze panie trzymające transparenty na których ktoś wypisał obelgi wobec "zażydzonej Unii Europejskiej". Była to wyjątkowo prosta robota propagandowa, samo się to nakręcało i samo płynęło. Pobiegłem wczesnym rankiem na referendum i z pietyzmem zaznaczyłem plastikowym długopisem trzymanym w drżącej z przejęcia dłoni właściwą opcję.

Dziś wciąż mówi się dużo o Polakach - Euroentuzjastach. Zapewne sondaże to potwierdzają. Sondaże te jednak nie mówią całej prawdy. Ja  sam znam bowiem wiele osób, które prawicowi dziennikarze z radością ochrzciliby mianem "lemingów", i oni rzeczywiście wykazują się tym sondażowym Euroentuzjazmem. Tyle, że jest to złożone z kilku warstw, bo, naprawdę, nawet lud anty-pisowski zdaje sobie sprawę z tego, że organizacja o nazwie UE jest organizacją delikatnie rzecz ujmując, mocno ułomną. Wiedzą oni, że jest przeadministrowany, niedemokratyczny, oligarchiczny i z założenia traktuje nas jako żerowisko. To że później ta wiedza nie przekłada się na dalsze wnioskowanie, to już oczywiście całkowicie inna sprawa. W każdym razie stawiam tezę, że polski Euroentuzjazm jest tyle samo silny, co powierzchowny, jakby to powiedział jakiś mundry socjolog - niezakorzeniony. Sądzę, że istnieje pewna linia graniczna tego ponoć bezwzględnego poparcia i niewykluczone, że jesteśmy dziś dużo bliżej niej niż jeszcze nawet i dwa lata temu.

Przyznam się, że nie do końca potrafię w tej chwili rozpoznać intencje Unii i jej niemieckich zawiadowców. To znaczy intencje znam i rozumiem (Ventotene) natomiast dziwi mnie trochę taktyka z ostatnich dwóch lat.Robota szła dobrze, praca organiczna na umysłach Polaków też nie najgorzej. Co prawda zagłosowali w 2015 roku nieco inaczej niż by sobie tego życzyli w Brukseli i Berlinie, ale przecież PiS z pewnością nie można nazwać partią anty-unijną, bo przecież udało się przekonać pisowskich polityków do podpisania Lizbony. A tu takie nerwy i pójście na zwarcie. Ja jestem mały żuczek, ale sądzę że lepszą taktyką byłoby to przeczekać. Tym bardziej, że Martin Schultz (aż chciałoby się to nazwisko wypowiedzieć z charakterystyczną pruską intonacją a'la Michalkiewicz) wytyczył perspektywę ostatecznego domknięcia trumny nad faszystowskimi z natury państwami narodowymi na rok 2025. Ok, ja póki co jeszcze popieram PiS, ale naprawdę, trudno uwierzyć mi, że oni utrzymają się przy władzy aż tyle czasu. A teraz, to kto wie, czy rosnące niezadowolenie nie zamieni się w mini-dekompresję, wraz z którą wyfrunie i choćby jedna trzecia naszego polskiego, szczerego Euro-entuzjazmu. A co raz wyfrunie, to potem trudno złapać.

Zostaje tylko jednak opcja. Pośpiech i porzucenie dobrych maniera ma swoje poważne uzasadnienie w postaci czegoś o czym jeszcze nie wiemy. Ale o tym nie ma co już pisać i psuć Wam przedświąteczny nastrój. Jedyne czego chcę Wam życzyć to tego, by 2025 rok był jednak rokiem bez wymiany dowodów osobistych.

 

POLECANE
Premier powołał nową Prezes Urzędu Regulacji Energetyki z ostatniej chwili
Premier powołał nową Prezes Urzędu Regulacji Energetyki

Premier Donald Tusk powołał w poniedziałek Renatę Mroczek na 5-letnią kadencję na stanowisku Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki - poinformował Urząd. Mroczek została wyłoniona w procedurze otwartego naboru na to stanowisko.

Nie żyje Jerzy Dziewulski z ostatniej chwili
Nie żyje Jerzy Dziewulski

W poniedziałek w wieku 81 lat zmarł Jerzy Dziewulski - poinformował w rozmowie z PAP jego syn. Odszedł po zmaganiu się z ciężką chorobą.

Nic się nie szanujecie. Burza w sieci po programie TVN gorące
"Nic się nie szanujecie". Burza w sieci po programie TVN

Po jednym z ostatnich odcinków popularnej telewizji śniadaniowej stacji TVN – "Dzień dobry TVN" – w sieci zawrzało.

Polskie wojsko musi być gotowe na każdy scenariusz przed 2027 rokiem z ostatniej chwili
Polskie wojsko musi być gotowe na każdy scenariusz przed 2027 rokiem

 „Ale musimy być gotowi przed 2027 r. na wszystkie możliwe okoliczności. Dla nas jest bardzo ważne, żeby uzyskać pełną zdolność obrony także w porozumieniu z sojusznikami – powiedział Donald Tusk. Dodał, że temu między innymi służyć będą planowane na wrzesień manewry „Żelazny Obrońca”, przeprowadzane wspólnie z sojuszniczymi państwami.

Pilny komunikat dla kierowców na długi weekend z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla kierowców na długi weekend

15 sierpnia na drogach wielu państw w Europie będą obowiązywać ograniczenia dla transportu ciężkiego. W niektórych krajach ograniczenia będą już widoczne dzień wcześniej. 

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

W poniedziałek 11 sierpnia podróżnych czekają spore zmiany w kursowaniu pociągów PKP Intercity. Spółka wydała pilny komunikat, w którym informuje o odwołaniu jednego z połączeń międzynarodowych oraz braku niektórych udogodnień w wybranych składach.

Ustawa wiatrakowa. Rzecznik prezydenta Nawrockiego zapowiada weto z ostatniej chwili
Ustawa wiatrakowa. Rzecznik prezydenta Nawrockiego zapowiada weto

- Tzw. ustawa wiatrakowa nie zyska akceptacji prezydenta Karola Nawrockiego - powiedział w Studiu PAP jego rzecznik Rafał Leśkiewicz. Zapowiedział również, że prezydent niebawem przedstawi własne rozwiązanie, które pozwoli na zamrożenie cen prądu.

Afera KPO. Dlaczego rząd Tuska odwołał konferencję dla sektora HoReCa? z ostatniej chwili
Afera KPO. Dlaczego rząd Tuska odwołał konferencję dla sektora HoReCa?

Z każdym dniem wychodzą kolejne fakty dotyczące afery KPO. Portal "Odpowiedzialny Poznań" napisał o zakazie resortu funduszy organizowania konferencji, na której specjaliści w branży HoReCa mieli poinformować o szczegółach przyznawania środków i tym samym zwiększyć potencjalne zainteresowanie przedsiębiorców.

tylko u nas
Silvia Uscov: Federalizacja UE to podstępne odbieranie narodowej suwerenności

Rumuńska adwokat i ekspertka prawa europejskiego, Silvia Uscov, w rozmowie z Konradem Wernickim mówi o wrażeniach z Polski po inauguracji prezydenta Karola Nawrockiego, ostrzega przed cichą federalizacją Unii Europejskiej oraz ujawnia mechanizmy działania tzw. „kasty globalistycznej”. Opowiada też o ingerencjach w rumuńskie wybory i o tym, jak konserwatyści z całego świata jednoczą się w ruchu MEGA, by bronić prawa narodów do samodzielnego wyboru swojej drogi.

Defence24 ma nowego redaktora naczelnego z ostatniej chwili
Defence24 ma nowego redaktora naczelnego

Wraz z początkiem sierpnia dr Aleksander Olech objął stanowisko redaktora naczelnego anglojęzycznej wersji portalu Defence24 – defence24.com. Nowa odsłona serwisu ma dostarczać zagranicznym odbiorcom rzetelnych analiz i informacji o bezpieczeństwie, obronności i nowych technologiach z perspektywy Polski.

REKLAMA

Marcin Kacprzak: Szczęśliwego Roku 2025

Mam to szczęście, że pamiętam jeszcze czasy, gdy Polska nie była członkiem Unii Europejskiej. Poza tym, że jeździły brzydsze autobusy, a w pociągach zimą zamarzały od środka okna, szczególnych różnic nie dostrzegłem. No, może jeszcze była taka, że Polak chcący jechać do Anglii, musiał stawać w specjalnej kolejce i liczyć, że nie dostanie kopa na do widzenia. Tyle że i w tym przypadku znów za chwilę może być tak, jak przed rokiem 2004.
 Marcin Kacprzak: Szczęśliwego Roku 2025
/ pixabay.com
Oczywiście nie będę udawał, że nie byłem Euroentuzjastą. Byłem. Byłem też wtedy jednak człowiekiem kilkanaście lat młodszym, choć już przed trzydziestką, to jeszcze pełnym wyjątkowej naiwności. Staram dziś przypomnieć sobie tę ówczesną bardzo charakterystyczną atmosferę, i choć przychodzi mi to z niemałym trudem, to jednak coś tam mi się kołacze w głowie. Ogólnie było tak, że niemal wszyscy Polacy myśleli, że inaczej się nie da. Bombardowanie umysłów przekazem pod tytułem " kiedyś Polska będzie częścią Europy Zachodniej" zaczęło się przecież znacznie wcześniej, te tony pobrzmiewały już w latach osiemdziesiątych. Tu naprawdę nawet nie chodziło bardzo o te dopłaty, fundusze i granty. Mam wrażenie, że Polacy oczekiwali społecznego awansu, czegoś w rodzaju pasowania na Europejczyka. Jako kontrę do tej wizji , pokazywano w telewizji niemal non stop skrzywione twarze polityków ZCHN, Ojca Rydzyka i wściekłe starsze panie trzymające transparenty na których ktoś wypisał obelgi wobec "zażydzonej Unii Europejskiej". Była to wyjątkowo prosta robota propagandowa, samo się to nakręcało i samo płynęło. Pobiegłem wczesnym rankiem na referendum i z pietyzmem zaznaczyłem plastikowym długopisem trzymanym w drżącej z przejęcia dłoni właściwą opcję.

Dziś wciąż mówi się dużo o Polakach - Euroentuzjastach. Zapewne sondaże to potwierdzają. Sondaże te jednak nie mówią całej prawdy. Ja  sam znam bowiem wiele osób, które prawicowi dziennikarze z radością ochrzciliby mianem "lemingów", i oni rzeczywiście wykazują się tym sondażowym Euroentuzjazmem. Tyle, że jest to złożone z kilku warstw, bo, naprawdę, nawet lud anty-pisowski zdaje sobie sprawę z tego, że organizacja o nazwie UE jest organizacją delikatnie rzecz ujmując, mocno ułomną. Wiedzą oni, że jest przeadministrowany, niedemokratyczny, oligarchiczny i z założenia traktuje nas jako żerowisko. To że później ta wiedza nie przekłada się na dalsze wnioskowanie, to już oczywiście całkowicie inna sprawa. W każdym razie stawiam tezę, że polski Euroentuzjazm jest tyle samo silny, co powierzchowny, jakby to powiedział jakiś mundry socjolog - niezakorzeniony. Sądzę, że istnieje pewna linia graniczna tego ponoć bezwzględnego poparcia i niewykluczone, że jesteśmy dziś dużo bliżej niej niż jeszcze nawet i dwa lata temu.

Przyznam się, że nie do końca potrafię w tej chwili rozpoznać intencje Unii i jej niemieckich zawiadowców. To znaczy intencje znam i rozumiem (Ventotene) natomiast dziwi mnie trochę taktyka z ostatnich dwóch lat.Robota szła dobrze, praca organiczna na umysłach Polaków też nie najgorzej. Co prawda zagłosowali w 2015 roku nieco inaczej niż by sobie tego życzyli w Brukseli i Berlinie, ale przecież PiS z pewnością nie można nazwać partią anty-unijną, bo przecież udało się przekonać pisowskich polityków do podpisania Lizbony. A tu takie nerwy i pójście na zwarcie. Ja jestem mały żuczek, ale sądzę że lepszą taktyką byłoby to przeczekać. Tym bardziej, że Martin Schultz (aż chciałoby się to nazwisko wypowiedzieć z charakterystyczną pruską intonacją a'la Michalkiewicz) wytyczył perspektywę ostatecznego domknięcia trumny nad faszystowskimi z natury państwami narodowymi na rok 2025. Ok, ja póki co jeszcze popieram PiS, ale naprawdę, trudno uwierzyć mi, że oni utrzymają się przy władzy aż tyle czasu. A teraz, to kto wie, czy rosnące niezadowolenie nie zamieni się w mini-dekompresję, wraz z którą wyfrunie i choćby jedna trzecia naszego polskiego, szczerego Euro-entuzjazmu. A co raz wyfrunie, to potem trudno złapać.

Zostaje tylko jednak opcja. Pośpiech i porzucenie dobrych maniera ma swoje poważne uzasadnienie w postaci czegoś o czym jeszcze nie wiemy. Ale o tym nie ma co już pisać i psuć Wam przedświąteczny nastrój. Jedyne czego chcę Wam życzyć to tego, by 2025 rok był jednak rokiem bez wymiany dowodów osobistych.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe