W tym roku Polska jest współgospodarzem uroczystej inauguracji targów w Hannowerze. Po prawdziwej serii doskonałych danych gospodarczych oraz wzrostach ratingów i notowań w Banku Światowym, jest to kolejny dowód na siłę polskiej gospodarki oraz niewątpliwy sukces polskiego rządu. A w "wiodących mediach" dziwna cisza. Przejrzyjmy "jedynki"...
O czym rozmawiali ci sędziowie, którzy postanowili na pół godziny przerwać pracę i urządzić sobie zebrania, nie nazywając przy tym owej przerwy w pracy strajkiem? O dyktatorze Kaczyńskim, który zamachnął się na ich wolność i niezawisłość? O sponiewieranej demokracji, której poczuli się ostatnimi obrońcami? Widzę oczami duszy, jak rozgrzewają się ich telefony od rozmów ze strajkującymi kolegami, w których nawzajem udzielają sobie poparcia i liczą szeregi. I upewniają się w przekonaniu, że cała Polska za nimi stoi.
Jak Grzesiu Rysia połknął kawałek duży, to aż odbiło się. Jednym czkawką, a nowoczesnym sąsiadom nawet bardziej. Bo Grzegorz zjada Ryszarda i straszy Polaków od nowa. W Sejmie skubnął mu niezły kawałek. Czy resztę połknie na sucho, czy popije, czy obije przed konsumpcją? A może wrzuci do sondażowirówki firmy IBRIS, żeby zmiękczyć sałatkę Nowoczesną. Poleje oliwką, sypnie siemię lniane i będzie pozamiatane.
Do siedziby komisji zakładowej Solidarności wpada pracownik. Nazwijmy go Jan Malinowski. Chce zapisać się do związku. Natychmiast. Parę minut później do tej samej komisji przychodzi pytanie od pracodawcy, czy Jan Malinowski jest członkiem związku, ponieważ zamierza wobec niego rozpocząć postępowanie dyscyplinarne. Malinowski liczy, że związek będzie go bronił.
Ostatnio coraz częściej spotykam się z mniej lub bardziej zawoalowanym pytaniem „kto za mną stoi?”. I muszę powiedzieć, że mnie ta kwestia nieco niepokoi. Może skoro to pytanie pada, to ktoś powinien za mną stać? Może za wszystkimi ktoś stoi, tylko za mną, ofiarą losu, nikt nie chciał?
Tym razem premier Szwecji przemówił. Aktem terroru nazwał rozjeżdżanie rozpędzoną ciężarówką niewinnych przechodniów na sztokholmskiej ulicy. Zmiana narracji szwedzkich decydentów zaskakuje, bo gdy nieletni Somalijczyk z ośrodka dla młodocianych imigrantów pod Goeteborgiem zadźgał nożem 22-letnią pracownicę socjalną, to, by nie stresować pozostałych podopiecznych, władze zabroniły upamiętnienia na terenie ośrodka pamięci zamordowanej. Od stycznia 2016 r. jednak dużo się zmieniło i to nie tylko w Szwecji. Bruksela, Berlin, Londyn, teraz Sztokholm.
- Skorzystam z immunitetu wtedy, kiedy dojdę do wniosku, że celowo wykorzystywane są sprawy przeciwko mnie po to, aby utrudnić lub uniemożliwić mi sprawowanie funkcji przewodniczącego Rady Europejskiej. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale jeśli tak, to nie będę się wahał - oświadczył dziś Donald Tusk napomykając o jakoby pełnym immunitecie, który miałby mu przysługiwać z racji pełnionej funkcji. Czy tak jest w istocie? Nie jestem prawnikiem, ale wydaje mi się, że Tusk, jak to ma w zwyczaju, raczej mija się z prawdą
Kiedy dzisiaj rano przeczytałem na Wiodących Parówkach porównanie przyjazdu Tuska do Polski do powrotów Piłsudskiego czy Paderewskiego, myślałem, że spadnę z fotela. Tym bardziej, że jeśli mi się ta związana ze śledztwem w jego sprawie wizyta niemieckiego pupila z czymś kojarzy, to raczej z wyprawą Lenina do Rosji w zaplombowanym wagonie. Z tą różnicą, że wagon Tuska nie będzie zaplombowany a Tusk raczej nie wywoła żadnej rewolucji.
Mówią, że stają w obronie wolności i demokracji, a sprawiają raczej wrażenie zorganizowanej, agresywnej bojówki, gotowej tę wolność i demokrację zniszczyć, nie przebierając w środkach.
Kolejna rocznica katastrofy smoleńskiej za nami. I znowu ta tragiczna data stała się okazją do manifestowania nie niechęci, ale po prostu nienawiści do rządzących, zwłaszcza do Jarosława Kaczyńskiego. Czasami, jak w przypadku Lecha Wałęsy, jej podłożem jest mściwość, czasami wściekłość z utraty dominującej pozycji, rządu dusz. Bez względu na to, co jest owej nienawiści podłożem, tego dnia okrzyki o państwie totalitarnym i deptanej w Polsce demokracji brzmią szczególnie głośno.
W ostatnich tygodniach doszło do szczególnego nagromadzenia wydarzeń związanych z życiem i to zarówno z jego afirmacją jak i negacją. Była Uroczystość Zwiastowania, Dzień Świętości Życia, Marsz Świętości Życia, dużo świadectw, ale były też manify, czarne strajki, ataki na wolność słowa prolajferów we Francji, Belgii, Polsce. I przypomniałam sobie o tytułowej wystawie autorstwa Marty Dzbeńskiej-Karpińskiej.
Dusza złamana wspomnieniem śmierci, przeniknięta ciszą Grobu, ożywiana nadzieją rozbłysku.
Trwa właśnie rozmowa Jarosława Kaczyńskiego z szefem MON Antonim Macierewiczem. Rozmowa prawdopodobnie ma związek z dzisiejszym zawieszeniem wprawach członka PiS Bartłomieja Misiewicza. Brak jest jednak dokładnych informacji w tym zakresie.
"Zakończyła się pierwsza część obrad, czyli moje wystąpienie do kadry kierowniczej, ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza" – oświadczył prezydent Andrzej Duda na specjalnym briefingu.
- Dziesiątego kwietnia 2010 roku była sobota. Pamiętam, bo właśnie siadaliśmy do rodzinnego śniadania, podczas którego mieliśmy włączone radio, za pośrednictwem którego usłyszeliśmy o katastrofie. Pamięć może mnie zawodzić, ale wydaje mi się, że nie podawano jeszcze wtedy, jak ogromna była to tragedia, że wszyscy zginęli. W ciągu dnia dowiadywaliśmy się coraz więcej. W końcu bez namysłu, nie zabierając ze sobą rodziny, trochę bałem się co z tego wszystkiego wyniknie, pojechałem pod Pałac Prezydencki na Krakowskim Przedmieściu, pod dom Lecha i Marii Kaczyński, którzy zginęli w katastrofie - mówił Cezary Krysztopa w felietonie dla Polskiego Radia 24
Wielkanocny numer „Tygodnika Solidarność” trafi do Państwa rąk jeszcze przed świętami, gdy będziecie Państwo gdzieś między sprzątaniem, gotowaniem czy szykowaniem się do świątecznych wyjazdów. Nie da się jednak w tym szczególnym okresie, nawet w największym zamęcie, nie myśleć i nie przeżywać tajemnicy Zmartwychwstania. Czyścić dom, zapominając o oczyszczeniu duszy. Otwierać serce na Boga, nie wpuszczając weń innych ludzi.
- Ubrał się diabeł w ornat i ogonem na mszę dzwoni - mówił dziś Jarosław Kaczyński z trybuny sejmowej odpowiadając na dość bełkotliwe wystąpienie Grzegorza Schetyny podczas debaty na temat wniosku o konstruktywne wotum nieufności dla rządu. Grzegorz Schetyna miał być kandydatem na premiera. Konie z rzędem jednak temu kto wskaże, co konstruktywnego potrafił zaproponować
Jacek Kaczmarski przed laty pytał swym ochrypłym głosem: „Co się stało z naszą klasą?”. Zwłaszcza dziś pytanie wydaje się być wyjątkowo stosowne. Pytam zatem, co się stało z naszą klasą? Wysokim poziomem i klasą, która w zdemoralizowanych czasach końca komunizmu wyróżniała ludzi Solidarności. Co się stało z ideami ludzi Solidarności, którą budowali zarówno uczestnicy i zwolennicy dzisiejszej totalnej opozycji, jak i wspierający i tworzący partię rządzącą. Niegdyś wszyscy walczący w jednym szerokim ruchu solidarnościowym, dziś zwarci w wyniszczającym uścisku niechęci, wrogości czy wręcz nienawiści.
„...Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że wszystko jest w porządku, tylko kot jest gałgan i zeżarł kanarka...” – ten meldunek Dobrego Wojaka Szwejka złożony porucznikowi Lukaszowi wyświetla mi się w głowie za każdym razem, kiedy wracam na przykład z pracy, zbliżam się korytarzem do drzwi mieszkania, słyszę jakieś nieartykułowane okrzyki i zastanawiam się, kto komu i jaką krzywdę właśnie usiłuje za drzwiami zrobić.
„Wykluczenie cyfrowe” to termin, który w ostatnich latach często pojawia się w debacie publicznej. W przeciwieństwie do terminu „wykluczenie transportowe”, który, niestety, nie jest już tak modny, choć równie ważny. Dotyka codziennie ponad pół miliona obywateli i mniej lub bardziej sporadycznie kilku milionów. O co chodzi? Chodzi o białe plamy na mapie Polski, gdzie nie ma kolei, a obywatele są skazani na własny samochód lub autobus.