Jednym z najbardziej ogrywanych w ostatnich tygodniach scenariuszy, jest skoordynowana próba przedstawienia Victora Orbana jako sojusznika Putina. Nachalność tej propagandy, ilość kłamstw i fałszów serwowanych przy tej okazji jest tak wielka, że nie ulega już najmniejszej wątpliwości, że akcje ta jest sterowana. I zbiegają się tu dwa nurty.
Burmistrz Kliczko właśnie ogłosił światu: nasze miasto jest oblężone, stoimy na skraju katastrofy humanitarnej. W czasie, gdy Kijów staje się nowym Sarajewem, oblężonym miastem z lat 1992-1995, nie jest zbyteczne przywoływanie historycznej analogii, a mianowicie, że obecna wojna na Ukrainie jest podobna do tego, co wydarzyło się w byłej Jugosławii trzydzieści lat temu.
O zdolnościach obronnych państwa decyduje między innymi nastawienie własnych obywateli. Czy są zdolni do poświęceń dla dobra wspólnego czy też starają się żyć zgodnie z zasadą „moja chata z kraja”. Przekonujemy się o tym codziennie obserwując wojnę na Ukrainie.
Kiedy Europę okrywa mgła wojny, rząd federalny robi swoje, a legislacyjna machina bynajmniej się nie zacina. Berlin postanowił usunąć z kodeksu karnego przepis zakazujący medykom reklamowanie aborcji.
W 2020 r. podczas spotkania z prezydentem Dudą byłem zdania, że zmiana płci w dokumentach powinna zostać dla transseksualistów uproszczona. Dzisiaj, po dwóch latach rosnącej agresji środowisk trans zastawiam się raczej nad czymś zupełnie odwrotnym: może powinniśmy taką możliwość z naszego prawodawstwa... kompletnie wymazać?
Już pod koniec 2021 roku stało się oczywiste, że Olaf Scholz przejmie bardzo trudną spuściznę po Angeli Merkel. Jednak militarne, gospodarcze i polityczne konsekwencje rosyjskiej inwazji na Ukrainę ujawniają pełen zakres niepowodzeń z ostatnich lat. Jak mogło do tego dojść?
Rosjanie uciekają. Jeszcze nie z Ukrainy, ale już z Rosji. Z każdego pociągu przyjeżdżającego z St. Petersburga do Helsinek wysiada spora grupa osób zdecydowanych już nie wracać. Pociągi są pełne,+ chociaż ceny biletów rosną. Podobna sytuacja panuje na drogowych przejściach granicznych z Rosji do Finlandii. Nie ma tłumów, ale blokada nieba dla ruchu lotniczego do i z Rosji sprawia, że sznur samochodów gęstnieje z dnia na dzień.
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Putin o tym wie, Francja i Niemcy prócz rytualnych gestów oburzenia moralnego na to, co dzieje się na Ukrainie, codziennie liczą straty spowodowane sankcjami nałożonymi na Rosję.
Minęło prawie trzy czwarte wieku, odkąd znaczna część Europy weszła w ścisły sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, dzięki którym udało się nie tylko zwycięsko zakończyć zimną wojnę przeciwko totalitarnemu Związkowi Radzieckiemu i przezwyciężyć podział Europy, ale które także do dziś reprezentują interesy Zachodu na innych kontynentach.
Tak, wiem, nie jestem ani specjalistą od geopolityki, ani od wojskowości. Pozwolę sobie jednak wyrazić opinię na temat tego, kto wygra wojnę na Ukrainie.
Jesteśmy w stanie wojny. Nie formalnej, nie wypowiedzianej (ale przecież Rosja nie wypowiedziała jej także Ukrainie), ale całkowicie realnej. Władimir Putin atakując Ukrainę, zaatakował w istocie cały świat zachodni. Udawanie, że to nie nasza wojna, to przyjęcie postaw tych, którzy w 1939 roku nie chcieli umierać za Warszawę.
Kreowany w Polsce i na "kolektywnym zachodzie" obraz, w świetle którego Rosja i kierujący nią cyniczny bandzior są całkowicie wyizolowani i wszyscy ich potępiają, jest - niestety - wytworem typowego wishfull thinking. Sytuacja jest o wiele bardzie skomplikowana i widać wyraźnie, że tocząca się wojna jest ledwie elementem szerszego konfliktu, którego kresem nie będzie takie czy inne zakończenie obecnej fazy konfrontacji na Ukrainie.
Trzeba to powiedzieć jasno i bez owijania w bawełnę. Wchodzący właśnie na ekrany polskich kin film „Sonata” w reżyserii Bartosza Blaschke to dzieło, którego tematem jest wiara. Mocna, głęboka, choć nie pozbawiona prób i chwil zwątpienia.
Kanclerz Olaf Scholz nie zrezygnował ze swojej kampanijnej retoryki. Każdy kryzys gasi uspokajającymi obietnicami. Rosyjska inwazja na Ukrainę sprawiła, że teraz mógł się z nich wycofać. I nie musiał nawet tłumaczyć swoim wyborcom, dlaczego już wcześniej były nierealistyczne.
U bram Kijowa stoi 65-kilometrowa kolumna rosyjskich wojsk zmechanizowanych, której zadaniem jest zdobycie stolicy Ukrainy. Jeżeli wedrze się do miasta, dojdzie do krwawych walk o każdy dom. Obrońcom miasta mogą się przydać porady „fachowca”. Autorem instrukcji jest były żołnierz amerykańskiej piechoty morskiej o ukraińskich korzeniach. Walczył w Iraku. Był instruktorem walki w mieście. Warto jego nauki przeczytać i zapamiętać. Mogą się przydać nie tylko w Kijowie, ale i innych miastach Ukrainy.
Miało być dzisiaj dokończenie tekstu sprzed tygodnia, a więc o naszej strategii względem Brukseli, ale jest oczywiste, że do tej kwestii zdążymy jeszcze wrócić.
Niektóre reakcje niemieckich polityków na rosyjską inwazję na Ukrainę nie wprawiły mnie w specjalne oburzenie. Nie wprawiły dlatego, bo są podobne do tych wcześniejszych.
Rodzimi i zagraniczni aktywiści LGBT od lat szczują na Polskę zmyślonymi „strefami wolnymi”. Nasz kraj jest rzekomo piekłem dla osób „nieheteronormatywnych”. Teraz kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, aktywiści zachęcają jednak do emigracji do naszego kraju: „Uciekajcie do Polski!”.
W śledzeniu komunikatów z frontu najlepiej jest kierować się prawidłowością wynikającą z ostatnich kilkunastu wojen: im bardziej bombastyczny komunikat tym mniej wiarygodny. Dlatego też poranny komunikat wojenny Moskwy, według którego rosyjskie wojska nie napotkały większego oporu a oddziały ukraińskie masowo uciekają z frontu rzucając broń można między bajki włożyć.
Najlepszym sposobem na uratowanie Ukrainy od rozdarcia przez dwugłowego orła Rosji jest nałożenie twardych, bolesnych sankcji na… Niemcy.