Marcin Brixen: Chcemy żywych ocen, czyli jak się gasi protesty społeczne

Pan dyrektor szkoły, do której chodził Łukaszek, musiał wyjechać na kilka dni. Musiał wybrać kogoś, kto będzie go zastępował.n- To chyba naturalne, że zastępować powinien zastępca - zauważyła pani wicedyrektor.nPan dyrektor się zasępił.
 Marcin Brixen: Chcemy żywych ocen, czyli jak się gasi protesty społeczne
/ morguefile.com
Pan dyrektor szkoły, do której chodził Łukaszek, musiał wyjechać na kilka dni. Musiał wybrać kogoś, kto będzie go zastępował.
- To chyba naturalne, że zastępować powinien zastępca - zauważyła pani wicedyrektor.
Pan dyrektor się zasępił.
- Ja jej pomogę - dodała z przekonaniem pani pedagog.
Pan dyrektor się zasępił jeszcze bardziej.
Nie miał jednak wyjścia. Przekazał obowiązki i wyjechał.
Kiedy wrócił, był zasępiony jeszcze bardziej. Zjawił się w szkole, wszedł do gabinetu i poprosił do siebie panie wicedyrektor i pedagog. Kiedy pojawiły się w gabinecie obie miały niepewne miny i popatrywały na siebie z niechęcią. Pierwsza przełamała się pani wicedyrektor.
- E... tego... Trzeba panu wiedzieć, że pojawiła się pewna sytuacja...
- Już wiem - przerwał jej pan dyrektor.
- Skąd? - zdumiała się pani pedagog.
- Jak to skąd?! - pan dyrektor stracił nagle panowanie nad sobą i palnął pięścią biurko. - Trąbią o tym w radio i telewizji! Internet tym żyje! A pani mnie pyta "skąd"!? Jest pani poważna!!?
- Nie sądziłyśmy, że to tak wyeskaluje - broniła się pani wicedyrektor. - Dzień po pana wyjeździe wpadły do szkoły. Podobno wprowadziła je któraś z nauczycielek. Żądają, protestują, okupują aulę. Rozmawiamy, negocjujemy, przygotowaliśmy fantastyczną propozycję,  ale one po prostu nie chcą nas słuchać!
- Bzdura! Ten strajk trzeba szybko skończyć!
- Ale tak naprawdę jest! - pani pedagog wsparła koleżankę. - Ich postulaty nie interesują! Im zależy tylko na tym, żeby ten protest trwał! Więc nie wiem jak pan chciałby taki strajk skończyć, skoro one nie chcą!
- Proszę pani, takie strajki kończy się w jeden dzień - powiedział szorstko pan dyrektor wstając. - Proszę mnie natychmiast do nich zaprowadzić!
Obie panie ucichły, spokorniały i zaprowadził pana dyrektora do auli. Tam, w otoczeniu tobołków i transparentów siedziała grupa pań. Pan dyrektor podszedł, przedstawił się, przywitał i usiadł obok, a panie wicedyrektor i pedagog stanęły za nim.
- No więc tak - zaczęła pewna pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu. - Jesteśmy matkami uczniów. Prowadzimy strajk. Żądamy więcej ocen bardzo dobrych dla naszych dzieci!
- Wszystkie wasze żądania zostały spełnione! - zakrzyknęła pani wicedyrektor. - Obniżymy próg przyznawania piątek, wprowadzimy systemy motywacyjne, nauczyciele będą przygotowywać konteksty sprawdzianów...
- Stop, stop - pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu zamachała rękami. - Ale nas nie interesują te rozwiązania. Słyszała pani co mówiłyśmy?
- Że chcecie więcej piątek...
- Tak, ale nas nie interesuje jakieś tam kryterium czy coś takiego. chcemy żywych ocen bardzo dobrych, które te dzieci potrzebują!
Pan dyrektor patrzył na ruszające się usta pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu, ale nie słuchał co do niego mówi. Wreszcie wstał, powiedział:
- Dziękuję pani, będziemy w kontakcie - i poszedł do gabinetu.
- Ile jeszcze mam tu siedzieć?! Dzieci czekają na oceny! - piekliła się pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu.
- Gruba sprawa - pan dyrektor z westchnieniem opadł na fotel.
- Mówiłam! - pani pedagog nie mogła sobie darować.
- Kim one są?
Pani wicedyrektor spojrzała zdziwiona na pana dyrektora.
- No... To są matki uczniów z naszej szkoły.
- To i ja wiem! Ale kim one są prywatnie? Żona posła? Córka ministra?
- Nie wiemy...
- Nieprzygotowane jesteście - pokręcił głową pan dyrektor. - I jak wy chcecie toczyć z nimi negocjacje nie wiedząc z kim rozmawiacie?
- Przecież postulaty są - zaczęła pani pedagog ale pan dyrektor jej przerwał:
- Widziałem tam matkę Hiobowskiego. Dawać mi go tu do gabinetu.
Pięć minut później Łukaszek stał przed biurkiem pana dyrektora.
- Twoja matka bierze udział w tym proteście.
- Ano bierze.
- To źle.
- Wcale że nie. Dzieci nie odpowiadając za grzechy rodziców.
- Kto tak mówi? - spytała kpiąco pani pedagog.
- Każdy Niemiec.
Pan dyrektor stłumił uśmiech i poprosił o informacje o strajkujących.
- Nie jestem konfidentem - Łukaszek skrzyżował ramiona na piersi.
- Dziecko jesteś! Proszę cię o informacje ogólnie dostępne. Żadnych sekretów mi wyjawiać nie musisz, powiedz mi tylko, kto jest gdzie. Sam bym to sobie poszukał w internecie, ale nie mam czasu. Potrzebuję to wiedzieć już!
- Czas to pieniądz - rzekł filozoficznie Łukaszek i popatrzył w sufit.
Pan dyrektor westchnął i wypisał jakąś kartkę.
- Co to jest?
- Zwolnienie z najbliższej kartkówki. No więc?
- Komitet Obrony Defraudacji - rzekł zwięźle Łukaszek chowając kartkę do kieszeni. - Poza tym Partia Modernistyczna, Klub Miłośniczek Wiodącego Tytułu Prasowego, feministki, doktorki socjologii, dietetyczki i wegecyklistki.
- To wszystko dziękuję, możesz iść.
Kiedy Łukaszek wyszedł, pan dyrektor odezwał się z satysfakcją:
- Widzicie teraz z kim zadarłyście? To nie są zwykłe matki, to profesjonalne komando zadymiarek! A wy im spełnienie postulatów! Bua cha cha!
- I co? - odgryzła się pani wicedyrektor. - Wygasi pan taki protest?
- Oczywiście, i to jeszcze dziś! Dzwońcie po telewizję i radio, a ja ściągnę tu rodziców!
- Iść po nie do auli? - spytała pani pedagog.
- Co? - pan dyrektor wpierw się nie zorientował, ale zaraz się roześmiał i machnął ręką:
- Nie, nie! Niech one sobie tam siedzą!
- Ale mówił pan przecież...
- Ściągniemy swoich rodziców! - pan dyrektor z triumfującym wzrokiem sięgnął po telefon.
- Zosia? Cześć. Słuchaj, czy ty masz dziecko w mojej szkole? Świetnie, to proszę cię, podjedź tak za godzinkę. Mam ciekawy pakiet społeczny do podpisania.
Kiedy godzinę później do auli wkroczyły ekipy telewizji i radia, wśród protestujących zapanowało ożywienie.
- Uwaga! - pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu była czujna. - To może być pułapka! Przecież niczego jeszcze nie uzgodniliśmy!
Pani miała dobre przeczucie, bowiem za ekipami do sali wkroczyło grupa osób, w tym pan dyrektor.
- Witam przybyłych przedstawicieli mediów! - zaczął pan dyrektor. - Oto będziecie świadkami podpisania ugody z rodzicami dzieci i zakończenia protestu!
- Jeszcze czego! - zawyła pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu. - My się nie zgadzamy...
- Ależ nie jest pani jedyną matką ucznia - odparł słodko pan dyrektor. - Tamte matki się zgadzają, prawda Zofia?
- Oczywiście. Pana propozycje nawet przekraczają nasze oczekiwania!
- Zatem: sukces! - zakrzyknął pan dyrektor i w świetle kamer wraz z przyprowadzonymi przez siebie rodzicami podpisali porozumienie. Wszyscy wyszli, zostały tylko matki protestujące.
- I co teraz? - westchnęła mama Łukaszka. - Chyba nie ma sensu tak siedzieć?
- Chyba nie - mruknęła pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu. - Mam ochotę rzucić to wszystko i jechać do Chorwacji.
-------------
marcinbrixen.pl
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen

 

POLECANE
W związku z niebezpieczną pogodą zwołano sztab kryzysowy. Ewakuowano obozy harcerskie pilne
W związku z niebezpieczną pogodą zwołano sztab kryzysowy. Ewakuowano obozy harcerskie

W związku ze zbliżającym się załamaniem pogody, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało alerty do mieszkańców aż 12 województw. Min. Marcin Kierwiński zdecydował o zwołaniu sztabu kryzysowego w siedzibie Rządowego Centrum Bezpieczeństwa — poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Spłonęła hala pod Warszawą. Trwa dogaszanie pilne
Spłonęła hala pod Warszawą. Trwa dogaszanie

W nocy z soboty na niedzielę doszło do pożaru w miejscowości Kałuszyn, położonej niedaleko Mińska Mazowieckiego na Mazowszu. Ogień pojawił się w budynku dawnej hali produkcyjnej. Akcja gaśnicza wymagała zaangażowania znacznych sił i środków – do walki z żywiołem skierowano aż 23 zastępy straży pożarnej.

Tragiczny finał poszukiwań Polaka w Słowenii Wiadomości
Tragiczny finał poszukiwań Polaka w Słowenii

W słoweńskich Alpach Julijskich, w rejonie góry Triglav, odnaleziono ciało 34-letniego obywatela Polski, który zaginął w piątek 25 lipca. Informację o tragicznym zdarzeniu podała słoweńska agencja prasowa STA.

Sondaż w USA. Prezydent Trump ma powody do radości z ostatniej chwili
Sondaż w USA. Prezydent Trump ma powody do radości

Partia Demokratyczna odnotowuje najniższy od 35 lat wskaźnik poparcia wyborców w USA; większość z nich uważa, że to Republikanie lepiej radzą sobie z większością zagadnień, które wpływają na wyborcze preferencje - wynika z sondażu dziennika „Wall Street Journal”.

Setne urodziny bohatera spod Monte Cassino. Prezydent dziękuje za „świadectwo patriotyzmu” z ostatniej chwili
Setne urodziny bohatera spod Monte Cassino. Prezydent dziękuje za „świadectwo patriotyzmu”

Z okazji setnych urodzin jednego z ostatnich żyjących uczestników bitwy o Monte Cassino, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej skierował specjalny list gratulacyjny do Edwarda Moczulskiego, weterana mieszkającego w Kanadzie. W liście podkreślił wyjątkowe zasługi jubilata dla Polski oraz wyraził wdzięczność „w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej” za jego „inspirujące świadectwo patriotyzmu, żołnierskiego męstwa, ofiarności i wierności sprawie narodowej”.

Chaos na lotniskach w Portugalii: polscy turyści wśród poszkodowanych Wiadomości
Chaos na lotniskach w Portugalii: polscy turyści wśród poszkodowanych

Silny wiatr na Maderze i strajk personelu naziemnego w Lizbonie sparaliżowały w sobotę ruch lotniczy w Portugalii, utrudniając powrót tysiącom turystów. Kłopotów doświadczyło też wielu Polaków.

Tragedia na S7. Osobowe auto z rodziną wjechało w parkującą ciężarówkę z ostatniej chwili
Tragedia na S7. Osobowe auto z rodziną wjechało w parkującą ciężarówkę

Trzy osoby zginęły w wypadku, jaki wydarzył się w niedzielę rano na drodze S7 koło Nidzicy, gdy samochód którym podróżowały najechał na stojącą na pasie awaryjnym naczepę ciężarówki. Droga jest zablokowana. Wyznaczono objazdy - przekazała nidzicka policja.

RCB wydało pilne komunikaty. Alert dla 12 województw z ostatniej chwili
RCB wydało pilne komunikaty. Alert dla 12 województw

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB) wydało alert dla 12 województw. Ostrzeżenie obowiązuje od 27 do 28 lipca 2025 r. i dotyczy silnych burz, intensywnych opadów deszczu oraz zagrożenia powodziowego. RCB apeluje o zachowanie szczególnej ostrożności.

Niech spie.dala. Silni Razem wściekli na Donalda Tuska gorące
"Niech spie.dala". "Silni Razem" wściekli na Donalda Tuska

Hasztag #SilniRazem po wielokrotnej kompromitacji nie jest już tak popularny na "X". Jednak stał się symbolem najbardziej zajadłej postawy "antypis". I potocznie tak są dziś nazywani najbardziej zajadli zwolennicy Donalda Tuska, Platformy Obywatelskiej, czy Romana Giertycha. A dzisiaj nie są z Donalda Tuska, mówić bardzo oględnie, zadowoleni.

Niemcy zazdroszczą polskim producentom kamperów Wiadomości
Niemcy zazdroszczą polskim producentom kamperów

Polskie marki kamperów zdobywają coraz większe uznanie na niemieckim rynku. Affinity, Freedo, Masuria i Vannado nie tylko przekonują klientów wysoką jakością, ale także zyskują lojalność dealerów.

REKLAMA

Marcin Brixen: Chcemy żywych ocen, czyli jak się gasi protesty społeczne

Pan dyrektor szkoły, do której chodził Łukaszek, musiał wyjechać na kilka dni. Musiał wybrać kogoś, kto będzie go zastępował.n- To chyba naturalne, że zastępować powinien zastępca - zauważyła pani wicedyrektor.nPan dyrektor się zasępił.
 Marcin Brixen: Chcemy żywych ocen, czyli jak się gasi protesty społeczne
/ morguefile.com
Pan dyrektor szkoły, do której chodził Łukaszek, musiał wyjechać na kilka dni. Musiał wybrać kogoś, kto będzie go zastępował.
- To chyba naturalne, że zastępować powinien zastępca - zauważyła pani wicedyrektor.
Pan dyrektor się zasępił.
- Ja jej pomogę - dodała z przekonaniem pani pedagog.
Pan dyrektor się zasępił jeszcze bardziej.
Nie miał jednak wyjścia. Przekazał obowiązki i wyjechał.
Kiedy wrócił, był zasępiony jeszcze bardziej. Zjawił się w szkole, wszedł do gabinetu i poprosił do siebie panie wicedyrektor i pedagog. Kiedy pojawiły się w gabinecie obie miały niepewne miny i popatrywały na siebie z niechęcią. Pierwsza przełamała się pani wicedyrektor.
- E... tego... Trzeba panu wiedzieć, że pojawiła się pewna sytuacja...
- Już wiem - przerwał jej pan dyrektor.
- Skąd? - zdumiała się pani pedagog.
- Jak to skąd?! - pan dyrektor stracił nagle panowanie nad sobą i palnął pięścią biurko. - Trąbią o tym w radio i telewizji! Internet tym żyje! A pani mnie pyta "skąd"!? Jest pani poważna!!?
- Nie sądziłyśmy, że to tak wyeskaluje - broniła się pani wicedyrektor. - Dzień po pana wyjeździe wpadły do szkoły. Podobno wprowadziła je któraś z nauczycielek. Żądają, protestują, okupują aulę. Rozmawiamy, negocjujemy, przygotowaliśmy fantastyczną propozycję,  ale one po prostu nie chcą nas słuchać!
- Bzdura! Ten strajk trzeba szybko skończyć!
- Ale tak naprawdę jest! - pani pedagog wsparła koleżankę. - Ich postulaty nie interesują! Im zależy tylko na tym, żeby ten protest trwał! Więc nie wiem jak pan chciałby taki strajk skończyć, skoro one nie chcą!
- Proszę pani, takie strajki kończy się w jeden dzień - powiedział szorstko pan dyrektor wstając. - Proszę mnie natychmiast do nich zaprowadzić!
Obie panie ucichły, spokorniały i zaprowadził pana dyrektora do auli. Tam, w otoczeniu tobołków i transparentów siedziała grupa pań. Pan dyrektor podszedł, przedstawił się, przywitał i usiadł obok, a panie wicedyrektor i pedagog stanęły za nim.
- No więc tak - zaczęła pewna pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu. - Jesteśmy matkami uczniów. Prowadzimy strajk. Żądamy więcej ocen bardzo dobrych dla naszych dzieci!
- Wszystkie wasze żądania zostały spełnione! - zakrzyknęła pani wicedyrektor. - Obniżymy próg przyznawania piątek, wprowadzimy systemy motywacyjne, nauczyciele będą przygotowywać konteksty sprawdzianów...
- Stop, stop - pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu zamachała rękami. - Ale nas nie interesują te rozwiązania. Słyszała pani co mówiłyśmy?
- Że chcecie więcej piątek...
- Tak, ale nas nie interesuje jakieś tam kryterium czy coś takiego. chcemy żywych ocen bardzo dobrych, które te dzieci potrzebują!
Pan dyrektor patrzył na ruszające się usta pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu, ale nie słuchał co do niego mówi. Wreszcie wstał, powiedział:
- Dziękuję pani, będziemy w kontakcie - i poszedł do gabinetu.
- Ile jeszcze mam tu siedzieć?! Dzieci czekają na oceny! - piekliła się pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu.
- Gruba sprawa - pan dyrektor z westchnieniem opadł na fotel.
- Mówiłam! - pani pedagog nie mogła sobie darować.
- Kim one są?
Pani wicedyrektor spojrzała zdziwiona na pana dyrektora.
- No... To są matki uczniów z naszej szkoły.
- To i ja wiem! Ale kim one są prywatnie? Żona posła? Córka ministra?
- Nie wiemy...
- Nieprzygotowane jesteście - pokręcił głową pan dyrektor. - I jak wy chcecie toczyć z nimi negocjacje nie wiedząc z kim rozmawiacie?
- Przecież postulaty są - zaczęła pani pedagog ale pan dyrektor jej przerwał:
- Widziałem tam matkę Hiobowskiego. Dawać mi go tu do gabinetu.
Pięć minut później Łukaszek stał przed biurkiem pana dyrektora.
- Twoja matka bierze udział w tym proteście.
- Ano bierze.
- To źle.
- Wcale że nie. Dzieci nie odpowiadając za grzechy rodziców.
- Kto tak mówi? - spytała kpiąco pani pedagog.
- Każdy Niemiec.
Pan dyrektor stłumił uśmiech i poprosił o informacje o strajkujących.
- Nie jestem konfidentem - Łukaszek skrzyżował ramiona na piersi.
- Dziecko jesteś! Proszę cię o informacje ogólnie dostępne. Żadnych sekretów mi wyjawiać nie musisz, powiedz mi tylko, kto jest gdzie. Sam bym to sobie poszukał w internecie, ale nie mam czasu. Potrzebuję to wiedzieć już!
- Czas to pieniądz - rzekł filozoficznie Łukaszek i popatrzył w sufit.
Pan dyrektor westchnął i wypisał jakąś kartkę.
- Co to jest?
- Zwolnienie z najbliższej kartkówki. No więc?
- Komitet Obrony Defraudacji - rzekł zwięźle Łukaszek chowając kartkę do kieszeni. - Poza tym Partia Modernistyczna, Klub Miłośniczek Wiodącego Tytułu Prasowego, feministki, doktorki socjologii, dietetyczki i wegecyklistki.
- To wszystko dziękuję, możesz iść.
Kiedy Łukaszek wyszedł, pan dyrektor odezwał się z satysfakcją:
- Widzicie teraz z kim zadarłyście? To nie są zwykłe matki, to profesjonalne komando zadymiarek! A wy im spełnienie postulatów! Bua cha cha!
- I co? - odgryzła się pani wicedyrektor. - Wygasi pan taki protest?
- Oczywiście, i to jeszcze dziś! Dzwońcie po telewizję i radio, a ja ściągnę tu rodziców!
- Iść po nie do auli? - spytała pani pedagog.
- Co? - pan dyrektor wpierw się nie zorientował, ale zaraz się roześmiał i machnął ręką:
- Nie, nie! Niech one sobie tam siedzą!
- Ale mówił pan przecież...
- Ściągniemy swoich rodziców! - pan dyrektor z triumfującym wzrokiem sięgnął po telefon.
- Zosia? Cześć. Słuchaj, czy ty masz dziecko w mojej szkole? Świetnie, to proszę cię, podjedź tak za godzinkę. Mam ciekawy pakiet społeczny do podpisania.
Kiedy godzinę później do auli wkroczyły ekipy telewizji i radia, wśród protestujących zapanowało ożywienie.
- Uwaga! - pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu była czujna. - To może być pułapka! Przecież niczego jeszcze nie uzgodniliśmy!
Pani miała dobre przeczucie, bowiem za ekipami do sali wkroczyło grupa osób, w tym pan dyrektor.
- Witam przybyłych przedstawicieli mediów! - zaczął pan dyrektor. - Oto będziecie świadkami podpisania ugody z rodzicami dzieci i zakończenia protestu!
- Jeszcze czego! - zawyła pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu. - My się nie zgadzamy...
- Ależ nie jest pani jedyną matką ucznia - odparł słodko pan dyrektor. - Tamte matki się zgadzają, prawda Zofia?
- Oczywiście. Pana propozycje nawet przekraczają nasze oczekiwania!
- Zatem: sukces! - zakrzyknął pan dyrektor i w świetle kamer wraz z przyprowadzonymi przez siebie rodzicami podpisali porozumienie. Wszyscy wyszli, zostały tylko matki protestujące.
- I co teraz? - westchnęła mama Łukaszka. - Chyba nie ma sensu tak siedzieć?
- Chyba nie - mruknęła pani blond w kitce i z wytrzeszczem oczu. - Mam ochotę rzucić to wszystko i jechać do Chorwacji.
-------------
marcinbrixen.pl
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen


 

Polecane
Emerytury
Stażowe