[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Estonia i Polska: Coraz bliżej

Estonia jako jeden z pierwszych krajów wtórowała Polsce w temacie centralizatorskich zapędów Unii Europejskiej. Tak jak wielokrotnie pisaliśmy, chodzi o utworzenie politycznie poprawnego imperium, poddanego woli Berlina oraz opartego na negacji cywilizacji zachodniej, a szczególnie jej chrześcijańskiej tradycji.
Prof. Marek Jan Chodakiewicz [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Estonia i Polska: Coraz bliżej
Prof. Marek Jan Chodakiewicz / Foto T. Gutry

Warto więc rozważyć wielowymiarowo rolę jednego z najważniejszych państw bałtyckich, Estonii, w jego stosunkach z Polską. Warto przyjrzeć się estońsko-polskim geopolitycznym uwarunkowaniom vis-à-vis Berlina i Moskwy. Warto przypomnieć zagrożenia dla obu państw, ich wspólnotę interesów (szczególnie w ramach kiepsko bądź wcale niedziałającego Intermarium). Warto w końcu przybliżyć historię między ziemiami Estów a Wielkim Księstwem Litewskim oraz Rzeczpospolitą.

Estończycy chcą bronić swojej suwerenności

Na początek pochylmy się nad obecnymi wyzwaniami. Otóż Estonia być może nie osiągnęła jeszcze tego stopnia uświadomienia, co niektórzy w Polsce, szczególnie w sprawie Niemiec, ale Tallin na pewno rozumie implikacje likwidacji zasady jednomyślności w Unii Europejskiej: duże państwa zdominują małe. Nie po to Estończycy wydostali się spod moskiewskiego buta, aby teraz oddawać swoją suwerenność. Podkreślmy – mniej niż bardziej świadomie – Estończycy chcą bronić swojej suwerenności. Uważają, że ich odrębność jako państwo, społeczeństwo, naród jest wartością wartą zachodu. W tym sensie Estończycy opowiadają się za obroną swego państwa narodowego. Są – jak to się mówi w USA – nacjonalistami, czyli – jak to się mówi w Polsce – patriotami.
Przy okazji warto podkreślić, że próba likwidacji zasady jednomyślności i odbudowy imperium niemieckiego w formie Unii Europejskiej z francuskim błogosławieństwem stwarza szanse dla koncepcji Intermarium. Po prostu region między morzami Bałtyckim, Czarnym i Adriatykiem musi zdecydować się na bliską współpracę. Chodzi o wspólne bezpieczeństwo i prosperity. Gdy ten blok międzymorski nie zacznie harmonijnie funkcjonować, nastąpią jego zabory (w rozmaitej formie) przez byty potężniejsze, a szczególnie Rosję i Niemcy. Tertium non datur. Może to być podporządkowanie pośrednie – przez zarząd kolaborancki; albo bezpośrednie – przez obcą okupację.

„Better safe, than sorry”

W tym sensie samoobrony Międzymorze jest alternatywą dla Unii Europejskiej (czy – na razie – bytem suwerennym, solidarnym, narodowym w ramach UE). Ponadto narody Intermarium zaczynają coraz bardziej rozumieć, że gwarantem ich suwerenności nie jest Unia Europejska, a NATO, czyli Stany Zjednoczone. Ale USA to egzotyczny sojusznik. Na razie jest, ale co będzie, jak izolacjonizm amerykański przeważy i nastąpi wycofanie się z Europy? Co będzie, jak Amerykanie zmuszeni będą przerzucić swoje wojska i materiał wojenny na front chiński? Proszę nie wyobrażać sobie, że to tylko scenariusz na horrorowaty film rodem z Hollywood. Po inwazji Rosji na Ukrainę i ruchach konsolidacyjnych Niemiec historia ponownie przyspieszyła. Sjesta się skończyła. Cham miał złoty róg i teraz ma ostatnią szansę na pobudkę, aby coś ocalić. A nawet jeśli czytelnikom wydaje się, że to wszystko brzmi fantastycznie, to trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność, nawet najbardziej nieprawdopodobną i egzotyczną. Jak to mówią w USA: „Better safe, than sorry”, czyli lepiej być bezpiecznym, niż miałoby nam być potem przykro. Dam przykład. Będą to złe wieści (newsmax.com/marekjanchodakiewicz/baltics/2020/12/18/id/1002195/).

Przez kilka dobrych lat pomagałem (jako konsultant) w projekcie prowadzonym przez United States Special Operations Command. Szefował temu płk dr Otto Fiala. Rezultatem była praca wydana najpierw w Szwecji, a potem w USA „Resistance Operating Concept” [Koncepcja działania oporu] (MacDill Air Force Base, Fla, and Stockholm: Joint Special Operations University Press and Swedish Defense University, 2020). Chodziło o przygotowanie się do postsowieckiej okupacji państw bałtyckich. Praca uwzględnia niektóre moje argumenty. Po pierwsze, ludzie dostosowują się do wszystkiego, w tym do postsowieckiej okupacji. Nie można się więc dziwić postawom dostosowawczym oraz nie należy ich mylić z postawami kolaboracyjnymi. Po drugie, największym problemem będą ludzie młodzi, bo będą chcieli się bić. Trzeba więc ich zagospodarować i zderadykalizować, aż do odpowiedniego momentu. Powstanie może wybuchnąć dopiero, jak wyląduje odsiecz z NATO.

Plan jest następujący. Po rosyjskiej inwazji rządy bałtyckich republik ewakuuje się na Zachód, gdzie będą działały na wygnaniu. A oporem na miejscu zajmie się profesjonalna kadra wojskowa, która już teraz stworzy podwaliny podziemia, w tym ukryte magazyny broni oraz zakonspirowane struktury. Część tych wojskowych zostanie na miejscu w państwach bałtyckich po ich okupacji przez post-Sowietów. Ale jednym z naczelnych obowiązków kadry będzie też okiełznanie i skanalizowanie młodzieżowego entuzjazmu. Jak wspomniałem, z powstaniem trzeba się będzie wstrzymać do kontrataku NATO i wyzwolenia państw bałtyckich. Notabene w najwyższym stopniu nie dowierzają nam i odrzucają nasze prognozy, jeśli chodzi o „Resistance Operating Concept”, nie tylko normalni Łotysze, Litwini czy Estończycy, ale nawet wielu przedstawicieli ich elit. Po prostu upierają się, że taki scenariusz jest niemożliwy. Obroni ich UE czy NATO, wszystko będzie dobrze. Na zawsze.

Moskiewska inwazja i totalna okupacja państw bałtyckich

Tak samooszukują się właściwie wszyscy, oprócz najbardziej trzeźwych i przewidujących realistów. I – pozornie paradoksalnie – naturalnie oprócz tubylczej agentury Rosji. Taka istnieje nie tylko wśród „etnicznych” post-Sowietów w Pribałtyce, ale również wśród tubylczych elit, śpiochów i nowych rekrutów, którzy w poddaniu się Rosji widzą możliwość ocalenia, jak też utrwalenia swych wysokich pozycji. Ale ci ostatni na razie milczą. Zakładamy więc, że możliwy jest atak i okupacja Estonii, Łotwy i Litwy. I należy się do tego przygotować. Tak, tak. Taki czarny scenariusz jest możliwy. Powtórzmy: moskiewska inwazja i totalna okupacja państw bałtyckich. A co? Bruksela nie pozwoli? Berlin stanie okoniem Moskwie? Francuz będzie umierał za Gdańsk czy Tallin? Wolne żarty. Na razie przynajmniej można liczyć tylko na USA. „Resistance Operating Concept” to nie czarny scenariusz. Opowiada tylko o tym, jak się przygotować na postsowiecką okupację tej części świata: okupację minimum. Praca nie roztrząsa, jakie opcje mogą się objawić w formie moskiewskiej zemsty za „największą geopolityczną katastrofę XX wieku”, jak implozję Sowdepii nazwał Putin. Chodziło mu naturalnie o klęskę odzyskania niepodległości przez niewolników Moskwy.

Misją Putina jest odbudowa imperium

W scenariuszu, który udało się zaproponować, nie za wiele mamy informacji o przyszłych masowych deportacjach czy nawet o opcji całkowitej depopulacji państw bałtyckich z ludności tubylczej oraz (planowanej?) eksterminacji elit estońskich, łotewskich czy litewskich. Po prostu nie wiemy, jakie radykalne środki podejmować będzie Moskwa. Podkreślmy: wszystko jest możliwe. Tylko proszę mi nie mówić o „końcu historii” czy „triumfie tolerancji i liberalizmu”. Takie instrukcje nie dotarły na Kreml. Putin ma je w nosie. Jak pisaliśmy wielokrotnie od wielu lat, jego misją jest odbudowa imperium. To samo dotyczy jego następców. W „Resistance Operating Concept” mowa jest o kolaboracji elit (collaboration), dostosowaniu się ludności (accommodation), o oporze (resistance) oraz niebezpieczeństwie przedwczesnego powstania. Ale ponieważ charakter polityki okupacyjnej będzie dyktowała Moskwa, wszystko jest możliwe. To samo zresztą dotyczy okupacji Polski. Na pewno znajdą się i tu, i tam chętni do kolaboracji, ale o formie i zakresie współpracy z okupantem zadecyduje sam okupant. Może to być totalna okupacja à la Kresy w 1939 r. czy Generalne Gubernatorstwo bądź ziemie wcielone do Rzeszy. Albo może to być Kraj Nadwiślański czy PRL w rozmaitych wariantach. To wszystko zależy od okoliczności oraz woli podbijającego. Wszystko zależy od wymogów polityki okupacyjnej.

Można się też spodziewać – przynajmniej w Polsce – jakiegoś państwa kadłubkowego, rozebranego częściowo, z rozdwojonym systemem. Na przykład Kresy Zachodnie będą wcielone do IV Rzeszy, pardon, do Unii Europejskiej. Tam będzie obowiązywał reżim LGBT i wolność poniżej pasa wraz z aborcją na życzenie, a w kraju nadwiślańskim będzie królować putinowski pseudokonserwatyzm pod banderą pseudosuwerenności. Ostrzeżenie dla zwycięskiej (po ostatnich wyborach w Polsce) opcji brukselsko-berlińskiej: jak poddacie RP post-Sowdepii, nie jest to gwarancją, że utrzymacie stołki i będziecie służyli moskiewskiemu gosudarowi. To zależy całkowicie od niego. Możecie naturalnie podzielić się rolami lizania butów swoich panów. Jako służący włączeni do zarządu ziem zachodnich w takt germanizującej ideologii gender i liberalizmu, albo jako pachołki „katechona z Kremla” udający pragmatycznie „tradycjonalistów” i „patriotów”. Mam nadzieję, że ktoś w polskim (jeszcze) Ministerstwie Obrony Narodowej i w służbach opracowuje opcje czarnego scenariusza. I liczę na to, że ten scenariusz się nie spełni. Si vis pacem, para bellum.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 29 listopada 2023 r.

 

 

 

 


 

POLECANE
Karol Nawrocki po posiedzeniu RBN: Węgiel, atom, zdrowy rozsądek z ostatniej chwili
Karol Nawrocki po posiedzeniu RBN: Węgiel, atom, zdrowy rozsądek

"Bezpieczeństwo energetyczne Polski to filar suwerenności i stabilności naszej gospodarki. To węgiel, atom i zdrowy rozsądek – nie Zielony Ład pisany w Brukseli. Polska musi być energetycznie niezależna!" – napisał w środę, po zakończeniu się posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego prezydent elekt Karol Nawrocki.

Tusk zdradził, co powiedział Dudzie i Nawrockiemu z ostatniej chwili
Tusk zdradził, co powiedział Dudzie i Nawrockiemu

– Podczas RBN przekazałem prezydentowi i prezydentowi elektowi, że w interesie państwa polskiego jest rozwianie wszelkich wątpliwości, aby nikt nie mógł kwestionować procedur wyborczych i wyniku wyborów – oświadczył w środę premier Donald Tusk.

Komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Wrocław rusza z kampanią meldunkową. Z danych podanych przez MPWiK wynika, że zużycie wody odpowiada populacji około 900 tys. osób. To o blisko 300 tys. więcej niż oficjalnie zameldowanych.

Prezydent zabrał głos po posiedzeniu RBN. To pewien precedens z ostatniej chwili
Prezydent zabrał głos po posiedzeniu RBN. "To pewien precedens"

Prezydent elekt Karol Nawrocki po raz pierwszy uczestniczył w posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Został zaproszony przez prezydenta Andrzeja Dudę w charakterze gościa.

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Procesje Bożego Ciała 19 czerwca 2025 r. i wyścig "PZU Gran Fondo Lublin 2025" 22 czerwca 2025 r. spowodują czasowe zamknięcia ulic w Lublinie. Sprawdź alternatywne trasy i godziny.

Wejście Karola Nawrockiego na posiedzenie RBN. Reakcje polityków koalicji bezcenne [WIDEO] z ostatniej chwili
Wejście Karola Nawrockiego na posiedzenie RBN. Reakcje polityków koalicji bezcenne [WIDEO]

Karol Nawrocki przyszedł w środę na spotkanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zwołanego przez prezydenta Andrzeja Dudę w związku z eskalacją konfliktu na Bliskim Wschodzie. Wejście prezydenta elekta na salę obrad przykuło uwagę obserwatorów. " Karol Nawrocki wszedł jak do siebie i wszyscy, włącznie z Donaldem Tuskiem, wyczuli tę aurę" - pisze jeden z komentatorów na platformie X. 

Polska pozwana przez Komisję Europejską. Poszło o ekologów z ostatniej chwili
Polska pozwana przez Komisję Europejską. Poszło o ekologów

Komisja Europejska w środę pozwała Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Według KE Polska nie zapewniła możliwości wnoszenia przez organizacje ekologiczne i osoby fizyczne skarg do sądów krajowych. Skargi miałyby dotyczyć przekraczania norm zanieczyszczeń.

Pilny komunikat PKP PLK dla mieszkańców woj. pomorskiego Wiadomości
Pilny komunikat PKP PLK dla mieszkańców woj. pomorskiego

Linia kolejowa od Kościerzyny do Gdyni zostanie zamknięta od 30 czerwca. Powodem są prace modernizacyjne. Samorząd Województwa Pomorskiego wprowadza autobusową komunikację zastępczą w obszarze obsługiwanym dotychczas przez połączenia kolejowe z Kościerzyny i Kartuz do Trójmiasta.   

Kosiniak-Kamysz odpowiedział Biejat. Szef MON nie gryzł się w język z ostatniej chwili
Kosiniak-Kamysz odpowiedział Biejat. Szef MON nie gryzł się w język

– Frustracja pewnie wynika z tego, że Braun dostał więcej głosów kobiet niż pani Biejat – złośliwie odpowiada Magdalenie Biejat szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. 

Rozpoczęło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego z ostatniej chwili
Rozpoczęło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego

W środę po godz. 11 rozpoczęło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, która ma zająć się sprawą bezpieczeństwa polskiego systemu energetycznego oraz nadchodzącym szczytem NATO w Hadze. W posiedzeniu, na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy, bierze udział również prezydent elekt Karol Nawrocki.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Estonia i Polska: Coraz bliżej

Estonia jako jeden z pierwszych krajów wtórowała Polsce w temacie centralizatorskich zapędów Unii Europejskiej. Tak jak wielokrotnie pisaliśmy, chodzi o utworzenie politycznie poprawnego imperium, poddanego woli Berlina oraz opartego na negacji cywilizacji zachodniej, a szczególnie jej chrześcijańskiej tradycji.
Prof. Marek Jan Chodakiewicz [Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Estonia i Polska: Coraz bliżej
Prof. Marek Jan Chodakiewicz / Foto T. Gutry

Warto więc rozważyć wielowymiarowo rolę jednego z najważniejszych państw bałtyckich, Estonii, w jego stosunkach z Polską. Warto przyjrzeć się estońsko-polskim geopolitycznym uwarunkowaniom vis-à-vis Berlina i Moskwy. Warto przypomnieć zagrożenia dla obu państw, ich wspólnotę interesów (szczególnie w ramach kiepsko bądź wcale niedziałającego Intermarium). Warto w końcu przybliżyć historię między ziemiami Estów a Wielkim Księstwem Litewskim oraz Rzeczpospolitą.

Estończycy chcą bronić swojej suwerenności

Na początek pochylmy się nad obecnymi wyzwaniami. Otóż Estonia być może nie osiągnęła jeszcze tego stopnia uświadomienia, co niektórzy w Polsce, szczególnie w sprawie Niemiec, ale Tallin na pewno rozumie implikacje likwidacji zasady jednomyślności w Unii Europejskiej: duże państwa zdominują małe. Nie po to Estończycy wydostali się spod moskiewskiego buta, aby teraz oddawać swoją suwerenność. Podkreślmy – mniej niż bardziej świadomie – Estończycy chcą bronić swojej suwerenności. Uważają, że ich odrębność jako państwo, społeczeństwo, naród jest wartością wartą zachodu. W tym sensie Estończycy opowiadają się za obroną swego państwa narodowego. Są – jak to się mówi w USA – nacjonalistami, czyli – jak to się mówi w Polsce – patriotami.
Przy okazji warto podkreślić, że próba likwidacji zasady jednomyślności i odbudowy imperium niemieckiego w formie Unii Europejskiej z francuskim błogosławieństwem stwarza szanse dla koncepcji Intermarium. Po prostu region między morzami Bałtyckim, Czarnym i Adriatykiem musi zdecydować się na bliską współpracę. Chodzi o wspólne bezpieczeństwo i prosperity. Gdy ten blok międzymorski nie zacznie harmonijnie funkcjonować, nastąpią jego zabory (w rozmaitej formie) przez byty potężniejsze, a szczególnie Rosję i Niemcy. Tertium non datur. Może to być podporządkowanie pośrednie – przez zarząd kolaborancki; albo bezpośrednie – przez obcą okupację.

„Better safe, than sorry”

W tym sensie samoobrony Międzymorze jest alternatywą dla Unii Europejskiej (czy – na razie – bytem suwerennym, solidarnym, narodowym w ramach UE). Ponadto narody Intermarium zaczynają coraz bardziej rozumieć, że gwarantem ich suwerenności nie jest Unia Europejska, a NATO, czyli Stany Zjednoczone. Ale USA to egzotyczny sojusznik. Na razie jest, ale co będzie, jak izolacjonizm amerykański przeważy i nastąpi wycofanie się z Europy? Co będzie, jak Amerykanie zmuszeni będą przerzucić swoje wojska i materiał wojenny na front chiński? Proszę nie wyobrażać sobie, że to tylko scenariusz na horrorowaty film rodem z Hollywood. Po inwazji Rosji na Ukrainę i ruchach konsolidacyjnych Niemiec historia ponownie przyspieszyła. Sjesta się skończyła. Cham miał złoty róg i teraz ma ostatnią szansę na pobudkę, aby coś ocalić. A nawet jeśli czytelnikom wydaje się, że to wszystko brzmi fantastycznie, to trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność, nawet najbardziej nieprawdopodobną i egzotyczną. Jak to mówią w USA: „Better safe, than sorry”, czyli lepiej być bezpiecznym, niż miałoby nam być potem przykro. Dam przykład. Będą to złe wieści (newsmax.com/marekjanchodakiewicz/baltics/2020/12/18/id/1002195/).

Przez kilka dobrych lat pomagałem (jako konsultant) w projekcie prowadzonym przez United States Special Operations Command. Szefował temu płk dr Otto Fiala. Rezultatem była praca wydana najpierw w Szwecji, a potem w USA „Resistance Operating Concept” [Koncepcja działania oporu] (MacDill Air Force Base, Fla, and Stockholm: Joint Special Operations University Press and Swedish Defense University, 2020). Chodziło o przygotowanie się do postsowieckiej okupacji państw bałtyckich. Praca uwzględnia niektóre moje argumenty. Po pierwsze, ludzie dostosowują się do wszystkiego, w tym do postsowieckiej okupacji. Nie można się więc dziwić postawom dostosowawczym oraz nie należy ich mylić z postawami kolaboracyjnymi. Po drugie, największym problemem będą ludzie młodzi, bo będą chcieli się bić. Trzeba więc ich zagospodarować i zderadykalizować, aż do odpowiedniego momentu. Powstanie może wybuchnąć dopiero, jak wyląduje odsiecz z NATO.

Plan jest następujący. Po rosyjskiej inwazji rządy bałtyckich republik ewakuuje się na Zachód, gdzie będą działały na wygnaniu. A oporem na miejscu zajmie się profesjonalna kadra wojskowa, która już teraz stworzy podwaliny podziemia, w tym ukryte magazyny broni oraz zakonspirowane struktury. Część tych wojskowych zostanie na miejscu w państwach bałtyckich po ich okupacji przez post-Sowietów. Ale jednym z naczelnych obowiązków kadry będzie też okiełznanie i skanalizowanie młodzieżowego entuzjazmu. Jak wspomniałem, z powstaniem trzeba się będzie wstrzymać do kontrataku NATO i wyzwolenia państw bałtyckich. Notabene w najwyższym stopniu nie dowierzają nam i odrzucają nasze prognozy, jeśli chodzi o „Resistance Operating Concept”, nie tylko normalni Łotysze, Litwini czy Estończycy, ale nawet wielu przedstawicieli ich elit. Po prostu upierają się, że taki scenariusz jest niemożliwy. Obroni ich UE czy NATO, wszystko będzie dobrze. Na zawsze.

Moskiewska inwazja i totalna okupacja państw bałtyckich

Tak samooszukują się właściwie wszyscy, oprócz najbardziej trzeźwych i przewidujących realistów. I – pozornie paradoksalnie – naturalnie oprócz tubylczej agentury Rosji. Taka istnieje nie tylko wśród „etnicznych” post-Sowietów w Pribałtyce, ale również wśród tubylczych elit, śpiochów i nowych rekrutów, którzy w poddaniu się Rosji widzą możliwość ocalenia, jak też utrwalenia swych wysokich pozycji. Ale ci ostatni na razie milczą. Zakładamy więc, że możliwy jest atak i okupacja Estonii, Łotwy i Litwy. I należy się do tego przygotować. Tak, tak. Taki czarny scenariusz jest możliwy. Powtórzmy: moskiewska inwazja i totalna okupacja państw bałtyckich. A co? Bruksela nie pozwoli? Berlin stanie okoniem Moskwie? Francuz będzie umierał za Gdańsk czy Tallin? Wolne żarty. Na razie przynajmniej można liczyć tylko na USA. „Resistance Operating Concept” to nie czarny scenariusz. Opowiada tylko o tym, jak się przygotować na postsowiecką okupację tej części świata: okupację minimum. Praca nie roztrząsa, jakie opcje mogą się objawić w formie moskiewskiej zemsty za „największą geopolityczną katastrofę XX wieku”, jak implozję Sowdepii nazwał Putin. Chodziło mu naturalnie o klęskę odzyskania niepodległości przez niewolników Moskwy.

Misją Putina jest odbudowa imperium

W scenariuszu, który udało się zaproponować, nie za wiele mamy informacji o przyszłych masowych deportacjach czy nawet o opcji całkowitej depopulacji państw bałtyckich z ludności tubylczej oraz (planowanej?) eksterminacji elit estońskich, łotewskich czy litewskich. Po prostu nie wiemy, jakie radykalne środki podejmować będzie Moskwa. Podkreślmy: wszystko jest możliwe. Tylko proszę mi nie mówić o „końcu historii” czy „triumfie tolerancji i liberalizmu”. Takie instrukcje nie dotarły na Kreml. Putin ma je w nosie. Jak pisaliśmy wielokrotnie od wielu lat, jego misją jest odbudowa imperium. To samo dotyczy jego następców. W „Resistance Operating Concept” mowa jest o kolaboracji elit (collaboration), dostosowaniu się ludności (accommodation), o oporze (resistance) oraz niebezpieczeństwie przedwczesnego powstania. Ale ponieważ charakter polityki okupacyjnej będzie dyktowała Moskwa, wszystko jest możliwe. To samo zresztą dotyczy okupacji Polski. Na pewno znajdą się i tu, i tam chętni do kolaboracji, ale o formie i zakresie współpracy z okupantem zadecyduje sam okupant. Może to być totalna okupacja à la Kresy w 1939 r. czy Generalne Gubernatorstwo bądź ziemie wcielone do Rzeszy. Albo może to być Kraj Nadwiślański czy PRL w rozmaitych wariantach. To wszystko zależy od okoliczności oraz woli podbijającego. Wszystko zależy od wymogów polityki okupacyjnej.

Można się też spodziewać – przynajmniej w Polsce – jakiegoś państwa kadłubkowego, rozebranego częściowo, z rozdwojonym systemem. Na przykład Kresy Zachodnie będą wcielone do IV Rzeszy, pardon, do Unii Europejskiej. Tam będzie obowiązywał reżim LGBT i wolność poniżej pasa wraz z aborcją na życzenie, a w kraju nadwiślańskim będzie królować putinowski pseudokonserwatyzm pod banderą pseudosuwerenności. Ostrzeżenie dla zwycięskiej (po ostatnich wyborach w Polsce) opcji brukselsko-berlińskiej: jak poddacie RP post-Sowdepii, nie jest to gwarancją, że utrzymacie stołki i będziecie służyli moskiewskiemu gosudarowi. To zależy całkowicie od niego. Możecie naturalnie podzielić się rolami lizania butów swoich panów. Jako służący włączeni do zarządu ziem zachodnich w takt germanizującej ideologii gender i liberalizmu, albo jako pachołki „katechona z Kremla” udający pragmatycznie „tradycjonalistów” i „patriotów”. Mam nadzieję, że ktoś w polskim (jeszcze) Ministerstwie Obrony Narodowej i w służbach opracowuje opcje czarnego scenariusza. I liczę na to, że ten scenariusz się nie spełni. Si vis pacem, para bellum.

Marek Jan Chodakiewicz
Waszyngton, DC, 29 listopada 2023 r.

 

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe