„Wiemy dobrze, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę! Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów. Okazało się, że nie, że to błąd” – powiedział w sierpniu 2008 roku śp. Lech Kaczyński, Prezydent Polski, przemawiając podczas pokojowego mityngu w Tbilisi w obliczu wojennej agresji ze strony Rosji. Dziś widzimy, jak słuszne były to słowa…
Był kiedyś uroczy kawał o polskim biznesmenie – spryciarzu, kupującym we Włoszech kradziony obraz Tintoretta. Paser zaproponował, że aby dało się obraz przewieźć przez granicę, jego malarz namaluje na dziele byle pejzażyk zmywalnymi farbami. Nasz geniusz przemytu poszedł na układ i zapłacił sto tysięcy euro, świadom, że kupuje coś warte miliony. W kraju oddał obraz do zmywania fachowcowi z wydziału konserwacji Akademii Sztuk Pięknych. Po kilku dniach otrzymuje wiadomość : „Landszafcik zmyty, ale Tintoretto też schodzi. Pod spodem jest portret Mussoliniego. Czy mam zmywać dalej?” :) Podobnie wygląda, moim zdaniem, niemiecki duch demokracji. Cholernie łatwo się zmywa.
Stare w nowej formie się wykuwa
Najlepsza kasta sięga po nowe instrumenty.
Wałęsą jest w sprawie walki o ocenę swojej przeszłości nie tylko sprawcą, odpowiedzialnym także za drastyczne wyroki orzekane wobec mówiących głośno o jego agenturalności ale także ofiarą. Ofiarą swej pychy, wynikającego z ograniczonych kompetencji intelektualnych przekonania, że jakoś się z tego wszystkiego wywinie ale przede wszystkim ofiarą tych, którzy w nim to przekonanie utwierdzali.
O Ryszardzie Petru powiedziano już chyba właściwie wszystko i nie sądzę, żeby wydarzyło się w związku z nim jeszcze coś, co mogłoby kogokolwiek zaskoczyć. Bo czy kogoś dziwi, że ten dzielny mąż chce przeprowadzić swój wymarzony abordaż na ławy rządowe namawiając przy okazji Polaków do ponownego podwyższenia wieku emerytalnego?
Kolegium redakcyjne Słownika Oksfordzkiego wybiera co 12 miesięcy słowo roku. W 2016 wybór padł na wyrażenie "post-prawda". Termin "odnoszący się do, lub opisujący sytuację, w której obiektywne fakty mają mniejsze znaczenie w kształtowaniu opinii publicznej, niż odwołania do emocji i osobistych przekonań". Określenie to pojawia się już na początku lat 90. Karierę zaczął robić dopiero w tym roku – z łam długich esejów publikowanych na łamach niszowych pism literackich przenosząc się do głównego nurtu. Oczywiście modnym pojęciem "post-prawdy" z miejsca zainteresowali się publicyści w Polsce, a jakże by inaczej ;-)
Dla Moskwy dyplomacja zawsze była i będzie narzędziem manipulacji, oszustwa i uśpienia czujności przeciwnika. Jak to wyraził kiedyś Bismarck „Umowa z Rosją nie jest warta papieru, na którym ją spisano”. Wszelkie „resety”, normalizacje i ocieplenia stosunków z Rosją będą tymczasowe. Moskwa nigdy nie porzuca swoich niezdrowych ambicji i irracjonalnych roszczeń.
Od lat nie posiadam telewizora, więc postać Agnieszki Gozdyry znam jedynie z opowiadań i jej wypowiedzi na TT.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ten tekst może przysporzyć mi wrogów. I nie mam na myśli tylko i wyłącznie pracowników socjalnych, polityków, czy dziennikarzy. Zapewne również część rodziców uzna, że to co mam do powiedzenia nie odzwierciedla rzeczywistości, a moje podejście do tematu jest cyniczne. Postaram się jednak przedstawić ten problem w maksymalnie obiektywnym świetle. A wydaje mi się, że znajduje się w dość komfortowej sytuacji, choć słowo „komfort” nie do końca tutaj pasuje. Z jednej strony znam i utrzymuję kontakty z rodzicami, których dotknęła tragedia odebrania dziecka, a z drugiej znam i muszę utrzymywać kontakty z pracownikami socjalnymi.
Wszystko co się dzieje, dzieje się w ramach meblowania Polski zgodnie z wizją Kaczyńskiego. Trudno zatem dziwić się, że ma on, obok determinacji by to robić, potrzebę doprowadzenia tego dzieła do końca. By mógł to doprowadzić, konieczna jest jego obecność.
Tam naprawdę pracują w pocie czoła, żeby ta Polska wolna i niepodległa się nie udała. Czy są tego świadomi? Oczywiście, że tak, bo tak jak ich widzowie to w większości tacy sami dekadenci, lubujący się sami w sobie i tworzący dla takich jak oni, zdegustowanych po prostu tym, że nie jest już tak jak było.
Niemcy, Włochy, Wielka Brytania - w tych trzech krajach wczoraj Polacy zostali oskarżeni o współsprawstwo holocaustu. Telewizja BBC poinformowała swoich widzów o tym, że zagłada milionów nie byłaby możliwa bez polskich maszynistów, włoska prywatna stacja huknęła polskimi obozami śmierci a w Niemczech... cóż, u naszych zachodnich sąsiadów polski obóz pojawił się w wielu mediach oraz na oficjalnej stronie internetowej Niemieckiego Muzeum Historycznego w Berlinie. Jako przypadkowy ateista - czyli człowiek nie wierzący w przypadki - twierdzę (i będę się przy tym upierał), że było to zamierzone i (być może) skoordynowane działanie mające uderzyć w nasz kraj w charakterze odwetu za internetową akcję #GermanDeathCamps. Jestem też pewien, że podobne sytuacje będą się powtarzać bo reakcja ze strony polskich władz jest, nie ma się co oszukiwać, dalece niewystarczająca.
O dwukadencyjności mówimy od 2012 roku, kiedy rozpoczęliśmy kampanię Obywatele decydują. Aktualnie zbieramy podpisy pod petycją, w której Polacy domagają się dwóch kadencji w samorządach i parlamencie.\nWójt, burmistrz i prezydent miasta powinni pełnić funkcje nie dłużej niż dwie następujące po sobie kadencje po 5 lat. Pozwoli to rozkruszyć zabetonowane w wielu gminach „układy zamknięte”.
Do 31 marca będzie zatwierdzona nowa sieć szkolna. Niektóre samorządy już są gotowe. Tymczasem właśnie rozpoczęła się kontrakcja Platformy. Wszystkie ich pomysły tak budujące jak cholera. Wszystkie te wnioski do NIK-u, ws. referendum i to ciągłe gadanie jakoby nic w oświacie nie było wiadome, i istniał jakiś bałagan, funta kłaków nie warte.
News nabiera pełnego kształtu dopiero wtedy, gdy zostanie wyrażony w postaci maksymalnie czytelnego mema. Bez tego, nawet wiadomość o śmierci tysiąca niewinnych istot nie jest niczym więcej, jak westchnieniem między drugim daniem, a deserem. Bez tego, nawet wiadomość o tym, że Jarosław Kaczyński znów pokazał się z rozwiązanymi sznurówkami pozostanie czymś całkowicie bez znaczenia.
Gerhard Gnauck, w przeciwieństwie do wielu swych niemieckich kolegów po piórze, napisał ostatnio z sensem o dzisiejszej Polsce.
Od 25 lat Moskwa prowadzi tajną wojnę hybrydową przeciwko swoim sąsiadom. Konflikty w Górskim Karabachu, Naddniestrzu, Abchazji, Osetii Północnej i Donbasie są skutkiem pełzającej wojny hybrydowej. Azerbejdżan, Mołdawia, Gruzja i Ukraina już padły ofiarą rosyjskiej agresji. Zagrożenie wojną zawisło nad krajami bałtyckimi i Polską…
III Rp to od samego początku swojego istnienia kraina przedziwna, pełna dziwactw rodem z Mrożka, a jednocześnie niepokojąca jak opowiadania Bruno Schulza. Absurdalna, przerażająca i nieustannie zmieniająca swoją fasadę, skrywającą wciąż tak samo toksyczne wnętrze. Każdy funkcjonujący w tym systemie musi, a przynajmniej powinien, być przygotowany na dosłownie wszystko. Czasami jednak dochodzi do momentów, że, jak każdy sztuczny reżim, i ten nasz zapętla się do tego stopnia, iż przy okazji takich czy innych draństw, do których, wydawałoby się, jesteśmy już przyzwyczajeni, wydarzają się rzeczy tak głupio-śmieszne, że aż nas zatyka z wrażenia.
Jak poinformował portal wPolityce.pl wicepremier Mateusz Morawiecki na zaproszenie prezesa Bundesbanku wziął udział w pierwszym dniu posiedzenia państw G-20, które odbyło się w tym tygodniu w niemieckim Wiesbaden.