Mimowolni komedianci opanowują medialną scenę. Dzięki upowszechnieniu memów szydera zalewa internet po każdym wygłupie jakiegoś wesołka. Jeden z blokujących Sejm kodziarzy na użytek kamery ułożył się na asfalcie, by pokazać, jaka tragedia dzieje się na ulicach Warszawy. Po nakręceniu męczeństwa zerwał się rześki, żwawy i powiadomił przez komórkę sztab dywersji o wykonaniu zadania. Niestety, słabo się poświęcił i cały numer wyszedł sztucznie – nie zrobił wrażenia na Tusku. Król Europy wpadł właśnie do kumpli skontrolować sytuację.
Burowie (Afrykanerzy) oraz ich sympatycy ostrzegają, że trwa ludobójstwo tego ludu. Ludobójstwo jeszcze to nie jest, ale bezsprzecznie wzrasta fala przemocy w stosunku do nich. Sprawcami są zwykle czarni sąsiedzi.
Wicepremier, minister rozwoju i minister finansów Mateusz Morawiecki w ostatnich dniach udzielił, kilku wywiadów dotyczących zmian w polskim systemie podatkowym, w tym w szczególności w systemie podatku VAT i zapowiedział, że będzie to drugi znaczący krok w uszczelnianiu systemu poboru tego podatku.
Wszystko wskazuje na to, że wicepremier Mateusz Morawiecki, jako nowy minister finansów, odniesie już na początku 2017 ogromny sukces, mianowicie deficyt całego sektora finansów publicznych za rok 2016, będzie najniższy od roku 2007.
Pamięć o gafach, błędach ortograficznych i niewymuszonej arogancji Bronisława Komorowskiego, którego premier Tusk za radą pani Anieli delegował do ochrony żyrandola, niemal całkiem się zatarła. Cóż, życie polityczne codziennie atakuje odbiorców nową porcją sieczki, więc rezultaty nie mogą być inne.
W swojej wypowiedzi, poza kompleksowym – nawet nie tyle krytykowaniem, co krytycznym opisem – rządów Platformy Obywatelskiej i osobiście Donalda Tuska, Śpiewak podkreśla trzy kwestie. Pierwsza jest taka, że Donald Tusk, jako człowiek całkowicie bezideowy, w swojej publicznej działalności kieruje się wyłącznie wręcz histeryczną w wiarą w potęgę skutecznego oszustwa. Druga taka, że dla niego główną siłą napędową jest z jednej strony pragnienie władzy, a z drugiej nienawiść do Jarosława Kaczyńskiego. Trzecia natomiast, że owa nienawiść, jest jak najbardziej zrozumiała i uzasadniona.
Mimo niepewności związanych z konfliktem zbrojnym, który toczy się na Ukrainie i został spowodowany agresywnymi działaniami Rosji, a także kryzysem, który ma miejsce w Unii Europejskiej w związku z falą imigrantów i Brexitem, można uznać rok 2016 za dobry dla Polski i Polaków.
„Jeśli PO wygra jesienne wybory, to ma wszystko: parlament, rząd, prezydenta, swój Trybunał Konstytucyjny, rzecznika praw obywatelskich, wkrótce IPN. Ma telewizje, radia, swoje media. Będą mieli pod kontrolą wszystko, łącznie ze sportem. […] Ja się tego nie boję, bo nie bardzo wierzę w despotyczne skłonności PO. Pocieszam się, że to byłby raczej miękki reżim. Dziennikarze będą się bali mocniej zaatakować Platformę, niezależni eksperci nie będą się tak wyrywać do krytykowania rządu, sędziowie będą brali pod uwagę to co powie prezydent Komorowski. Wszyscy będą wiedzieć, że z nimi trzeba się liczyć. […] Ale będzie to wszystko jakieś miękkie, da się to przeżyć…”
My jednak mamy świadomość, że oryginalne plany były znacznie bardziej ambitne, a ostateczny efekt naprawdę nie jest zasługą Grzegorza Schetyny i Ryszarda Petru. On nie jest nawet zasługą kierownika Sorosa. Dlatego też faktu, że wojsko i policja nie wzięła udziału w tej akcji, nie będziemy traktowali, jako okoliczności łagodzącej.
Takiej błazenady nie było od czasu lepperiady, ale tam przynajmniej o coś walczyli. Teraz panowie Wilczyński, Nitras i im podobne panie Muchy, chcą pokazać, że sejm i reprezentacyjna sala posiedzeń, może służyć do wszystkiego, ale nie do tego, do czego została powołana. Szperanie w cudzych rzeczach i wyśpiewywanie z mównicy sejmowej żenujących przyśpiewek budzi zażenowanie a nawet ohydę.
Przez wiele miesięcy tego roku prominentni politycy Platformy i Nowoczesnej jak i eksperci tych partii, jeden przez drugiego wieszczyli jego rozpad już w drugiej połowie roku, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość zacznie realizować swoje zobowiązania wyborcze.
Wszyscy oglądamy poczynania Krystyny Jandy. Podobnym niesmakiem napawa mnie zachowanie wielu - niegdyś wybitnych i lubianych - artystów. Wiele lat temu potrafili w imię więzi z własnym narodem ryzykować wygodne kariery, drażniąc komunistycznych kacyków od kultury i propagandy - różnych Sokorskich z Ministerstwa Kultury i Szczepańskich z Radiokomitetu. Teraz, z poczucia kastowego solidaryzmu i więzi z "elitami III RP", pajacują na marszach KOD-u pokazując społeczeństwu "fakasa" w mediach społecznościowych. Nazywają swoich własnych wielbicieli motłochem, okazują im wszechstronną pogardę. Postanowili w polskim sporze politycznym poprzeć polityków, którzy utracili zaufanie wyborców. Liczą, że ich kontakty w świecie pieniądza, krajowego i zagranicznego, zapewnią artystycznym lekkoduchom małe fortuny na stare lata.
W nadchodzący 2017 r. wchodzimy z dobrą perspektywą. Zamykamy rok 2016 o wiele niższym deficytem niż planowano. To zasługa między innymi uszczelnionemu systemowi podatkowemu. Z dostępnych danych, na koniec listopada br. wartość wpływów z podatków pośrednich wyniosła 182,8 mld zł, co oznacza wzrost o ponad 17 mld zł. Z tego prawie 5,7 mld zł to listopadowe wpływy z akcyzy, a 11,5 mld zł to dochody z VAT. Innymi słowy dochody budżetu wyglądają dobrze, to jeszcze większe wrażenie na ekspertach robią wydatki, a dokładnie to, jak są niskie. Na koniec listopada wyniosły one 322 mld zł w stosunku do 368 mld zł planowanych (to 87,4 proc. planu). Proszę zwrócić uwagę, że mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym i jest to trend ogólnoświatowy.
Zastanawiałem się ostatnio czy posłowie, senatorowie i prezydent czytają Józefa Mackiewicza. Mackiewicza, który w „Lewa wolna” pisał, że „są trzy rodzaje patriotyzmu: patriotyzm narodowy, patriotyzm doktryny i patriotyzm pejzażu. Narodowy interesuje się tylko ludźmi, zamieszkującymi dany pejzaż, ale nie pejzażem. Doktrynalny ani ludźmi, ani pejzażem, tylko zaszczepieniem doktryny. Dopiero patriotyzm pejzażu (...) obejmuje całość, bo i powietrze, i lasy, i pola, i błota, i człowieka jako część składową pejzażu”.
Przeciętnie każdy człowiek na świecie zadłużony jest na 28 000 dolarów
Nie wszystkie Ryśki, bowiem to fajne chłopaki są. Niektórym, jak widać bardzo daleko do własnego Narodu, klasy i kompetencji. Najwyraźniej intelektualne, polityczne miernoty postanowiły się same zdemaskować, one prochu już nie wymyślą i Polaków nie uwiodą.
Po kilkunastu dniach protestów w Sejmie i przed nim przywódcy opozycji Grzegorz Schetyna i Ryszard Petru publicznie oświadczają, że jeżeli Prawo i Sprawiedliwość nie dokona powtórzenia głosowania nad budżetem państwa na 2017 rok, to Sejm będzie blokowany także przy rozpoczęciu następnej sesji 11 stycznia, co więcej już teraz pod budynek Parlamentu wzywani są protestujący z całej Polski.
Po raz pierwszy w historii Norwegii w mieście Notodden (miasto i gmina leżąca w regionie Telemark), w dniach 16, 17 i 18 2017 roku, będzie miał miejsce proces w obronie sumienia lekarzy.
I tu, jak mówię, leży odpowiedź na wszystkie nasze dylematy. Ci ludzie to sataniści. Powiedzmy to raz jeszcze: to są sataniści. I nie dajmy się zakrzyczeć. To jest odpowiedź. A jak ktoś ma wątpliwości, niech rzuci okiem na to zdjęcie i na Miłość Boską, niech nie mówi, że „pisowskiej telewizji” nie ogląda, bo na tym stole akurat telewizora nie ma.\n
Na początku grudnia PGNIG S.A. przy wsparciu polskiego rządu, zaskarżył do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu decyzję Komisji Europejskiej podjętą 28 października, zwalniającą gazociąg OPAL ze stosowania tzw. zasady dostępu strony trzeciej (tak naprawdę skargę złożyła spółka – córka PGNIG działająca na terytorium Niemiec).