Niewątpliwa wspólnota interesów Putina i Tuska, o której wspomniałem w tytule przejawiała się w chęci potraktowania całej sprawy Smoleńska tak, jak potraktowano ciała ofiar. Na zalutowaniu, odmówieniu dostępu i jak najszybszym zakopaniu.
Krystyna Bochenek, lokalna dziennikarka, senator Platformy Obywatelskiej, organizatorka inicjatywy pod nazwą „Ogólnopolskie dyktando”, poleciała z prezydentem Lechem Kaczyńskim na uroczystości katyńskie i tam poniosła okrutną śmierć. Jej mąż, jak sam przyznał, tak, by raz na zawsze mieć ze sprawą spokój, kazał jej ciało spalić. Dziś na jej grobie na katowickim cmentarzu, w ramach kolejnej odsłony walki o władzę, pojawiła się kartka z napisem „Rodzina jest przeciwko ekshumacjom”.
Przez jakąś chwilę łudziłem się, że występ Hanny Bakuły, która z błąkającym się w kąciku ust uśmiechem, czy obrzydzeniem, wyjaśniła w wywiadzie w celebryckim anturażu, konsekwencje zaostrzenia ustawy aborcyjnej: „To jest w tej chwili najważniejszy problem, bo jeżeli to się odpuści, to będzie kupa jakichś potwornych kalek, kupa bękartów, kupa dzieci z wadami, które będą się rodziły”, był jakąś chwilową aberracją, wyskokiem lubującej się w gadaniu byle czego skandalistki, że jednak nawet z feministkami i środowiskami proaborcyjnymi łączą mnie jakieś kryteria człowieczeństwa...
Zamykałam właśnie komputer, kiedy postanowiłam zajrzeć jeszcze na tysol.pl, aby dodać zaległy post. Zerkam - na „jedynce” smutny dość materiał o ataku na Przewodniczącego Piotra Dudę, dokonanym w odpowiedzi na jego zaproszenie na obchody 11 listopada. W tekście - screeny postów nie pozostawiających suchej nitki na Solidarności - „zaprzedanej PiS”, „skończonej”, „nie mającej już nic wspólnego z tamtą Solidarnością”. Czy naprawdę tak źle ze związkiem? Przecież nie dalej niż parę godzin temu… Ale po kolei!
We współczesnym świecie w myśl liberalnej ideologii egoizm jest wartością pozytywną i pożądaną.
Prawdopodobny wybór prezydenta Donalda Trumpa to nie kryzys, to rezultat i ostrzeżenie dla nieudolnych i skorumpowanych elit na całym świecie.
Niemiecka fundacja, finansując bankiet Trybunału Konstytucyjnego, odkryła przed nami nowe horyzonty sąsiedzkiej współpracy. Czekamy na krok następny, czyli przejęcie całości finansowania prezesa Rzeplińskiego, z jednoczesnym przeniesieniem go za Odrę. Będzie mu wygodniej bankietować w europejskiej aurze multi-kulti. Są precedensy…
Coraz częściej opiniotwórcze niemieckie media krytykują rząd kanclerz Angeli Merkel, za jego postawę w sprawie kontrowersyjnej rosyjsko – niemieckiej inwestycji Nord Stream 2.
Jeden z grasujących w Salonie24 lobbystów układu CETA, a jako komentator nader rozwlekły i porywczy, wśród różnych mniej lub bardziej księżycowych opinii na temat współczesnej polskiej wsi oraz polskiego rolnictwa, w jednej sprawie miał wszakże rację. No, powiedzmy, część racji...
Bardzo dobrze się stało, że udało nam się opublikować listy Zyty Gilowskiej i w ten sposób sprawić, że tego, kim ona była, już nikt nie ukryje. Oczywiście, oni będą próbować, udawać, że nic się nie stało, jednak czas jest cierpliwy i w końcu prawda się objawi.
Praca w aparacie chroniącym komunistów była ciężka - po niej trzeba było odreagować...
Amerykańskie media trąbią, że Donal Trump już przegrał. Tak to rzeczywiście wygląda, ale jeszcze nie dawałbym na pogrzeb, bo zdarzają się cuda. W Ameryce nazywa się to „October Surprise” – czyli październikowa niespodzianka. Chodzi o to, że w ostatniej chwili wyskakuje coś na temat kandydata i opinia publiczna albo do niego się przychyla, albo odrzuca. I wtedy jest wiktoria albo klęska. W niektórych wypadkach czekano na przybycie „październikowej niespodzianki” z zagranicy. Na przykład w czasie wyborów 1980 r. Jimmy Carter miał nadzieję, że uda się siłą uwolnić amerykańskich zakładników w Iranie. Gdy to się nie udało, łudzono się, że a nuż ajatollahowie sami zwolnią nieszczęsnych w październiku. Wypuścili ich dopiero po wyborach prezydenckich, które wygrał Ronald Reagan.
Polska jest coraz częściej wybierana przez wielkie firmy zagraniczne już nie jako miejsce do składania różnego rodzaju produktów, ale miejsce całościowej produkcji przy wykorzystywaniu najnowocześniejszych technologii.
Od samego niemal początku jak prowadzę ten blog, dostaję ze wszystkich stron informacje, że jak to dobrze, że są blogerzy, którzy tak pięknie walczą o naszą Polskę, a później czytam że wśród tych nosicieli dobrej nowiny jestem ja, FYM, Ścios, a obok nas Kataryna. Bardzo przepraszam, ale proszę mnie zrozumieć. Jej towarzystwo jest dla mnie nie do wytrzymania z tego powodu, że ja w żaden sposób nie czuję się godny zajmowania tak wybitnej pozycji, ale też dlatego, że jeśli ktoś lubi moje teksty, a jednocześnie lubi teksty Kataryny, to znaczy, że ten ktoś moich tekstów nie rozumie. A ja okropnie cierpię, kiedy się dowiaduję, że piszę nie wiadomo dla kogo i nie wiadomo po co.
Jak nam wiadomo, jest całe mnóstwo powodów, byśmy się martwili tym, co się dziś dzieje w Polsce, no a przede wszystkim tym, w jaki sposób się kształtuje nasza bliższa i dalsza przyszłość. Reakcja niemieckiej sieci Rossmann na naszą uniesioną brew świadczy o tym, że wcale nie musi być aż tak źle, jak się nam niekiedy wydaje.
W ostatni piątek Komisja Europejska podjęła bardzo korzystną decyzję dla rosyjskiego koncernu Gazprom, na podstawie, której będzie on mógł teraz wykorzystywać aż w 80% (do tej pory Gazprom miał zgodę na wykorzystywanie 50%) przepustowość gazociągu Opal, biegnącego na terytorium Niemiec wzdłuż polskiej zachodniej granicy.
"Podstawową blokadą samoorganizacji obywatelskiej w Polsce jest więc niechętna sektorowi pozarządowemu postawa większości polskich elit – nie tylko zresztą elit politycznych, ale także kulturalnych, medialnych, biznesowych, a nawet intelektualnych. Stosunek tych kręgów do idei oddolnej samoorganizacji społecznej zawiera się w postawach politowania i pogardliwej wyższości.”
Zdecydujcie się wreszcie, co jest ważniejsze. Czy tzw. państwo prawa, o którym od roku stale mantrujecie? Czy może jednak cierpienie rodzin? A dokładnie – deklarowane cierpienie tych kilkunastu rodzin, które opisują i przeżywają rzeczywistość smoleńskiej tragedii jakoś całkiem inaczej niż bliscy pozostałych osiemdziesięciu ofiar, a także miliony zwyczajnych Polaków.
KOD, Soros, amerykański think tank NED ingerujący w politykę wewnętrzną suwerennych państw – organizacje, wydawałoby się, nie będące ze sobą w jakiejkolwiek korelacji. Coś je jednak ze sobą łączy. To niemiecka sekcja Reporterów bez Granic.
Porządek demokratyczny ma szansę powstać jedynie w procesie dogadywania się ludzi, reprezentujących grupy poparcia o bardzo odmiennych interesach. Jeśli ojcowie założyciele federacji Państw Zjednoczonych Ameryki Północnej, autorzy jej Konstytucji, obawiali się oddać sędziom pełnię kontroli nad tworzonym porządkiem demokratycznym, to dlatego, że rozumieli mechanizmy władzy, jej siłę i potrzebę kontroli nad każdym z jej przedstawicieli. Ufali zaś Monteskiuszowi, że słusznym jest władzę sądowniczą rozdzielić od wykonawczej i ustawodawczej, ale wszystkie trzy pozostawić na jednym poziomie ważności. O Trybunale Konstytucyjnym nawet nie pomyśleli.