416 lat temu, 7 stycznia 1601 r., w bitwie pod Kiesią w Inflantach (Wenden, obecnie: Cēsis na Łotwie) wojska polsko-litewskie, liczące ok. 700 żołnierzy (w tym 350 husarzy), pobiły liczące 3000 żołnierzy wojska szwedzkie pod dowództwem króla Karola Sundermańskiego. Była to pierwsza w historii większa konfrontacja zbrojna armii I Rzeczpospolitej i Szwecji.
"Wielu żołnierzy w życiu cywilnym jest kolegami czy przyjaciółmi, co przenosi się również na stosunki w wojsku. Życzliwość, wzajemna pomoc i chęć, aby jak najlepiej wykonać powierzone zadanie, to podstawa sprawnego działania tej formacji wojskowej. Gdyby było inaczej, nie byłoby chętnych do pełnienia tej służby."
Mnie natomiast fascynuje to, w jak piękny sposób ci durnie się odsłaniają. Na miejscu tych, którzy im płacą, ja bym jednak im dał jakąś karę. Niechby tylko w postaci picia tranu przez nos.
Jarosławowi Kaczyńskiemu opozycję zasłał chyba osobiście sam dobry Pan Bóg. Albo wygrał ją na loterii w superkumulacji. Inaczej być nie może bo nigdzie, ale to nigdzie na świecie nie występuje takie zbiorowisko cymbałów w jednym miejscu.
Fakt dość słonego (jak twierdzą niektórzy) liczenia sobie wodza KOD za oferowane KOD-owi „usługi” i jego bardzo przewidywalne tłumaczenie zamieszania spiskiem mającym uderzyć w niego samego i w KOD* nie wzmocni zgromadzonych wokół KOD „obrońców demokracji”. Myślę, że mocno też skomplikuje plany tych wszystkich, którzy zamierzali potraktować KOD jako płaszczyznę startu do poważniejszej kariery politycznej.
Jak ogłosił na konferencji prasowej na początku tego tygodnia szef Komitetu Stałego Rady Ministrów minister Henryk Kowalczyk z dniem 1 stycznia, rozpoczęła się likwidacja ministerstwa Skarbu Państwa, która potrwa do końca marca tego roku.
„…im więcej nas, polskich obywateli, będzie działało w tego typu organizacjach, im więcej z nas będzie się angażowało w takie dzieła, im więcej z nas będzie pamiętało o tym, aby dać datek, nie będzie odwracało głowy w sytuacji, gdy widzi wolontariuszy działających na rzecz dobra wspólnego ‒ tym bardziej będziemy mogli mówić o tym, że jesteśmy społeczeństwem obywatelskim. Dziękuję Państwu za to, że działacie, dziękuję Państwu za to, że zarażacie również tą swoją gorliwością, tym swoim wielkim sercem innych ludzi.”
Czemu tak pokraczny twór, jakim jest .Nowoczesna, szyjący imponującymi seriami gaf niczym działko Gatlinga nie tylko jakoś tam trzyma się na scenie politycznej ale skutecznie aspiruje do miana głównej siły opozycyjnej?
Mimowolni komedianci opanowują medialną scenę. Dzięki upowszechnieniu memów szydera zalewa internet po każdym wygłupie jakiegoś wesołka. Jeden z blokujących Sejm kodziarzy na użytek kamery ułożył się na asfalcie, by pokazać, jaka tragedia dzieje się na ulicach Warszawy. Po nakręceniu męczeństwa zerwał się rześki, żwawy i powiadomił przez komórkę sztab dywersji o wykonaniu zadania. Niestety, słabo się poświęcił i cały numer wyszedł sztucznie – nie zrobił wrażenia na Tusku. Król Europy wpadł właśnie do kumpli skontrolować sytuację.
Burowie (Afrykanerzy) oraz ich sympatycy ostrzegają, że trwa ludobójstwo tego ludu. Ludobójstwo jeszcze to nie jest, ale bezsprzecznie wzrasta fala przemocy w stosunku do nich. Sprawcami są zwykle czarni sąsiedzi.
Wicepremier, minister rozwoju i minister finansów Mateusz Morawiecki w ostatnich dniach udzielił, kilku wywiadów dotyczących zmian w polskim systemie podatkowym, w tym w szczególności w systemie podatku VAT i zapowiedział, że będzie to drugi znaczący krok w uszczelnianiu systemu poboru tego podatku.
Wszystko wskazuje na to, że wicepremier Mateusz Morawiecki, jako nowy minister finansów, odniesie już na początku 2017 ogromny sukces, mianowicie deficyt całego sektora finansów publicznych za rok 2016, będzie najniższy od roku 2007.
Pamięć o gafach, błędach ortograficznych i niewymuszonej arogancji Bronisława Komorowskiego, którego premier Tusk za radą pani Anieli delegował do ochrony żyrandola, niemal całkiem się zatarła. Cóż, życie polityczne codziennie atakuje odbiorców nową porcją sieczki, więc rezultaty nie mogą być inne.
W swojej wypowiedzi, poza kompleksowym – nawet nie tyle krytykowaniem, co krytycznym opisem – rządów Platformy Obywatelskiej i osobiście Donalda Tuska, Śpiewak podkreśla trzy kwestie. Pierwsza jest taka, że Donald Tusk, jako człowiek całkowicie bezideowy, w swojej publicznej działalności kieruje się wyłącznie wręcz histeryczną w wiarą w potęgę skutecznego oszustwa. Druga taka, że dla niego główną siłą napędową jest z jednej strony pragnienie władzy, a z drugiej nienawiść do Jarosława Kaczyńskiego. Trzecia natomiast, że owa nienawiść, jest jak najbardziej zrozumiała i uzasadniona.
Mimo niepewności związanych z konfliktem zbrojnym, który toczy się na Ukrainie i został spowodowany agresywnymi działaniami Rosji, a także kryzysem, który ma miejsce w Unii Europejskiej w związku z falą imigrantów i Brexitem, można uznać rok 2016 za dobry dla Polski i Polaków.
„Jeśli PO wygra jesienne wybory, to ma wszystko: parlament, rząd, prezydenta, swój Trybunał Konstytucyjny, rzecznika praw obywatelskich, wkrótce IPN. Ma telewizje, radia, swoje media. Będą mieli pod kontrolą wszystko, łącznie ze sportem. […] Ja się tego nie boję, bo nie bardzo wierzę w despotyczne skłonności PO. Pocieszam się, że to byłby raczej miękki reżim. Dziennikarze będą się bali mocniej zaatakować Platformę, niezależni eksperci nie będą się tak wyrywać do krytykowania rządu, sędziowie będą brali pod uwagę to co powie prezydent Komorowski. Wszyscy będą wiedzieć, że z nimi trzeba się liczyć. […] Ale będzie to wszystko jakieś miękkie, da się to przeżyć…”
My jednak mamy świadomość, że oryginalne plany były znacznie bardziej ambitne, a ostateczny efekt naprawdę nie jest zasługą Grzegorza Schetyny i Ryszarda Petru. On nie jest nawet zasługą kierownika Sorosa. Dlatego też faktu, że wojsko i policja nie wzięła udziału w tej akcji, nie będziemy traktowali, jako okoliczności łagodzącej.
Takiej błazenady nie było od czasu lepperiady, ale tam przynajmniej o coś walczyli. Teraz panowie Wilczyński, Nitras i im podobne panie Muchy, chcą pokazać, że sejm i reprezentacyjna sala posiedzeń, może służyć do wszystkiego, ale nie do tego, do czego została powołana. Szperanie w cudzych rzeczach i wyśpiewywanie z mównicy sejmowej żenujących przyśpiewek budzi zażenowanie a nawet ohydę.
Przez wiele miesięcy tego roku prominentni politycy Platformy i Nowoczesnej jak i eksperci tych partii, jeden przez drugiego wieszczyli jego rozpad już w drugiej połowie roku, jeżeli Prawo i Sprawiedliwość zacznie realizować swoje zobowiązania wyborcze.
Wszyscy oglądamy poczynania Krystyny Jandy. Podobnym niesmakiem napawa mnie zachowanie wielu - niegdyś wybitnych i lubianych - artystów. Wiele lat temu potrafili w imię więzi z własnym narodem ryzykować wygodne kariery, drażniąc komunistycznych kacyków od kultury i propagandy - różnych Sokorskich z Ministerstwa Kultury i Szczepańskich z Radiokomitetu. Teraz, z poczucia kastowego solidaryzmu i więzi z "elitami III RP", pajacują na marszach KOD-u pokazując społeczeństwu "fakasa" w mediach społecznościowych. Nazywają swoich własnych wielbicieli motłochem, okazują im wszechstronną pogardę. Postanowili w polskim sporze politycznym poprzeć polityków, którzy utracili zaufanie wyborców. Liczą, że ich kontakty w świecie pieniądza, krajowego i zagranicznego, zapewnią artystycznym lekkoduchom małe fortuny na stare lata.