72 lata temu, 1 lutego 1945 r., oddziały Armii Czerwonej zajęły Toruń, kończąc trwający ponad pięć lat okres niemieckiej okupacji miasta. W powszechnej wizji historii, szczególnie oficjalnej w okresie PRL, „wyzwolenie” było przedstawiane jako „koronkowa” operacja sojuszniczej armii, w wyniku której zabytkowe miasto nie poniosło żadnych poważnych strat materialnych (co zresztą widać dobrze i dzisiaj) i uniknęło losu wielu innych miast w Polsce, całkowicie zburzonych w toku działań wojennych. Tymczasem rzeczywisty przebieg wydarzeń był zupełnie inny.
No i gruchnęła wieść straszna niesiona na fali słusznego, lewackiego oburzenia: rząd Beaty Szydło nie zgodził się przyjąć dziesięciorga małych sierotek z syryjskiego Aleppo, których rodzice zginęli podczas działań wojennych. Grubą warstwą ścielą się włosy rwane z rozedrganych głów, jedna z drugą rozhisteryzowana pańcia zadeklarowały, że one same, już, w tej chwili przyjmą sierotki, wstyd przed światem został ogłoszony a sam Tomasz Lis via Twitter ogłosił, że jest to działanie obrażające Boga i ludzi…
Kłamanie i manipulowanie - tak na co dzień - stało się główną dewizą opozycji. Patrząc na to z zewnątrz, można powiedzieć, że jest to jedna z ostatnich prób dekonstrukcji tożsamości narodowej i zniszczenia demokracji w państwie europejskim.
Od chwili powołania nowego dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu nie ma spokojnego dnia. Chociaż mandat dyrektora Cezarego Morawskiego jest mocny, bo wygrał konkurs, to część zespołu teatralnego robi wszystko, by się go pozbyć. Środowisko związane z poprzednim dyrektorem Krzysztofem Mieszkowskim uniemożliwia normalne funkcjonowanie teatru.
Od urodzenia jestem mieszkańcem leżącego kilkanaście kilometrów od Warszawy Pruszkowa. Jest to miasto, które wisi od wielu dekad w zawieszeniu pomiędzy stolicą a prowincją. Od lat powiedzmy dziesięciu przemieniło się w nieformalną sypialnię zamieszkałą przez ludność w większości - teraz w dużej mierze napływową - pracującą w Warszawie.
Nie czytałem i nie zamierzam się wgłębiać w szczegóły projektu mającego rozszerzyć aglomerację warszawską czy też stworzyć z Warszawy i okolic metropolię. Nie zamierzam nie tylko dlatego, że mnie to nie dotyczy. Także i dlatego, że żadna lektura nie zmieni mojej opinii że ów projekt powinien być jak najszybciej wywalony do śmietnika.
Załamany całkowicie Trump, załamana cała jego administracja, bo nowa polityka wobec Europy, której jeszcze nie ma, już się sypie, no i skąd ten sprytny Tusk wie, że my chcemy dołożyć Brukseli?
W okresie największego napięcia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej i Związkiem Socjalistycznych Republik Sowieckich w latach 60-tych XX w. doszło do kilku wypadków z udziałem amerykańskich samolotów bojowych z bronią jądrową na pokładzie. Najbardziej dramatyczny przebieg miało pięć katastrof bombowców strategicznych typu Boeing B-52 Stratofortress wykonujących patrole bojowe z podwieszonymi bombami termojądrowymi. Wypadki takie opatrzono kryptonimem Broken Arrow ("złamana strzała").
PiS planuje kadencyjność w samorządach – wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast tylko na 2 kadencje. Ma to być odpowiedź na patologie występujące w polskim samorządzie.
Problemem i to absolutnie najważniejszym jest kłamstwo III RP wokół samej "Solidarności", tego jedynego w XX wieku ruchu społecznego, który na tak wielką skalę i tak skutecznie przeciwstawił się komunizmowi na świecie. Dziesięć milionów ludzi, spontanicznie, zapragnęło wolności i niepodległości Polski, dwóch najważniejszych dla Polaków wartości od ponad dwustu lat.
„Wiemy dobrze, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę! Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów. Okazało się, że nie, że to błąd” – powiedział w sierpniu 2008 roku śp. Lech Kaczyński, Prezydent Polski, przemawiając podczas pokojowego mityngu w Tbilisi w obliczu wojennej agresji ze strony Rosji. Dziś widzimy, jak słuszne były to słowa…
Był kiedyś uroczy kawał o polskim biznesmenie – spryciarzu, kupującym we Włoszech kradziony obraz Tintoretta. Paser zaproponował, że aby dało się obraz przewieźć przez granicę, jego malarz namaluje na dziele byle pejzażyk zmywalnymi farbami. Nasz geniusz przemytu poszedł na układ i zapłacił sto tysięcy euro, świadom, że kupuje coś warte miliony. W kraju oddał obraz do zmywania fachowcowi z wydziału konserwacji Akademii Sztuk Pięknych. Po kilku dniach otrzymuje wiadomość : „Landszafcik zmyty, ale Tintoretto też schodzi. Pod spodem jest portret Mussoliniego. Czy mam zmywać dalej?” :) Podobnie wygląda, moim zdaniem, niemiecki duch demokracji. Cholernie łatwo się zmywa.
Stare w nowej formie się wykuwa
Najlepsza kasta sięga po nowe instrumenty.
Wałęsą jest w sprawie walki o ocenę swojej przeszłości nie tylko sprawcą, odpowiedzialnym także za drastyczne wyroki orzekane wobec mówiących głośno o jego agenturalności ale także ofiarą. Ofiarą swej pychy, wynikającego z ograniczonych kompetencji intelektualnych przekonania, że jakoś się z tego wszystkiego wywinie ale przede wszystkim ofiarą tych, którzy w nim to przekonanie utwierdzali.
O Ryszardzie Petru powiedziano już chyba właściwie wszystko i nie sądzę, żeby wydarzyło się w związku z nim jeszcze coś, co mogłoby kogokolwiek zaskoczyć. Bo czy kogoś dziwi, że ten dzielny mąż chce przeprowadzić swój wymarzony abordaż na ławy rządowe namawiając przy okazji Polaków do ponownego podwyższenia wieku emerytalnego?
Kolegium redakcyjne Słownika Oksfordzkiego wybiera co 12 miesięcy słowo roku. W 2016 wybór padł na wyrażenie "post-prawda". Termin "odnoszący się do, lub opisujący sytuację, w której obiektywne fakty mają mniejsze znaczenie w kształtowaniu opinii publicznej, niż odwołania do emocji i osobistych przekonań". Określenie to pojawia się już na początku lat 90. Karierę zaczął robić dopiero w tym roku – z łam długich esejów publikowanych na łamach niszowych pism literackich przenosząc się do głównego nurtu. Oczywiście modnym pojęciem "post-prawdy" z miejsca zainteresowali się publicyści w Polsce, a jakże by inaczej ;-)
Dla Moskwy dyplomacja zawsze była i będzie narzędziem manipulacji, oszustwa i uśpienia czujności przeciwnika. Jak to wyraził kiedyś Bismarck „Umowa z Rosją nie jest warta papieru, na którym ją spisano”. Wszelkie „resety”, normalizacje i ocieplenia stosunków z Rosją będą tymczasowe. Moskwa nigdy nie porzuca swoich niezdrowych ambicji i irracjonalnych roszczeń.
Od lat nie posiadam telewizora, więc postać Agnieszki Gozdyry znam jedynie z opowiadań i jej wypowiedzi na TT.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ten tekst może przysporzyć mi wrogów. I nie mam na myśli tylko i wyłącznie pracowników socjalnych, polityków, czy dziennikarzy. Zapewne również część rodziców uzna, że to co mam do powiedzenia nie odzwierciedla rzeczywistości, a moje podejście do tematu jest cyniczne. Postaram się jednak przedstawić ten problem w maksymalnie obiektywnym świetle. A wydaje mi się, że znajduje się w dość komfortowej sytuacji, choć słowo „komfort” nie do końca tutaj pasuje. Z jednej strony znam i utrzymuję kontakty z rodzicami, których dotknęła tragedia odebrania dziecka, a z drugiej znam i muszę utrzymywać kontakty z pracownikami socjalnymi.