Budzisz: Główny cel Moskwy – jak osłabić jedność kolektywnego Zachodu

Dziś (11.07) rozpoczyna się w Brukseli kolejny szczyt państw NATO, który jest w Moskwie, co zrozumiałe, uważnie obserwowany. Zwłaszcza, że w poniedziałek prezydenci Trump i Putin spotkają się w Helsinkach. Od razu trzeba ostudzić ewentualne nadzieje i obawy, Moskwa nie spodziewa się przełomu, choć, jak argumentują rosyjscy analitycy, pierwszy ważny krok w stronę normalizacji a następnie poprawy relacji może być poczyniony.
 Budzisz: Główny cel Moskwy – jak osłabić jedność kolektywnego Zachodu
/ pexels.com

Jednym słowem czeka nas politycznie gorący koniec tygodnia i początek następnego. Warto też obserwować, w jaki sposób pracuje rosyjska machina narracyjna, bo to, że pracuje pełną parą nie ma żadnych wątpliwości. Mundial jest tutaj dobrym pretekstem – wczoraj był w Rosji prezydent Francji, a dziś pojawi się tak kolejny znany kibic piłkarski, czyli premier Izraela. Można przypuszczać, że, pamiętając postawę Londynu wobec perspektywy powstania państwa żydowskiego w Palestynie, będzie kibicował Chorwacji, ale to tylko moje przypuszczenia.

    W niedawnym wywiadzie prasowym dla Agencji Interfaks szef NATO, były norweski premier Stoltenberg, trafnie zauważył, że cała czwórka uczestników półfinałów mistrzów w footballu, to państwa Sojuszu i to ma świadczyć o potędze aliansu. Od długiego już czasu mówi się, że sport jest jednym z najlepszych narzędzi soft power, jakim dysponują demokratyczne rządy. Gdyby iść tym torem myślenia to pozycja Francji w NATO rośnie, o naszej lepiej nie wspominać. Tym bardziej, że pod koniec czerwca francuski parlament przyjął ustawę wdrażającą program modernizacji armii w latach 2019 – 2025, która przewiduje ponadto podniesienie wydatków na wojsko do pożądanego poziomu 2 % PKB. Już w tym roku, jak z zadowoleniem informowała media francuska minister obrony Florence Parly wydatki wzrosną o 1,7 mld euro. Francuzi wydają obecnie w NATO (oczywiście nie licząc Stanów Zjednoczonych) na obronę najwięcej i wydaje się, że ich wpływ na politykę sojuszu będzie wzrastał, również i ze względu na słabnącą pozycję Londynu i osobisty konflikt na linii Trump – Merkel. Dla Polski, zwłaszcza znając skłonność Francuzów do dawania rad innym, aby ci siedzieli cicho, kiedy oni mówią, nie jest to dobra wiadomość. Ale trudno też nie zauważyć, że konsekwencją naszej polityki rozgłaszania sukcesu polskiej gospodarki i jednoczesnego podkreślania zagrożenia ze strony agresywnej polityki Moskwy winno być podniesienie wydatków na modernizację sił zbrojnych, nawet powyżej poziomu 2 %. Bo w przeciwnym razie narazimy się na zarzut, nazwijmy to delikatnie pewnej niezborności słów i czynów. Tak jak to w niedawnym wywiadzie prasowym powiedział dowodzący rosyjską flotą na Bałtyku, który w chwili szczerości oświadczył, że po prostu nie rozumie, dlaczego Warszawa mając i pieniądze i wynegocjowane umowy nie jest w stanie kupić od Francuzów nowoczesnych łodzi podwodnych. Jego to nie martwi, ale po prostu nie rozumie takiej postawy.

    Warto zwrócić jednak uwagę na fakt, co zresztą nie jest żadną tajemnicą, że szczycie NATO jednym z zasadniczych kwestii będzie poziom wydatków państw – członków na zbrojenia. Amerykański prezydent skierował, jak informują tamtejsze media, osobiste listy do przywódców tych państw, które zdaniem Waszyngtonu wydają na ten cel zbyt mało. Publicznie krytykował Niemcy, wydające 1,2 % PKB. Media spekulują też, że w razie zaostrzania się sporu Amerykanie mogą nawet podjąć decyzję o wycofaniu swych sił zbrojnych z Rammstein. Są to sprawy znane i nie ma sensu poświęcać im nadmiernej uwagi, zwłaszcza, że żadne decyzje w najbliższej przyszłości nie zapadną. Z pewnością państwa NATO, bo to już uzgodniono wcześniej, postanowią o utworzeniu dwóch nowych dowództw – jedno ma być zlokalizowane na terenie Stanów Zjednoczonych i odpowiadać za ochronę Atlantyku, drugie w niemieckim Ulm i zajmować się logistyką, czyli póki, co o żadnych redukcjach obecności nie ma mowy. Jak informował w przywoływanym już wywiadzie Stoltenberg, i potwierdzała to reprezentująca Stany Zjednoczone przy kwaterze głównej Kay Bailey Hutchison, państwa członkowskie poprą holenderską inicjatywę stworzenia „natowskiego Schengen”, czyli systemu regulacji, które umożliwią szybki przerzut oddziałów wojskowych między państwami i zniwelują spowalniającą praktykę europejskiej biurokracji. Ale, jeśli już o listach mówimy, to trzeba przypomnieć, że szef Pentagonu James Mattis napisał niedawno przesłanie do swego brytyjskiego kolegi Gavina Williamsona, w którym przestrzega go, że jeśli Londyn nie wycofa się z planów redukcji budżetu wojskowego, to jego kraj „utraci status światowej potęgi militarnej”. Problem wszakże w tym, że po dymisji ministra spraw zagranicznych Johnsona, na jego miejsce przyszedł były minister zdrowia Hunt, który jest autorem polityki, do której przekonał premier May, zwiększenia, kosztem właśnie cięć w budżecie resortu obrony, wydatków na ochronę zdrowia. Zobaczymy, jaką postawę zajmie Londyn w najbliższym czasie. Równie kłopotliwą może być postępowanie nowego gabinetu włoskiego. Rzym oświadczył niedawno, że nie będzie już w przyszłości kupował amerykańskich myśliwców F-35, mało tego, zastanawia się jak wycofać się z już zawartego kontraktu.

    Równie nieprzyjemną z punktu widzenia Waszyngtonu postawę utrzymuje Berlin. W odpowiedzi na wezwania zwiększenia wydatków na obronę federalna minister Ursula von der Leyen powiedziała na konferencji prasowej, że choć Niemcy wydają obecnie marne 1,2 % swego PKB („marne” to moje określenie, w praktyce to i tak 4 razy więcej niźli my), to trzeba zwracać uwagę na to czy pieniądze wydaje się efektywnie. I Niemcy to robią, w związku z tym nie muszą i nie mają zamiaru podporządkowywać się dyktatowi płynącemu z Waszyngtonu. Powiedziała też, że gdyby mierzyć zaangażowanie w sprawy światowe wielkością kontyngentów wysyłanych na rozmaite misje pokojowe, to Berlin jest w tej dziedzinie prymusem i nie dostrzega potrzeby zmiany swojej polityki. I dodała też, że Berlin nie zwiększy swego budżetu wojskowego tylko po to, „aby się przypodobać Waszyngtonowi.” Wydaje się, że prócz kwestii natury politycznej mamy też do czynienia z szorstkimi relacjami osobistymi. Nie jest tajemnicą, że Trump nie lubi Merkel, zresztą z wzajemnością, a po ostatnim szczycie państw G 7, chyba również z premierem Kanady nie będzie mu się łatwo rozmawiało. A w polityce prócz interesów pewne znaczenie mają też zwyczajnie relacje międzyludzkie. Nie jest to dobra wiadomość, bo Kanada jest państwem, które chyba najsilniej wspiera NATO-wskie aspiracje Ukrainy, a ostatnio dyplomacja tego kraju zaproponowała Warszawie wsparcie w kwestii odzyskania z rąk Moskwy wraku. Premier Estonii, w opublikowanym w poniedziałek artykule prasowym poinformował, że na rozpoczynającym się szczycie zapadną decyzje w sprawie zwiększenia obecności sił szybkiego reagowania w państwach bałtyckich, a na Łotwie utworzone zostanie dowództwo dywizji, która otrzyma nazwę Północ. Pod koniec ubiegłego tygodnia podpisano też porozumienia między formalnie nadal neutralnymi państwami Północnej Europy (Szwecja i Finlandia) a NATO o rozpoczęciu współpracy w zakresie ochrony przeciwlotniczej. Kilka dni wcześniej media informowały o zwiększeniu natowskiego kontyngentu na północy Norwegii. Nie jest to skokowy wzrost, chodzi o raczej o gest symboliczny i wywarcie pewnej presji na Moskwę. W podobny sposób odczytywać należy rozpoczynające się właśnie manewry Sea Breeze na Morzu Czarnym, w którym uczestniczą, prócz sił zbrojnych Ukrainy, również okręty NATO, w tym i Stanów Zjednoczonych. Najprawdopodobniej Macednonia zostanie oficjalnie zaproszona do NATO.

    Rosyjskie media zwracają uwagę na fakt, że w odpowiedzi na niedawne zastanawiające wypowiedzi amerykańskiego prezydenta w kwestii udziału Rosji w G 7 oraz statusu Krymu, europejskie państwa sojuszu przygotowały projekt rezolucji, czy raczej stanowiska Paktu, w którym podkreśla się zagrożenie w związku z destabilizującą polityką Rosji. Tym nie mniej, trochę po to, aby wyjść naprzeciw deklaracjom Trumpa o potrzebie dialogu z Moskwą, a trochę, a może bardziej w związku ze stanowiskiem niektórych państw – członków, zmienia się ton publicznych wypowiedzi. W swych wystąpieniach, ale także w wywiadzie dla Agencji Interfaks Stoltenberg wielokrotnie podkreślał wagę wzajemnej komunikacji. Mówi się nawet o wznowieniu formatu Rosja – NATO. Rosjanie już od jakiegoś czasu mówią o tym, że niezależnie od tego jak bardzo strony się w swych stanowiskach różnią to trzeba rozmawiać. Teraz, w przeddzień szczytu NATO i spotkania w Helsinkach ukazuje się spora liczba wspólnych oświadczeń, których istota w gruncie rzeczy sprowadza się do wezwań w sprawie ożywienia dialogu. Mamy do czynienia zarówno z artykułami prasowymi sygnowanymi przez analityków z Rosji i Zachodu, jak i większymi wystąpieniami, pod którymi podpisało się kilkanaście osób. Jednak ton tych wystąpień jest dość podobny – nie ma perspektywy resetu, ale w szczegółowych kwestiach, takich jak np. porozumienia w sprawie rakiet średniego zasięgu, czy uregulowania sytuacji w Syrii, tu trzeba rozmawiać i dążyć do porozumienia. Rosjanie uważają dziś, że jak to określają „rosyjski straszak” jest jednym z głównych spoiw jedności transatlantyckiej. I to, co trzeba zrobić w pierwszym rzędzie, to rozładować te napięcia. Bo jeśli Rosja nie będzie postrzegana jako zagrożenie a stanie się państwem z którym normalnie się rozmawia i można w pewnych sprawach (zaznaczmy od razu nie w tych z punktu widzenia rosyjskich interesów ważnych) dogadać, to jakie będzie spoiwo, które łączy państwa NATO? Temu przede wszystkim ma służyć Mundial – pokazaniu, że w gruncie rzeczy, mimo pewnych różnic Rosja jest sympatycznym europejskim krajem. Po drugie, rozmowy, spotkania, a nawet porozumienia w szczegółowych „technicznych” kwestiach ośmieli te środowiska na Zachodzie, a jest ich niemało, które chciałyby wrócić do formuły bussines as usual. W dłuższej perspektywie osłabi to jedność kolektywnego Zachodu i pozwoli Moskwie znów wrócić do gry. 


 

POLECANE
Kontuzja w reprezentacji Polski przed meczem z Maltą z ostatniej chwili
Kontuzja w reprezentacji Polski przed meczem z Maltą

Sebastian Szymański opuścił zgrupowanie kadry przed poniedziałkowym meczem z Maltą, który zakończy fazę grupową eliminacji mistrzostw świata - poinformował selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Jan Urban, cytowany na stronie PZPN.

Niemiecki historyk: Berlin wykorzystuje „kulturę pamięci”, aby blokować reparacje wojenne tylko u nas
Niemiecki historyk: Berlin wykorzystuje „kulturę pamięci”, aby blokować reparacje wojenne

Niemiecki historyk Karl Heinz Roth ujawnia, że Berlin stosuje „kulturę pamięci” jako strategię odsuwania rozmów o odszkodowaniach za II wojnę światową. Jego analiza pokazuje, jak ta metoda zadziałała wobec Grecji — i jak podobny mechanizm ma dziś dotyczyć Polski.

Atak zimy nad Polską: nadchodzą śnieg i przymrozki Wiadomości
Atak zimy nad Polską: nadchodzą śnieg i przymrozki

Jak informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, nad wschodnią i południowo-wschodnią częścią Europy będzie zalegał jeszcze słabnący układ wyżowy. Resztę kontynentu zdominują liczne niże z frontami atmosferycznymi. Polska od południowego zachodu będzie się dostawać pod wpływ zatoki niżowej z pofalowanym frontem chłodnym. Na froncie tym utworzy się płytki ośrodek niżowy, który w ciągu dnia przemieszczać się będzie przez północną część kraju. Napływać będzie wilgotne powietrze polarne morskie, które przejściowo będzie wypierać z północy kraju chłodniejsze powietrze pochodzenia arktycznego.

Ważny komunikat dla mieszkańców Łodzi z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Łodzi

Od 7 listopada 2025 roku w Łodzi działa pierwszy odcinkowy pomiar prędkości. System pojawił się na ul. Chocianowickiej i ma zwiększyć bezpieczeństwo kierowców oraz pieszych. Gdzie dokładnie stanęły kamery, jakie obowiązuje tu ograniczenie oraz dlaczego wybrano właśnie to miejsce?

Tusk znowu kłamał? Naczelna Izba Lekarska odpowiada premierowi z ostatniej chwili
Tusk znowu kłamał? Naczelna Izba Lekarska odpowiada premierowi

Premier Donald Tusk podczas piątkowej konferencji prasowej w Retkowie stanowczo zaprzeczył doniesieniom o odsyłaniu pacjentów onkologicznych ze szpitali. „To jest kłamstwo, prostowaliśmy te informacje” - mówił szef rządu. Dodał: „Do tej pory informacje, jakie przekazywano, były sprawdzane natychmiast i okazywały się nieprawdziwe”. Podkreślił, że szpitale nie mają prawa odsyłać tych chorych, a w razie choćby jednego przypadku osobiście interweniuje minister zdrowia. Tusk wspomniał też o rozmowie z szefową MZ, Jolantą Sobierańską-Grendą.

Interwencja w Koninie zakończyła się tragedią. Nie żyje 39-latek Wiadomości
Interwencja w Koninie zakończyła się tragedią. Nie żyje 39-latek

W jednej z dzielnic Konina doszło do tragicznie zakończonej interwencji służb. Policja została wezwana do agresywnego mężczyzny, którego zachowanie budziło niepokój. Po kilku minutach od obezwładnienia 39-latek stracił przytomność i mimo reanimacji zmarł.

PiS i KO idą łeb w łeb, potężny spadek Konfederacji. Zobacz najnowszy sondaż z ostatniej chwili
PiS i KO idą łeb w łeb, potężny spadek Konfederacji. Zobacz najnowszy sondaż

PiS i KO idą łeb w łeb, Konfederacja traci, a PSL i Polska 2050 uzyskują wyniki poniżej progu wyborczego – tak wynika z najnowszego sondażu Social Changes przygotowanego dla wPolsce24.

Skandal na Stadionie Narodowym. Policja wydała oświadczenie z ostatniej chwili
Skandal na Stadionie Narodowym. Policja wydała oświadczenie

Piątkowy mecz Polska–Holandia (1:1) został przyćmiony przez burzę wokół działań służb przed wejściem na stadion. Patriotyczna oprawa przygotowana przez kibiców nie została wpuszczona, a fani relacjonowali poniżające kontrole. Po lawinie krytyki Komenda Stołeczna Policji opublikowała obszerne oświadczenie.

Wielka strata dla polskiego teatru. Nie żyje ceniony aktor z ostatniej chwili
Wielka strata dla polskiego teatru. Nie żyje ceniony aktor

W wieku 82 lat zmarł Zbigniew Szczapiński - aktor i lektor, który przez blisko trzy dekady występował na scenie Teatru Powszechnego w Łodzi. Informację o jego śmierci przekazano w mediach społecznościowych instytucji.

Świetny start Polaków w Pucharze Świata. Znakomite wyniki w Salt Lake City Wiadomości
Świetny start Polaków w Pucharze Świata. Znakomite wyniki w Salt Lake City

Damian Żurek wynikiem 1.06,02 o ponad sekundę poprawił rekord Polski i zajął drugie miejsce w rywalizacji na 1000 m w inaugurujących sezon 2025/26 zawodach Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim w amerykańskim Salt Lake City. Zwyciężył zawodnik gospodarzy Jordan Stolz - 1.05,66.

REKLAMA

Budzisz: Główny cel Moskwy – jak osłabić jedność kolektywnego Zachodu

Dziś (11.07) rozpoczyna się w Brukseli kolejny szczyt państw NATO, który jest w Moskwie, co zrozumiałe, uważnie obserwowany. Zwłaszcza, że w poniedziałek prezydenci Trump i Putin spotkają się w Helsinkach. Od razu trzeba ostudzić ewentualne nadzieje i obawy, Moskwa nie spodziewa się przełomu, choć, jak argumentują rosyjscy analitycy, pierwszy ważny krok w stronę normalizacji a następnie poprawy relacji może być poczyniony.
 Budzisz: Główny cel Moskwy – jak osłabić jedność kolektywnego Zachodu
/ pexels.com

Jednym słowem czeka nas politycznie gorący koniec tygodnia i początek następnego. Warto też obserwować, w jaki sposób pracuje rosyjska machina narracyjna, bo to, że pracuje pełną parą nie ma żadnych wątpliwości. Mundial jest tutaj dobrym pretekstem – wczoraj był w Rosji prezydent Francji, a dziś pojawi się tak kolejny znany kibic piłkarski, czyli premier Izraela. Można przypuszczać, że, pamiętając postawę Londynu wobec perspektywy powstania państwa żydowskiego w Palestynie, będzie kibicował Chorwacji, ale to tylko moje przypuszczenia.

    W niedawnym wywiadzie prasowym dla Agencji Interfaks szef NATO, były norweski premier Stoltenberg, trafnie zauważył, że cała czwórka uczestników półfinałów mistrzów w footballu, to państwa Sojuszu i to ma świadczyć o potędze aliansu. Od długiego już czasu mówi się, że sport jest jednym z najlepszych narzędzi soft power, jakim dysponują demokratyczne rządy. Gdyby iść tym torem myślenia to pozycja Francji w NATO rośnie, o naszej lepiej nie wspominać. Tym bardziej, że pod koniec czerwca francuski parlament przyjął ustawę wdrażającą program modernizacji armii w latach 2019 – 2025, która przewiduje ponadto podniesienie wydatków na wojsko do pożądanego poziomu 2 % PKB. Już w tym roku, jak z zadowoleniem informowała media francuska minister obrony Florence Parly wydatki wzrosną o 1,7 mld euro. Francuzi wydają obecnie w NATO (oczywiście nie licząc Stanów Zjednoczonych) na obronę najwięcej i wydaje się, że ich wpływ na politykę sojuszu będzie wzrastał, również i ze względu na słabnącą pozycję Londynu i osobisty konflikt na linii Trump – Merkel. Dla Polski, zwłaszcza znając skłonność Francuzów do dawania rad innym, aby ci siedzieli cicho, kiedy oni mówią, nie jest to dobra wiadomość. Ale trudno też nie zauważyć, że konsekwencją naszej polityki rozgłaszania sukcesu polskiej gospodarki i jednoczesnego podkreślania zagrożenia ze strony agresywnej polityki Moskwy winno być podniesienie wydatków na modernizację sił zbrojnych, nawet powyżej poziomu 2 %. Bo w przeciwnym razie narazimy się na zarzut, nazwijmy to delikatnie pewnej niezborności słów i czynów. Tak jak to w niedawnym wywiadzie prasowym powiedział dowodzący rosyjską flotą na Bałtyku, który w chwili szczerości oświadczył, że po prostu nie rozumie, dlaczego Warszawa mając i pieniądze i wynegocjowane umowy nie jest w stanie kupić od Francuzów nowoczesnych łodzi podwodnych. Jego to nie martwi, ale po prostu nie rozumie takiej postawy.

    Warto zwrócić jednak uwagę na fakt, co zresztą nie jest żadną tajemnicą, że szczycie NATO jednym z zasadniczych kwestii będzie poziom wydatków państw – członków na zbrojenia. Amerykański prezydent skierował, jak informują tamtejsze media, osobiste listy do przywódców tych państw, które zdaniem Waszyngtonu wydają na ten cel zbyt mało. Publicznie krytykował Niemcy, wydające 1,2 % PKB. Media spekulują też, że w razie zaostrzania się sporu Amerykanie mogą nawet podjąć decyzję o wycofaniu swych sił zbrojnych z Rammstein. Są to sprawy znane i nie ma sensu poświęcać im nadmiernej uwagi, zwłaszcza, że żadne decyzje w najbliższej przyszłości nie zapadną. Z pewnością państwa NATO, bo to już uzgodniono wcześniej, postanowią o utworzeniu dwóch nowych dowództw – jedno ma być zlokalizowane na terenie Stanów Zjednoczonych i odpowiadać za ochronę Atlantyku, drugie w niemieckim Ulm i zajmować się logistyką, czyli póki, co o żadnych redukcjach obecności nie ma mowy. Jak informował w przywoływanym już wywiadzie Stoltenberg, i potwierdzała to reprezentująca Stany Zjednoczone przy kwaterze głównej Kay Bailey Hutchison, państwa członkowskie poprą holenderską inicjatywę stworzenia „natowskiego Schengen”, czyli systemu regulacji, które umożliwią szybki przerzut oddziałów wojskowych między państwami i zniwelują spowalniającą praktykę europejskiej biurokracji. Ale, jeśli już o listach mówimy, to trzeba przypomnieć, że szef Pentagonu James Mattis napisał niedawno przesłanie do swego brytyjskiego kolegi Gavina Williamsona, w którym przestrzega go, że jeśli Londyn nie wycofa się z planów redukcji budżetu wojskowego, to jego kraj „utraci status światowej potęgi militarnej”. Problem wszakże w tym, że po dymisji ministra spraw zagranicznych Johnsona, na jego miejsce przyszedł były minister zdrowia Hunt, który jest autorem polityki, do której przekonał premier May, zwiększenia, kosztem właśnie cięć w budżecie resortu obrony, wydatków na ochronę zdrowia. Zobaczymy, jaką postawę zajmie Londyn w najbliższym czasie. Równie kłopotliwą może być postępowanie nowego gabinetu włoskiego. Rzym oświadczył niedawno, że nie będzie już w przyszłości kupował amerykańskich myśliwców F-35, mało tego, zastanawia się jak wycofać się z już zawartego kontraktu.

    Równie nieprzyjemną z punktu widzenia Waszyngtonu postawę utrzymuje Berlin. W odpowiedzi na wezwania zwiększenia wydatków na obronę federalna minister Ursula von der Leyen powiedziała na konferencji prasowej, że choć Niemcy wydają obecnie marne 1,2 % swego PKB („marne” to moje określenie, w praktyce to i tak 4 razy więcej niźli my), to trzeba zwracać uwagę na to czy pieniądze wydaje się efektywnie. I Niemcy to robią, w związku z tym nie muszą i nie mają zamiaru podporządkowywać się dyktatowi płynącemu z Waszyngtonu. Powiedziała też, że gdyby mierzyć zaangażowanie w sprawy światowe wielkością kontyngentów wysyłanych na rozmaite misje pokojowe, to Berlin jest w tej dziedzinie prymusem i nie dostrzega potrzeby zmiany swojej polityki. I dodała też, że Berlin nie zwiększy swego budżetu wojskowego tylko po to, „aby się przypodobać Waszyngtonowi.” Wydaje się, że prócz kwestii natury politycznej mamy też do czynienia z szorstkimi relacjami osobistymi. Nie jest tajemnicą, że Trump nie lubi Merkel, zresztą z wzajemnością, a po ostatnim szczycie państw G 7, chyba również z premierem Kanady nie będzie mu się łatwo rozmawiało. A w polityce prócz interesów pewne znaczenie mają też zwyczajnie relacje międzyludzkie. Nie jest to dobra wiadomość, bo Kanada jest państwem, które chyba najsilniej wspiera NATO-wskie aspiracje Ukrainy, a ostatnio dyplomacja tego kraju zaproponowała Warszawie wsparcie w kwestii odzyskania z rąk Moskwy wraku. Premier Estonii, w opublikowanym w poniedziałek artykule prasowym poinformował, że na rozpoczynającym się szczycie zapadną decyzje w sprawie zwiększenia obecności sił szybkiego reagowania w państwach bałtyckich, a na Łotwie utworzone zostanie dowództwo dywizji, która otrzyma nazwę Północ. Pod koniec ubiegłego tygodnia podpisano też porozumienia między formalnie nadal neutralnymi państwami Północnej Europy (Szwecja i Finlandia) a NATO o rozpoczęciu współpracy w zakresie ochrony przeciwlotniczej. Kilka dni wcześniej media informowały o zwiększeniu natowskiego kontyngentu na północy Norwegii. Nie jest to skokowy wzrost, chodzi o raczej o gest symboliczny i wywarcie pewnej presji na Moskwę. W podobny sposób odczytywać należy rozpoczynające się właśnie manewry Sea Breeze na Morzu Czarnym, w którym uczestniczą, prócz sił zbrojnych Ukrainy, również okręty NATO, w tym i Stanów Zjednoczonych. Najprawdopodobniej Macednonia zostanie oficjalnie zaproszona do NATO.

    Rosyjskie media zwracają uwagę na fakt, że w odpowiedzi na niedawne zastanawiające wypowiedzi amerykańskiego prezydenta w kwestii udziału Rosji w G 7 oraz statusu Krymu, europejskie państwa sojuszu przygotowały projekt rezolucji, czy raczej stanowiska Paktu, w którym podkreśla się zagrożenie w związku z destabilizującą polityką Rosji. Tym nie mniej, trochę po to, aby wyjść naprzeciw deklaracjom Trumpa o potrzebie dialogu z Moskwą, a trochę, a może bardziej w związku ze stanowiskiem niektórych państw – członków, zmienia się ton publicznych wypowiedzi. W swych wystąpieniach, ale także w wywiadzie dla Agencji Interfaks Stoltenberg wielokrotnie podkreślał wagę wzajemnej komunikacji. Mówi się nawet o wznowieniu formatu Rosja – NATO. Rosjanie już od jakiegoś czasu mówią o tym, że niezależnie od tego jak bardzo strony się w swych stanowiskach różnią to trzeba rozmawiać. Teraz, w przeddzień szczytu NATO i spotkania w Helsinkach ukazuje się spora liczba wspólnych oświadczeń, których istota w gruncie rzeczy sprowadza się do wezwań w sprawie ożywienia dialogu. Mamy do czynienia zarówno z artykułami prasowymi sygnowanymi przez analityków z Rosji i Zachodu, jak i większymi wystąpieniami, pod którymi podpisało się kilkanaście osób. Jednak ton tych wystąpień jest dość podobny – nie ma perspektywy resetu, ale w szczegółowych kwestiach, takich jak np. porozumienia w sprawie rakiet średniego zasięgu, czy uregulowania sytuacji w Syrii, tu trzeba rozmawiać i dążyć do porozumienia. Rosjanie uważają dziś, że jak to określają „rosyjski straszak” jest jednym z głównych spoiw jedności transatlantyckiej. I to, co trzeba zrobić w pierwszym rzędzie, to rozładować te napięcia. Bo jeśli Rosja nie będzie postrzegana jako zagrożenie a stanie się państwem z którym normalnie się rozmawia i można w pewnych sprawach (zaznaczmy od razu nie w tych z punktu widzenia rosyjskich interesów ważnych) dogadać, to jakie będzie spoiwo, które łączy państwa NATO? Temu przede wszystkim ma służyć Mundial – pokazaniu, że w gruncie rzeczy, mimo pewnych różnic Rosja jest sympatycznym europejskim krajem. Po drugie, rozmowy, spotkania, a nawet porozumienia w szczegółowych „technicznych” kwestiach ośmieli te środowiska na Zachodzie, a jest ich niemało, które chciałyby wrócić do formuły bussines as usual. W dłuższej perspektywie osłabi to jedność kolektywnego Zachodu i pozwoli Moskwie znów wrócić do gry. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe