Tak pracownicy SN nazywają protesty wyborcze złożone według wzoru Giertycha

Co musisz wiedzieć:
- Prezes SN sygnalizuje ryzyko niedopełnienia działań protestacyjnych przez sądy z powodu rosnącej presji zewnętrznej.
- Prof. Manowska określa obecne działania jako podważające niezależność wymiaru sprawiedliwości.
- Apeluje o obronę praworządności i niezależności sądów mimo trudności.
Tak pracownicy SN nazywają protesty wyborcze złożone według wzoru Giertycha
Czy to jest tak, że te protesty są indywidualne, czy można powiedzieć, że niektóre są powielane?
– spytał prowadzący.
Powiem tak, indywidualnych protestów jest kilkaset sztuk. Ponad 90 proc. to są te protesty powielane, których wzór został udostępniony przez pana posła Romana Giertycha w internecie, czyli tak zwane giertychówki, tak je nazywają pracownicy Sądu Najwyższego. Ileś tysięcy, kilka tysięcy protestów wyborczych to jest wzór udostępniony przez pana Wawrykiewicza. Czyli około 50 tysięcy
– wyjaśniała Małgorzata Manowska.
Z tych „giertychówek”, które wpłynęły do SN, bardzo duża liczba – parę tysięcy protestów – ma PESEL-e posła Giertycha, bo ludzie nie potrafili nawet wpisać swojego PESEL-u
– dodała i potwierdziła, że protest, który jest dotknięty tego typu wadami, będzie pozostawiony bez rozpoznania.
- Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy
- Czekają nas ataki terrorystyczne w Europie? Iran wzywa do akcji imigrancki gang
- Pilny komunikat PKP PLK dla mieszkańców woj. pomorskiego
- Komunikat dla mieszkańców Lublina
- Ekspert: Sędzia wytatuowała sobie logo Iustitii. Symbol przynależności do subkultury, czy zagrożenie niezależności? [FOTO]
- Nowy komunikat IMGW. Oto co nas czeka
- Komunikat dla mieszkańców województwa dolnośląskiego
„Żaden organ ani sąd nie ma takiego uprawnienia”
Jako legalistka trzymam się uchwały PKW i w zależności od wyniku rozpoznania protestów wyborczych te wyniki wyborów się potwierdzą albo się nie potwierdzą
– zapowiada prezes Sądu Najwyższego.
Pytana o ponowne przeliczenie wszystkich głosów, prezes Sądu Najwyższego odpowiada, że „żaden organ ani sąd nie ma takiego uprawnienia, żeby ot tak sobie nakazać ponowne przeliczenie”.
Dopytywana przez Bogdana Rymanowskiego o głosy na Rafała Trzaskowskiego, które zostały przypisane Karolowi Nawrockiemu, Małgorzata Manowska komentuje, że takie sytuacje zdarzały się w przeszłości.
Mam postanowienie SN z 2010 roku, postanowienie Izby Pracy, gdzie przypisano w II turze źle głosy i Sąd Najwyższy wprost wyraził opinię, że protest jest zasadny, ale nie ma wpływu na wynik wyborów. (…) To nie jest jakaś wielka tragedia, jakiś skandal. To nie jest rzecz, która się pierwszy raz zdarzyła
– zaznacza.
Instrumentalne podejście do prawa jest groźne
Ktoś, kto będzie próbował dokonywać instrumentalnej wykładni prawa albo wnikać w proces wyborczy bezprawnie, być może będzie odpowiedzialny za wojnę domową w Polsce. Ja mam ustawę i ustawy się trzymam
– mówi Małgorzata Manowska.
Jeśli uchwala Izby SN o ważności wyboru Karola Nawrockiego nie zostanie opublikowana w Dzienniku Ustaw, to wybuchnie wojna domowa?
– dopytywał Bogdan Rymanowski.
Liczę się z taką możliwością. Na pewno niepokoje społeczne będą, bo my jesteśmy skłóceni. (…) zostaliśmy skłóceni przez polityków dla ich partykularnych interesów
– mówi sędzia.
Jeśli politycy, zamiast usiąść do rozmów, rozwiązać problem wymiaru sprawiedliwości, będą brnąć dalej w tego typu działania, to może skończyć się różnie
– przestrzega Małgorzata Manowska.