Ekspert: procesy sądowe będą trwały jeszcze dłużej

Co musisz wiedzieć?
- Komisje Kodyfikacyjne przy Ministrze Sprawiedliwości przygotowały projekty "reform" procesu sądowego
- Nasz ekspert, sędzia Kamila Borszowska-Moszowska nie zostawia na nich suchej nitki
Projekty Komisji Kodyfikacyjnych
Zamiast szybciej – dłużej. Bo procedura musi się kręcić. Trudno się dziwić. Projekty Komisji Kodyfikacyjnych (tych samych, które pochłaniają miliony rocznie, ale do tego wrócę) przewidują takie „usprawnienia”, że nawet najbardziej cierpliwy obywatel złapie się za głowę. Przykłady?
- Likwidacja wyroków na posiedzeniach niejawnych. Bo po co sędzia miałby orzekać sprawnie? Niech wyznacza rozprawę!
- Koniec zażaleń poziomych. Po co skarżyć się „po sąsiedzku”, jak można obciążać sądy wyższego szczebla?
- Kolegialne składy w apelacji. Więcej sędziów, mniej terminów.
- Obowiązek uzasadnień postanowień z urzędu. Papier, papier, papier.
- W procedurze karnej? Obowiązkowy obrońca już od początku, rozbudowane obowiązki informacyjne, nagrywanie każdej czynności. Sprzętu brak, ludzi brak, ale procedura jest.
Efekt? Sprawy będą trwały dłużej niż teraz. Odszkodowania – jak znalazł. 30 tysięcy? Może być i więcej, bo im bardziej skomplikujemy procedurę, tym bardziej „przewlekłość” stanie się standardem.
Kosztowny teatr pozorów
A teraz crème de la crème: ile kosztują Komisje Kodyfikacyjne, które te projekty wypuszczają?
- Szacunkowo 4 miliony złotych rocznie na diety, obsługę, ekspertyzy i działania Komisji ds. KPC i KPK.
- Do tego opinie zewnętrzne, raporty, logistyka — wszystko w majestacie „reformy”.
- Łącznie przez ostatnie lata? Lekko licząc, kilkanaście milionów. Efekt? Projekty, które co najwyżej jeszcze bardziej zatkają sądy.
Bo tu nie chodzi o to, by obywatel dostał szybki i sprawiedliwy wyrok. Tu chodzi o to, by się kręciło: kolejne zespoły, kolejne ekspertyzy, kolejne pieniądze. A na końcu: kolejny podatek dla obywatela – w postaci rosnących kosztów całego tego teatru.
Kto zyskuje?
- Pełnomocnicy – każdy nowy obowiązek, każde nowe pismo, każde nowe uzasadnienie to dodatkowy zarobek.
- Firmy IT – nagrywanie, digitalizacja, nowe systemy? Przetargi gotowe.
- Komisje i eksperci – bo trzeba opiniować, opracowywać, konsultować.
- Władza – bo można dorzucić „mechanizmy weryfikacji sędziów”, czyli narzędzia nacisku.
Kto nie zyskuje?
Obywatel. Obywatel dalej będzie czekał. Tyle że teraz system jeszcze wystawi mu rachunek w podatkach na wypłaty zadośćuczynień i utrzymanie tego legislacyjnego molocha.
„Żeby plusy nie przesłoniły wam minusów”
Bo o to tu chodzi. Plus: wyższe zadośćuczynienia. Plus: ambitne projekty Komisji.
Minus: procedura jeszcze bardziej nie do przejścia, koszty rosną, a sprawiedliwość znika za górami papieru i procedur.
Na koniec pytanie. Proste.
Czy naprawdę chodzi o sprawiedliwość? Czy o to, by procedura stała się celem samym w sobie, a koszty jej obsługi – kolejną gałęzią przemysłu?
[Sędzia Kamila Borszowska-Moszowska, zastępca rzecznika dyscyplinarnego, wykładowca KSSiP i Akademii Nauk Stosowanych im. Angelusa Silesiusa]