To, o czym nie chcą pamiętać liderzy PiS i Konfederacji, to prosta polityczna prawda, że cele można osiągać różnymi drogami. Dla wyborców prawicy summa summarum ważniejsze jest zachowanie Polski przed coraz bardziej agresywną rewolucją obyczajową i zalewem imigrantów niż szyldy partyjne, które będą o to dbały.
„To będą najważniejsze wybory po 1989 roku” – powtarzają politycy najróżniejszych partii. Zdaje się, że to stwierdzenie padło na podatny grunt, ponieważ chętnie podjęły je media od prawa do lewa. Rzeczywistość również nie stwarza problemów, a wręcz przeciwnie – dowodów na prawdziwość tej tezy jedynie przybywa.
Dlaczego Milwaukee? Od wielu już lat w amerykańskiej polityce coraz większą rolę odgrywają tzw. swing states, czyli stany, w których nie można zdecydowanie powiedzieć, czy są stanami ze zdecydowaną przewagą demokratów, czy republikanów. Już od wielu miesięcy oba sztaby wyborcze i rozmaite lobbingi skupiają się właśnie na tych stanach, które zdecydują o wyborze nowego prezydenta USA i polityki, która określi przyszłość Ameryki.
„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13) – pod tym hasłem odbędą się 10 września w Markowej uroczystości beatyfikacyjne rodziny Ulmów, polskich katolików rozstrzelanych przez Niemców za pomoc Żydom w czasie II wojny światowej.
Jedną z ostatnich ustaw przyjętych przez Sejm w kończącej się kadencji na posiedzeniu 16–17 sierpnia jest ustawa o zasadach udzielania przez Skarb Państwa gwarancji za zobowiązania Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego. 17 sierpnia w Sejmie sprawozdanie dodatkowe sejmowej Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych przedstawił sprawozdawca poseł Krzysztof Tchórzewski (Prawo i Sprawiedliwość). Sprawozdanie zawierało 29 poprawek, które Komisja rekomendowała jako ważne uzupełnienie rządowego projektu ustawy. Projekt (uzupełniony przez te poprawki) ustawy o zasadach udzielania przez Skarb Państwa gwarancji za zobowiązania Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego został przyjęty 233 głosami. Przeciw głosowała cała opozycja (214 głosów).
Szeroko rozumiany polski soft power jest jak legendarny „Latający Holender” – każdy o nim słyszał, ale nikt go nie widział. Wiele można by mówić o przyczynach takiego stanu rzeczy, do których z całą pewnością można zaliczyć niekorzystne dla nas sploty historii czy wpajaną nam z krótkimi przerwami od czasów zaborów pedagogikę wstydu, które sprawiały, że polskie racje w budowaniu historycznego przekazu nie znajdywały, delikatnie rzecz ujmując, aprobaty tak w Europie, jak i na świecie.
Rodzina Ulmów to niewątpliwie bohaterowie i autorytety z których możemy brać przykład. Ich historia może być inspiracją dla ludzi z całego świata, ponieważ świetnie pokazuje czym jest poświęcenie i heroizm zwykłych ludzi. Czy Ulmowie mogą być polskim softpower? Mamy nadzieję, że tak, bo do tej pory jako państwo słabo sobie radziliśmy z promowaniem polskiej historii na arenie międzynarodowej. Beatyfikacja rodziny Ulmów może być przyczynkiem do zajęcia się polskim "soft power" na serio i o tym jest najnowsze wydanie "Tygodnika Solidarność".
Międzynarodowa polityka znaczona jest krwią – morderstwa w czasie kampanii wyborczych stają się czymś oczywistym dla Ameryki Łacińskiej. Zresztą nie tylko dla niej – również w Europie robi się niebezpiecznie. Kalendarze wyborcze, na które nakładają się kalendarze najważniejszych wydarzeń międzynarodowych, pokazują, za jak wieloma z nich może stać Rosja – wciąż wierząca w odbudowę postsowieckiego imperium. Wpuszczenie na listy wyborcze Platformy Obywatelskiej Michała Kołodziejczaka, prorosyjskiego awanturnika, wydaje się przy tym niewinną zagrywką.
Solidarność zyskała w ostatnich ośmiu latach taki wpływ na rzeczywistość ekonomiczną, o jakim związki w większości krajów bogatego Zachodu mogą jedynie pomarzyć. Warto to docenić i potraktować jako dobrą bazę do dalszej walki o swoje.
– Prawo i Sprawiedliwość musi zmienić swoją retorykę i przestać mówić jedynie o dotacjach i o tym, ile dobrego zrobiło dla rolnictwa, ale przedstawić wiarygodne propozycje w sferze gospodarczej, które wzmocnią pozycję ekonomiczną rolników i producentów rolnych. Tego wieś oczekuje i oczekuje tego nie tylko dla siebie – mówi Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa i rozwoju wsi, doradca prezydenta RP Andrzeja Dudy, w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Jak zawsze, gdy chcę coś zrozumieć, zanurzam się we wszystkich możliwych źródłach, dłubię, szukam, szperam. To samo dotyczy Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (wcześniej: Wspólnoty Europejskiej), którym to tematem zanudzałem czytelników „Tygodnika Solidarność” przez właściwie całe lato.
Powszechnie uważa się, że wybory są świętem demokracji. Nic dziwnego, w końcu raz na kilka lat mamy wpływ na to, w którym kierunku pójdą ważne dla nas sprawy. Jednak w tym roku okazja do wyrażenia swojego zdania będzie podwójna – w wyborach parlamentarnych oraz w referendum ogólnokrajowym.
– Mówi się, że Polska mebluje Europę. Cały sektor leśno-drzewny to około 5000 tysięcy miejsc pracy, głównie na terenach niezurbanizowanych. Zdecydowanie łakomy kąsek, prawda? Osłabienie pozycji Polski w tym zakresie zdecydowanie byłoby na korzyść konkurentom, których zostawiamy daleko w tyle – mówi Michał Gzowski, rzecznik prasowy Lasów Państwowych, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Unia Europejska jeszcze niedawno zmagała się z największą w jej historii aferą korupcyjną. Była w nią zamieszana Europejska Partia Ludowa Manfreda Webera, który niedawno zaangażował się w polską politykę, krytykując demokratyczne wybory Polaków. Ostatnie dni pokazują jednak, że unijna demokracja to nie tylko korupcja – to również pranie brudnych pieniędzy w ministerstwach oraz pospolite kradzieże – również w administracji.
31 sierpnia 1944 r. tzw. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego wydał dekret „o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego”. Na podstawie tego zbrodniczego bezprawia wielu polskich niepodległościowców komuniści posłali do piachu. Wśród nich gen. Augusta Emila Fieldorfa, ps. „Nil”, którego 16 kwietnia 1952 r. Maria Gurowska jako przewodnicząca składu sędziowskiego po kilkugodzinnym procesie skazała na karę śmierci.
Z wielkim zainteresowaniem oglądałem tu, za oceanem, największą paradę wojskową na wschodniej flance NATO, która odbyła się w Warszawie w Święto Wojska Polskiego 15 sierpnia. Nie byłem jedyny. Media na całym świecie podjęły ten temat, podkreślając fakt, że w tym roku Polska ma przeznaczyć ok. 4 proc. PKB na armię, co będzie jednym z najwyższych wskaźników wśród wszystkich państw NATO. Ponadto do 2035 roku polska armia ma liczyć 300 tys. żołnierzy. Tym samym Polska będzie posiadała jedną z największych armii na wschodniej flance NATO.
Między Polską a Ukrainą w ostatnim czasie mocno iskrzy na tle embarga na handel ukraińskim zbożem. Być może na tej podstawie niektóre media ukuły tezę o znudzeniu ukraińskiej elity zbliżeniem z Polską i poszukiwaniu w dalszym sąsiedztwie jakiejś bardziej atrakcyjnej alternatywy – gdzieś w okolicach Berlina lub Paryża. Ma to wynikać ze świadomości kierownictwa Ukrainy, że Polska ofiarowała jej już wszystko, czym mogła dysponować w okolicznościach trwającej wojny. Jednym słowem mieliśmy zostać przez Ukrainę wykorzystani i porzuceni.
Nie wiem, jaki prywatnie jest Oskar Szafarowicz, nie znam go zbyt dobrze, spotkaliśmy się kilka razy przy różnych publicznych okazjach. Być może jest tym straszliwym potworem, „drapieżnikiem”, jak go nazywa „Newsweek”, ale sądząc z tych kilku krótkich spotkań, prawdę mówiąc, nie wydaje mi się.
Porozumienia sierpniowe, na bazie których powołano Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, wniosły niekwestionowany, historyczny wpływ na najnowsze dzieje Polski. Proces, który rozpoczął się w czasie pierwszej pielgrzymki św. Jana Pawła II do Polski i dojrzał w sierpniu 1980 roku, spowodował wyłom w żelaznej kurtynie, a po upływie niespełna dekady całkowity jej upadek. Był to największy sukces w historii Solidarności, któremu ze względów polityczno-historycznych trudno będzie dorównać.
Porozumienia sierpniowe, na bazie których powołano NSZZ „Solidarność”, wywarły ogromny wpływ na najnowsze dzieje Polski. 21 postulatów wystosowanych przez założycieli „S” było głośnym upomnieniem się o sprawiedliwość społeczną, a samo powstanie Solidarności dokonało wyłomu w żelaznej kurtynie. Był to największy sukces w historii Solidarności, któremu ze względów polityczno-historycznych trudno będzie dorównać. Natomiast to, ile „S” udało się osiągnąć od 2015 r. dzięki skutecznemu dialogowi społecznemu i twardym negocjacjom z rządem Zjednoczonej Prawicy, dowodzi, że Solidarność jest najskuteczniejszym związkiem zawodowym w Polsce, działającym w interesie wszystkich obywateli. I o tym jest najnowszy numer „Tygodnika Solidarność”.