Nastała wiosna a wraz z nią nadzieja wlała się w serca narodu polskiego. W serca opozycji również, co napawa radością. I tą radością wypełnił się naród po brzegi od Bałtyku po Tary, a nawet dalej i nawet bardziej. Dlatego najwyższy czas podzielić się doskonałym pomysłem wszystkich partii opozycyjnych. Chyba wszystkich, bo nie zdążyłem policzyć łopat i szpadli, które zebrano wokół drzewka dopiero co wsadzonego, okopanego, przydeptanego jak należy i podlanego odpowiednią ilością ciepłych słów pod adresem rządu, parków miejskich, ogrodów prywatnych i zagajników przypadkowych. Zwłaszcza pod adresem Ogrodu Krasińskich w Warszawie. Dlatego dzielimy się.
Mawiało się w Polsce „Francja – elegancja”, ale to się skończyło. Będzie się mówić: „Francja – arogancja”. Prezydent Holland podsumował wypowiedź premier Szydło o zasadach, jakimi kieruje się nasz rząd: „Wy macie zasady. My mamy fundusze”. Prostacki cynizm tego socjalisty wymaga zastanowienia nie tylko nad brakiem elegancji, lecz nad sensem jego polityki. Ma on 3% poparcia swoich rodaków, polska premier ma 50%. On rządzi przy pomocy wojska na ulicach, jak tępy despota. Polskie ulice wypełniają manifestacje przeróżnych orientacji, korzystających z pełnej wolności. W Polsce terroryści nie napadają na żadne redakcje, nie rozjeżdżają ludzi na bulwarach, nie podrzucają bomb w lokalach, nie biegają z maczetami po ulicach.
Kolejny kryzys w szyizmie nastąpił za życia szóstego imama, który był synem i spadkobiercą Al-Baqira. Dżafar al-Sadiq „Prawdomówny” (700-765) był jednym z najwybitniejszych prawodawców islamskich. Jest też głównym źródłem narracji szyickiej w sprawie hadisów – tradycji pochodzących rzekomo od Mahometa. Dżafar uczył konieczności skoncentrowania się na sprawach wiary. Rozwinął doktrynę otumaniania, doktrynę imama jako boskiego pomazańca oraz jego nieomylności. Uznał umajadzką, a potem abisydską zwierzchność polityczną, choć przypisywał sobie – jako potomkowi Alego i Fatimy – monopol na zwierzchność religijną.
I tak się zawsze dzieje, bo gdzie nie ma kary, tam nie ma miary szkodzenia i opluwania Polski. Sejmowi „okupanci” z oszalałej z nienawiści opozycji nadal nie zostali surowo czy choćby finansowo ukarani więc szkodzą dalej.
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker, przeżywa ostatnio zmienne nastroje, raz jest pesymistą, kiedy mówi o unijnych problemach, czy przedstawia aż 5 scenariuszy dotyczących jej przyszłości, innym razem mówi o szybkim jej rozwoju i przyjmowaniu nowych członków.
Do ckliwych nie należę, ale łezka zakręciła się w oku ze wzruszenia, gdy zobaczyłem w kilku stacjach telewizyjnych materiał o poznańskich policjantach torujących drogę radiowozem na sygnałach, by usprawnić dojazd do szpitala prywatnego samochodu ojca wiozącego dławiące się niemowlę. Serce rosło, gdy mundurowi w jednej chwili przerwali prowadzoną kontrolę drogową, rzucili dokumentami i zerwali się do ratowniczego rajdu zatłoczonymi ulicami miasta. Wczoraj zostali za tę postawę nagrodzeni – i słusznie - przez ministra spraw wewnętrznych Mariusza Błaszczaka. Teraz aż chciałoby się zaprosić ministra z wzorowym patrolem do misji edukacyjnej wśród niektórych mundurowych na Śląsku. Bo na kanwie tych budujących wydarzeń z Poznania od razu przyszła mi na myśl dość podobna i równie medialna historia z Bytomia, za którą rodzimi stróże prawa powinni się jednak czerwienić ze wstydu i to z medalem arogancji władzy w klapie. Nie dość, że nie pomogli rodzicom rocznego dziecka w nagłej potrzebie szybko dostać się do szpitala, to jeszcze przetrzymali ich w trakcie kontroli drogowej wypełniając skrupulatnie wszelkie policyjne procedury i trwoniąc cenny czas.
Europa dwóch prędkości to już podobno sprawa przesądzona, tak przynajmniej twierdzą mądrzy komentatorzy znający się na rzeczy. Polski rząd protestuje co prawda i zapowiada stanowczy sprzeciw wobec tej koncepcji, ale małe ma szanse na jej zablokowanie. Nie bardzo wiem po co. Ja nawet bym poszedł dalej i postulował Europę nie dwóch ale dwudziestu siedmiu prędkości, niech każdy kraj członkowski rozwija się w swoim rytmie, bez z góry narzucanych ograniczeń i wytycznych. Na zbliżającym się rzymskim szczycie Pani Premier Beata Szydło powinna wprost powiedzieć, że Polska koncepcję wspiera i domaga się jak najszybszego jej wprowadzenia. A dzień później powinien się zebrać Sejm i wywalić z polskiego prawa wszystkie te unijne przepisy, które nasz rozwój gospodarczy hamują - najsampierw podatek VAT, który jest najbardziej patogennym instrumentem fiskalnym a pozbyć się go nie można bo Unia wymuysza. Chcą Niemcy z Francuzami wielu prędkości? Proszę bardzo, będą je mieć. I będą musieć tę żabę zeżreć, co mieszkańcom krainy nad Loarą trudności nie powinno sprawić a Niemcami akurat my nie powinniśmy się przejmować.
- Ale nie trzeba się wybierać do Ameryki, aby zaobserwować, jak w krajach zachodnich zawracane jest koło wolności. Popatrzmy na Turcję, popatrzmy na Węgry, na Polskę, gdzie media są maltretowane, opozycja paraliżowana i prześladowana, a sztuka i kultura ograniczane. To jest rozwój sytuacji, któremu musimy się przeciwstawić - mówi w przemówieniu do partyjnych kolegów z SPD Martin Schulz potencjalny przyszły kanclerz Niemiec
Elektorat TVN oburza się, że "Wiadomości" są takie jakie są, że to przecież telewizja publiczna i powinien być pluralizm, ale jak dziennik TVP nie różnił się w antypisowskiej propagandzie od "Faktów", pluralizm był całkowity.
Ministerstwo finansów opublikowało właśnie szacunkowe dane dotyczące wykonania budżetu za okres styczeń – luty 2017, z których jednoznacznie wynika, że stan finansów państwa jest bardziej niż zadowalający.
Tekst publikuję, wahając się, czy jest to właściwe miejsce dla publikacji tego typu zapisków. Widzę dział sportowy, ale u mnie futbolowe aktualności mieszają się z historią i rozmaitymi około piłkarskimi sentymentami. Cóż, spróbuję.
Ci Polacy, którzy porzucają PiS, by wspierać PO, albo co lepsze enigmatyczną partię Razem, pewnie rzucą się do kiosków, by masowo wykupywać Rzepę, zgodnie z zasadą „jak szaleć, to szaleć”.
Niestety, po raz kolejny zabrzańscy urzędnicy i radni miejscy swoimi decyzjami utrudnili mieszkańcom udział w wyborach do 18 lokalnych rad dzielnic i osiedli, które odbyły się wczoraj w mieście. W przeciwieństwie do wyborów samorządowych czy parlamentarnych, specjalnie dla tej elekcji zmniejszono w mieście ilość lokali do głosowania o blisko połowę - z 78 do zaledwie 40! Do tego czasem podział obwodów ocierał się wręcz o absurd, gdy część mieszkańców mając dosłownie pod nosem jeden lokal wyborczy, musiało gnać do innego - zlokalizowanego po drugiej stronie dzielnicy. Trudno się więc dziwić, że Zabrze od lat przoduje w niechlubnej liście miast o jednej z najniższych frekwencji wyborczych w skali całego kraju. Tym razem do urn poszło… 4,15 proc. mieszkańców!
Na odbywającym się w ostatni weekend spotkaniu ministrów finansów i szefów banków centralnych krajów grupy G-20 jednym z najważniejszych omawianych problemów była sprawa unikania opodatkowania podatkiem dochodowym od osób prawnych.
208 lat temu, 17 marca 1809 r., król Prus Fryderyk III Hohenzollern wydał rozkaz zniszczenia i przetopienia polskich insygniów koronacyjnych, zdobytych przez wojska pruskie podczas Powstania Kościuszkowskiego latem 1794 r. Pozyskany w ten sposób kruszec użył do wybicia monet, którymi spłacił swoje długi, a kamienie szlachetne sprzedał.
Pamiętacie Państwo, jak w grudniowym felietonie zastanawiałem się czy posłowie PiS czytają Józefa Mackiewicza? Tego, który pisał, że „są trzy rodzaje patriotyzmu: patriotyzm narodowy, patriotyzm doktryny i patriotyzm pejzażu. Narodowy interesuje się tylko ludźmi, zamieszkującymi dany pejzaż, ale nie pejzażem. Doktrynalny ani ludźmi, ani pejzażem, tylko zaszczepieniem doktryny. Dopiero patriotyzm pejzażu (...) obejmuje całość, bo i powietrze, i lasy, i pola, i błota, i człowieka jako część składową pejzażu”.
Rzeź bałwanów
Platforma, Nowoczesna, środowiska dziennikarskie skupione wokół Agory czy TVN dbają o interesy niemieckie w Polsce, nazywane przez nich europejskimi, a europejskie stoją oczywiście wyżej od polskich, bo polskie z kolei to jest ta nieznośna tradycja i religia, co nie przystaje do zlaicyzowanej Europy.
Znudziły mnie wygłupy przebranych za polityków opozycyjnych aktorów i chciałbym się wreszcie dowiedzieć, kto im pisze scenariusze, oraz czy ich autor nie jest przypadkiem laureatem osławionego konkursu ministra Glińskiego na filmowy popis patriotyczny?
45 lat temu, 15 marca 1972 r., na ekrany kin w USA wszedł film „Ojciec chrzestny” (ang. „The Godfather”) w reżyserii Francisa Forda Coppolli, dramat gangsterski oparty na powieści Mario Puzo (który był również współautorem scenariusza). Film przeszedł do historii jako jedno z arcydzieł światowej kinematografii.