Wszyscy jesteśmy, byliśmy lub będziemy pracownikami. Czymś oczywistym jest, że pracę podejmujemy na podstawie podpisanej umowy, która nakłada na nas obowiązki, ale też przyznaje nam prawa. Jednak rzadko zdajemy sobie sprawę, że codziennie mijamy i spotykamy osoby, które mimo, że wykonują pracę pod nadzorem i wedle ściśle określonych reguł, są totalnie pozbawione praw pracowniczych i jakiejkolwiek gwarancji zatrudnienia na dzień do przodu. Mowa o ludziach pracujących „dla aplikacji”.
Nowy minister finansów oznajmił, że koniec z szybkim podnoszeniem płacy minimalnej. To fatalna wiadomość.
Rozpoczynając rządzenie od łamania prawa, obecna ekipa niemal całkowicie uzależniła się od politycznych elit UE. Nie jest zdolna do sprzeciwu wobec unijnej polityki, bo bez poparcia Brukseli szybko straciłaby popularność w kraju. Może więc jedynie starać się kupić rolników, ale nie rozwiązać ich problemy.
W Pałacu Elizejskim odbyło się spotkanie ws. wsparcia dla Ukrainy z udziałem głów państw, szefów rządów i ministrów z 28 krajów. Polskę reprezentował prezydent Andrzej Duda. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby wszystkie media relacjonowały to wydarzenie w podobny sposób. Jednak ku zaskoczeniu wielu wnikliwych obserwatorów z relacji wypadły wypowiedzi premierów Słowacji i Grecji.
Takiemu państwu niestraszny Putin ani zielone szaleństwo UE, bo uśmiech jest dobry na wszystko. Furda ciężkie kamienie milowe – uśmiech zamienia je w sympatyczne, pluszowe misiaczki, które wręcza się pani Věrze Jurovej.
Solidarność wskazuje na zagrożenia polityki klimatycznej Unii Europejskiej od niemal 20 lat. Bywała w tej walce osamotniona wobec forsowania unijnych dyrektyw przez kolejne rządy przy jednoczesnym braku zrozumienia zagrożeń ekoideologii w społeczeństwie.
– Obecna polityka klimatyczna prowadzi do wzrostu kosztów produkcji żywności, a wiele krajów na świecie mających tańszą produkcję rolną już puka do Europy ze swoją ofertą – mówi Karol Olszanowski, ekspert ds. rynku rolnego, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Strajk rolników w Warszawie, który wsparła NSZZ „Solidarność”, pokazał wielowymiarowość problemów, jakie niesie ze sobą Zielony Ład. W numerze nasi dziennikarze wraz z ekspertami merytorycznie pokazują, jak jest naprawdę z Zielonym Ładem i dlaczego skutkami jego wprowadzenia zagrożeni są nie tylko producenci rolni, ale wszyscy Polacy.
Cofamy się o 21 lat. Jest 7 marca 2003 roku. W Polsce od półtora roku rządzą SLD i PSL. Premierem jest Leszek Miller. Bezrobocie przekracza 20 proc. A tu jeszcze na dodatek rozkręca się na całego tzw. afera Rywina.
Głośne wyrażanie swoich poglądów i manifestowanie ich jest prawem każdego człowieka i nieodłącznym elementem demokracji. Solidarność wie to najlepiej, bo przez wiele lat o to prawo walczyła i nieraz już z niego korzystała. Teraz, podobnie jak rolnicy, znów postanowiła zamanifestować. Związkowcy wzięli udział w ubiegłotygodniowym proteście rolników, sprzeciwiając się polityce klimatycznej wdrażanej przez instytucje Unii Europejskiej.
– W Europe Zachodniej kazus Prawa i Sprawiedliwości nie mieści się w żadnych kategoriach badawczych, najchętniej wpisuje się tę partię do grona prawicowych populistów, ale paradoksalnie PiS było w swoich korzeniach raczej establishmentową formacją – mówi prof. Rafał Chwedoruk, politolog z UW, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Ciekawe, czy będziemy jedynym tygodnikiem opinii w Polsce, który odnotuje w tym roku na swojej okładce Dzień Kobiet? Pewnie tak.
– Kobieta na rynku pracy potrzebuje realnego wsparcia, a nie deklaracji. Gdybyśmy zrobili badania dotyczące na przykład nagród w instytucjach publicznych, ich wysokości z podziałem na kobiety i mężczyzn, lub takie dotyczące awansów i podwyżek, to by nam pokazało tak naprawdę skalę dyskryminacji albo może to, że wcale jej nie ma. Chciałabym to zobaczyć – mówi dr Adriana Bartnik, socjolożka z Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
Ruchy feministyczne wygrywały, gdy ich działalność odwoływała się do kwestii poszanowania praw kobiet jako praw człowieka, nie zaś nadczłowieka.
Niedawno opublikowałem książkę pt. „Światy islamu”. Na razie po polsku, ale wnet przygotuję anglojęzyczną wersję. Po prostu uważam, że rodacy nad Wisłą potrzebują takiej pracy pilnie. Wręcz jest to jeden z priorytetów. Światy islamu nadchodzą, narzuca taki wynik Unia Europejska, a obecny rząd w RP przyspiesza znacznie ten proces. Wybory mają konsekwencje, jak przypominał nam całkiem niedawno prezydent Barack Obama.
Znany i ceniony historyk prof. Andrzej Nowak opublikował niedawno głośny tekst, w którym zaapelował do Jarosława Kaczyńskiego, by ten ustąpił z funkcji prezesa PiS. Już wiadomo, że tak się nie stanie. Niezależnie od tego diagnozy wybitnego intelektualisty odbiły się głośnym echem w środowisku prawicy, które targane jest obecnie siłami odśrodkowymi.
W nowej rubryce "Czytam, chadzam, doradzam, odradzam" Wojciech Stanisławski pisze: Niewiele jest równie doniosłych prac z dziedziny historii społecznej, które pozostałyby (jak na razie) równie niedocenione jak „Futerał” Agaty Szydłowskiej. Stanisławski recenzuje również „Dziennik ankarski. Wybór z lat 1939–1945” Michała Sokolnickiego.
Na śmierć majora Hieronima Dekutowskiego „Zapory” pracował cały sztab ludzi – agentów, śledczych, sędziów i prokuratorów. Jego głównym „śledziem” był (zmarły w październiku 2012 r.) Eugeniusz Chimczak, który nawet wśród bandytów z bezpieki miał opinię wyjątkowego sadysty.
– Janusz Kurtyka zadał nam jedno pytanie: „Jak to zrobicie?”. Wtedy zaczęliśmy mu coś tam mówić, ale tak naprawdę nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, czym jest praca nad encyklopedią. Jednakże Janusz zapalił się do naszego pomysłu. Powiem z całą odpowiedzialnością: gdyby nie on, to w ogóle nie doszłoby do tego, że właśnie ukazał się piąty tom „Encyklopedii Solidarności” – mówi Przemysław Miśkiewicz z katowickiego Stowarzyszenia „Pokolenie” w rozmowie z Sebastianem Reńcą.
Zdecydowana większość Polaków popiera postulaty rolników, ale żadna partia nie korzysta na ich sprzeciwie. Oddolny bunt nie powoduje politycznego trzęsienia ziemi, gdyż w miastach postrzegany jest jak rodzaj happeningu. Sytuacja zmieni się dopiero, gdy liderzy protestu wkroczą na polityczną scenę lub zawrą sojusz z którąś z formacji.