Prezydent Andrzej Duda powinien pilnie zadbać o to, aby zaczęto go powszechnie kojarzyć jako autora projektów istotnych ustaw
>>(...) był czas, że to właśnie Kurdowie i ich waleczni partyzanci – peszmergowie byli tymi, którzy na swoich barkach nieśli ciężar oporu wobec Państwa Islamskiego. Wtedy terroryści z czarnymi flagami, mordując chrześcijan, jazydów i nieposłusznych do końca wyznawców Allaha, szli jak burza, zagarniając kolejne miasta i terytoria. Gościłem wówczas na linii frontu, parędziesiąt kilometrów od zajętego przez islamistów chrześcijańskiego Mosulu. Wydawać się mogło, że ostateczny triumf morderców spod znaku półksiężyca (zabijających, co podkreślam, także własnych współwyznawców) jest bliski. Peszmergowie utrzymali front, Zachód mocno zaangażował się we wsparcie dla abdykującego państwa irackiego, a same elity w Bagdadzie uznały, że lepiej jednak myśleć w kategoriach „wspólnego interesu” i zjednoczyć wysiłki w celu uratowania słabego, ale własnego państwa.
Zgodnie z wrześniową decyzją Rady Ministrów od 1 stycznia przyszłego roku, etatowa płaca minimalna, będzie wynosić 2250 zł, a płaca minimalna w ujęciu godzinowym 14,70 zł.
Jak długo jeszcze zachowujący się skrajnie nieodpowiedzialnie w górach ludzie nie będą płacić za akcje ratunkowe będące rezultatem ich często obficie podlanych alkoholem fanaberii?
Szykuje się ciekawy proces, być może o rasistowskim podłożu.
Gdy umierała do 16 (sic!) urodzin brakowało jej pięciu i pół miesiąca. A przecież pozostawiała po sobie, mimo dziewczęcego wieku, dorobek, który uprawnia do mówienia, że była jednym z największych poetyckich talentów literackiej Polski pierwszej połowy XX wieku. Teresa Maria Bogusławska „Tereska” urodziła się w lipcu 1929 roku w Warszawie w rodzinie polskich inteligentów: jej ojciec Antoni Bogusławski był i poetą i oficerem Wojska Polskiego, matka Maria Wolszczan – lekarką.
Nie było mnie tu przez ponad tydzień (nie miałem dostępu do internetu) i zauważam, że w swej "trosce" o Polskę niemieckie media nie zrobiły sobie bynajmniej "przerwy świąteczno-noworocznej". Wręcz przeciwnie - nastąpiło jakieś "tajemnicze" wzmożenie owej "troski". Zresztą dlaczego miałyby sobie taką przerwę zrobić? Wybory do euro-parlamentu tuż tuż, a w Polsce "kaczystowski reżim" trwa w najlepsze i nawet jakby się umacniał. Na nic zdały się protesty społeczne, na nic olbrzymie, idące w setki tysięcy (według niemieckich rachub) "czarne marsze" i inne manifestacje uliczne "obrońców demokracji". Ba, nie przywróciły "porządku" w Polsce i nie zapobiegły "demontażowi demokracji" działania "wychowawczo- karne" ze strony Brukseli (i Berlina), na które polski rząd okazał się całkowicie odporny
No i jak traktować choćby trochę na poważnie takich ludzi i ich topniejącą w oczach organizację?
Na miejscu kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości powstrzymałbym nieco tę wzbierającą falę, która z pewnością niesie również zwykłych koniunkturalistów.
Niesamowite były okoliczności śmierci Trzebińskiego. Poszukiwany przez Niemców od lat za działalność konspiracyjną ten lider środowiska twórców kultury kierujący najważniejszym literackim periodykiem Polskiego Państwa Podziemnego został uwięziony nie w związku z pracą na rzecz Polski Podziemnej, ale za… nielegalne korzystanie z fabrycznej stołówki pod fałszywą kenkartą, wystawioną na nazwisko Andrzej Jarociński. Niemcy nie odkryli, że w ich ręce przypadkiem wpadł człowiek kierujący zastępami młodych twórców kultury, dbających o to, by polskie muzy nie milknęły, gdy huczą niemieckie działa. Rozstrzelano go w egzekucji ulicznej na rogu Wareckiej i Nowego Światu 12 listopada 1943 r. Jemu i innym zakładnikom Niemcy zalepili usta gipsem, aby nikt z nich nie mógł krzyknąć: „Niech żyje Polska!”, jak zdarzało się wielokrotnie podczas niemieckich egzekucji.
Wałęsę zawsze fascynowali silni ludzie, zwłaszcza dyktatorzy rządzący żelazną ręką swoimi podwładnymi.
Zapraszam do lektury kolejnego (z pięciu tworzących zamierzoną „całość”) tekstów opublikowanych na łamach „Gazety Polskiej Codziennie”, a poświęconych poetom Polski Podziemnej, w tym mniej znanym twórcom formacji „Sztuka i Naród”. Dziś o Bronisławie Onufrym Kopczyńskim i i Zdzisławie Leonie Stroińskim.
Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem.
Blady strach padł na kierownictwo Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Zabrzu. Jak ujawnił w swym świątecznym wydaniu lokalny Głos Zabrza i Rudy Śl., jeszcze w pierwszej połowie grudnia do siedziby tej gminnej spółki wkroczyli policjanci z Wydziału do Walki z Korupcją z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. - Na podstawie postanowienia Prokuratury Okręgowej w Gliwicach zabezpieczyliśmy dokumentację w MOSiR Zabrze. Śledztwo prowadzone jest w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa z art. 228 par. 4 kk. Na chwilę obecną nie przedstawiono żadnych zarzutów – potwierdzili śląscy policjanci tropiący korupcję.
Po wielu latach, już w wolnej Polsce, dowiedziałem się, że autorem tej antysowieckiej poezji był Józef Andrzej Szczepański pseudonim „Józek”. I był to jego ostatni utwór napisany przed śmiercią w Powstaniu. Ten bardzo młody i bardzo utalentowany poeta okupowanej, a potem powstańczej Warszawy jest też autorem kilku piosenek nuconych 1 sierpnia każdego roku wieczorem na Placu Piłsudskiego przez dziesiątki tysięcy warszawiaków, z których spora część pewnie nie wie, że to właśnie on je napisał
Robert Biedroń nie zrobił niczego złego, ale popełnił duży błąd polityczny, za który być może przyjdzie mu drogo zapłacić w najbliższej kampanii wyborczej.
Za wysoce niestosowne uważam zwracanie się post factum do Prezydenta RP w sprawie, która leży w jego wyłącznej kompetencji, aczkolwiek z pewnością została skonsultowana z MSZ.
Wszyscy oni byli z pokolenia wychowanego, a w zdecydowanej większości urodzonego już w II Rzeczypospolitej, w niepodległej Polsce. Byli przedstawicielami generacji ukształtowanej w polskiej szkole, o której dowódca części z nich, szef „Kedywu” – Kierownictwa Dywersji Armii Krajowej płk Józef Rybicki, w cywilu nauczyciel, mawiał, że w szkołach II RP nie uczono patriotyzmu – nim się w nich oddychało. Wszyscy służyli Ojczyźnie w konspiracji – a jednocześnie wysoko nosili sztandar polskiej kultury i polskiej poezji w czasach, w których z rozkazu Niemców muzy miały milczeć.
Oczekujemy, że Pan Minister poprzez doprowadzenie do odpowiednich zmian prawnych udaremni próby wprowadzenia symboli komunistycznych w sferę publiczną, a sprawcy tych prób staną przed polskimi sądami.
Rosja przygotowuje się do połknięcia Białorusi. Takie generalne przesłanie odczytać można w większości komentarzy w polskich mediach, zarówno drukowanych, jak i internetowych, poświęconych ostatnim wydarzeniom na linii Moskwa – Mińsk.