Światowe media i politycy szaleją po tym co wydarzyło się dziś w Białym Domu. Prześcigują się w opiniach i interpretacjach przebiegu wizyty prezydenta Żeleńskiego, której finałem miało być podpisanie wcześniej wynegocjowanego porozumienia odnośnie uczestnictwa USA w eksploracji ukraińskich zasobów metali ziem rzadkich.
Trump daje sygnały, że nie przepada za Żeleńskim, który powinien już dawno zakończyć wojnę której przecież nie jest w stanie wygrać, a jedynie co może, to stracić więcej terytorium, wykrwawić i zniszczyć bardziej swój kraj. Nazywa go średniej jakości komediantem, a nawet dyktatorem, który wyłudził od Ameryki ok. $350 mld i nie wie gdzie podziała się połowa tej sumy. Z ostatnich doniesień wynika, że Żeleński zamknął dostęp do platformy społecznościowej Trumpa dla ukraińskich odbiorców.
Zbliża się 44 rocznica zakończenia najdłuższego i największego strajku w Polsce, a nawet w Europie, mam na myśli okupacyjny strajk studencki w Łodzi (i dalej w Polsce) ze stycznia i lutego 1981 r. Strajk zakończył się po 44 dniach trwania akcji protestacyjnej i 29 dniach strajku okupacyjnego.
Ojciec odrzucił rozmowy na temat wspólnej krucjaty antybolszewickiej i Bandera i nacjonaliści ukraińscy chcieli go udusić pozorując jego samobójstwo. Jednak część z nich była przeciwko, a Bandera się wahał. Niemcy dowiedzieli się o tym i przenieśli ojca obok kancelarii. Wcześniej Grot organizował ucieczkę chcąc przekupić już w sierpniu 1943 r. strażnika obozu Marcina i ucieczkę obydwu do Szwecji. (...)
Administrację Trumpa czeka ogromna, miejmy nadzieje nie syzyfowa, ale herkulesowa praca oczyszczenia porośniętej dziką biurokratyczna dżunglą drogi ku lepszej przyszłości Ameryki i świata. Miejmy nadzieję, że obserwowany odpór globalistycznej tyranii w USA udzieli się też Polakom...
Ta euforia związana ze zwycięstwem Trumpa wcale nie musi oznaczać naszej wygranej. Być może to sprytny wybór “trzeciej nogi” i postawienie globalistów na cyfrowy blitzkrieg. Można tak pomyśleć obserwując gwiazdy na firmamencie Trumpa zaczynając od Muska.
Mnóstwo uroczystości w wielu lokacjach, Trump zdjął białe rękawice i mówi dalej to co myśli, za co kochają go Amerykanie. Jego przemówienie było fontanną patriotycznej i pro biznesowej retoryki. Zapowiedział rewolucję zdrowego rozsądku. Zapowiedział uporządkowanie interesów państwa i uwolnienie walca niszczącego wszelkie niegodziwości, oczyszczenie ekonomii, oświaty, armii i biurokracji z wirusa poprawności politycznej, cenzury i wokeizmu.
Teraz rozpocznie się prawdziwa insurekcja MAGA. W pierwszym rzędzie pod nóż pójdzie wszechwładna, nie wybierana biurokracja, następnie kaganiec okólników i regulacji hamujących rozwój biznesu, dalej zabezpieczenie otwartych granic, pozbycie się nielegalnych imigrantów, poczynając od zarejestrowanych przestępców.
Ostatnie dni przyniosły wielkie nieszczęścia dla miast i miasteczek aglomeracji Los Angeles, potężny, wyniszczający z diabelską szybkością dochodzącą do 100 mil/godz. (czyli 160 km) pożar pochłania wielomilionowe wille aktorów i innych najbardziej zamożnych mieszkańców Ameryki.
Cóż, nadchodzaca prezydentura Trumpa już przyczyniła się do zmian układu sił na świecie, nie możemy popadać w hurraoptymizm, ale jej skutki możemy już dostrzec. Miejmy nadzieję, że jego zdroworozsądkowy program w aspekcie ekonomii, pozyskiwania źródeł energii, zwariowanego klimatyzmu, wokizmu pozwoli się również Polsce wyrwać z samobójczego lewackiego pochodu nad cywilizacyjną i ekonomiczną przepaść.
Czy obejmujący wkrótce prezydenturę D.J. Trump sprosta swoim zapowiedziom zakończenia konfliktów (“zatrzymania tego szaleństwa”), okiełznania rozpasanych globalistów i przywrócenia praw zdrowego rozsądku w życiu jednostki i państwa?
Jeśli wszystko pójdzie dobrze to dotychczasowa Ameryka z jej zbiurokratyzowanymi instytucjami i od dekad instalowanym głębokim państwem trafi do remontu, aby wydrzeć ją z wpływów tłustych łap globalistycznych kotów, tak aby mogła lepiej służyć swoim obywatelom.
Ameryka i świat stoją przed wielką szansą obniżenia pokaźnego stopnia zidiocenia na kilometr kwadratowy, porzucenia zgubnej dla naszej cywilizacji pandemii “wokizmu” i powrotu do respektowania zasad zdrowego rozsądku, tak w życiu osobistym jak i społecznym.
W mediach społecznościowych wielki festiwal gadulstwa i reakcji na wynik wyborów. Lewicowi pasjonaci w szoku wrzeszczą, płaczą, grożą. Ci co oddali głos na Trumpa odczuwają wreszcie ulgę z powodu historycznego zwycięstwa Trumpa…
Już za kilka dni Amerykanie otrzymają jedną z ostatnich szans odzyskania wewnętrznej suwerenności, a nawet zachowania własnej tożsamości i zatrzymania zabójczego pochodu niszczących stary świat sił globalistycznych. Jeśli uśpieni lewicową propagandą zlekceważą tą szansę, obudzą się na przedmieściach własnego nieszczęścia słuchając chichotu historii w wykonaniu śmieszki Kamali. Na dziś jedyną szansę na powstrzymanie naporu neo czerwonych diabłów daje zwycięstwo Trumpa, który jest wyznawcą filozofii zdrowego rozsądku, w przeciwieństwie do zwariowanej marksistki Kamali Harris.
Wydarzenia na arenie światowej wyraźnie przyspieszają. Faktycznie do załatwienia pozostało tylko kilka toczących się spraw. A tak naprawdę to wyeliminowanie Trumpa i Muska, a resztę ludzi rozumiejących zagrożenie dla WOLNOŚCI można uspokoić dopalaczami strachu i igrzyskami ośmiogwiazdkowych lewackich uduchowionych manifestów typu „wypier***ć!”.
Na zakończonej konwencji demokratów w Chicago (trzecie co do wielkości miasto w USA) uwagę przykuwał duży pojazd w którym można było dokonać aborcji czy z braku innych pomysłów wysterylizować się, a nawet obciąć sobie to i owo. Ta klinika na kołach najlepiej definiowała wartości rodzinne Partii Demokratycznej.
Biedna Kamala, kogo miała nominować na swojego vipa? Lenin ciągle jeszcze zakonserwowany, Che, Trocki, Castro i Chavez przekroczyli bramy cmentarne i mogą przyświecać jedynie swoim programem. Chińczycy niestety zdradzili i poszli w kapitalizm. Obserwujemy chaos w strategii Demokratów, najpierw promowanie Joe Bidena na prezydenckiego kandydata, następnie wypchnięcie go za burtę i promowanie Kamali Harris, polityka z Kalifornii o bardzo lewicowym profilu. Dalej dokooptowanie gubernatora Tima Walz na kandydata na wiceprezydenta.
A mogło być zupełnie inaczej, a tu życie płata figle. Obserwowaliśmy dwa zamachy, jeden mający na dobre usunąć Trumpa, a kiedy ten niespodziewanie się nie powiódł, drugi którego celem było usunięcie tracącego poparcie Bidena. W obydwu przypadkach elity obydwu partii (Deep State) miały wysunąć swoich ludzi, którzy zwyciężyli by w otwartych partyjnych wyborczych konwencjach i byłoby pozamiatane. A tu masz, Trump nie odstrzelony, a jego przeciwniczką jest niechciana przez elity jej partii radykalna komunistka Kamala...
Kim jest senator JD Vance, którego Trump wybrał na swojego wiceprezydenta? Jeszcze 8 lat temu Vance był ostrym krytykiem ubiegającego się wówczas o prezydenturę Trumpa nazywając go idiotą, a nawet porównując go do Hitlera! Później Vance mówił, że uległ popularnym poglądom swojego wówczas lewicowego środowiska.