Nienawiść już nie wystarcza: kolejne kompromitacje rządu

Obecny rząd odbija się od jednej kompromitacji do drugiej. Nie idzie mu w polityce gospodarczej, społecznej oraz międzynarodowej, a i rozliczanie PiS kończy się klapą. Wyborcy, choć jeszcze go popierają, powoli tracą cierpliwość.
rząd Donalda Tuska  Nienawiść już nie wystarcza: kolejne kompromitacje rządu
rząd Donalda Tuska / gov.pl

Rządząca koalicja nie walczy już tylko z Prawem i Sprawiedliwością. Otwartą wojnę toczą frakcje w PO, Lewica szczypie Trzecią Drogę, Roman Giertych atakuje Adama Bodnara, który cichaczem się odgryza, a PSL szantażuje Donalda Tuska. Mimo że układ władzy rozłazi się w szwach, to jeszcze cieszy się sporym zaufaniem wyborców. Ci jednak dostrzegają, że skupiona na sobie władza odsunęła na bok realne problemy. Ostatni sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski pokazuje jasno – 53% Polaków uważa, że rząd nie spełnia wyborczych obietnic. Wynik kolejnego badania tej pracowni dla „Dziennika Gazety Prawnej” jest jeszcze bardziej wymowny: zaledwie co ósmy wyborca pragnie rozliczania PiS (to mniej niż połowa tych, którzy głosowali na Platformę Obywatelską w ostatnich wyborach). Zdaniem badanych obecna ekipa powinna się skupić na walce z drożyzną (51,4%), poprawie jakości opieki zdrowotnej (25,7%), budowie CPK (23,4%) i elektrowni atomowych (23,2%). 
Innymi słowy, zwykli obywatele właśnie mówią do Donalda Tuska: dość igrzysk, chcemy chleba. I to jest prawdziwy problem władzy. 

Czytaj także: Błogosławieństwo czy przekleństwo? Trwa zażarta bitwa o ogromne złoża litu w Serbii

Miesiąc miodowy

Poparcie dla każdej partii, której uda się wygrać wybory, początkowo wzrasta. Politolodzy nazywają to premią za zdobycie władzy, która w rzeczywistości sprowadza się do nadziei, że nowi będą działać sprawniej od poprzedników i dokładniej wsłuchiwać się w potrzeby przeciętnych ludzi. 

Większość wyborców nie śledzi na co dzień serwisów informacyjnych, nie czyta wnikliwych analiz ekspertów i danych ekonomicznych, gdyż woli zajmować się swoimi sprawami. Po wzmożeniu wynikającym z kampanii wyborczej odpoczywa od polityki i czeka, aż władza zrealizuje to, co zapowiedziała. 

Zwykli obywatele nie są też w gorącej wodzie kąpani ani naiwni – wiedzą, że w życiu niewiele dzieje się z dnia na dzień. Dają więc nowemu rządowi czas, by się wykazał. Ten kredyt zaufania trwa w Polsce zwykle około półtora roku. Tyle więc władza ma czasu, by spełnić obietnice. 

Dlatego nie powinno dziwić, że mimo fatalnego stylu rządzenia, serii porażek, łamania prawa, niszczenia instytucji, powtarzania kłamstw czy poniżania przez zagranicznych partnerów poparcie dla rządu Donalda Tuska nie spada, a czasami nawet rośnie. Wyborcy chcą spokoju. Skoro powierzyli władzę tym ludziom, to liczą, że oni ich nie zawiodą. Zwłaszcza że Prawo i Sprawiedliwość – największa partia opozycyjna – nie przedstawia dziś realnej alternatywy dla rządzących. 

Bezkarne obijanie opozycji

Nie ma się jednak co łudzić, sondaże nie zmienią priorytetów obecnej władzy – zwłaszcza premiera i jego otoczenia. Dla nich celem jest zemsta nie tylko na politykach Prawa i Sprawiedliwości, ale też na wyborcach tej partii. Dlatego regiony, w których PiS wygrywa, będą pomijane przy inwestycjach – jak choćby wyłączenie Rzeszowa czy Lublina z programu szybkich kolei – a nowe obciążenia wynikające z polityki klimatycznej i energetycznej najsilniej uderzą właśnie w wyborców konserwatywnych. 
Zamiar wyeliminowania partii Jarosława Kaczyńskiego z gry – po próbie odebrania subwencji można spodziewać się wniosku o delegalizację – nie podniesie, co prawda, dochodów Polaków, ale pozwoli nadal utrzymywać wysoki poziom emocjonalnego wzmożenia wśród najaktywniejszej politycznie części społeczeństwa oraz będzie odwracać uwagę od realnych problemów. Te oczywiście nie znikną, jednak nie będą znajdowały się na czołówkach serwisów informacyjnych. Dla władzy to wystarczający zysk, by zaostrzać wyniszczający spór, podejmować kolejne próby wsadzania za kratki polityków PiS czy przynajmniej publicznie ich przesłuchiwać przed komisjami śledczymi. 

Zwłaszcza że nie natykają się na szczególny opór ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Zajęta własnymi sporami opozycja pokazuje, że nie była i nadal nie jest przygotowana na konfrontację. 

Pikniki grozy 

Najjaskrawiej pokazuje to spór o sprawozdanie z finansowania kampanii wyborczej przez Prawo i Sprawiedliwość. Ekipa Tuska wszelkimi sposobami naciska na Państwową Komisję Wyborczą, by odrzuciła złożone przez PiS dokumenty, a co za tym idzie - pozbawiła tę partię subwencji, czyli pieniędzy, które największe ugrupowania otrzymują z budżetu państwa. To oczywiście ograniczałoby możliwości działania opozycji w najbliższych miesiącach, a szczególnie podczas kampanii prezydenckiej. 

Tyle tylko, że po siłowym przejęciu mediów publicznych, prokuratury czy włamaniu się do szaf pancernych Krajowej Rady Sądownictwa takie działanie obecnej władzy było do przewidzenia. Od dziewięciu miesięcy wiemy, że łamie ona zasady praworządności i demokracji, jak tylko się da, oraz że będzie to robić w przyszłości. Zamach na PKW jest więc logiczną konsekwencją poprzednich działań. Kolejnym celem stanie się pewnie prezes Narodowego Banku Polskiego prof. Adam Glapiński.  

Pretekstem do odebrania dotacji dla PiS mają być pikniki rodzinne, na których informowano o świadczeniu 800 plus. Nie ulega wątpliwości, że ich celem było zyskanie poparcia obywateli. Jednak tego rodzaju imprezy nie są w polityce niczym wyjątkowym. Platforma Obywatelska, rękami swoich samorządowców, zorganizowała znacznie więcej podobnych spotkań, które również miały charakter polityczny. 

Politycy PiS nie sporządzili jednak dokumentacji tych pikników. Nie przygotowali ani wniosku z PKW o odrzucenie sprawozdania PO/KO, ani raportu dla mediów, który pokazywałby skalę zjawiska. Dyskusja nie toczy się więc na temat ogólnego wykorzystywania pieniędzy publicznych do prowadzenia partyjnych kampanii, ale wyłącznie na temat tego, czy Donaldowi Tuskowi uda się zadać PiS-owi kolejny cios. 

Bierność jest tym bardziej zaskakująca, że politycy prawicy nie cierpią na nadmiar zajęć, gdyż Sejm nie przygotowuje zbyt wielu ustaw, bo rządząca większość nie lubi się przemęczać. 

Czytaj także: Z archiwum Tomasza Gutrego: tak pielgrzymi wspominali ks. Jerzego Popiełuszkę

Fakty zamiast emocji

Dodatkowo PiS próbuje walczyć z ekipą Tuska na jej boisku, czyli polu emocjonalnego wzmożenia. Co prawda poziom niechęci do partii Kaczyńskiego opada, ale ciągle jest wysoki. Próba odwrócenia tego trendu poprzez obrzucanie premiera i jego ministrów obelgami czy nazywanie ich niemieckimi agentami powoduje utwierdzenie się w przekonaniu o słuszności swojego wyboru elektoratu Platformy, a umiarkowanych wyborców stawia przed trudnym wyborem: z nami albo przeciw nam. 
Opozycja zdaje się nie dostrzegać najsłabszego komponentu rządzącej koalicji, czyli realnego sprawowania władzy. Codzienne punktowanie błędów i zaniedbań rządu, przygotowywanie raportów, mobilizowanie różnych grup społecznych do aktywności przeciwko szkodliwej polityce gospodarczej, klimatycznej, energetycznej, edukacyjnej czy obronnej spowodowałoby, że do opinii publicznej docierałaby informacja o pogarszającym się stanie państwa oraz słabszych perspektywach dla zwykłych ludzi. To oczywiście praca znacznie nudniejsza i bardziej żmudna od zwoływania konferencji prasowych, na których dominują emocje, ale przyniosłaby skutki długofalowe i trwałe. 

PiS dzisiaj skupia się jednak na wewnętrznych rozliczeniach po kryzysie w samorządach w Małopolsce i na Podlasiu. Jakby nie zauważał, że oddaje pole politycznemu rywalowi. 

Czytaj także: Na złe kompleksy, na artretyzm, eklektyzm, na miłość, na samotność – Świder!

Mroki przeszłości 

Formacja Jarosława Kaczyńskiego zdaje się ciągle toczyć przegraną, wyborczą bitwę z października 2023 roku, jakby mogła jeszcze odwrócić losy tamtej batalii. Nie tylko nie potrafi znaleźć nowego sposobu komunikacji z wyborcami – szczególnie tymi, którzy kiedyś to ugrupowanie popierali, ale się zawiedli. W zamian wraca do kompletnie niezrozumiałych analiz Antoniego Macierewicza o przyczynach katastrofy smoleńskiej (ogłoszenie przez niego wyników prac podkomisji ds. zbadania przyczyn tragedii zaprzeczało wszelkim zasadom komunikacji) czy żali się na brutalność Tuska, Giertycha czy Bodnara.

Niestety, w polityce przyznawanie się do tego, że „silniejszy mnie bije”, zwykle nie przysparza sympatii wyborców. Podobnie jak eksponowanie polityków o niskiej, społecznej wiarygodności i sympatii oraz stałe reagowanie na zaczepki przeciwników. 
Wydaje się, że Prawo i Sprawiedliwość nie przeszło jeszcze swojego katharsis po wyborczej porażce i ciągle nie wie, jaką partią chce być. Czy w centrum uwagi mają się znajdować tacy ludzie jak Antoni Macierewicz, czy może czas na polityków pokroju Marcina Horały, Waldemara Budy czy Sebastiana Kalety? Czy istotniejszy jest spór o to, czy Mateusz Morawiecki zostanie wypchnięty z partii przez Jacka Sasina i Beatę Szydło, czy może jednak ważniejsze jest znalezienie platformy porozumienia z różnymi środowiskami, które za cel stawiają sobie rozwój kraju?

Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Jeśli rząd nie potrafi sobie poradzić z kryzysem w PKP Cargo, to nie wystarczy powiedzieć, że władzę sprawują dyletanci. Lepiej wskazać drogę wyprowadzenia spółki na prostą i ukazać jej znaczenie dla polskiej gospodarki, obronności oraz podmiotowości.

W styczniu PiS powołało Zespół Pracy dla Polski, czyli coś na kształt gabinetu cieni. Po ponad pół roku mamy prawo oczekiwać konkretnych opracowań tego gremium. A jeśli ich nie ma, to czas zmienić zespół. 
 


 

POLECANE
Pierwsze czytanie ustawy o końcu CBA. PSL i Polska 2050 jednogłośnie za pilne
Pierwsze czytanie ustawy o końcu CBA. PSL i Polska 2050 jednogłośnie za

Podczas czwartkowej sejmowej debaty posłowie PSL i Polski 2050 jednoznacznie poparli projekt likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wskazywali na brak działań Biura w czasie pandemii oraz zapowiadali współpracę nad ustawą przenoszącą jego zadania do innych służb.

Poważne zarzuty wobec wójta Gozdowa. Policja potwierdza dwa incydenty Wiadomości
Poważne zarzuty wobec wójta Gozdowa. Policja potwierdza dwa incydenty

Wójt gminy Gozdowo Dariusz K. został w ostatnim czasie dwukrotnie zatrzymany, gdy kierował samochodem po alkoholu. Ponieważ za pierwszym razem badanie alkomatem wykazało ponad 2 promile, stracił prawo jazdy. Mimo tego prowadził auto następnego dnia. Wtedy okazało się, że ma prawie 0,4 promila.

Żurek komentuje decyzję Trybunału ws. KRS: Nibywyrok nibyTK pilne
Żurek komentuje decyzję Trybunału ws. KRS: "Nibywyrok nibyTK"

Waldemar Żurek stwierdził, że decyzja Trybunału Konstytucyjnego o niekonstytucyjności noweli KRS to jedynie „element politycznego sporu”. Jednocześnie zapowiedział własny projekt zmian i skrytykował obecny model, mówiąc wprost o „wydrenowanych milionach złotych”.

Nowa Zelandia dołącza do krajów zakazujących transowania dzieci tylko u nas
Nowa Zelandia dołącza do krajów zakazujących transowania dzieci

Wykonując ważny krok w kierunku ochrony dzieci, rząd Nowej Zelandii ogłosił zakaz nowych recept na blokery dojrzewania dla nieletnich, którzy twierdzą, że są “trans”. Ta decyzja, która wejdzie w życie 19 grudnia 2025 roku, kończy erę niebezpiecznych eksperymentów medycznych na nieletnich. Zamiast ulegać presji aktywistów promujących ideologię gender, władze postawiły na naukę i bezpieczeństwo.

Balony sparaliżowały ruch na lotnisku w Wilnie Wiadomości
Balony sparaliżowały ruch na lotnisku w Wilnie

W czwartek wieczorem zamknięto tymczasowo lotnisko w Wilnie. Decyzję taką podjęto po tym, jak na radarach zauważono balon przemytniczy nadlatujący z Białorusi. Ograniczenia wprowadzono o 18:38 czasu lokalnego, a służby apelowały o sprawdzanie informacji o lotach na stronie portu.

W piątek w Polskę uderzy potężna śnieżyca. Śnieg będzie padał wiele godzin Wiadomości
W piątek w Polskę uderzy potężna śnieżyca. Śnieg będzie padał wiele godzin

W piątek i w nocy z piątku na sobotę południowo-wschodnia Polska znajdzie się pod naporem dwóch stref intensywnych opadów śniegu. Miejscami może spaść nawet 30 cm białego puchu, a Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało już ostrzeżenia do mieszkańców zagrożonych powiatów.

Marianna Schreiber ogłasza koniec najgłośniejszego romansu polskiej polityki z ostatniej chwili
Marianna Schreiber ogłasza koniec najgłośniejszego romansu polskiej polityki

- Rozstaliśmy się z Piotrem. Nie będę robiła z tego dramy. Życzę mu dobrze i powodzenia w dalszym życiu! - pisze Marianna Schreiber na platformie "X".

Atak nożownika w centrum handlowym w Bydgoszczy Wiadomości
Atak nożownika w centrum handlowym w Bydgoszczy

W bydgoskim centrum handlowym przy ul. Jagiellońskiej doszło do brutalnego ataku, którego ofiarą padł 14-letni chłopiec. Nastolatek został raniony nożem w brzuch i trafił do szpitala. Policja zatrzymała 21-latka, który - według wstępnych ustaleń - miał związek ze zdarzeniem. Podejrzanemu może grozić nawet dożywotnie więzienie.

Kosiniak-Kamysz: „Zabrakło informacji z Ukrainy”. Nowe ustalenia po dywersji na kolei pilne
Kosiniak-Kamysz: „Zabrakło informacji z Ukrainy”. Nowe ustalenia po dywersji na kolei

Po weekendowych aktach dywersji na kolei polskie służby ujawniły pierwsze ustalenia, a minister Władysław Kosiniak-Kamysz wskazał, że kluczowe informacje z Ukrainy do Polski nie dotarły na czas.

Powinniśmy to wykorzystać. Urban zabrał głos po losowaniu baraży z ostatniej chwili
"Powinniśmy to wykorzystać". Urban zabrał głos po losowaniu baraży

Nie możemy narzekać na losowanie - przyznał selekcjoner Jan Urban po tym, jak piłkarska reprezentacja Polski poznała rywali w barażach o awans do przyszłorocznych mistrzostw świata.

REKLAMA

Nienawiść już nie wystarcza: kolejne kompromitacje rządu

Obecny rząd odbija się od jednej kompromitacji do drugiej. Nie idzie mu w polityce gospodarczej, społecznej oraz międzynarodowej, a i rozliczanie PiS kończy się klapą. Wyborcy, choć jeszcze go popierają, powoli tracą cierpliwość.
rząd Donalda Tuska  Nienawiść już nie wystarcza: kolejne kompromitacje rządu
rząd Donalda Tuska / gov.pl

Rządząca koalicja nie walczy już tylko z Prawem i Sprawiedliwością. Otwartą wojnę toczą frakcje w PO, Lewica szczypie Trzecią Drogę, Roman Giertych atakuje Adama Bodnara, który cichaczem się odgryza, a PSL szantażuje Donalda Tuska. Mimo że układ władzy rozłazi się w szwach, to jeszcze cieszy się sporym zaufaniem wyborców. Ci jednak dostrzegają, że skupiona na sobie władza odsunęła na bok realne problemy. Ostatni sondaż United Surveys dla Wirtualnej Polski pokazuje jasno – 53% Polaków uważa, że rząd nie spełnia wyborczych obietnic. Wynik kolejnego badania tej pracowni dla „Dziennika Gazety Prawnej” jest jeszcze bardziej wymowny: zaledwie co ósmy wyborca pragnie rozliczania PiS (to mniej niż połowa tych, którzy głosowali na Platformę Obywatelską w ostatnich wyborach). Zdaniem badanych obecna ekipa powinna się skupić na walce z drożyzną (51,4%), poprawie jakości opieki zdrowotnej (25,7%), budowie CPK (23,4%) i elektrowni atomowych (23,2%). 
Innymi słowy, zwykli obywatele właśnie mówią do Donalda Tuska: dość igrzysk, chcemy chleba. I to jest prawdziwy problem władzy. 

Czytaj także: Błogosławieństwo czy przekleństwo? Trwa zażarta bitwa o ogromne złoża litu w Serbii

Miesiąc miodowy

Poparcie dla każdej partii, której uda się wygrać wybory, początkowo wzrasta. Politolodzy nazywają to premią za zdobycie władzy, która w rzeczywistości sprowadza się do nadziei, że nowi będą działać sprawniej od poprzedników i dokładniej wsłuchiwać się w potrzeby przeciętnych ludzi. 

Większość wyborców nie śledzi na co dzień serwisów informacyjnych, nie czyta wnikliwych analiz ekspertów i danych ekonomicznych, gdyż woli zajmować się swoimi sprawami. Po wzmożeniu wynikającym z kampanii wyborczej odpoczywa od polityki i czeka, aż władza zrealizuje to, co zapowiedziała. 

Zwykli obywatele nie są też w gorącej wodzie kąpani ani naiwni – wiedzą, że w życiu niewiele dzieje się z dnia na dzień. Dają więc nowemu rządowi czas, by się wykazał. Ten kredyt zaufania trwa w Polsce zwykle około półtora roku. Tyle więc władza ma czasu, by spełnić obietnice. 

Dlatego nie powinno dziwić, że mimo fatalnego stylu rządzenia, serii porażek, łamania prawa, niszczenia instytucji, powtarzania kłamstw czy poniżania przez zagranicznych partnerów poparcie dla rządu Donalda Tuska nie spada, a czasami nawet rośnie. Wyborcy chcą spokoju. Skoro powierzyli władzę tym ludziom, to liczą, że oni ich nie zawiodą. Zwłaszcza że Prawo i Sprawiedliwość – największa partia opozycyjna – nie przedstawia dziś realnej alternatywy dla rządzących. 

Bezkarne obijanie opozycji

Nie ma się jednak co łudzić, sondaże nie zmienią priorytetów obecnej władzy – zwłaszcza premiera i jego otoczenia. Dla nich celem jest zemsta nie tylko na politykach Prawa i Sprawiedliwości, ale też na wyborcach tej partii. Dlatego regiony, w których PiS wygrywa, będą pomijane przy inwestycjach – jak choćby wyłączenie Rzeszowa czy Lublina z programu szybkich kolei – a nowe obciążenia wynikające z polityki klimatycznej i energetycznej najsilniej uderzą właśnie w wyborców konserwatywnych. 
Zamiar wyeliminowania partii Jarosława Kaczyńskiego z gry – po próbie odebrania subwencji można spodziewać się wniosku o delegalizację – nie podniesie, co prawda, dochodów Polaków, ale pozwoli nadal utrzymywać wysoki poziom emocjonalnego wzmożenia wśród najaktywniejszej politycznie części społeczeństwa oraz będzie odwracać uwagę od realnych problemów. Te oczywiście nie znikną, jednak nie będą znajdowały się na czołówkach serwisów informacyjnych. Dla władzy to wystarczający zysk, by zaostrzać wyniszczający spór, podejmować kolejne próby wsadzania za kratki polityków PiS czy przynajmniej publicznie ich przesłuchiwać przed komisjami śledczymi. 

Zwłaszcza że nie natykają się na szczególny opór ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Zajęta własnymi sporami opozycja pokazuje, że nie była i nadal nie jest przygotowana na konfrontację. 

Pikniki grozy 

Najjaskrawiej pokazuje to spór o sprawozdanie z finansowania kampanii wyborczej przez Prawo i Sprawiedliwość. Ekipa Tuska wszelkimi sposobami naciska na Państwową Komisję Wyborczą, by odrzuciła złożone przez PiS dokumenty, a co za tym idzie - pozbawiła tę partię subwencji, czyli pieniędzy, które największe ugrupowania otrzymują z budżetu państwa. To oczywiście ograniczałoby możliwości działania opozycji w najbliższych miesiącach, a szczególnie podczas kampanii prezydenckiej. 

Tyle tylko, że po siłowym przejęciu mediów publicznych, prokuratury czy włamaniu się do szaf pancernych Krajowej Rady Sądownictwa takie działanie obecnej władzy było do przewidzenia. Od dziewięciu miesięcy wiemy, że łamie ona zasady praworządności i demokracji, jak tylko się da, oraz że będzie to robić w przyszłości. Zamach na PKW jest więc logiczną konsekwencją poprzednich działań. Kolejnym celem stanie się pewnie prezes Narodowego Banku Polskiego prof. Adam Glapiński.  

Pretekstem do odebrania dotacji dla PiS mają być pikniki rodzinne, na których informowano o świadczeniu 800 plus. Nie ulega wątpliwości, że ich celem było zyskanie poparcia obywateli. Jednak tego rodzaju imprezy nie są w polityce niczym wyjątkowym. Platforma Obywatelska, rękami swoich samorządowców, zorganizowała znacznie więcej podobnych spotkań, które również miały charakter polityczny. 

Politycy PiS nie sporządzili jednak dokumentacji tych pikników. Nie przygotowali ani wniosku z PKW o odrzucenie sprawozdania PO/KO, ani raportu dla mediów, który pokazywałby skalę zjawiska. Dyskusja nie toczy się więc na temat ogólnego wykorzystywania pieniędzy publicznych do prowadzenia partyjnych kampanii, ale wyłącznie na temat tego, czy Donaldowi Tuskowi uda się zadać PiS-owi kolejny cios. 

Bierność jest tym bardziej zaskakująca, że politycy prawicy nie cierpią na nadmiar zajęć, gdyż Sejm nie przygotowuje zbyt wielu ustaw, bo rządząca większość nie lubi się przemęczać. 

Czytaj także: Z archiwum Tomasza Gutrego: tak pielgrzymi wspominali ks. Jerzego Popiełuszkę

Fakty zamiast emocji

Dodatkowo PiS próbuje walczyć z ekipą Tuska na jej boisku, czyli polu emocjonalnego wzmożenia. Co prawda poziom niechęci do partii Kaczyńskiego opada, ale ciągle jest wysoki. Próba odwrócenia tego trendu poprzez obrzucanie premiera i jego ministrów obelgami czy nazywanie ich niemieckimi agentami powoduje utwierdzenie się w przekonaniu o słuszności swojego wyboru elektoratu Platformy, a umiarkowanych wyborców stawia przed trudnym wyborem: z nami albo przeciw nam. 
Opozycja zdaje się nie dostrzegać najsłabszego komponentu rządzącej koalicji, czyli realnego sprawowania władzy. Codzienne punktowanie błędów i zaniedbań rządu, przygotowywanie raportów, mobilizowanie różnych grup społecznych do aktywności przeciwko szkodliwej polityce gospodarczej, klimatycznej, energetycznej, edukacyjnej czy obronnej spowodowałoby, że do opinii publicznej docierałaby informacja o pogarszającym się stanie państwa oraz słabszych perspektywach dla zwykłych ludzi. To oczywiście praca znacznie nudniejsza i bardziej żmudna od zwoływania konferencji prasowych, na których dominują emocje, ale przyniosłaby skutki długofalowe i trwałe. 

PiS dzisiaj skupia się jednak na wewnętrznych rozliczeniach po kryzysie w samorządach w Małopolsce i na Podlasiu. Jakby nie zauważał, że oddaje pole politycznemu rywalowi. 

Czytaj także: Na złe kompleksy, na artretyzm, eklektyzm, na miłość, na samotność – Świder!

Mroki przeszłości 

Formacja Jarosława Kaczyńskiego zdaje się ciągle toczyć przegraną, wyborczą bitwę z października 2023 roku, jakby mogła jeszcze odwrócić losy tamtej batalii. Nie tylko nie potrafi znaleźć nowego sposobu komunikacji z wyborcami – szczególnie tymi, którzy kiedyś to ugrupowanie popierali, ale się zawiedli. W zamian wraca do kompletnie niezrozumiałych analiz Antoniego Macierewicza o przyczynach katastrofy smoleńskiej (ogłoszenie przez niego wyników prac podkomisji ds. zbadania przyczyn tragedii zaprzeczało wszelkim zasadom komunikacji) czy żali się na brutalność Tuska, Giertycha czy Bodnara.

Niestety, w polityce przyznawanie się do tego, że „silniejszy mnie bije”, zwykle nie przysparza sympatii wyborców. Podobnie jak eksponowanie polityków o niskiej, społecznej wiarygodności i sympatii oraz stałe reagowanie na zaczepki przeciwników. 
Wydaje się, że Prawo i Sprawiedliwość nie przeszło jeszcze swojego katharsis po wyborczej porażce i ciągle nie wie, jaką partią chce być. Czy w centrum uwagi mają się znajdować tacy ludzie jak Antoni Macierewicz, czy może czas na polityków pokroju Marcina Horały, Waldemara Budy czy Sebastiana Kalety? Czy istotniejszy jest spór o to, czy Mateusz Morawiecki zostanie wypchnięty z partii przez Jacka Sasina i Beatę Szydło, czy może jednak ważniejsze jest znalezienie platformy porozumienia z różnymi środowiskami, które za cel stawiają sobie rozwój kraju?

Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Jeśli rząd nie potrafi sobie poradzić z kryzysem w PKP Cargo, to nie wystarczy powiedzieć, że władzę sprawują dyletanci. Lepiej wskazać drogę wyprowadzenia spółki na prostą i ukazać jej znaczenie dla polskiej gospodarki, obronności oraz podmiotowości.

W styczniu PiS powołało Zespół Pracy dla Polski, czyli coś na kształt gabinetu cieni. Po ponad pół roku mamy prawo oczekiwać konkretnych opracowań tego gremium. A jeśli ich nie ma, to czas zmienić zespół. 
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe