Waldemar Krenc: Najważniejsi są ludzie

- Przyszło mi działać w czasach, kiedy tradycyjny łódzki przemysł ulegał zniszczeniu, kiedy firmy zwalniały często kilka czy kilkanaście tysięcy osób w miesiącu. Udało nam się jednak przejść przez ten czas, nie tracąc autorytetu – mówi Waldemar Krenc, przewodniczący Zarządu Regionu Łódzkiego NSZZ Solidarność, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
M. Żegliński Waldemar Krenc: Najważniejsi są ludzie
M. Żegliński / Tygodnik Solidarność

– W 1980 roku miał pan dziewiętnaście lat. Jak trafił pan do związku?

– Pochodzę z okolic Koszalina. Bardzo wcześnie wyszedłem z domu, miałem 14 i pół roku, gdy pojechałem na Śląsk do szkoły górniczej. Potem pracowałem w kopalni. Wieczorem się uczyłem. A później dziewczyna zawróciła mi w głowie i przyjechałem za nią do Łodzi. To było w 1980 roku. Ożeniłem się i zacząłem pracę w Fonice na tokarce. Deklarację związkową podpisałem dokładnie 17 września 1980 roku. W roku 1990 zostałem oddelegowany do działań związkowych.

 

Od dwudziestu lat jest pan przewodniczącym Zarządu Regionu Łódzkiego. To nie były łatwe czasy.

– W 1998 roku, kiedy obejmowałem fotel przewodniczącego, AWS wygrała wybory, a ja współtworzyłem wówczas w Łodzi jej struktury. Był to czas wielkich reform: administracyjnej, oświatowej i ubezpieczeń zdrowotnych. Z perspektywy czasu jedne były lepsze, inne gorsze, ale wówczas mieliśmy ogromną nadzieję, że uda się dokończyć to, co zaczął rząd Jana Olszewskiego. A potem rząd upadł i rozpoczął się czas walki. Wytoczyliśmy batalię przeciw działaniom rządu SLD o zasiłki emerytalne, przeciwko zmianom w Kodeksie pracy, które jeszcze dziś pozwalają pracodawcom rozpisywać zmiany w zakładach pracy tak, że pracuje się także w niedziele. W 2001 roku, kiedy rząd AWS upadł, wielu ludzi zostało zostawionych samym sobie. Wtedy udało nam się przeforsować kandydaturę Jerzego Kropiwnickiego na prezydenta miasta. To był ewenement, szczególnie w „czerwonej Łodzi”. To było ogromne zwycięstwo.

 

Łódź jest tradycyjnie pracowniczym miastem. Związki zawodowe są tu silne?

– Miasto jest ogromnym pracodawcą. Przez ostatnie 20 lat toczyliśmy więc potworne bitwy tu, lokalnie, ale także takie, które miały przełożenie na cały kraj. Włączyliśmy się np. bardzo mocno w walkę o wolne od pracy święto Trzech Króli. To, że udało się do tego doprowadzić, pokazuje, jak dużą siłą jest Solidarność.

Na terenie regionu Solidarność wypracowała sobie autorytet. Ta silna pozycja to oczywiście zasługa całego ruchu, nie tylko moja. Pamiętam taki wyrok sądu z 2008 roku, który stwierdzał, że pracownik zatrudniony na czas określony jest chroniony przed zwolnieniem. Dziś jest to już oczywiste. Wówczas bardzo o to walczyliśmy.

Przyszło mi działać w czasach, kiedy tradycyjny łódzki przemysł ulegał zniszczeniu, kiedy firmy zwalniały często kilka czy kilkanaście tysięcy osób w miesiącu. Udało nam się jednak przejść przez ten czas, nie tracąc autorytetu.

W ostatnim czasie stawałem przed nowymi wyzwaniami. W ubiegłym roku mieliśmy wiele zwolnień działaczy Solidarności. Bardzo angażowaliśmy się w te sprawy. Byłem przesłuchiwany w związku ze sprawami przeciwko organizacjom związkowym w Jysk i w Lidlu. Musieliśmy ujawniać przed sądem deklaracje członkowskie. Toczyły się sprawy o prowadzenie strony internetowej. Ochrona pracowników w kryzysowych sytuacjach to chyba najważniejsze zadanie związku.

Ostatnio udało mi się też doprowadzić do podpisania zbiorowego układu pracy w Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Takie układy pracy podpisuje się rzadko, więc tym bardziej uważam, że jest to duży sukces Solidarności.

Jeśli w rozmowach dwustronnych nie możemy się dogadać, staram się sprawy dotyczące naszego regionu, służby zdrowia, pomocy społecznej, spraw obcokrajowców, przedstawiać na forum Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego i zwykle udaje się je tam przedyskutować. To bardzo dobry instrument i w naszym regionie rzeczywiście się sprawdza.

Najfajniejsze, że wciąż mogę współpracować z ludźmi, z którymi zaczynałem swoją związkową przygodę. W ciągu tych już niemal czterdziestu lat pozakładali organizacje związkowe i kontynuują działalność związkową w innych zakładach. Obecnie staramy się pamiętać, że związek to nie tylko dziś. Przede mną Region Łódzki miał dwóch przewodniczących: Andrzeja Słowika i Janusza Tomaszewskiego. Gdy oni mieli trudniejsze chwile, nigdy nas przy nich nie zabrakło. Mam ogromny szacunek dla nich. W Regionie Łódzkim wszyscy staramy się szanować nawzajem. Ludzie to widzą i wiedzą, że warto nam ufać.

 

Zaprosił pan byłych przewodniczących na zbliżający się WZD Regionu Łódzkiego?

– Tak, są zaproszeni. Czasami im coś wypada, wiadomo. Ale zasadniczo starają się być nie tylko na zjazdach, ale na rozmaitych naszych uroczystościach i spotkaniach.

 

W tym roku ma pan też kontrkandydata.

– We wcześniejszych wyborach również miewałem kontrkandydatów. Teraz jest jednak trochę inaczej. Ale nie chcę w mediach odnosić się do tej walki wyborczej. Myślę, że wszystko wyjaśnimy sobie na zjeździe.

 

Przed panem wybory na przewodniczącego Zarządu Regionu. Jeśli pan wygra, będzie to pana szósta kadencja. Czym przede wszystkim dziś powinien zająć się związek?

– Dziś największy problem do rozwiązania to kwestia cudzoziemców, którzy u nas pracują. Trzeba ją uregulować. Nie można nie dostrzegać, że obcokrajowcy przyjeżdżają i będą to robić. Warto opracować wzorce zachowań wobec nich i po prostu zaopiekować się nimi. Trzeba stworzyć takie instrumenty, aby konkurencja w Polsce była zdrowa. By wszyscy byli traktowani równo.

Druga sprawa to jasny, czytelny Kodeks pracy. Pojawiają się ludzie, którzy tą drogą chcą wyeliminować związek. Trzeba temu zapobiec.

I jeszcze jedna ważna związkowa kwestia. Chciałbym zawalczyć o to, by pracodawca pozwany za bezpodstawne zwolnienie pracownika z art. 52, tak jak działo się ostatnio w przypadku pracownika Urzędu Miasta w Radomsku, płacił za proces i ewentualne odszkodowanie z własnej kieszeni. Dziś płaci za niego państwo. Przez 30 lat nie udało nam się tego zmienić i dziś nadal jest tak, że często to związek ponosi koszty obrony zwolnionego związkowca oraz przekazuje pomoc finansową, aby zwolniony mógł przeżyć do momentu przywrócenia go do pracy. Pracodawca pokrywa te koszty z pieniędzy firmowych. W momencie, gdy pracodawcą jest państwo, są to pieniądze państwowe. Człowiek, który bezpodstawnie zwolnił, nie ponosi żadnej odpowiedzialności. A chcemy, by to on z własnej kieszeni płacił odszkodowanie oraz opłacał koszty sądowe.

Musimy rozwiązać także sporne kwestie związane z reprezentatywnością związku. Dziś pracodawcy zakładają własne związki tylko po to, by rozbijać działania innych organizacji związkowych.

Cieszę się z trzech wygranych ostatnio spraw o przywrócenie do pracy. Wszyscy ci związkowcy zostali wybrani jako delegaci na zjazd. To dla nas ogromny sukces. Możemy być dumni, że nie zostawiliśmy ich, kiedy potrzebowali pomocy.

 

Podobno są ludzie, którzy starają się pana złapać na robieniu zakupów w dużym markecie w niedzielę.

– I nie uda im się to (śmiech). Trzeba mieć swoje zasady. Oczywiście, bywam w mniejszych sklepach. Ale w marketach – nie. Prawdę mówiąc, staram się też nie chodzić do nich w soboty. Raczej robię zakupy w tygodniu. Natomiast jeśli chcę kupić sobie np. jakieś ubranie albo coś na prezent, wolę pójść na rynek w Rzgowie. Widzę wówczas radość u tych sklepikarzy, że promuje się ich lokalne, polskie produkty.

Już kilka lat temu wnioskowałem o to, by zakazać w Łodzi handlu w określonych godzinach. Wówczas nasz głos był zbyt słaby. Teraz też mieliśmy trudności z przeforsowaniem ustawy. Ale udało się i bardzo się z tego powodu cieszę. Pozostaje walka, żeby osoby pracujące w przysłowiowej fabryce śrubek także miały wolne niedziele.

 

Pod koniec czerwca ruszy kolejny Wyścig Solidarności i Olimpijczyków. To największa impreza sportowa organizowana przez związek. Jest pan z niej dumny?

– To nie moje dziecko, ale Andrzeja Słowika. Po nim prowadził i rozwijał projekt Janusz Tomaszewski, a od 1998 roku ja jako przewodniczący Zarządu Regionu. Choć oczywiście to święto całej Solidarności i ja dziś palmę pierwszeństwa oddaję zwykle przy tej okazji Piotrowi Dudzie.

To świetna inicjatywa. Związek nie jest tylko po to, by się domagać. My dajemy też coś od siebie. Bo priorytetem związku są ludzie.

 

 

 

 


 

POLECANE
Gratka dla miłośników astronomii. Nie przegap tego zjawiska z ostatniej chwili
Gratka dla miłośników astronomii. Nie przegap tego zjawiska

Na nocnym niebie znów zaczynają błyszczeć Perseidy - jeden z najbardziej znanych rojów meteorów. Każdego lata zachwycają obserwatorów nieba na całym świecie. Tegoroczne maksimum przypada na noc z 12 na 13 sierpnia. 

Sanatorium MSWiA w Krynicy Zdroju zmienia nazwę. Resort usunął bł. Karolinę Kózkównę Wiadomości
Sanatorium MSWiA w Krynicy Zdroju zmienia nazwę. Resort usunął bł. Karolinę Kózkównę

Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży (KSM) stanowczo sprzeciwia się decyzji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o wykreśleniu imienia bł. Karoliny Kózkówny z nazwy sanatorium MSWiA w Krynicy-Zdroju

Trump: Nasze atomowe okręty podwodne są teraz bliżej Rosji z ostatniej chwili
Trump: Nasze atomowe okręty podwodne są teraz bliżej Rosji

Prezydent USA Donald Trump nakazał w piątek rozmieścić dwa okręty podwodne o napędzie nuklearnym w „odpowiednich rejonach” w reakcji na groźby byłego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. W wywiadzie dla telewizji Newsmax dodał następnie, że znajdują się one teraz „bliżej Rosji”.

Premier Litwy podał się do dymisji. Wśród nowych kandydatów jest Polak z ostatniej chwili
Premier Litwy podał się do dymisji. Wśród nowych kandydatów jest Polak

Premier Litwy Gintautas Paluckas poinformował o swojej rezygnacji w czwartek rano. Po jego dymisji ruszyła giełda nazwisk pretendentów do objęcia funkcji szefa rządu. Jak wiadomo, jest wśród nich Polak - Robert Duchniewicz, mer zamieszkanego w znacznej części przez Polaków rejonu wileńskiego.

Chopin w huku eksplozji. Polscy artyści w Powstaniu Warszawskim gorące
Chopin w huku eksplozji. Polscy artyści w Powstaniu Warszawskim

W sierpniu 1944 roku, w dusznej piwnicy jednej z warszawskich kamienic, spod palców Jana Ekiera płyną dźwięki „Etiudy Rewolucyjnej” Chopina. Melodia, symbol polskiego buntu i niezłomności, miesza się z hukiem eksplodujących pocisków moździerzowych.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

Kolizja z samochodem na torach, opóźnienia i brak wagonów dla osób z niepełnosprawnościami – 2 sierpnia 2025 roku przyniósł szereg utrudnień dla pasażerów PKP Intercity. Spółka wydała komunikat dla podróżnych. Sprawdź, czy utrudnienia dotyczą także twojej podróży.

Niemieckie media: Niemcy łamią wielką obietnicę złożoną światu pilne
Niemieckie media: Niemcy łamią wielką obietnicę złożoną światu

W projekcie budżetu federalnego Niemiec na 2026 rok brakuje wystarczających środków, by spełnić obietnicę przekazania 6 miliardów euro na międzynarodowe finansowanie działań na rzecz klimatu - donosi portal Focus.de.

Polacy zabrali głos ws. Hołowni. Złe wieści dla marszałka Sejmu [SONDAŻ] z ostatniej chwili
Polacy zabrali głos ws. Hołowni. Złe wieści dla marszałka Sejmu [SONDAŻ]

Z badania SW Research dla dziennika "Rzeczpospolita" wynika, że większość Polaków nie chce, aby Szymon Hołownia był marszałkiem Sejmu do końca kadencji.

We Włoszech kwitną kradzieże kieszonkowe nowej generacji Wiadomości
We Włoszech kwitną kradzieże kieszonkowe nowej generacji

Włoskie służby ostrzegają przed nowym, coraz popularniejszym zjawiskiem przestępczym, które może wkrótce stać się zmorą europejskich miast. Tzw. „kradzieże kieszonkowe 2.0” pojawiły się już m.in. w Sorrento i Rzymie.

Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Od soboty 2 sierpnia we Wrocławiu rozpoczyna się ważna inwestycja drogowa. Rusza remont nawierzchni w tunelach pod placem Dominikańskim. Kierowcy muszą przygotować się na spore utrudnienia – ruch będzie odbywał się tylko jednym pasem w każdą stronę. To kolejny etap programu „Wrocław na Dobrej Drodze 2025”.

REKLAMA

Waldemar Krenc: Najważniejsi są ludzie

- Przyszło mi działać w czasach, kiedy tradycyjny łódzki przemysł ulegał zniszczeniu, kiedy firmy zwalniały często kilka czy kilkanaście tysięcy osób w miesiącu. Udało nam się jednak przejść przez ten czas, nie tracąc autorytetu – mówi Waldemar Krenc, przewodniczący Zarządu Regionu Łódzkiego NSZZ Solidarność, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
M. Żegliński Waldemar Krenc: Najważniejsi są ludzie
M. Żegliński / Tygodnik Solidarność

– W 1980 roku miał pan dziewiętnaście lat. Jak trafił pan do związku?

– Pochodzę z okolic Koszalina. Bardzo wcześnie wyszedłem z domu, miałem 14 i pół roku, gdy pojechałem na Śląsk do szkoły górniczej. Potem pracowałem w kopalni. Wieczorem się uczyłem. A później dziewczyna zawróciła mi w głowie i przyjechałem za nią do Łodzi. To było w 1980 roku. Ożeniłem się i zacząłem pracę w Fonice na tokarce. Deklarację związkową podpisałem dokładnie 17 września 1980 roku. W roku 1990 zostałem oddelegowany do działań związkowych.

 

Od dwudziestu lat jest pan przewodniczącym Zarządu Regionu Łódzkiego. To nie były łatwe czasy.

– W 1998 roku, kiedy obejmowałem fotel przewodniczącego, AWS wygrała wybory, a ja współtworzyłem wówczas w Łodzi jej struktury. Był to czas wielkich reform: administracyjnej, oświatowej i ubezpieczeń zdrowotnych. Z perspektywy czasu jedne były lepsze, inne gorsze, ale wówczas mieliśmy ogromną nadzieję, że uda się dokończyć to, co zaczął rząd Jana Olszewskiego. A potem rząd upadł i rozpoczął się czas walki. Wytoczyliśmy batalię przeciw działaniom rządu SLD o zasiłki emerytalne, przeciwko zmianom w Kodeksie pracy, które jeszcze dziś pozwalają pracodawcom rozpisywać zmiany w zakładach pracy tak, że pracuje się także w niedziele. W 2001 roku, kiedy rząd AWS upadł, wielu ludzi zostało zostawionych samym sobie. Wtedy udało nam się przeforsować kandydaturę Jerzego Kropiwnickiego na prezydenta miasta. To był ewenement, szczególnie w „czerwonej Łodzi”. To było ogromne zwycięstwo.

 

Łódź jest tradycyjnie pracowniczym miastem. Związki zawodowe są tu silne?

– Miasto jest ogromnym pracodawcą. Przez ostatnie 20 lat toczyliśmy więc potworne bitwy tu, lokalnie, ale także takie, które miały przełożenie na cały kraj. Włączyliśmy się np. bardzo mocno w walkę o wolne od pracy święto Trzech Króli. To, że udało się do tego doprowadzić, pokazuje, jak dużą siłą jest Solidarność.

Na terenie regionu Solidarność wypracowała sobie autorytet. Ta silna pozycja to oczywiście zasługa całego ruchu, nie tylko moja. Pamiętam taki wyrok sądu z 2008 roku, który stwierdzał, że pracownik zatrudniony na czas określony jest chroniony przed zwolnieniem. Dziś jest to już oczywiste. Wówczas bardzo o to walczyliśmy.

Przyszło mi działać w czasach, kiedy tradycyjny łódzki przemysł ulegał zniszczeniu, kiedy firmy zwalniały często kilka czy kilkanaście tysięcy osób w miesiącu. Udało nam się jednak przejść przez ten czas, nie tracąc autorytetu.

W ostatnim czasie stawałem przed nowymi wyzwaniami. W ubiegłym roku mieliśmy wiele zwolnień działaczy Solidarności. Bardzo angażowaliśmy się w te sprawy. Byłem przesłuchiwany w związku ze sprawami przeciwko organizacjom związkowym w Jysk i w Lidlu. Musieliśmy ujawniać przed sądem deklaracje członkowskie. Toczyły się sprawy o prowadzenie strony internetowej. Ochrona pracowników w kryzysowych sytuacjach to chyba najważniejsze zadanie związku.

Ostatnio udało mi się też doprowadzić do podpisania zbiorowego układu pracy w Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej. Takie układy pracy podpisuje się rzadko, więc tym bardziej uważam, że jest to duży sukces Solidarności.

Jeśli w rozmowach dwustronnych nie możemy się dogadać, staram się sprawy dotyczące naszego regionu, służby zdrowia, pomocy społecznej, spraw obcokrajowców, przedstawiać na forum Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego i zwykle udaje się je tam przedyskutować. To bardzo dobry instrument i w naszym regionie rzeczywiście się sprawdza.

Najfajniejsze, że wciąż mogę współpracować z ludźmi, z którymi zaczynałem swoją związkową przygodę. W ciągu tych już niemal czterdziestu lat pozakładali organizacje związkowe i kontynuują działalność związkową w innych zakładach. Obecnie staramy się pamiętać, że związek to nie tylko dziś. Przede mną Region Łódzki miał dwóch przewodniczących: Andrzeja Słowika i Janusza Tomaszewskiego. Gdy oni mieli trudniejsze chwile, nigdy nas przy nich nie zabrakło. Mam ogromny szacunek dla nich. W Regionie Łódzkim wszyscy staramy się szanować nawzajem. Ludzie to widzą i wiedzą, że warto nam ufać.

 

Zaprosił pan byłych przewodniczących na zbliżający się WZD Regionu Łódzkiego?

– Tak, są zaproszeni. Czasami im coś wypada, wiadomo. Ale zasadniczo starają się być nie tylko na zjazdach, ale na rozmaitych naszych uroczystościach i spotkaniach.

 

W tym roku ma pan też kontrkandydata.

– We wcześniejszych wyborach również miewałem kontrkandydatów. Teraz jest jednak trochę inaczej. Ale nie chcę w mediach odnosić się do tej walki wyborczej. Myślę, że wszystko wyjaśnimy sobie na zjeździe.

 

Przed panem wybory na przewodniczącego Zarządu Regionu. Jeśli pan wygra, będzie to pana szósta kadencja. Czym przede wszystkim dziś powinien zająć się związek?

– Dziś największy problem do rozwiązania to kwestia cudzoziemców, którzy u nas pracują. Trzeba ją uregulować. Nie można nie dostrzegać, że obcokrajowcy przyjeżdżają i będą to robić. Warto opracować wzorce zachowań wobec nich i po prostu zaopiekować się nimi. Trzeba stworzyć takie instrumenty, aby konkurencja w Polsce była zdrowa. By wszyscy byli traktowani równo.

Druga sprawa to jasny, czytelny Kodeks pracy. Pojawiają się ludzie, którzy tą drogą chcą wyeliminować związek. Trzeba temu zapobiec.

I jeszcze jedna ważna związkowa kwestia. Chciałbym zawalczyć o to, by pracodawca pozwany za bezpodstawne zwolnienie pracownika z art. 52, tak jak działo się ostatnio w przypadku pracownika Urzędu Miasta w Radomsku, płacił za proces i ewentualne odszkodowanie z własnej kieszeni. Dziś płaci za niego państwo. Przez 30 lat nie udało nam się tego zmienić i dziś nadal jest tak, że często to związek ponosi koszty obrony zwolnionego związkowca oraz przekazuje pomoc finansową, aby zwolniony mógł przeżyć do momentu przywrócenia go do pracy. Pracodawca pokrywa te koszty z pieniędzy firmowych. W momencie, gdy pracodawcą jest państwo, są to pieniądze państwowe. Człowiek, który bezpodstawnie zwolnił, nie ponosi żadnej odpowiedzialności. A chcemy, by to on z własnej kieszeni płacił odszkodowanie oraz opłacał koszty sądowe.

Musimy rozwiązać także sporne kwestie związane z reprezentatywnością związku. Dziś pracodawcy zakładają własne związki tylko po to, by rozbijać działania innych organizacji związkowych.

Cieszę się z trzech wygranych ostatnio spraw o przywrócenie do pracy. Wszyscy ci związkowcy zostali wybrani jako delegaci na zjazd. To dla nas ogromny sukces. Możemy być dumni, że nie zostawiliśmy ich, kiedy potrzebowali pomocy.

 

Podobno są ludzie, którzy starają się pana złapać na robieniu zakupów w dużym markecie w niedzielę.

– I nie uda im się to (śmiech). Trzeba mieć swoje zasady. Oczywiście, bywam w mniejszych sklepach. Ale w marketach – nie. Prawdę mówiąc, staram się też nie chodzić do nich w soboty. Raczej robię zakupy w tygodniu. Natomiast jeśli chcę kupić sobie np. jakieś ubranie albo coś na prezent, wolę pójść na rynek w Rzgowie. Widzę wówczas radość u tych sklepikarzy, że promuje się ich lokalne, polskie produkty.

Już kilka lat temu wnioskowałem o to, by zakazać w Łodzi handlu w określonych godzinach. Wówczas nasz głos był zbyt słaby. Teraz też mieliśmy trudności z przeforsowaniem ustawy. Ale udało się i bardzo się z tego powodu cieszę. Pozostaje walka, żeby osoby pracujące w przysłowiowej fabryce śrubek także miały wolne niedziele.

 

Pod koniec czerwca ruszy kolejny Wyścig Solidarności i Olimpijczyków. To największa impreza sportowa organizowana przez związek. Jest pan z niej dumny?

– To nie moje dziecko, ale Andrzeja Słowika. Po nim prowadził i rozwijał projekt Janusz Tomaszewski, a od 1998 roku ja jako przewodniczący Zarządu Regionu. Choć oczywiście to święto całej Solidarności i ja dziś palmę pierwszeństwa oddaję zwykle przy tej okazji Piotrowi Dudzie.

To świetna inicjatywa. Związek nie jest tylko po to, by się domagać. My dajemy też coś od siebie. Bo priorytetem związku są ludzie.

 

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe