To dzięki niemu mamy dwa razy większe wojsko. Generał Bryś zdradza nam kulisy rozstania z armią

- Nie usłyszałem żadnych konkretów dotyczących zwolnienia mnie z zawodowej służby wojskowej. Rozmowa polegała na tym, że przedstawiłem swój przebieg służby i doświadczenie. Podczas rozmowy zostały mi zacytowane słowa z artykułu pani Edyty Żemły na portalu Onet.pl, że „jeszcze jeden taki piknik i wygramy wybory”. Zapytałem więc, dlaczego takie słowa wybrzmiały, bo są to słowa nieprawdziwe - ujawnił nam generał Mirosław Bryś, opowiadając o tym, jak wyglądał proces jego zwolnienia z zawodowej służby wojskowej.
gen. Mirosław Bryś To dzięki niemu mamy dwa razy większe wojsko. Generał Bryś zdradza nam kulisy rozstania z armią
gen. Mirosław Bryś / PAP/Rafał Guz

- Panie generale, jak to się stało, że w armii zabrakło etatu dla generała, który zbudował system rekrutacji, dzięki któremu mamy już prawie 200 tysięcy żołnierzy różnych formacji?

- Tego to ja nie wiem, to musiałby pan zapytać obecne kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, jak to się stało, że nie chcą korzystać z mojego doświadczenia, pomysłów i umiejętności wynikających z 32 letniej służby wojskowej.

Czytaj również: Dzięki niemu mamy dwa razy większą armię. Kosiniak-Kamysz nie widzi w armii miejsca dla gen. Brysia

Powody decyzji MON 

- A jakie powody tej decyzji wskazano panu?

- Ja, kiedy wszedłem w posiadanie informacji, że wszczęto procedurę zwolnienia mnie z zawodowej służby wojskowej, wysyłałem kilka pism, w których podnosiłem, że jestem gotowy na nowe wyzwania i jestem dyspozycyjny. Dążyłem do spotkania z panem ministrem obrony narodowej. Ostatecznie spotkałem się z jednym z wiceministrów. 

- I co pan generał usłyszał podczas tego spotkania?

- Otóż nie usłyszałem żadnych konkretów dotyczących zwolnienia mnie z zawodowej służby wojskowej. Rozmowa polegała na tym, że przedstawiłem swój przebieg służby i doświadczenie. Podczas rozmowy zostały mi zacytowane słowa z artykułu pani Edyty Żemły na portalu Onet.pl, że „jeszcze jeden taki piknik i wygramy wybory”. Zapytałem więc, dlaczego takie słowa wybrzmiały, bo są to słowa nieprawdziwe, do których odnosiłem się jeszcze, jak byłem Szefem Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji i mówiłem, że słowa, które wybrzmiały w artykule w ubiegłym roku są nieprawdziwe i nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Wskazałem także, że słowom tym zaprzeczałem we wpisach na Twitterze, gdzie pisałem, że to jest kłamstwo. A mimo to zostały one podczas tej rozmowy przytoczone.

- Kiedy miały zdaniem Onetu paść te słowa?

- Te słowa miałem niby wypowiedzieć w marcu ubiegłego roku w czasie Wojskowych Targów Służby i Pracy w Olsztynie, dedykowanych dla młodzieży. A jak dobrze wszyscy wiemy, w marcu ubiegłego roku jeszcze nikt nie znał kalendarza wyborczego, nikt nie znał daty wyborów i nie było mowy o jakichkolwiek eventach zewnętrznych.

Bo te eventy, które były określane jako „pikniki”, zrodziły się troszeczkę później na kanwie wniosków wynikających z rozmów z kandydatami do służby wojskowej. Stąd dla mnie pani Żemła w swoim tekście użyła nieprawdziwych słów. Inną kwestią, która była poruszana, to sprawa, jak oni to nazywali „pikników”.

- O co chodziło w tej sprawie?

- Utrzymują oni, że na kanwie „pikników” przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości budowali sobie kampanię wyborczą. Oczywiście zaprzeczyłem temu, bo dla mnie jako organizatora, osoby odpowiedzialnej za promocję i nabór do Sił Zbrojnych, organizacja spotkań z wojskiem w mniejszych miejscowościach miała zachęcić do służby wojskowej.

Duży sukces generała 

- I jakie były tego efekty?

- To się sprawdziło. To przyniosło wymierne efekty w postaci zainteresowania służbą wojskową. Trudno nazwać takie przedsięwzięcia jak: „Trenuj z wojskiem”, „Trenuj jak żołnierz”, „Trenuj z NATO”, „Samoobrona kobiet” piknikami politycznymi. Nie. To była oferta skierowana do osób cywilnych, która miała przybliżyć służbę wojskową, która miała pokazać, jak to wygląda i dać możliwość rozmowy z żołnierzami. Również Święto Wojska Polskiego w ubiegłym roku i wyjście do mniejszych miejscowości miało przybliżyć społeczeństwu służbę wojskową. I jak spojrzymy na efekt końcowy, czyli na to, ile na koniec 2023 roku było osób wcielonych do dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej, to widzimy efekt tych spotkań, efekt wyjścia wojska z koszar do ludzi.

- Te argumenty nie trafiły do kierownictwa MON?

- Tego nie chciano ode mnie usłyszeć. Bardziej zależało im na tym, żeby powiedzieć, że ktoś z polityków się tam pokazywał, że to była kampania. To nie była żadna kampania. To były spotkania z żołnierzami. Dlatego to moje zwolnienie traktuję trochę jako rozgrywkę polityczną, na której ja ucierpiałem, bo jeżeli ja rozmawiam z wiceministrem i nie padają żadne inne argumenty niż kwestie z artykułu pani Żemły, kwestia rzekomych pikników i moich rzekomych wypowiedzi politycznych, to tak to właśnie odbieram. Ja poprosiłem, żeby przytoczono chociaż jedną moją wypowiedź polityczną, która by wybrzmiała w jakichkolwiek mediach, także społecznościowych, czy w czasie przysięg wojskowych, czy w czasie licznych konferencji, w których brałem udział. Nic takiego nie padło. Chyba że mówienie o tym, że stać nas na armię 300-tysięczną jest traktowane jako wypowiedź polityczna. Chyba że wypowiedź o ustawie o obronie ojczyzny i przedstawianie rozwiązań zawartych w tej ustawie dotyczących służby wojskowej, jest traktowane jako wypowiedź polityczna.

W mojej ocenie, ja tylko przedstawiałem informacje, że nas stać jako Polskę na to, żeby mieć armię 300-tysieczną i ten plan, który zakłada taką armię w 2035 roku, jest jak najbardziej do zrealizowania. Jeżeli to jest traktowane jako wypowiedzi polityczne, to ja nad tym ubolewam, bo jako szef Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji odpowiadałem za promocję i rekrutację do sił zbrojnych, a co za tym idzie, było wręcz wskazane, żebym mówił o armii 300-tysięcznej i zachęcał do wstąpienia do wojska.

A drugim obszarem były sprawy związane z mobilizacją, które to łączą się z armią 300-tysięczną, bo zależy nam na tym, żeby przeszkolić jak największą ilość osób. Bo te osoby, które z różnych przyczyn nie zdecydują się na służbę w wojsku, ale będą przeszkolone, to siłą rzeczy trafiają do pasywnej rezerwy i zwiększają nasze zasoby żołnierzy będących w rezerwie.

Niezrozumiałe podejście 

- Co chciałby pan generał przekazać młodym żołnierzom?

- Żeby się angażowali w służbę, żeby wbrew przeciwnościom losu angażowali się w to, co robią, bo przykład osobisty jest najważniejszy. Słowa wypowiedziane są ulotne ale postawa dowódcy, jego zaangażowanie w sprawę, powoduje, że inni to dostrzegają i podążają za nim. Mam za sobą cztery misje zagraniczne, mam za sobą wiele rzeczy, byłem także na granicy. Rozmawiając z żołnierzami - pytając, co chcieliby zmienić, ulepszyć – widziałem ich nastawienie i jak reagowali, kiedy odczuwali, że człowiek się nimi interesuje. Jak spędzałem z żołnierzami święta Bożego Narodzenia na granicy, to widziałem, jak ci żołnierze się angażowali w służbę. I to nie polegało na tym, że przyjechałem na dwie godziny i wyjechałem do rodziny. Nie. Ja święta spędziłem ze swoimi żołnierzami z 4. Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej na granicy, rozmawiałem z nimi i widziałem ich bolączki. I to do żołnierzy przemawiało. Wszystkim oficerom, którzy są na początku swojej drogi życiowej, sugerowałbym, żeby angażowali się w to, co robią na przekór wszelkim trudnościom. Jednak teraz gdy patrzę na wypowiedzi obecnego kierownictwa MON, dochodzę do wniosku, że są one pełne sprzeczności.

- Dlaczego?

- Jeżeli ktoś mówi, że chciałby ograniczyć odejścia z armii ludzi doświadczonych, po misjach, a jednocześnie wręcza mi i nie tylko mi decyzję o dyspozycji, a potem o zwolnieniu ze służby wojskowej, to chyba jest to trochę sprzeczne ze sobą.

Jeżeli ktoś mówi o korzystaniu z doświadczenia, a rezygnuje z mojego doświadczenia i innych oficerów, to też stoi to w opozycji. Jeżeli ktoś mówi, że będziemy rozwijać dowództwo transformacji, rozwijać siły zbrojne, nawet przewinęła się w wystąpieniu Szefa Sztabu Generalnego cyfra 450 tysięcy żołnierzy i mówi się, że będą powstawały nowe rodzaje sił zbrojnych takie jak na przykład dowództwo dronów, a następnie ja otrzymuje decyzję o zwolnieniu ze służby wojskowej i uzasadnieniem tej decyzji jest brak możliwości wyznaczenia na stanowisko w czasie przebywania w dyspozycji, to coś mi się tutaj nie skleja, coś tutaj nie pasuje.

Jednym zdaniem – co innego mówimy, co innego robimy, a jeszcze co innego myślimy i tak to wygląda z mojej strony. Tym bardziej ubolewam nad tym, że mamy bardzo trudną sytuację na granicy wschodniej, bardzo trudną sytuację na Ukrainie, a jednak podejmowane są bezrefleksyjne decyzje o kierowaniu do dyspozycji doświadczonych oficerów.

To nie jedyny przypadek 

- Takich przypadków jest więcej?

- Zwrócę uwagę na sytuację szefów Ośrodków Zamiejscowych Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji: szef OZ CWCR woj. zachodniopomorskiego w dyspozycji, szef OZ CWCR woj. pomorskiego - w dyspozycji, szef OZ CWCR woj. warmińsko-mazurskiego - w dyspozycji, szefa OZ CWCR woj. podlaskiego – nie ma, zwolnił się, odszedł i nie ma następcy, szef OZ CWCR woj. lubelskiego – w dyspozycji, szef OZ CWCR woj. małopolskiego – w dyspozycji, szef MO CWCR woj. mazowieckiego – w dyspozycji, szef OZ CWCR woj. łódzkiego – w dyspozycji, szef OZ CWCR woj. kujawsko-pomorskiego – dostał propozycję „nie do odrzucenia”, gdyby odmówił, zostałby zwolniony, więc teraz przenosi się do mazowieckiego, tym samym w kujawsko-pomorskim nie ma nikogo, szef OZ CWCR woj. wielkopolskiego – zmarł w styczniu bieżącego roku, ale nikt nie został w jego miejsce wyznaczony.

Więc ja się pytam, co się dzieje, że mamy cała północno-wschodnią flankę odsłoniętą? Nie ma szefów ośrodków zamiejscowych. A wszystkie te województwa, które wymieniłem, były wiodącymi w zakresie naboru do sił zbrojnych. To co takiego się zadziało, że szefów ośrodków zamiejscowych trzeba było odesłać do dyspozycji? Mamy Polskę odsłoniętą, bo nie ma szefów ośrodków zamiejscowych.

Jeżeli się popatrzy na mapę Polski i zaznaczy wszystkie te ośrodki, to nagle się okaże, że mamy północno-wschodnią Polskę bez przedstawicieli terenowych organów wykonawczych Ministerstwa Obrony Narodowej. To, w jaką stronę to zmierza? A każdy z tych szefów to jest doświadczony oficer, który spędził wiele lat w służbie i zna się na administracji. Jeżeli ktoś mówi o uruchomieniu mobilizacji to super, tylko że to uruchomienie mobilizacji zaczyna się od ośrodków zamiejscowych Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji, przechodząc dalej na Wojskowe Centra Rekrutacji. Ten proces tak działa. Jak ten proces będzie mógł zadziałać, jeżeli nie mamy szefów, a obowiązki pełnią zastępcy albo wskazani oficerowie?

- Decyzja o zwolnieniu pana generała ze służby wojskowej jest mocno komentowana w mediach społecznościowych. Jak pan na to patrzy?

- Dużo się teraz dzieje na moim koncie twitterowym. Bardzo dużo osób mnie wspiera i czytam wiele ciepłych słów po moim adresem. Wiele osób komentuje moją sytuację. Mam mieszane uczucia czytając wypowiedzi osób, które się zowią specjalistami wojskowymi a które bezkrytycznie, bez analizy powielają opinie pani Żemły czy jakichś innych podobnych osób. W mojej ocenie to nie najlepiej o nich świadczy. 


Mirosław Bryś

Gen. bryg. Mirosław Bryś to absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu (1995). Swoje magisterium obronił w roku 2004 w Akademii Obrony Narodowej. Wojskowy w latach 1995-2009 służył w 25 Dywizji Kawalerii Powietrznej. Natomiast w następnych latach zajmował kolejno stanowiska: specjalisty w Zarządzie Wojsk Aeromobilnych, dowódcy 6 Batalionu Powietrznodesantowego i zastępcy dowódcy 6. Brygady Powietrznodesantowej.

Wojskowy w 2017 roku rozpoczął pełnienie funkcji dowódcy 4 Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Ponadto służył w Polskich Kontyngentach Wojskowych w Iraku i Afganistanie. W 2022 roku mianowany został dyrektorem Biura ds. Programu „Zostań Żołnierzem Rzeczypospolitej” i pełnomocnikiem Ministra Obrony Narodowej do spraw utworzenia Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji. Po tym objął on stanowisko szefa Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji 


 

POLECANE
Kanclerz Niemiec podjął sensacyjną decyzję. Media: Rozpad koalicji rządzącej z ostatniej chwili
Kanclerz Niemiec podjął sensacyjną decyzję. Media: Rozpad koalicji rządzącej

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz podjął decyzję o odwołaniu ministra finansów Christiana Lindnera, lidera liberałów. To rozpad koalicji rządzącej – podają niemieckie media.

Sikorski i Tusk powinni przeprosić Trumpa. Nie wiem, czy będzie chciał z nimi współpracować polityka
"Sikorski i Tusk powinni przeprosić Trumpa. Nie wiem, czy będzie chciał z nimi współpracować"

– Nie wiem, czy Donald Trump będzie chciał dzisiaj współpracować z Radosławem Sikorskim i Donaldem Tuskiem, który mówił o Donaldzie Trumpie, że dwóch Donaldów to już za dużo – uważa były wiceszef MSZ Marcin Przydacz.

Samuel Pereira: Po co Donald Tusk rządzi? tylko u nas
Samuel Pereira: Po co Donald Tusk rządzi?

„Po co Donald Tusk rządzi?” To pytanie o cel rządzenia nowej władzy zadał kilka dni temu mój przyjaciel i cały czas ono dźwięczy w mojej głowie. Dotyka ono bardzo mocno tego, co dzieje się dziś z obozem rządzącym, czy też „koalicją 15 października”, jak lubią o sobie mówić.

Sprawiedliwy podział imigrantów. Niemieckie MSZ ogłasza start wdrożenia paktu migracyjnego z ostatniej chwili
"Sprawiedliwy podział imigrantów". Niemieckie MSZ ogłasza start wdrożenia paktu migracyjnego

Niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zapowiedziało wdrożenie unijnych regulacji w zakresie nowego wspólnego systemu azylowego.

Trump niebawem odwiedzi Polskę? Znamienne słowa szefa BBN z ostatniej chwili
Trump niebawem odwiedzi Polskę? Znamienne słowa szefa BBN

S​​​​​​​zef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera nie wyklucza, że Donald Trump przed końcem kadencji prezydenta Andrzeja Dudy odwiedzi Polskę. – Środowisko Andrzeja Dudy ma relacje z ludźmi z otoczenia Donalda Trumpa, znamy ich, mamy do siebie telefony komórkowe – podkreślił szef BBN.

Barbara K.-Sz. ma kłopoty? Jest decyzja Sądu Najwyższego gorące
Barbara K.-Sz. ma kłopoty? Jest decyzja Sądu Najwyższego

Sąd Najwyższy uwzględnił skargę prokuratora generalnego i przekazał do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Warszawie sprawę znanej aktorki Barbary K.-Sz., oskarżonej o zniesławienie Straży Granicznej oraz jej funkcjonariuszy.

Premier Włoch gratuluje Trumpowi: Dobra robota, Panie Prezydencie polityka
Premier Włoch gratuluje Trumpowi: "Dobra robota, Panie Prezydencie"

"Włochy i Stany Zjednoczone to narody «siostrzane», które łączy niewzruszony sojusz, wspólne wartości i historyczna przyjaźń. (…) Dobra robota, prezydencie Trump" – oświadczyła premier Włoch Giorgia Meloni.

Owacje na stojąco po słowach polityka PiS w USA. To nagranie podbija sieć gorące
Owacje na stojąco po słowach polityka PiS w USA. To nagranie podbija sieć

– Moja obecność tutaj, w Ameryce, to mój sposób na oddanie czci dla tych, którzy przewodzili walce z komunizmem i to była Ameryka, i Jan Paweł II. Nie chcę, by komunizm wrócił, a Kamala jest komunistką! – mówił w USA europoseł PiS Dominik Tarczyński. Nagranie z dyskusji w PBD Podcast Live podbija sieć.

Rafał Trzaskowski: Trump nie będzie miał wyjścia, będzie z nami utrzymywał stosunki gorące
Rafał Trzaskowski: Trump nie będzie miał wyjścia, będzie z nami utrzymywał stosunki

O zaskakujący komentarz pokusił się Rafał Trzaskowski na antenie TVN24.

Zaskakujący zwrot. Przemówienie Kamali Harris jeszcze dziś? polityka
Zaskakujący zwrot. Przemówienie Kamali Harris jeszcze dziś?

Kandydatka Demokratów na prezydenta Stanów Zjednoczonych Kamala Harris zabierze głos jeszcze w środę [możliwe, że będzie to już w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego – przyp. red.] – informuje stacja NBC.

REKLAMA

To dzięki niemu mamy dwa razy większe wojsko. Generał Bryś zdradza nam kulisy rozstania z armią

- Nie usłyszałem żadnych konkretów dotyczących zwolnienia mnie z zawodowej służby wojskowej. Rozmowa polegała na tym, że przedstawiłem swój przebieg służby i doświadczenie. Podczas rozmowy zostały mi zacytowane słowa z artykułu pani Edyty Żemły na portalu Onet.pl, że „jeszcze jeden taki piknik i wygramy wybory”. Zapytałem więc, dlaczego takie słowa wybrzmiały, bo są to słowa nieprawdziwe - ujawnił nam generał Mirosław Bryś, opowiadając o tym, jak wyglądał proces jego zwolnienia z zawodowej służby wojskowej.
gen. Mirosław Bryś To dzięki niemu mamy dwa razy większe wojsko. Generał Bryś zdradza nam kulisy rozstania z armią
gen. Mirosław Bryś / PAP/Rafał Guz

- Panie generale, jak to się stało, że w armii zabrakło etatu dla generała, który zbudował system rekrutacji, dzięki któremu mamy już prawie 200 tysięcy żołnierzy różnych formacji?

- Tego to ja nie wiem, to musiałby pan zapytać obecne kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, jak to się stało, że nie chcą korzystać z mojego doświadczenia, pomysłów i umiejętności wynikających z 32 letniej służby wojskowej.

Czytaj również: Dzięki niemu mamy dwa razy większą armię. Kosiniak-Kamysz nie widzi w armii miejsca dla gen. Brysia

Powody decyzji MON 

- A jakie powody tej decyzji wskazano panu?

- Ja, kiedy wszedłem w posiadanie informacji, że wszczęto procedurę zwolnienia mnie z zawodowej służby wojskowej, wysyłałem kilka pism, w których podnosiłem, że jestem gotowy na nowe wyzwania i jestem dyspozycyjny. Dążyłem do spotkania z panem ministrem obrony narodowej. Ostatecznie spotkałem się z jednym z wiceministrów. 

- I co pan generał usłyszał podczas tego spotkania?

- Otóż nie usłyszałem żadnych konkretów dotyczących zwolnienia mnie z zawodowej służby wojskowej. Rozmowa polegała na tym, że przedstawiłem swój przebieg służby i doświadczenie. Podczas rozmowy zostały mi zacytowane słowa z artykułu pani Edyty Żemły na portalu Onet.pl, że „jeszcze jeden taki piknik i wygramy wybory”. Zapytałem więc, dlaczego takie słowa wybrzmiały, bo są to słowa nieprawdziwe, do których odnosiłem się jeszcze, jak byłem Szefem Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji i mówiłem, że słowa, które wybrzmiały w artykule w ubiegłym roku są nieprawdziwe i nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Wskazałem także, że słowom tym zaprzeczałem we wpisach na Twitterze, gdzie pisałem, że to jest kłamstwo. A mimo to zostały one podczas tej rozmowy przytoczone.

- Kiedy miały zdaniem Onetu paść te słowa?

- Te słowa miałem niby wypowiedzieć w marcu ubiegłego roku w czasie Wojskowych Targów Służby i Pracy w Olsztynie, dedykowanych dla młodzieży. A jak dobrze wszyscy wiemy, w marcu ubiegłego roku jeszcze nikt nie znał kalendarza wyborczego, nikt nie znał daty wyborów i nie było mowy o jakichkolwiek eventach zewnętrznych.

Bo te eventy, które były określane jako „pikniki”, zrodziły się troszeczkę później na kanwie wniosków wynikających z rozmów z kandydatami do służby wojskowej. Stąd dla mnie pani Żemła w swoim tekście użyła nieprawdziwych słów. Inną kwestią, która była poruszana, to sprawa, jak oni to nazywali „pikników”.

- O co chodziło w tej sprawie?

- Utrzymują oni, że na kanwie „pikników” przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości budowali sobie kampanię wyborczą. Oczywiście zaprzeczyłem temu, bo dla mnie jako organizatora, osoby odpowiedzialnej za promocję i nabór do Sił Zbrojnych, organizacja spotkań z wojskiem w mniejszych miejscowościach miała zachęcić do służby wojskowej.

Duży sukces generała 

- I jakie były tego efekty?

- To się sprawdziło. To przyniosło wymierne efekty w postaci zainteresowania służbą wojskową. Trudno nazwać takie przedsięwzięcia jak: „Trenuj z wojskiem”, „Trenuj jak żołnierz”, „Trenuj z NATO”, „Samoobrona kobiet” piknikami politycznymi. Nie. To była oferta skierowana do osób cywilnych, która miała przybliżyć służbę wojskową, która miała pokazać, jak to wygląda i dać możliwość rozmowy z żołnierzami. Również Święto Wojska Polskiego w ubiegłym roku i wyjście do mniejszych miejscowości miało przybliżyć społeczeństwu służbę wojskową. I jak spojrzymy na efekt końcowy, czyli na to, ile na koniec 2023 roku było osób wcielonych do dobrowolnej Zasadniczej Służby Wojskowej, to widzimy efekt tych spotkań, efekt wyjścia wojska z koszar do ludzi.

- Te argumenty nie trafiły do kierownictwa MON?

- Tego nie chciano ode mnie usłyszeć. Bardziej zależało im na tym, żeby powiedzieć, że ktoś z polityków się tam pokazywał, że to była kampania. To nie była żadna kampania. To były spotkania z żołnierzami. Dlatego to moje zwolnienie traktuję trochę jako rozgrywkę polityczną, na której ja ucierpiałem, bo jeżeli ja rozmawiam z wiceministrem i nie padają żadne inne argumenty niż kwestie z artykułu pani Żemły, kwestia rzekomych pikników i moich rzekomych wypowiedzi politycznych, to tak to właśnie odbieram. Ja poprosiłem, żeby przytoczono chociaż jedną moją wypowiedź polityczną, która by wybrzmiała w jakichkolwiek mediach, także społecznościowych, czy w czasie przysięg wojskowych, czy w czasie licznych konferencji, w których brałem udział. Nic takiego nie padło. Chyba że mówienie o tym, że stać nas na armię 300-tysięczną jest traktowane jako wypowiedź polityczna. Chyba że wypowiedź o ustawie o obronie ojczyzny i przedstawianie rozwiązań zawartych w tej ustawie dotyczących służby wojskowej, jest traktowane jako wypowiedź polityczna.

W mojej ocenie, ja tylko przedstawiałem informacje, że nas stać jako Polskę na to, żeby mieć armię 300-tysieczną i ten plan, który zakłada taką armię w 2035 roku, jest jak najbardziej do zrealizowania. Jeżeli to jest traktowane jako wypowiedzi polityczne, to ja nad tym ubolewam, bo jako szef Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji odpowiadałem za promocję i rekrutację do sił zbrojnych, a co za tym idzie, było wręcz wskazane, żebym mówił o armii 300-tysięcznej i zachęcał do wstąpienia do wojska.

A drugim obszarem były sprawy związane z mobilizacją, które to łączą się z armią 300-tysięczną, bo zależy nam na tym, żeby przeszkolić jak największą ilość osób. Bo te osoby, które z różnych przyczyn nie zdecydują się na służbę w wojsku, ale będą przeszkolone, to siłą rzeczy trafiają do pasywnej rezerwy i zwiększają nasze zasoby żołnierzy będących w rezerwie.

Niezrozumiałe podejście 

- Co chciałby pan generał przekazać młodym żołnierzom?

- Żeby się angażowali w służbę, żeby wbrew przeciwnościom losu angażowali się w to, co robią, bo przykład osobisty jest najważniejszy. Słowa wypowiedziane są ulotne ale postawa dowódcy, jego zaangażowanie w sprawę, powoduje, że inni to dostrzegają i podążają za nim. Mam za sobą cztery misje zagraniczne, mam za sobą wiele rzeczy, byłem także na granicy. Rozmawiając z żołnierzami - pytając, co chcieliby zmienić, ulepszyć – widziałem ich nastawienie i jak reagowali, kiedy odczuwali, że człowiek się nimi interesuje. Jak spędzałem z żołnierzami święta Bożego Narodzenia na granicy, to widziałem, jak ci żołnierze się angażowali w służbę. I to nie polegało na tym, że przyjechałem na dwie godziny i wyjechałem do rodziny. Nie. Ja święta spędziłem ze swoimi żołnierzami z 4. Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej na granicy, rozmawiałem z nimi i widziałem ich bolączki. I to do żołnierzy przemawiało. Wszystkim oficerom, którzy są na początku swojej drogi życiowej, sugerowałbym, żeby angażowali się w to, co robią na przekór wszelkim trudnościom. Jednak teraz gdy patrzę na wypowiedzi obecnego kierownictwa MON, dochodzę do wniosku, że są one pełne sprzeczności.

- Dlaczego?

- Jeżeli ktoś mówi, że chciałby ograniczyć odejścia z armii ludzi doświadczonych, po misjach, a jednocześnie wręcza mi i nie tylko mi decyzję o dyspozycji, a potem o zwolnieniu ze służby wojskowej, to chyba jest to trochę sprzeczne ze sobą.

Jeżeli ktoś mówi o korzystaniu z doświadczenia, a rezygnuje z mojego doświadczenia i innych oficerów, to też stoi to w opozycji. Jeżeli ktoś mówi, że będziemy rozwijać dowództwo transformacji, rozwijać siły zbrojne, nawet przewinęła się w wystąpieniu Szefa Sztabu Generalnego cyfra 450 tysięcy żołnierzy i mówi się, że będą powstawały nowe rodzaje sił zbrojnych takie jak na przykład dowództwo dronów, a następnie ja otrzymuje decyzję o zwolnieniu ze służby wojskowej i uzasadnieniem tej decyzji jest brak możliwości wyznaczenia na stanowisko w czasie przebywania w dyspozycji, to coś mi się tutaj nie skleja, coś tutaj nie pasuje.

Jednym zdaniem – co innego mówimy, co innego robimy, a jeszcze co innego myślimy i tak to wygląda z mojej strony. Tym bardziej ubolewam nad tym, że mamy bardzo trudną sytuację na granicy wschodniej, bardzo trudną sytuację na Ukrainie, a jednak podejmowane są bezrefleksyjne decyzje o kierowaniu do dyspozycji doświadczonych oficerów.

To nie jedyny przypadek 

- Takich przypadków jest więcej?

- Zwrócę uwagę na sytuację szefów Ośrodków Zamiejscowych Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji: szef OZ CWCR woj. zachodniopomorskiego w dyspozycji, szef OZ CWCR woj. pomorskiego - w dyspozycji, szef OZ CWCR woj. warmińsko-mazurskiego - w dyspozycji, szefa OZ CWCR woj. podlaskiego – nie ma, zwolnił się, odszedł i nie ma następcy, szef OZ CWCR woj. lubelskiego – w dyspozycji, szef OZ CWCR woj. małopolskiego – w dyspozycji, szef MO CWCR woj. mazowieckiego – w dyspozycji, szef OZ CWCR woj. łódzkiego – w dyspozycji, szef OZ CWCR woj. kujawsko-pomorskiego – dostał propozycję „nie do odrzucenia”, gdyby odmówił, zostałby zwolniony, więc teraz przenosi się do mazowieckiego, tym samym w kujawsko-pomorskim nie ma nikogo, szef OZ CWCR woj. wielkopolskiego – zmarł w styczniu bieżącego roku, ale nikt nie został w jego miejsce wyznaczony.

Więc ja się pytam, co się dzieje, że mamy cała północno-wschodnią flankę odsłoniętą? Nie ma szefów ośrodków zamiejscowych. A wszystkie te województwa, które wymieniłem, były wiodącymi w zakresie naboru do sił zbrojnych. To co takiego się zadziało, że szefów ośrodków zamiejscowych trzeba było odesłać do dyspozycji? Mamy Polskę odsłoniętą, bo nie ma szefów ośrodków zamiejscowych.

Jeżeli się popatrzy na mapę Polski i zaznaczy wszystkie te ośrodki, to nagle się okaże, że mamy północno-wschodnią Polskę bez przedstawicieli terenowych organów wykonawczych Ministerstwa Obrony Narodowej. To, w jaką stronę to zmierza? A każdy z tych szefów to jest doświadczony oficer, który spędził wiele lat w służbie i zna się na administracji. Jeżeli ktoś mówi o uruchomieniu mobilizacji to super, tylko że to uruchomienie mobilizacji zaczyna się od ośrodków zamiejscowych Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji, przechodząc dalej na Wojskowe Centra Rekrutacji. Ten proces tak działa. Jak ten proces będzie mógł zadziałać, jeżeli nie mamy szefów, a obowiązki pełnią zastępcy albo wskazani oficerowie?

- Decyzja o zwolnieniu pana generała ze służby wojskowej jest mocno komentowana w mediach społecznościowych. Jak pan na to patrzy?

- Dużo się teraz dzieje na moim koncie twitterowym. Bardzo dużo osób mnie wspiera i czytam wiele ciepłych słów po moim adresem. Wiele osób komentuje moją sytuację. Mam mieszane uczucia czytając wypowiedzi osób, które się zowią specjalistami wojskowymi a które bezkrytycznie, bez analizy powielają opinie pani Żemły czy jakichś innych podobnych osób. W mojej ocenie to nie najlepiej o nich świadczy. 


Mirosław Bryś

Gen. bryg. Mirosław Bryś to absolwent Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu (1995). Swoje magisterium obronił w roku 2004 w Akademii Obrony Narodowej. Wojskowy w latach 1995-2009 służył w 25 Dywizji Kawalerii Powietrznej. Natomiast w następnych latach zajmował kolejno stanowiska: specjalisty w Zarządzie Wojsk Aeromobilnych, dowódcy 6 Batalionu Powietrznodesantowego i zastępcy dowódcy 6. Brygady Powietrznodesantowej.

Wojskowy w 2017 roku rozpoczął pełnienie funkcji dowódcy 4 Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Ponadto służył w Polskich Kontyngentach Wojskowych w Iraku i Afganistanie. W 2022 roku mianowany został dyrektorem Biura ds. Programu „Zostań Żołnierzem Rzeczypospolitej” i pełnomocnikiem Ministra Obrony Narodowej do spraw utworzenia Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji. Po tym objął on stanowisko szefa Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe