Matka Nawalnego podróżuje do kolonii karnej, w której zmarł jej syn
Rzeczniczka Nawalnego Kira Jarmysz poinformowała w sobotę w serwisie X, że śmierć opozycjonisty została potwierdzona w oficjalnej nocie przekazanej jego matce. Zażądała też natychmiastowego przekazanie ciała Nawalnego jego rodzinie.
CZYTAJ TAKŻE: Niemieccy rolnicy wściekli na niemieckie media
"Nie chcę słyszeć żadnych kondolencji"
W piątek Jarmysz przekazała, że adwokat opozycjonisty "wyleci z (miejscowości) Charp głęboką nocą, bo takie są połączenia. Przyleci jutro rano razem z rodziną Aleksieja".
Ludmiła Nawalna napisała wtedy na Facebooku: "Nie chcę słyszeć żadnych kondolencji. Widzieliśmy syna w więzieniu 12 lutego, byliśmy na widzeniu. Był żywy, zdrowy i pogodny".
Rosyjskie służby więzienne oznajmiły w piątek, że Nawalny zmarł nagle w kolonii karnej za kołem podbiegunowym w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym, na Dalekiej Północy. Nawalny "poczuł się źle" i "stracił przytomność". Mimo wezwania pogotowia i prób reanimacji opozycjonista zmarł - utrzymują służby więzienne.
W styczniu minęły trzy lata, odkąd Nawalny został aresztowany i uwięziony po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia, przeprowadzonej najpewniej przez rosyjskie służby specjalne. Władze wszczęły wobec niego kolejne sprawy karne, skutkujące wyrokami przewidującymi łącznie ponad 30 lat pozbawienia wolności.
CZYTAJ TAKŻE: "Już tu nie pracujecie". Burza po emisji popularnego programu TVN
CZYTAJ TAKŻE: Meghan Markle ogłosiła radosną nowinę. Gratulacje spływają z całego świata