Dr Artur Bartoszewicz: Trudno jest odkleić młodzież od asfaltu

– Zawsze, kiedy próbuje się zmienić rzeczywistość, zaczyna się od stosowania określonego języka – ukrywania prawdziwych zamierzeń za ładnie brzmiącymi hasłami. W ten sposób wciąga się społeczeństwa do pewnej gry. Szczególnie podatne na te zabiegi jest młode pokolenie – mówi dr Artur Bartoszewicz w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Dr Artur Bartoszewicz: Dr Artur Bartoszewicz: Trudno jest odkleić młodzież od asfaltu
Dr Artur Bartoszewicz: / Paweł Supernak

 – Dlaczego zdecydował się Pan poprzeć działania mające na celu zatrzymanie unijnego Zielonego Ładu?

– Zielony Ład to rozwiązanie niezwykle niebezpieczne dla państw członkowskich, w tym dla Rzeczypospolitej. Żadne działania podejmowane przez Komisję Europejską i Parlament Europejski nie bazują na rzeczywistej konsultacji z państwami członkowskimi. De facto narzucają one ideologiczny kierunek, zgodnie z którym przygotowywane są szczegółowe rozwiązania implementujące. Problem polega na tym, że my nie widzimy całości rozwiązania, a jedynie jego fasadę, która opiera się na bardzo słusznych społecznie hasłach o konkurencyjności, innowacyjności, bezpieczeństwie, rozwiązywaniu problemów etc. Jest to zresztą dla Unii typowe. Zawsze, kiedy próbuje się zmienić rzeczywistość, zaczyna się od stosowania określonego języka – ukrywania prawdziwych zamierzeń za ładnie brzmiącymi hasłami. W ten sposób wciąga się społeczeństwa do pewnej gry. Szczególnie podatne na te zabiegi jest młode pokolenie. Idealistycznie przyjmuje ono proponowane hasła za swoje. Szkopuł jednak w tym, że od chwili przyjęcia za swoje określonych haseł zaczynają rządzić emocje, nie fakty. Świetnie wiedzą o tym unijni decydenci, którzy najpierw kreują emocjonalne zapotrzebowanie na określone treści, a następnie przychodzą z gotowymi rozwiązaniami – takimi właśnie jak Zielony Ład. Nie ujawniają jednak ich prawdziwych skutków ani kosztów. 

Tym, co najbardziej mnie niepokoi jako ekonomistę, jest fakt, że proponowane rozwiązania nie mają realnej wyceny kosztów związanych z ich implementowaniem. Nie mamy także dostępu do pełnego katalogu wszystkich rozwiązań. Prezentowane są one najczęściej w zagregowanych kwotach potencjalnych kosztów dla całej Unii Europejskiej, bez wskazania na to, co ma się dziać w poszczególnych państwach członkowskich.
Taka polityka i taki sposób komunikacji powodują, że gospodarka państwa członkowskiego staje się bezradna. Państwu narodowemu przedstawiane są bardzo kosztowne rozwiązania i wskazuje się mu daty implementacyjne w sposób bezwarunkowy, nakazując mu dostosowywanie się. „Konsultacje wewnętrzne” są fikcją, przeprowadza się je najczęściej w taki sposób, aby na początku przedstawić bardzo skrajne, ostre rozwiązania, a następnie złagodzić je w ramach „kompromisu”. Jest to wyłącznie perfidna gra marketingowa obliczona na to, aby negocjator, czyli państwo członkowskie, miał wrażenie, że coś uzyskał. Jest to gra obłudna i w tego rodzaju „negocjacjach” w ogóle nie powinniśmy uczestniczyć.

Jako ekonomista i odpowiedzialny człowiek mam obowiązek mówić, że należy jak najszybciej zatrzymać ten proces i zacząć realnie oceniać skutki społeczno-gospodarcze wszelkich decyzji, które zapadają poza naszymi granicami, ponieważ jeśli tego nie zrobimy, ostatecznie doprowadzą one do utraty suwerenności i bezpieczeństwa gospodarczego. Jeśli polityka unijna się nie zmieni, pod znakiem zapytania stanie zasadność bycia w strukturze, która nie liczy się z obywatelami państw członkowskich i prowadzi do obniżania ich poziomu życia, a wręcz do ich pauperyzacji, a ostatecznie biedy. Na dodatek dzieje się to na rzecz realizowania nie do końca precyzyjnie określonych celów opartych na narzuconej odgórnie ideologii. Pewne jej postulaty są zasadne, jednak poszło to stanowczo za daleko, ekologizm i klimatyzm stały się swoistą religią zastępującą zdroworozsądkowe myślenie, analizę ekonomiczną i ocenę zasadności implementacji danych rozwiązań.

Czytaj także: Wielki reset pamięci: jak liberałowie próbują zamazać, kto jeszcze niedawno bratał się z Putinem

Ucierpią najbiedniejsi 

– Która grupa społeczna może najbardziej ucierpieć na Zielonym Ładzie?

– Niestety, jak w każdym odgórnie narzucanym rozwiązaniu najbardziej ucierpią najbiedniejsi. Szalone założenia „zeroemisyjności” i termomodernizacji budynków uderzą zwłaszcza w ludzi starszych i gorzej sytuowanych. Ucierpią jednak także ludzie młodzi, którym w ten sposób obniży się jakość życia, podwyższając ogromnie koszty funkcjonowania gospodarki. Spowoduje to, że gospodarka europejska stanie się niekonkurencyjna i że wręcz masowo będą redukowane miejsca pracy, co w istocie skaże młodych ludzi na biedę i niewolniczą przyszłość. Siłę ciężkości gospodarczej przeniesie się w ten sposób poza granice Europy, co doprowadzi do tego, że młodzi Europejczycy obudzą się w świecie, w którym będą totalnie uzależnieni od państw pozaeuropejskich. Bezpośrednie koszty Zielonego Ładu spadną – rzecz jasna – na konsumentów. Absurdalne wymagania, które zostaną nałożone na przedsiębiorców, uderzą w odbiorców towarów i usług, co przyczyni się do wzrostu cen, a ostatecznie doprowadzi do masowej upadłości przedsiębiorstw w poszczególnych branżach. Będziemy biednieć i obniżać sobie jakość życia na rzecz jakichś niedookreślonych założeń ideologicznych, które w żaden sposób nie mieszczą się w zdroworozsądkowej analizie.
 
– Kto w takim razie zyska na Zielonym Ładzie? I czy będzie to ktokolwiek poza unijnymi decydentami tudzież oligarchami?

– Zielony Ład służy temu, żeby zaimplementować założenia Altiera Spinellego, wynikające z manifestu z Ventotene i przewidujące stworzenie socjalistycznego „superpaństwa”, federacji europejskiej. Zielony Ład jest narzędziem do podporządkowania sobie wszystkich grup społecznych i zdławienia czy uśrednienia standardu życia do poziomu najniższego, tak jak to było za komunizmu. Zakłada się oczywiście, że to wszystko, jak w komunizmie, robimy w imię pięknych idei, ale de facto jest to destrukcyjne dla społeczeństw, narodów czy gospodarki. Beneficjentami będą tu na pewno gospodarki zewnętrzne, np. takie, które dostarczają konkretne produkty służące procesowi transformacji energetycznej.

Europa nie jest w stanie sama zaspokoić własnych potrzeb w tym amoku decyzyjnym i narzucanej szybkości implementacji, co powoduje, że za chwilę uzależnimy się od gospodarek azjatyckich czy arabskich rozwijających technologie, z których my mamy za zadanie korzystać. W efekcie doprowadzi to do upadłości gospodarek państw europejskich. Jeśli na kraje członkowskie narzuca się np. obowiązek realizacji określonych rozwiązań w sektorze publicznym, choćby tworzenia publicznych stacji ładowania samochodów elektrycznych, i na dodatek nadaje się tej transformacji energetycznej ogromne tempo, to z czasem jej koszty zaczną narastać lawinowo, za czym budżet państwa nie będzie w stanie nadążyć. Efektem będzie upadłość państwa, co oznacza restrukturyzacje, przejmowanie majątku, przejęcie własności. My idziemy w kierunku rozbicia państw ideologią, która ma charakter socjalistyczny, a więc komunistyczny, i służy temu, by zawładnąć wspólnotą.

Czytaj także: Syn podejrzanego o zamach na premiera Słowacji zabiera głos

Klimatyczne manipulacje

 – Czy pracując ze studentami, widzi Pan, że młodzi ludzie zaczynają dostrzegać korelacje między „religią klimatyczną” a standardem ich życia w przyszłości? 

– To, co zostało zrobione z młodymi ludźmi, czyli wtłoczenie im do głów, że klimatyzm jest wartością najwyższą, objawia się w badaniach, których wyniki pokazują, że młodzi ludzie w dość dużej części uznają, że dla nich wartością najwyższą jest właśnie ratowanie świata, a nie budowanie silnej gospodarki czy silnego własnego narodu. Ideologia i kampania medialna, dotarcie do tej grupy społecznej okazało się tak silne i skuteczne, że bardzo trudno będzie młodych ludzi „odkleić od asfaltu”. Oczywiście ci, z którymi mam kontakt, stanowią wyrwę w tym systemie, przychodzą na moje zajęcia w poszukiwaniu innych treści niż „ogólnie obowiązujące”. Chcą rozmawiać, analizować fakty, część z tych ludzi szybko uświadamia sobie, w jakiej głupocie żyła i w jaką bajkę uwierzyła. Bańka „zielonego amoku” będzie szybko pękać, ludzie z pewnością się obudzą, jednak może być już wtedy za późno na odkręcenie skutków tego, co się stało. Za fałszywe przekonanie o ratowaniu świata przyjdzie zapłacić prawdziwy rachunek. A nic tak nie prostuje myślenia, jak ponoszenie konsekwencji własnej głupoty. Jeśli jednak dojdzie do tego, będzie już za późno na wycofanie się, degradacja gospodarki będzie nieodwracalna. Dlatego tak ważne jest jak najszybsze zatrzymanie tego szaleństwa i uświadomienie jak najszerszej grupie Polek i Polaków, jak ogromnym zagrożeniem dla gospodarki jest ideologia Zielonego Ładu.
 
– Sprzeciw wobec komuny był w społeczeństwie dość duży, natomiast i tak została nam narzucona. 

– Jest zawsze ryzyko, że decydenci będą robić swoje. Wszystko zależy po pierwsze – od skuteczności działań referendalnych zainicjowanych przez Solidarność, a po drugie – od wyniku wyborów prezydenckich. Jeśli obecna koalicja zakochana w ideologii Zielonego Ładu dostanie dodatkowy instrument w postaci prerogatyw prezydenckich, wówczas siłowo wprowadzi wszystkie rozwiązania bez żadnej dyskusji społecznej. Ogromnym wyzwaniem jest zatem walka o to, żeby prezydentura polska była rzeczywiście polską, działającą w interesie Rzeczypospolitej. Musimy zwalczyć o to, aby człowiek, który zostanie prezydentem Rzeczypospolitej nie stał się tylko notariuszem potwierdzającym decyzje zawarte przez będących w amoku polskich polityków, którzy uznali, że zrealizowanie wszystkich wymagań Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego da im dostęp do arkadii, do szczęśliwego życia, w którym będą oni nadludźmi, a w imię uzyskania tej pozycji poświęcą oni naród polski i polską gospodarkę. Dlatego potrzebujemy silnego i mądrego prezydenta chroniącego wartość narodu, suwerenności i tożsamości.

Kontekst: Kim jest Artur Bartoszewicz? 

Artur Bartoszewicz jest doktorem nauk ekonomicznych, ekspertem w zakresie polityki publicznej i wykładowcą w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. W latach 2016–2018 był prezesem Zarządu Krajowego Polskiego Stowarzyszenia Ekspertów i Asesorów Funduszy Unii Europejskiej. Od 2015 roku jest członkiem Rady Programowej Polskiej Platformy Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Od 2019 roku jest przewodniczącym Rady Programowej Instytutu Nowej Europy.
 

Nowy numer

Tekst ukaże się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 

 


 

POLECANE
Wspólne oświadczenie Redaktorów Naczelnych Tygodnika Solidarność i Tysol.pl ws. antychrześcijańskiego skandalu w Paryżu z ostatniej chwili
Wspólne oświadczenie Redaktorów Naczelnych Tygodnika Solidarność i Tysol.pl ws. antychrześcijańskiego skandalu w Paryżu

Solidarność rodziła się pod Krzyżem. A Tygodnik Solidarność rodził się pod Krzyżem obok Solidarności.

Masowe zatrucie na basenie w Warszawie. Trzy osoby zatrzymane z ostatniej chwili
Masowe zatrucie na basenie w Warszawie. Trzy osoby zatrzymane

Policja zatrzymała trzech pracowników pływalni "Polonez" na Targówku, którzy mieli bezpośredni związek z jej infrastrukturą - podał w sobotę PAP podkom. Jacek Wiśniewski z Komendy Stołecznej Policji, odnosząc się do informacji o prawdopodobnym zatruciu chlorem ponad 20 osób w tym miejscu.

Eksperci związani z żeglugą śródlądową odpowiedzieli minister Zielińskiej: To nas obraża z ostatniej chwili
Eksperci związani z żeglugą śródlądową odpowiedzieli minister Zielińskiej: To nas obraża

Eksperci ze stowarzyszenia Absolwentów Szkół Żeglugi Śródlądowej we Wrocławiu krytykują wiceminister klimatu Urszulę Zielińską, która przekonywała, że transport na Odrze jest nieopłacalny.

Masowe zatrucie na basenie w Warszawie z ostatniej chwili
Masowe zatrucie na basenie w Warszawie

"Na pływalni Polonez OSiR Targówek przy ulicy Łabiszyńskiej 20 na Targówku korzystający z basenu dorośli i dzieci zatruli się chlorem. Poszkodowane są już 23 osoby" - poinformowała Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego "Meditrans" w Warszawie.

Tadeusz Płużański: Zagończyk poszedł ku zwycięstwu tylko u nas
Tadeusz Płużański: "Zagończyk" poszedł ku zwycięstwu

26 lipca 1946 r. w Jedlni-Letnisku pod Radomiem komuniści aresztowali por. Franciszka Jaskulskiego ps. „Zagończyk”. Adres pobytu podał bliski współpracownik komendanta - Aleksander Zdybicki ps. „Kruk”, który był także obecny przy aresztowaniu „Zagończyka”. Akcją kierował szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach mjr Jan Tataj.

Niepokojące doniesienia w sprawie znanej polskiej piosenkarki z ostatniej chwili
Niepokojące doniesienia w sprawie znanej polskiej piosenkarki

Media obiegły w ostatnich dniach niepokojące doniesienia w sprawie znanej polskiej wokalistki.

Nie żyje gwiazda programu „Taniec z gwiazdami”. Ten wpis łamie serce z ostatniej chwili
Nie żyje gwiazda programu „Taniec z gwiazdami”. Ten wpis łamie serce

Niedawno media obiegła smutna wiadomość o śmierci tancerza z brytyjskiej wersji programu „Taniec z gwiazdami”. Wpis bliskiej mu osoby łamie serce.

Zamach na Donalda Trumpa. Pojawiły się nowe informacje z ostatniej chwili
Zamach na Donalda Trumpa. Pojawiły się nowe informacje

Federalne Biuro Śledcze potwierdziło ostatecznie, że podczas wiecu wyborczego w Pensylwanii, niemal dwa tygodnie temu, Donald Trump został raniony kulą. "To, co trafiło byłego prezydenta Trumpa w ucho, to był pocisk, cały lub rozdrobniony na mniejsze kawałki, wystrzelony z karabinu zmarłego" - głosi opublikowane w piątek oświadczenie FBI.

Odrażający, antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu [VIDEO, FOTO] z ostatniej chwili
Odrażający, antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu [VIDEO, FOTO]

Dziś ma miejsc otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Nie obyło się bez skandalu.

Nowe świadczenie. Posłowie zdecydowali ws. renty wdowiej z ostatniej chwili
Nowe świadczenie. Posłowie zdecydowali ws. renty wdowiej

Sejm uchwalił nowelizację ustawy o emeryturach i rentach, która wprowadza tzw. "rentę wdowią". Nowe przepisy przewidują dodatkowe świadczenie dla owdowiałych od 1 stycznia 2027 roku.

REKLAMA

Dr Artur Bartoszewicz: Trudno jest odkleić młodzież od asfaltu

– Zawsze, kiedy próbuje się zmienić rzeczywistość, zaczyna się od stosowania określonego języka – ukrywania prawdziwych zamierzeń za ładnie brzmiącymi hasłami. W ten sposób wciąga się społeczeństwa do pewnej gry. Szczególnie podatne na te zabiegi jest młode pokolenie – mówi dr Artur Bartoszewicz w rozmowie z Agnieszką Żurek.
Dr Artur Bartoszewicz: Dr Artur Bartoszewicz: Trudno jest odkleić młodzież od asfaltu
Dr Artur Bartoszewicz: / Paweł Supernak

 – Dlaczego zdecydował się Pan poprzeć działania mające na celu zatrzymanie unijnego Zielonego Ładu?

– Zielony Ład to rozwiązanie niezwykle niebezpieczne dla państw członkowskich, w tym dla Rzeczypospolitej. Żadne działania podejmowane przez Komisję Europejską i Parlament Europejski nie bazują na rzeczywistej konsultacji z państwami członkowskimi. De facto narzucają one ideologiczny kierunek, zgodnie z którym przygotowywane są szczegółowe rozwiązania implementujące. Problem polega na tym, że my nie widzimy całości rozwiązania, a jedynie jego fasadę, która opiera się na bardzo słusznych społecznie hasłach o konkurencyjności, innowacyjności, bezpieczeństwie, rozwiązywaniu problemów etc. Jest to zresztą dla Unii typowe. Zawsze, kiedy próbuje się zmienić rzeczywistość, zaczyna się od stosowania określonego języka – ukrywania prawdziwych zamierzeń za ładnie brzmiącymi hasłami. W ten sposób wciąga się społeczeństwa do pewnej gry. Szczególnie podatne na te zabiegi jest młode pokolenie. Idealistycznie przyjmuje ono proponowane hasła za swoje. Szkopuł jednak w tym, że od chwili przyjęcia za swoje określonych haseł zaczynają rządzić emocje, nie fakty. Świetnie wiedzą o tym unijni decydenci, którzy najpierw kreują emocjonalne zapotrzebowanie na określone treści, a następnie przychodzą z gotowymi rozwiązaniami – takimi właśnie jak Zielony Ład. Nie ujawniają jednak ich prawdziwych skutków ani kosztów. 

Tym, co najbardziej mnie niepokoi jako ekonomistę, jest fakt, że proponowane rozwiązania nie mają realnej wyceny kosztów związanych z ich implementowaniem. Nie mamy także dostępu do pełnego katalogu wszystkich rozwiązań. Prezentowane są one najczęściej w zagregowanych kwotach potencjalnych kosztów dla całej Unii Europejskiej, bez wskazania na to, co ma się dziać w poszczególnych państwach członkowskich.
Taka polityka i taki sposób komunikacji powodują, że gospodarka państwa członkowskiego staje się bezradna. Państwu narodowemu przedstawiane są bardzo kosztowne rozwiązania i wskazuje się mu daty implementacyjne w sposób bezwarunkowy, nakazując mu dostosowywanie się. „Konsultacje wewnętrzne” są fikcją, przeprowadza się je najczęściej w taki sposób, aby na początku przedstawić bardzo skrajne, ostre rozwiązania, a następnie złagodzić je w ramach „kompromisu”. Jest to wyłącznie perfidna gra marketingowa obliczona na to, aby negocjator, czyli państwo członkowskie, miał wrażenie, że coś uzyskał. Jest to gra obłudna i w tego rodzaju „negocjacjach” w ogóle nie powinniśmy uczestniczyć.

Jako ekonomista i odpowiedzialny człowiek mam obowiązek mówić, że należy jak najszybciej zatrzymać ten proces i zacząć realnie oceniać skutki społeczno-gospodarcze wszelkich decyzji, które zapadają poza naszymi granicami, ponieważ jeśli tego nie zrobimy, ostatecznie doprowadzą one do utraty suwerenności i bezpieczeństwa gospodarczego. Jeśli polityka unijna się nie zmieni, pod znakiem zapytania stanie zasadność bycia w strukturze, która nie liczy się z obywatelami państw członkowskich i prowadzi do obniżania ich poziomu życia, a wręcz do ich pauperyzacji, a ostatecznie biedy. Na dodatek dzieje się to na rzecz realizowania nie do końca precyzyjnie określonych celów opartych na narzuconej odgórnie ideologii. Pewne jej postulaty są zasadne, jednak poszło to stanowczo za daleko, ekologizm i klimatyzm stały się swoistą religią zastępującą zdroworozsądkowe myślenie, analizę ekonomiczną i ocenę zasadności implementacji danych rozwiązań.

Czytaj także: Wielki reset pamięci: jak liberałowie próbują zamazać, kto jeszcze niedawno bratał się z Putinem

Ucierpią najbiedniejsi 

– Która grupa społeczna może najbardziej ucierpieć na Zielonym Ładzie?

– Niestety, jak w każdym odgórnie narzucanym rozwiązaniu najbardziej ucierpią najbiedniejsi. Szalone założenia „zeroemisyjności” i termomodernizacji budynków uderzą zwłaszcza w ludzi starszych i gorzej sytuowanych. Ucierpią jednak także ludzie młodzi, którym w ten sposób obniży się jakość życia, podwyższając ogromnie koszty funkcjonowania gospodarki. Spowoduje to, że gospodarka europejska stanie się niekonkurencyjna i że wręcz masowo będą redukowane miejsca pracy, co w istocie skaże młodych ludzi na biedę i niewolniczą przyszłość. Siłę ciężkości gospodarczej przeniesie się w ten sposób poza granice Europy, co doprowadzi do tego, że młodzi Europejczycy obudzą się w świecie, w którym będą totalnie uzależnieni od państw pozaeuropejskich. Bezpośrednie koszty Zielonego Ładu spadną – rzecz jasna – na konsumentów. Absurdalne wymagania, które zostaną nałożone na przedsiębiorców, uderzą w odbiorców towarów i usług, co przyczyni się do wzrostu cen, a ostatecznie doprowadzi do masowej upadłości przedsiębiorstw w poszczególnych branżach. Będziemy biednieć i obniżać sobie jakość życia na rzecz jakichś niedookreślonych założeń ideologicznych, które w żaden sposób nie mieszczą się w zdroworozsądkowej analizie.
 
– Kto w takim razie zyska na Zielonym Ładzie? I czy będzie to ktokolwiek poza unijnymi decydentami tudzież oligarchami?

– Zielony Ład służy temu, żeby zaimplementować założenia Altiera Spinellego, wynikające z manifestu z Ventotene i przewidujące stworzenie socjalistycznego „superpaństwa”, federacji europejskiej. Zielony Ład jest narzędziem do podporządkowania sobie wszystkich grup społecznych i zdławienia czy uśrednienia standardu życia do poziomu najniższego, tak jak to było za komunizmu. Zakłada się oczywiście, że to wszystko, jak w komunizmie, robimy w imię pięknych idei, ale de facto jest to destrukcyjne dla społeczeństw, narodów czy gospodarki. Beneficjentami będą tu na pewno gospodarki zewnętrzne, np. takie, które dostarczają konkretne produkty służące procesowi transformacji energetycznej.

Europa nie jest w stanie sama zaspokoić własnych potrzeb w tym amoku decyzyjnym i narzucanej szybkości implementacji, co powoduje, że za chwilę uzależnimy się od gospodarek azjatyckich czy arabskich rozwijających technologie, z których my mamy za zadanie korzystać. W efekcie doprowadzi to do upadłości gospodarek państw europejskich. Jeśli na kraje członkowskie narzuca się np. obowiązek realizacji określonych rozwiązań w sektorze publicznym, choćby tworzenia publicznych stacji ładowania samochodów elektrycznych, i na dodatek nadaje się tej transformacji energetycznej ogromne tempo, to z czasem jej koszty zaczną narastać lawinowo, za czym budżet państwa nie będzie w stanie nadążyć. Efektem będzie upadłość państwa, co oznacza restrukturyzacje, przejmowanie majątku, przejęcie własności. My idziemy w kierunku rozbicia państw ideologią, która ma charakter socjalistyczny, a więc komunistyczny, i służy temu, by zawładnąć wspólnotą.

Czytaj także: Syn podejrzanego o zamach na premiera Słowacji zabiera głos

Klimatyczne manipulacje

 – Czy pracując ze studentami, widzi Pan, że młodzi ludzie zaczynają dostrzegać korelacje między „religią klimatyczną” a standardem ich życia w przyszłości? 

– To, co zostało zrobione z młodymi ludźmi, czyli wtłoczenie im do głów, że klimatyzm jest wartością najwyższą, objawia się w badaniach, których wyniki pokazują, że młodzi ludzie w dość dużej części uznają, że dla nich wartością najwyższą jest właśnie ratowanie świata, a nie budowanie silnej gospodarki czy silnego własnego narodu. Ideologia i kampania medialna, dotarcie do tej grupy społecznej okazało się tak silne i skuteczne, że bardzo trudno będzie młodych ludzi „odkleić od asfaltu”. Oczywiście ci, z którymi mam kontakt, stanowią wyrwę w tym systemie, przychodzą na moje zajęcia w poszukiwaniu innych treści niż „ogólnie obowiązujące”. Chcą rozmawiać, analizować fakty, część z tych ludzi szybko uświadamia sobie, w jakiej głupocie żyła i w jaką bajkę uwierzyła. Bańka „zielonego amoku” będzie szybko pękać, ludzie z pewnością się obudzą, jednak może być już wtedy za późno na odkręcenie skutków tego, co się stało. Za fałszywe przekonanie o ratowaniu świata przyjdzie zapłacić prawdziwy rachunek. A nic tak nie prostuje myślenia, jak ponoszenie konsekwencji własnej głupoty. Jeśli jednak dojdzie do tego, będzie już za późno na wycofanie się, degradacja gospodarki będzie nieodwracalna. Dlatego tak ważne jest jak najszybsze zatrzymanie tego szaleństwa i uświadomienie jak najszerszej grupie Polek i Polaków, jak ogromnym zagrożeniem dla gospodarki jest ideologia Zielonego Ładu.
 
– Sprzeciw wobec komuny był w społeczeństwie dość duży, natomiast i tak została nam narzucona. 

– Jest zawsze ryzyko, że decydenci będą robić swoje. Wszystko zależy po pierwsze – od skuteczności działań referendalnych zainicjowanych przez Solidarność, a po drugie – od wyniku wyborów prezydenckich. Jeśli obecna koalicja zakochana w ideologii Zielonego Ładu dostanie dodatkowy instrument w postaci prerogatyw prezydenckich, wówczas siłowo wprowadzi wszystkie rozwiązania bez żadnej dyskusji społecznej. Ogromnym wyzwaniem jest zatem walka o to, żeby prezydentura polska była rzeczywiście polską, działającą w interesie Rzeczypospolitej. Musimy zwalczyć o to, aby człowiek, który zostanie prezydentem Rzeczypospolitej nie stał się tylko notariuszem potwierdzającym decyzje zawarte przez będących w amoku polskich polityków, którzy uznali, że zrealizowanie wszystkich wymagań Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego da im dostęp do arkadii, do szczęśliwego życia, w którym będą oni nadludźmi, a w imię uzyskania tej pozycji poświęcą oni naród polski i polską gospodarkę. Dlatego potrzebujemy silnego i mądrego prezydenta chroniącego wartość narodu, suwerenności i tożsamości.

Kontekst: Kim jest Artur Bartoszewicz? 

Artur Bartoszewicz jest doktorem nauk ekonomicznych, ekspertem w zakresie polityki publicznej i wykładowcą w Kolegium Ekonomiczno-Społecznym Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. W latach 2016–2018 był prezesem Zarządu Krajowego Polskiego Stowarzyszenia Ekspertów i Asesorów Funduszy Unii Europejskiej. Od 2015 roku jest członkiem Rady Programowej Polskiej Platformy Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Od 2019 roku jest przewodniczącym Rady Programowej Instytutu Nowej Europy.
 

Nowy numer

Tekst ukaże się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe