[Felieton "TS"] Mieczysław Gil: Nowe rozdanie
Największym przegranym wycofania kandydatury Małgorzaty Kidawy-Błońskiej nie tyle jest ona sama, bo tu ujęła kulturą i godnością, co Radosław Sikorski. Po latach głośnych i bezpardonowych szarż ciągle wydaje się w Platformie obcym ciałem. Za parę lat znów zapewne oświadczy, że wybór Trzaskowskiego był ustawiony. Szpilę wbiła mu nawet Manuela Gretkowska, która napisała, że woli Trzaskowskiego od Sikorskiego dlatego, że ten pierwszy „nie będzie łamał opłatków i sumienia”. Gdyby R. Trzaskowski wygrał wybory, zabrałby ze sobą Agatę Diduszko-Zyglewską? Ta lewicowa działaczka, warszawska radna, jest m.in. członkiem Rady Kobiet przy Prezydencie m.st. Warszawy, a jej najgłośniejszą akcją był protest przeciwko organizowaniu przez magistrat spotkań wigilijnych, bo tam „są przemowy osób duchownych i modlitwa”. Polska to jednak nie tylko Warszawa. Polacy jak łamali się opłatkiem, tak będą dalej to czynili, i ani pani Diduszko-Zyglewska, ani Manuela Gretkowska tego nie zmienią. Władysław Teofil Bartoszewski szanse kandydata Koalicji Obywatelskiej na prowincji ocenił na 0 procent. Nie można wykluczyć, że sztabowcy przemodelują przekaz i w kolejnej kampanijnej odsłonie R. Trzaskowski jawić się będzie jako chadecki polityk głęboko przywiązany do tradycyjnych wartości. A rekomendacja Manueli Gretkowskiej, że jest on prezydentem jej marzeń? Pisarka wyjaśnia, że zasłużył na jej uznanie zdjęciem, na którym pozuje na tle swojego księgozbioru. To było kilka lat temu, „kiedy pozowanie na tle książek oraz inteligencja były bardziej wstydliwe od syfu”, pisze Gretkowska. Jakby to ująć: lepiej czytać książki, niż się fotografować na ich tle. A co do syfu, to i dawniej, i teraz w dobrym towarzystwie uważany jest za wstydliwą przypadłość.