„Tusk zjada gigachada”. Jak Szymon Hołownia przeobraża się w obiekt drwin

Dla Szymona Hołowni skończył się okres ochronny. Z nadziei polskiej polityki przeobraża się on w obiekt drwin, a Donald Tusk – koalicyjny samiec alfa – ostatecznie podporządkowuje sobie gwiazdora.
Szymon Hołownia  „Tusk zjada gigachada”. Jak Szymon Hołownia przeobraża się w obiekt drwin
Szymon Hołownia / sejm.gov.pl

Właściwie nie wiadomo dokładnie, kim politycznie jest Szymon Hołownia i jaka ma być jego rola. Oczywiście wykreowało go środowisko TVN – to rzecz jasna znacznie więcej niż tylko telewizja, to raczej rodzaj kartelu łączącego biznes, służby specjalne i silne medium – ale przecież trudno określić, jaki był cel całej tej operacji. Telewizja z Wiertniczej od lat otwarcie wspiera przecież Platformę Obywatelską. Tworzenie przez nich alternatywy dla wyborców Donalda Tuska może być zastanawiające. 

Sam Hołownia nie wykazał się ani szczególną polityczną intuicją, ani siłą. Popłynął raczej na fali antypisizmu i sojuszu z PSL, który posiada zwartą strukturę w terenie. Należy oczywiście docenić, że w ostatniej fazie kampanii wyborczej Trzecia Droga trafnie odczytała nastroje społeczne i starała się obniżać atmosferę politycznego sporu – jednak sukces ten wynikał bardziej z błędów PiS niż długofalowej strategii Szymona Hołowni. I to właśnie jej brakuje samemu marszałkowi Sejmu i Trzeciej Drodze najbardziej. 

 
Czas na spięcie 

 

To, co jednak było łatwe w kampanii wyborczej, czyli szorstka współpraca z Donaldem Tuskiem, gdy w sposób oczywisty zdefiniowany był wróg, w czasie rządzenia staje się wyniszczającą walką. Osobowość obecnego premiera nie pozwala na istnienie w jego otoczeniu polityka o ambicjach sięgających wyżej niż stanie w szeregu wiernych wykonawców poleceń szefa. Doskonale rozumie to Władysław Kosiniak-Kamysz, który nigdy nie zgłasza pretensji do bycia kimś więcej niż podwładnym premiera. Okazywanie podległości Tuskowi stało się nawet obiektem drwin – gdy podczas rozmowy z osobą spoza rządu zadzwonił telefon lidera PSL i ten zorientował się, że na linii jest premier, Kosiak-Kamysz miał wstać i odpowiadać tylko krótkimi: „Tak”, „Oczywiście”, „Tak jest”. 

Z Szymonem Hołownią jest inaczej. On wchodził do polityki nie jako naturalny sojusznik Platformy Obywatelskiej, ale jest alternatywą. Nie dał się zagonić do wspólnej listy – czego mu zresztą premier Tusk nigdy nie wybaczy – gdyż pragnął zaproponować inny rodzaj uprawiania polityki. Oczywiście o tyle, o ile on sam, a nie stojący za nim kartel, jest kreatorem własnych poczynań. 


Jednym z ważnych elementów był inny sposób komunikowania się z wyborcami. Hołownia skierował przekaz do młodych oraz konserwatystów niezadowolonych lub nieznoszących PiS, ale też niezdolnych do głosowania na Platformę. O ile więc oczywiste było, że jest użyteczny dla Tuska, odbierając głosy partii Jarosława Kaczyńskiego, przez co ostatecznie straciła ona władzę, to sięgnięcie po potencjalnych zwolenników PO musiało prędzej czy później doprowadzić do spięcia. 

Czytaj także: Fiat Money: Dlaczego ekonomiści tak często się mylą

 

Zderzenie z Tuskiem

 

Otwarty konflikt musiał się pojawić przed wyborami. Tusk za wszelka cenę pragnie udowodnić, że to on jest liderem polskiej polityki. Jeśli w głosowaniu do samorządów i europarlamentu nie uzyska najwięcej głosów, Prawo i Sprawiedliwość utrzyma status najsilniejszej partii w kraju z uprawnionymi pretensjami do powrotu do władzy. Koalicja Obywatelska z Donaldem Tuskiem na czele pozostaną zakładnikami słabszych koalicjantów, którzy w każdej chwili mogą przecież zakwestionować przywództwo obecnego premiera jako lidera niezdolnego do pokonania Jarosława Kaczyńskiego w bezpośrednim starciu. 

Ponieważ pierwsze sto dni rządu jest raczej powodem do wstydu niż chwały, a zajęte wewnętrznymi sporami PiS zdaje się odzyskiwać siły i być zdolne do celnego punktowania lewicowo-liberalnej koalicji, to wizja podwójnego zwycięstwa z partią Kaczyńskiego w podwójnych wyborach zdaje się oddalać. Aby jednak nie oddać inicjatywy Trzeciej Drodze i Lewicy Donald Tusk – jak zresztą zawsze miał w zwyczaju – postanowił uderzyć w sojuszników. Lewicę, z którą miał stworzyć wspólną listę do samorządów, zostawił ostatecznie na lodzie. Wyborców Trzeciej Drogi wezwał zaś do głosowania na Koalicję Obywatelską, a sam Hołownia zaczął być ostro atakowany za blokowanie procedowania projektu ustawy liberalizującej aborcję. 

Medialnie najbardziej gwałtownie lidera w Trzeciej Drogi uderza Lewica, dla której kwestia przerywania ciąży jest kluczowa z powodów tożsamościowych. Dla Tuska to sytuacja idealna, gdyż sam może ustawić się w roli mediatora i stabilizatora koalicji – przywódcy jedynej rozsądnej siły spajającej władzę. 

W rzeczywistości jednak sygnał jest inny: dość kłusowania w elektoracie Platformy. Wartością Trzeciej Drogi ma być funkcjonowanie jako koncesjonowana partia konserwatywna. To ona ma iść na zwarcie z Prawem i Sprawiedliwością, by osłabić największego przeciwnika Donalda Tuska. Tyle tylko, że Szymon Hołownia zdaje sobie sprawę, że dużo więcej już w elektoracie PiS nie uzyska. Co gorsza, wraz z upływem czasu, czyli niespełnianiem wyborczych obietnic, eskalacją przemocy, łamania prawa i bandyckiej polityki w wykonaniu Bartłomieja Sienkiewicza, Adama Bodnara, a przede wszystkim samego Donalda Tuska, wiarygodność Trzeciej Drogi po prawej stronie będzie spadać. Lider Platformy wstawił marszałka Hołownię na pole starcia między największymi graczami na polskiej scenie politycznej. Im wyższe emocje, tym mniej miejsca między nimi, a więc dla Trzeciej Drogi. 

Czytaj także: Seria tajemniczych wpisów Zdzisława Krasnodębskiego. „Rządy Tuska zakończą się szybko
 

Spadające poparcie

 

Przed rozpoczęciem politycznego zgniatania Szymona Hołowni, Donald Tusk zadbał najpierw o pozbawienie go jakiejkolwiek możliwości gry z partią Jarosława Kaczyńskiego. Lider Trzeciej Drogi stał się przecież jedną z głównych twarzy akcji przeciwko Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi. Pozbawienie ich mandatów poselskich nie tylko pozostawiało sporo wątpliwości prawnych, ale wiązało się z ostentacyjnym poniżeniem tych dwóch polityków. Hołownia podjął się tej roli z ochotą, mając nadzieję, że stanie się jednym z głównych rozgrywających koalicji. Gdy jednak pozbył się możliwości balansowania między koalicją a opozycją, został na łasce Donalda Tuska. Ten wyjątkowo brutalny i bezwzględny polityk nie zwykł marnować takich sytuacji. 

Najpierw pojawiły się taśmy posła Trzeciej Drogi, który domagał się pieniędzy od startującego w wyborach samorządowych kandydata. Potem okazało się, że nie ma pieniędzy na zmniejszenie składki zdrowotnej, czyli jednego ze sztandarowych haseł wyborczych Trzeciej Drogi. Następnie znów premier Tusk zastosował swój stary sprawdzony manewr – przejął postulat Hołowni i zaproponował naliczanie składki zdrowotnej po swojemu. 

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Poparcie dla Trzeciej Drogi, która zapewniła Donaldowi Tuskowi przejęcie władzy, zaczęło gwałtowanie spadać. W sondażu poparcia dla partii politycznych przygotowanym przez United Surveys dla Wirtualnej Polski za partią Hołowni i Kosiniaka-Kamysza opowiedziało się zaledwie 7,9% ankietowanych (w wyborach 15 października 2023 r. formacja ta uzyskała 14,4%), co dało jej zaledwie czwarte miejsce. Poza PiS i KO wyprzedziła ją także Konfederacja (8,5%). Jeszcze bardziej znaczący jest sondaż CBOS – nie ze względu na wiarygodność, ale raczej dyspozycyjność wobec rządu. Tu co prawda poparcie dla Trzeciej Drogi zostało określone na 9%, ale zwiększył się jej dystans do Konfederacji, która uzyskała 13%. Trzy tygodnie przed wyborami lokalnymi trudno o wysłanie jaśniejszego sygnału do elektoratu Hołowni: nie marnujcie głosów na przegranych. 

 

Miejsce w szeregu 

 

Oczywiście politycy Trzeciej Drogi nie chcą oddać pola bez walki. Pewnie dlatego poznaliśmy nazwisko hejtera Bartosza Kopani, który na platformie X występuje jako Pablo Morales i za swoje obrzydliwe wpisy był opłacany przez Platformę Obywatelską. Choć Kopania najczęściej atakował polityków prawicowych, to oburzenie wzbudził fakt, że wiele jego ohydnych wpisów dotyczyło obecnego marszałka Sejmu. Po ujawnieniu skandalu nawet sympatykom PO trudno było przejść do porządku dziennego nad faktem, że rządząca partia miała na liście płac postać tak skompromitowaną. 

Sygnał wysłał do premiera Tuska oczywiście nie sam Szymon Hołownia, ale stojący za nim ludzie. To jednak tylko jeszcze bardziej osłabia lidera Trzeciej Drogi – on sam nie jest mentalnie zdolny do starcia z Donaldem Tuskiem. W dziedzinie życia, jaką jest polityka, w której obowiązuje bezwzględna, darwinowska wręcz konkurencja, lider pozbawiony cech przywódczych musi uznać swoje miejsce w szeregu. Najczęściej drugim. 
Jeśli jest tylko przedstawicielem interesów swojego zaplecza, bez rzeczywistych sukcesów, raczej prędzej niż później straci jego poparcie. Jeśli pragnie być samcem alfa w stadzie, musi stoczyć bój o przywództwo. Marszałek Hołownia – bez programu, politycznego zaplecza i zdolności podejmowania gry z partiami spoza koalicji – nie ma na to szans. Jest pozbawiony siły sprawczej. Nie wystartował ani nie wystawił kandydata w wyborach na prezydenta Warszawy, oddając pole Koalicji Obywatelskiej. Zrezygnował z szansy przeprowadzenia ostrej krytyki partii Donalda Tuska za raczej mierne zarządzanie stolicą. Jest to o tyle niezrozumiałe, że przecież za nieco ponad rok ma zmierzyć się w wyborach prezydenckich z Rafałem Trzaskowskim. Osłabienie go dziś, mogłoby zaprocentować w przyszłości. 

Szymon Hołownia jednak nie rzucił rękawicy. Trudno o bardziej ewidentny dowód słabości. 
 

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 

 


 

POLECANE
Borys Budka vs. Samuel Pereira: decyzja sądu i kulisy sporu  z ostatniej chwili
Borys Budka vs. Samuel Pereira: decyzja sądu i kulisy sporu 

Jeśli w debacie wyborczej poseł pokazuje paragon za lek, oskarżając rząd, a nie wspomina, że lek jest refundowany i można go kupić za 3 złote, to jest to brak szacunku dla obywateli i ich prawa do pełnej informacji – komentuje redaktor Samuel Pereira, który w 2019 r. został pozwany przez Borysa Budkę z PO w trybie wyborczym. Budka zgłosił dopiero teraz wniosek o egzekucję niekorzystnego dla Pereiry wyroku.

Przemysław Babiarz powiedział o promocji komunizmu podczas Igrzysk Olimpijskich. TVP go zawiesiło gorące
Przemysław Babiarz powiedział o promocji komunizmu podczas Igrzysk Olimpijskich. TVP go zawiesiło

TVP zawiesiło Przemysława Babiarza za skrytykowanie promocji komunizmu podczas Igrzysk Olimpijskich.

Świątek: Popełniłam sporo błędów z ostatniej chwili
Świątek: Popełniłam sporo błędów

"Było trochę więcej napięcia niż zazwyczaj, ale pierwsze rundy nigdy nie są łatwe" - powiedziała liderka światowego rankingu tenisistek Iga Świątek po zwycięstwie 6:2, 7:5 nad Rumunką Iriną-Camelią Begu w pierwszej rundzie igrzysk olimpijskich w Paryżu.

Potężny pożar hal magazynowych w Trzebiczu [WIDEO] z ostatniej chwili
Potężny pożar hal magazynowych w Trzebiczu [WIDEO]

18 zastępów straży pożarnej brało udział w kulminacyjnym momencie akcji gaszenia hal jednej z prywatnych firm w Trzebiczu. W zdarzeniu nikt nie odniósł obrażeń, ale straty materialne są duże – poinformował rzecznik lubuskiej PSP mł. bryg. Arkadiusz Kaniak.

Spoczywaj w spokoju. Nie żyje synek znanego polskiego piłkarza z ostatniej chwili
"Spoczywaj w spokoju". Nie żyje synek znanego polskiego piłkarza

Jakiś czas temu media obiegła tragiczna wiadomość o śmierci synka znanego polskiego piłkarza. Dziś sportowiec zamieścił poruszający wpis.

Igrzyska Olimpijskie 2024. Iga Świątek awansowała do drugiej rundy z ostatniej chwili
Igrzyska Olimpijskie 2024. Iga Świątek awansowała do drugiej rundy

Rozstawiona z numerem 1. Iga Świątek awansowała do drugiej rundy tenisowego turnieju olimpijskiego w Paryżu po zwycięstwie nad Rumunką Iriną-Camelią Begu 6:2, 7:5. Kolejną rywalką Polki będzie Francuzka Diane Parry lub Nadia Podoroska z Argentyny.

28-latka dźgnięta ostrym narzędziem w centrum Warszawy z ostatniej chwili
28-latka dźgnięta ostrym narzędziem w centrum Warszawy

Młoda kobieta została dziś w nocy dźgnięta ostrym narzędziem w centrum Warszawy.

Pilny komunikat IMGW. Wydano ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia z ostatniej chwili
Pilny komunikat IMGW. Wydano ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia

W sobotę upał najintensywniej będzie nam dokuczał na krańcach południowo-wschodnich, w niedzielę deszcz i burze już w całym kraju - poinformowała PAP Grażyna Dąbrowska, synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. IMGW wydało ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia przed upałami i burzami w całej Polsce.

Francuska europoseł o skandalu w Paryżu: To nie Francja,  ale lewicowa mniejszość gotowa na każdą prowokację z ostatniej chwili
Francuska europoseł o skandalu w Paryżu: To nie Francja, ale lewicowa mniejszość gotowa na każdą prowokację

Podczas wczorajszej ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu nie obyło się bez skandalu. Głos zabrała francuska deputowana, Marion Marechal.

Antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. W sieci rozpętała się burza! z ostatniej chwili
Antychrześcijański skandal na otwarciu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. W sieci rozpętała się burza!

Podczas wczorajszej ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu nie obyło się bez skandalu. W sieci rozpętała się burza.

REKLAMA

„Tusk zjada gigachada”. Jak Szymon Hołownia przeobraża się w obiekt drwin

Dla Szymona Hołowni skończył się okres ochronny. Z nadziei polskiej polityki przeobraża się on w obiekt drwin, a Donald Tusk – koalicyjny samiec alfa – ostatecznie podporządkowuje sobie gwiazdora.
Szymon Hołownia  „Tusk zjada gigachada”. Jak Szymon Hołownia przeobraża się w obiekt drwin
Szymon Hołownia / sejm.gov.pl

Właściwie nie wiadomo dokładnie, kim politycznie jest Szymon Hołownia i jaka ma być jego rola. Oczywiście wykreowało go środowisko TVN – to rzecz jasna znacznie więcej niż tylko telewizja, to raczej rodzaj kartelu łączącego biznes, służby specjalne i silne medium – ale przecież trudno określić, jaki był cel całej tej operacji. Telewizja z Wiertniczej od lat otwarcie wspiera przecież Platformę Obywatelską. Tworzenie przez nich alternatywy dla wyborców Donalda Tuska może być zastanawiające. 

Sam Hołownia nie wykazał się ani szczególną polityczną intuicją, ani siłą. Popłynął raczej na fali antypisizmu i sojuszu z PSL, który posiada zwartą strukturę w terenie. Należy oczywiście docenić, że w ostatniej fazie kampanii wyborczej Trzecia Droga trafnie odczytała nastroje społeczne i starała się obniżać atmosferę politycznego sporu – jednak sukces ten wynikał bardziej z błędów PiS niż długofalowej strategii Szymona Hołowni. I to właśnie jej brakuje samemu marszałkowi Sejmu i Trzeciej Drodze najbardziej. 

 
Czas na spięcie 

 

To, co jednak było łatwe w kampanii wyborczej, czyli szorstka współpraca z Donaldem Tuskiem, gdy w sposób oczywisty zdefiniowany był wróg, w czasie rządzenia staje się wyniszczającą walką. Osobowość obecnego premiera nie pozwala na istnienie w jego otoczeniu polityka o ambicjach sięgających wyżej niż stanie w szeregu wiernych wykonawców poleceń szefa. Doskonale rozumie to Władysław Kosiniak-Kamysz, który nigdy nie zgłasza pretensji do bycia kimś więcej niż podwładnym premiera. Okazywanie podległości Tuskowi stało się nawet obiektem drwin – gdy podczas rozmowy z osobą spoza rządu zadzwonił telefon lidera PSL i ten zorientował się, że na linii jest premier, Kosiak-Kamysz miał wstać i odpowiadać tylko krótkimi: „Tak”, „Oczywiście”, „Tak jest”. 

Z Szymonem Hołownią jest inaczej. On wchodził do polityki nie jako naturalny sojusznik Platformy Obywatelskiej, ale jest alternatywą. Nie dał się zagonić do wspólnej listy – czego mu zresztą premier Tusk nigdy nie wybaczy – gdyż pragnął zaproponować inny rodzaj uprawiania polityki. Oczywiście o tyle, o ile on sam, a nie stojący za nim kartel, jest kreatorem własnych poczynań. 


Jednym z ważnych elementów był inny sposób komunikowania się z wyborcami. Hołownia skierował przekaz do młodych oraz konserwatystów niezadowolonych lub nieznoszących PiS, ale też niezdolnych do głosowania na Platformę. O ile więc oczywiste było, że jest użyteczny dla Tuska, odbierając głosy partii Jarosława Kaczyńskiego, przez co ostatecznie straciła ona władzę, to sięgnięcie po potencjalnych zwolenników PO musiało prędzej czy później doprowadzić do spięcia. 

Czytaj także: Fiat Money: Dlaczego ekonomiści tak często się mylą

 

Zderzenie z Tuskiem

 

Otwarty konflikt musiał się pojawić przed wyborami. Tusk za wszelka cenę pragnie udowodnić, że to on jest liderem polskiej polityki. Jeśli w głosowaniu do samorządów i europarlamentu nie uzyska najwięcej głosów, Prawo i Sprawiedliwość utrzyma status najsilniejszej partii w kraju z uprawnionymi pretensjami do powrotu do władzy. Koalicja Obywatelska z Donaldem Tuskiem na czele pozostaną zakładnikami słabszych koalicjantów, którzy w każdej chwili mogą przecież zakwestionować przywództwo obecnego premiera jako lidera niezdolnego do pokonania Jarosława Kaczyńskiego w bezpośrednim starciu. 

Ponieważ pierwsze sto dni rządu jest raczej powodem do wstydu niż chwały, a zajęte wewnętrznymi sporami PiS zdaje się odzyskiwać siły i być zdolne do celnego punktowania lewicowo-liberalnej koalicji, to wizja podwójnego zwycięstwa z partią Kaczyńskiego w podwójnych wyborach zdaje się oddalać. Aby jednak nie oddać inicjatywy Trzeciej Drodze i Lewicy Donald Tusk – jak zresztą zawsze miał w zwyczaju – postanowił uderzyć w sojuszników. Lewicę, z którą miał stworzyć wspólną listę do samorządów, zostawił ostatecznie na lodzie. Wyborców Trzeciej Drogi wezwał zaś do głosowania na Koalicję Obywatelską, a sam Hołownia zaczął być ostro atakowany za blokowanie procedowania projektu ustawy liberalizującej aborcję. 

Medialnie najbardziej gwałtownie lidera w Trzeciej Drogi uderza Lewica, dla której kwestia przerywania ciąży jest kluczowa z powodów tożsamościowych. Dla Tuska to sytuacja idealna, gdyż sam może ustawić się w roli mediatora i stabilizatora koalicji – przywódcy jedynej rozsądnej siły spajającej władzę. 

W rzeczywistości jednak sygnał jest inny: dość kłusowania w elektoracie Platformy. Wartością Trzeciej Drogi ma być funkcjonowanie jako koncesjonowana partia konserwatywna. To ona ma iść na zwarcie z Prawem i Sprawiedliwością, by osłabić największego przeciwnika Donalda Tuska. Tyle tylko, że Szymon Hołownia zdaje sobie sprawę, że dużo więcej już w elektoracie PiS nie uzyska. Co gorsza, wraz z upływem czasu, czyli niespełnianiem wyborczych obietnic, eskalacją przemocy, łamania prawa i bandyckiej polityki w wykonaniu Bartłomieja Sienkiewicza, Adama Bodnara, a przede wszystkim samego Donalda Tuska, wiarygodność Trzeciej Drogi po prawej stronie będzie spadać. Lider Platformy wstawił marszałka Hołownię na pole starcia między największymi graczami na polskiej scenie politycznej. Im wyższe emocje, tym mniej miejsca między nimi, a więc dla Trzeciej Drogi. 

Czytaj także: Seria tajemniczych wpisów Zdzisława Krasnodębskiego. „Rządy Tuska zakończą się szybko
 

Spadające poparcie

 

Przed rozpoczęciem politycznego zgniatania Szymona Hołowni, Donald Tusk zadbał najpierw o pozbawienie go jakiejkolwiek możliwości gry z partią Jarosława Kaczyńskiego. Lider Trzeciej Drogi stał się przecież jedną z głównych twarzy akcji przeciwko Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi. Pozbawienie ich mandatów poselskich nie tylko pozostawiało sporo wątpliwości prawnych, ale wiązało się z ostentacyjnym poniżeniem tych dwóch polityków. Hołownia podjął się tej roli z ochotą, mając nadzieję, że stanie się jednym z głównych rozgrywających koalicji. Gdy jednak pozbył się możliwości balansowania między koalicją a opozycją, został na łasce Donalda Tuska. Ten wyjątkowo brutalny i bezwzględny polityk nie zwykł marnować takich sytuacji. 

Najpierw pojawiły się taśmy posła Trzeciej Drogi, który domagał się pieniędzy od startującego w wyborach samorządowych kandydata. Potem okazało się, że nie ma pieniędzy na zmniejszenie składki zdrowotnej, czyli jednego ze sztandarowych haseł wyborczych Trzeciej Drogi. Następnie znów premier Tusk zastosował swój stary sprawdzony manewr – przejął postulat Hołowni i zaproponował naliczanie składki zdrowotnej po swojemu. 

Na efekty nie trzeba było długo czekać. Poparcie dla Trzeciej Drogi, która zapewniła Donaldowi Tuskowi przejęcie władzy, zaczęło gwałtowanie spadać. W sondażu poparcia dla partii politycznych przygotowanym przez United Surveys dla Wirtualnej Polski za partią Hołowni i Kosiniaka-Kamysza opowiedziało się zaledwie 7,9% ankietowanych (w wyborach 15 października 2023 r. formacja ta uzyskała 14,4%), co dało jej zaledwie czwarte miejsce. Poza PiS i KO wyprzedziła ją także Konfederacja (8,5%). Jeszcze bardziej znaczący jest sondaż CBOS – nie ze względu na wiarygodność, ale raczej dyspozycyjność wobec rządu. Tu co prawda poparcie dla Trzeciej Drogi zostało określone na 9%, ale zwiększył się jej dystans do Konfederacji, która uzyskała 13%. Trzy tygodnie przed wyborami lokalnymi trudno o wysłanie jaśniejszego sygnału do elektoratu Hołowni: nie marnujcie głosów na przegranych. 

 

Miejsce w szeregu 

 

Oczywiście politycy Trzeciej Drogi nie chcą oddać pola bez walki. Pewnie dlatego poznaliśmy nazwisko hejtera Bartosza Kopani, który na platformie X występuje jako Pablo Morales i za swoje obrzydliwe wpisy był opłacany przez Platformę Obywatelską. Choć Kopania najczęściej atakował polityków prawicowych, to oburzenie wzbudził fakt, że wiele jego ohydnych wpisów dotyczyło obecnego marszałka Sejmu. Po ujawnieniu skandalu nawet sympatykom PO trudno było przejść do porządku dziennego nad faktem, że rządząca partia miała na liście płac postać tak skompromitowaną. 

Sygnał wysłał do premiera Tuska oczywiście nie sam Szymon Hołownia, ale stojący za nim ludzie. To jednak tylko jeszcze bardziej osłabia lidera Trzeciej Drogi – on sam nie jest mentalnie zdolny do starcia z Donaldem Tuskiem. W dziedzinie życia, jaką jest polityka, w której obowiązuje bezwzględna, darwinowska wręcz konkurencja, lider pozbawiony cech przywódczych musi uznać swoje miejsce w szeregu. Najczęściej drugim. 
Jeśli jest tylko przedstawicielem interesów swojego zaplecza, bez rzeczywistych sukcesów, raczej prędzej niż później straci jego poparcie. Jeśli pragnie być samcem alfa w stadzie, musi stoczyć bój o przywództwo. Marszałek Hołownia – bez programu, politycznego zaplecza i zdolności podejmowania gry z partiami spoza koalicji – nie ma na to szans. Jest pozbawiony siły sprawczej. Nie wystartował ani nie wystawił kandydata w wyborach na prezydenta Warszawy, oddając pole Koalicji Obywatelskiej. Zrezygnował z szansy przeprowadzenia ostrej krytyki partii Donalda Tuska za raczej mierne zarządzanie stolicą. Jest to o tyle niezrozumiałe, że przecież za nieco ponad rok ma zmierzyć się w wyborach prezydenckich z Rafałem Trzaskowskim. Osłabienie go dziś, mogłoby zaprocentować w przyszłości. 

Szymon Hołownia jednak nie rzucił rękawicy. Trudno o bardziej ewidentny dowód słabości. 
 

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe