[Tylko u nas] Marek Budzisz: Scenariusz moskiewski dla Białorusi. Rosja próbuje obalić Łukaszenkę?

Wiktar Babaryka, jeden z kandydatów w wyborach prezydenckich na Białorusi, przy czym powszechnie uchodzący za takiego „gracza wagi ciężkiej”, który może zagrozić Aleksandrowi Łukaszence, udzielił wywiadu rosyjskiemu dziennikowi Kommersant. Wywiad jest ważny z kilku co najmniej powodów. Po pierwsze warto zwrócić uwagę na to, co powiedział w kwestiach geostrategicznej orientacji swego kraju, jeśliby wygrał wybory. Otóż, jego zdaniem, najlepszą opcją dla Białorusi byłaby neutralizacja kraju. Choć, jak zaznaczył od razu z obecnością jego ojczyzny w zbudowanym przez Rosję bloku wojskowym ODKB wiąże się wiele umów, których nie można ot tak sobie rozwiązać. Dlatego też „może nie wystarczy jednej albo dwóch kadencji”, aby doprowadzić do uzyskania przez Białoruś statusu państwa neutralnego na wzór Szwajcarii. Warto przy okazji zaznaczyć, że prorosyjski prezydent Mołdawii Igor Dodon, też mówi o tym, że jego kraj winien być neutralny, co nie przeszkadza jego dążeniu do zacieśniania współpracy z Rosją.
 [Tylko u nas] Marek Budzisz: Scenariusz moskiewski dla Białorusi. Rosja próbuje obalić Łukaszenkę?
/ screen YouTube Ruptly
Pytany o integrację gospodarczą z Rosją i ewentualną współpracę z Unią Europejską również udzielił dość ezopowych odpowiedzi. Integracja z Rosją nie powinna, w jego opinii, prowadzić do utraty suwerenności, a w interesie gospodarki kraju jest to, aby związki zostały utrzymane. Jeśli natomiast idzie o Unię Europejską, to w jego opinii Białoruś zawsze była „krajem pogranicza” i z takiego usytuowania czerpała korzyści, czego nie należy zmienić. Doprecyzował też, co jest drugą istotną informacją zawartą w wywiadzie, że nie kierował bankiem będącym spółką–córką Gazpromu na Białorusi, ale takim w którym rosyjski gigant gazowy miał większościowy pakiet akcji. A to, w jego opinii, nie to samo, bo bank nie wchodził nawet do grupy kapitałowej Gazpromu. Jest to niewątpliwa polemika z Aleksandrem Łukaszenką, który powiedział w ubiegły piątek w trakcie spotkania z załogą fabryki ciągników, że Babaryka kierował rosyjską spółką i za zagraniczne pieniądze robi kampanię. Wypowiedź byłego bankiera jest istotna nie dlatego, że poczyniona przez niego dystynkcja coś wnosi, ale stanowi świadectwo tego, że dla białoruskiej opinii publicznej utrzymanie niezależności, również wobec Rosji, jest istotnym czynnikiem politycznym.

W wywiadzie o nadmierną uległość wobec Moskwy Babaryka oskarżył właśnie Łukaszenkę, który prowadził, jak się wyraził, tajne rokowania z Moskwą, jego ekipa przygotowywała jakieś „karty drogowe”, których nikt na oczy nie widział. Sugestia jest dość czytelna, tym bardziej, że jak się wyraził pretendent w wyborach prezydenckich „gospodarka Białorusi jest w stanie agonalnym” a jeśli przystępuje się do wojowania to warto najpierw sprawdzić czy dysponuje się amunicją. Bo wygląda na to, że w starciu z Rosją Białorusi brak amunicji i wszystko sprowadza się do czczych pogróżek i deklaracji bez pokrycia. Innymi słowy Mińsk nie może sobie pozwolić na rozluźnienie związków gospodarczych z Rosją i to jest raczej kwestia pragmatyczna, a nie ideologiczna. Alternatywą, tak by wynikało z tego co powiedział Babaryka, polityki gospodarczego uniezależniania się od Rosji jest nędza. I wreszcie powiedział nieco na temat swych przygotowań wyborczych. Otóż jego zdaniem, białoruskie ustawodawstwo w tej materii pisane było już kilkanaście lat temu i obiektywnie rzecz biorąc jest dziś przestarzałe, bo nie uwzględnia rozwoju techniki, zwłaszcza mediów społecznościowych, a przy ich użyciu on prowadzi i będzie prowadził swoją kampanię. To oczywiście część wizerunku – nowoczesny Babaryka, kontra przaśny Łukaszenka, ale nie tylko. Inspiracje ubiegłorocznej kampanii na Ukrainie są w tym wypadku ewidentne i nie wykluczone, że mamy do czynienia z próbą przeniesienia ukraińskiego fenomenu, oczywiście w zmodyfikowanej postaci, na Białoruś. Kandydat Babaryka dodał również, że jego zdaniem sztab, któremu już udało się zgromadzić wymaganą liczbę podpisów (100 tys.) na tyle dobrze zbudował narzędzia ich weryfikacji, że nie będzie możliwa dyskwalifikacja dużej liczby zebranych podpisów. Dowodem na to, ma być, jego zdaniem to, że z liczącego niemal 10 tys. osób jego komitetu wyborczego władze były w stanie wykreślić jedynie dwie osoby. Podobne techniki, jak zapowiedział, choć nie rozwinął tego wątku, będą zastosowane w dniu głosowania po to, aby nie dopuścić do fałszerstw na większą skalę. Te zaś, zdaniem Wiktara Babaryki, nawet w takim kraju jak Białoruś, są możliwe, ale tylko do pewnego stopnia. W czasie poprzednich wyborów, właściwie nikt nie kwestionował faktu, że Łukaszenka zdobył większość głosów, jedynie wątpiono czy było to 80 %. Podobnie i teraz, można przekształcić 50 % w osiemdziesięciu-procentową  większość, ale nie można sprawić, że 10 % poparcia zamieni się w zwycięstwo. Otóż Łukaszenka jest w stanie sfałszować wybory, ale cały kraj będzie wiedział, że nie ma legitymacji aby rządzić, a przynajmniej nie jest nią wola wyborców. W opinii białoruskich politologów jest też mało prawdopodobne, choć nie wykluczone, że Łukaszenka nie zarejestruje swego konkurenta. Tylko, że tego rodzaju posunięcie po pierwsze pokazuje, że boi się stanąć do wyborów, a po drugie pozbawia go legitymacji, a przynajmniej jej części już przed wyborami. Tak czy owak wyjdzie z tego starcia osłabionym.

Co ciekawe, zdaniem Arsenija Sivitskiego z mińskiego Centrum Studiów Strategicznych i Polityki Zagranicznej na taki cel, czyli osłabienie legitymacji Łukaszenki, obliczona jest obecna polityka Kremla. Przy czym w swej pisanej na początku maja opinii zwraca on uwagę na czynniki, które w Polsce nie zostały dostrzeżone. Otóż na początku maja miała miejsce rozmowa telefoniczna Łukaszenki i Putina, której sens sprowadzał się do podjętej przez Putina próby odwiedzenia białoruskiego przywódcy od pomysłu zorganizowania uroczystej parady wojskowej w Mińsku w dniu 9 maja. Jak wiadomo, próba ta zakończyła się ona z punktu widzenia Moskwy fiaskiem, parada się odbyła. Ale jak niedawno powiedział w eterze rozgłośni radia Echo Moskwy Aleksiej Wieniediktow redaktor naczelny stacji i człowiek niewątpliwie dobrze poinformowany o stanie nastrojów na Kremlu jej wynikiem było to, że w Moskwie zapadła decyzja o tym aby wyeliminować Łukaszenkę, którego decyzja została odczytana jako rzucenie wyzwania Rosji i Putinowi oraz próba pokazania, że prezydent Rosji jest człowiekiem słabym, obawiającym się pandemii. Przesłanie, które popłynęło z Mińska do Rosji było czytelne – słaby Putin siedzi w bunkrze bojąc się wymyślonego wirusa, a Łukaszenka w tym czasie stoi na trybunie czcząc pamięć zwycięzców w II wojnie światowej. Jeśli przypomnimy sobie, że moskiewskie obchody 9 maja miały być kluczową datą zarówno w międzynarodowej, jak i wewnętrznej strategii Putina, to łatwo zrozumieć co oznacza tak demonstracyjne postępowanie Mińska. Tym bardziej, że Łukaszenka zaprosił liderów państw „przestrzeni postsowieckiej” co musiało być odebrane jako próba rzucenia wyzwania Kremlowi na najbardziej wrażliwym dla niego polu. To wkrótce potem, jak przypomina Sivitski rozpoczęła się „covidowa” wojna między Rosją a Białorusią polegająca m.in. na wyrzuceniu z Białorusi korespondenta rosyjskiej telewizji, który nakręcił reportaż ze Stołpców o tym jak Białoruś nie radzi sobie z pandemią.

Walerij Kostka, były pułkownik KGB, który na prośbę redakcji Białoruskiej Prawdy przeanalizował scenariusze wyborcze powiedział, że jego zdaniem z 15 komitetów wyborczych, 13 działa zgodnie ze „scenariuszem Mińska” a trzy realizuje „plan Moskwy”. Te trzy „moskiewskie” komitety wyborcze to oczywiście Wiktara Babaryki, Walerija Cepkało oraz żony blogera Siarhieja Cichanuskiego, Swietłany. Co ciekawe podobny punkt widzenia na swojej stronie na Facebooku prezentuje inny z analityków Centrum Studiów Strategicznych i Polityki Zagranicznej Jurij Tsarik. W swym dzisiejszym poście pisze on, że cała trójka to „kandydaci Moskwy” których celem jest rozchwianie sytuacji na Białorusi, osłabienie władzy a niewykluczone, że dezorganizacja funkcjonowania kraju. Jego zdaniem dopuszczenie do tego co już się zaczęło, co ciekawe takiego samego zdania jest Kostka, to błąd służb, a przynajmniej białoruskich, pro-państwych ośrodków analitycznych, do którego ośrodek z którym jest związany też zresztą się zalicza. Ten błąd jego zdaniem wykorzystała Moskwa, której długofalowym celem jest likwidacja geostrategicznej niezależności Mińska. Przy czym prognoza, którą formułuje jest niezwykle pesymistyczna. Na Białorusi nie narodzi się pokojowy pro-rosyjski reformator na kształt prezydenta Mirzijewa w Uzbekistanie. Łukaszenka nie odda łatwo władzy, a nawet jeśli to się stanie „to musimy przygotować się na represje, krew i wewnętrzne wstrząsy”. Wszystko to, jego zdaniem, i tak skończy się wkroczeniem wojsk rosyjskich i „jeśli Białoruś nie przeistoczy się w upadłe państwo w tej czy innej postaci, okupowane przez rosyjskie wojska na wzór Abchazji, to będziemy mogli mówić o cudzie.”

Marek Budzisz

 

POLECANE
Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins z ostatniej chwili
Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins

Iga Świątek awansowała do czwartej rundy wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym tenisistka pewnie pokonała Amerykankę Danielle Collins 6:2, 6:3. Jej kolejną rywalką w Londynie będzie Dunka Clara Tauson.

Komu służycie?. Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji z ostatniej chwili
"Komu służycie?". Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji

Robert Bąkiewicz ostro skrytykował decyzję policji o wprowadzeniu zakazu lotów dronów przy granicy z Niemcami. Jak twierdzi, ograniczenia uderzają w działania obywatelskie mające na celu kontrolę migracji; zakaz ogłoszono dwa dni po tym, jak Ruch Obrony Granic zakupił własne drony do patrolowania pasa przygranicznego.

Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego

W sobotę uruchomiono wakacyjną, bezpłatną linię autobusową z Kielc na Święty Krzyż. Kursy realizowane będą w każdą sobotę i niedzielę do 28 września. Pasażerom towarzyszyć będzie przewodnik, który opowie o atrakcjach turystycznych regionu i zaprezentuje najciekawsze miejsca na Łysej Górze.

Awaria gazociągu w Gdańsku. Nowe informacje z ostatniej chwili
Awaria gazociągu w Gdańsku. Nowe informacje

Służby zakończyły działania na terenie terminala promowego na półwyspie Westerplatte w Gdańsku, gdzie w południe doszło do uszkodzenia gazociągu z gazem ziemnym. Nikomu nic się nie stało.

Nie czuję lewej nogi. Polska wokalistka bardzo chora Wiadomości
"Nie czuję lewej nogi". Polska wokalistka bardzo chora

Maja Hyży ponownie trafiła do szpitala. Wokalistka przeszła już dziewiątą operację związaną z rzadką chorobą biodra, na którą cierpi od dzieciństwa. Niestety, zabieg nie przebiegł bez komplikacji. W mediach społecznościowych artystka podzieliła się z niepokojącymi informacjami.

Zamknięte popularne kąpieliska. Nowy komunikat GIS z ostatniej chwili
Zamknięte popularne kąpieliska. Nowy komunikat GIS

Upały, brak wiatru i opadów to idealne warunki do pojawienia się sinic w jeziorach i zalewach. Główny Inspektorat Sanitarny (GIS) poinformował 4 lipca o czasowym zamknięciu trzech kąpielisk śródlądowych z powodu zakwitu tych bakterii. Czerwona flaga oznacza całkowity zakaz kąpieli – nawet chwilowy kontakt z wodą może być niebezpieczny dla zdrowia.

Kryzys w koalicji rządowej. Kosiniak-Kamysz zabiera głos z ostatniej chwili
Kryzys w koalicji rządowej. Kosiniak-Kamysz zabiera głos

Nie boję się o stabilność koalicji; nie boję się o porozumienie naszych czterech formacji - uspokajał w sobotę szef PSL, wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do informacji o spotkaniu lidera Polski 2050 Szymona Hołowni z politykami PiS.

Ewakuacja pasażerów samolotu na lotnisku na Majorce. Są ranni Wiadomości
Ewakuacja pasażerów samolotu na lotnisku na Majorce. Są ranni

Sześć osób zostało rannych podczas ewakuacji pasażerów samolotu linii Ryanair na lotnisku Palma de Mallorca; wcześniej na pokładzie maszyny włączył się alarm przeciwpożarowy. Port lotniczy funkcjonuje bez zakłóceń.

Harry został wychłostany. Burza w Pałacu Buckingham Wiadomości
"Harry został wychłostany". Burza w Pałacu Buckingham

Meghan Markle znów znalazła się w centrum medialnych doniesień. Tym razem chodzi o jej życie w brytyjskiej rodzinie królewskiej, a dokładniej o trudności z zaakceptowaniem pozycji, jaką zajęła po ślubie z księciem Harrym.

Inwestycja warta miliardy. Polski gigant zdecydował z ostatniej chwili
Inwestycja warta miliardy. Polski gigant zdecydował

KGHM Polska Miedź S.A. wybuduje trzy nowe szyby górnicze na terenie Zagłębia Miedziowego. Zarząd Spółki podjął decyzję o rozpoczęciu prac w zakresie rozpoznania geologiczno-hydrogeologicznego dla projektów: GG-2 "Odra", Retków oraz Gaworzyce.

REKLAMA

[Tylko u nas] Marek Budzisz: Scenariusz moskiewski dla Białorusi. Rosja próbuje obalić Łukaszenkę?

Wiktar Babaryka, jeden z kandydatów w wyborach prezydenckich na Białorusi, przy czym powszechnie uchodzący za takiego „gracza wagi ciężkiej”, który może zagrozić Aleksandrowi Łukaszence, udzielił wywiadu rosyjskiemu dziennikowi Kommersant. Wywiad jest ważny z kilku co najmniej powodów. Po pierwsze warto zwrócić uwagę na to, co powiedział w kwestiach geostrategicznej orientacji swego kraju, jeśliby wygrał wybory. Otóż, jego zdaniem, najlepszą opcją dla Białorusi byłaby neutralizacja kraju. Choć, jak zaznaczył od razu z obecnością jego ojczyzny w zbudowanym przez Rosję bloku wojskowym ODKB wiąże się wiele umów, których nie można ot tak sobie rozwiązać. Dlatego też „może nie wystarczy jednej albo dwóch kadencji”, aby doprowadzić do uzyskania przez Białoruś statusu państwa neutralnego na wzór Szwajcarii. Warto przy okazji zaznaczyć, że prorosyjski prezydent Mołdawii Igor Dodon, też mówi o tym, że jego kraj winien być neutralny, co nie przeszkadza jego dążeniu do zacieśniania współpracy z Rosją.
 [Tylko u nas] Marek Budzisz: Scenariusz moskiewski dla Białorusi. Rosja próbuje obalić Łukaszenkę?
/ screen YouTube Ruptly
Pytany o integrację gospodarczą z Rosją i ewentualną współpracę z Unią Europejską również udzielił dość ezopowych odpowiedzi. Integracja z Rosją nie powinna, w jego opinii, prowadzić do utraty suwerenności, a w interesie gospodarki kraju jest to, aby związki zostały utrzymane. Jeśli natomiast idzie o Unię Europejską, to w jego opinii Białoruś zawsze była „krajem pogranicza” i z takiego usytuowania czerpała korzyści, czego nie należy zmienić. Doprecyzował też, co jest drugą istotną informacją zawartą w wywiadzie, że nie kierował bankiem będącym spółką–córką Gazpromu na Białorusi, ale takim w którym rosyjski gigant gazowy miał większościowy pakiet akcji. A to, w jego opinii, nie to samo, bo bank nie wchodził nawet do grupy kapitałowej Gazpromu. Jest to niewątpliwa polemika z Aleksandrem Łukaszenką, który powiedział w ubiegły piątek w trakcie spotkania z załogą fabryki ciągników, że Babaryka kierował rosyjską spółką i za zagraniczne pieniądze robi kampanię. Wypowiedź byłego bankiera jest istotna nie dlatego, że poczyniona przez niego dystynkcja coś wnosi, ale stanowi świadectwo tego, że dla białoruskiej opinii publicznej utrzymanie niezależności, również wobec Rosji, jest istotnym czynnikiem politycznym.

W wywiadzie o nadmierną uległość wobec Moskwy Babaryka oskarżył właśnie Łukaszenkę, który prowadził, jak się wyraził, tajne rokowania z Moskwą, jego ekipa przygotowywała jakieś „karty drogowe”, których nikt na oczy nie widział. Sugestia jest dość czytelna, tym bardziej, że jak się wyraził pretendent w wyborach prezydenckich „gospodarka Białorusi jest w stanie agonalnym” a jeśli przystępuje się do wojowania to warto najpierw sprawdzić czy dysponuje się amunicją. Bo wygląda na to, że w starciu z Rosją Białorusi brak amunicji i wszystko sprowadza się do czczych pogróżek i deklaracji bez pokrycia. Innymi słowy Mińsk nie może sobie pozwolić na rozluźnienie związków gospodarczych z Rosją i to jest raczej kwestia pragmatyczna, a nie ideologiczna. Alternatywą, tak by wynikało z tego co powiedział Babaryka, polityki gospodarczego uniezależniania się od Rosji jest nędza. I wreszcie powiedział nieco na temat swych przygotowań wyborczych. Otóż jego zdaniem, białoruskie ustawodawstwo w tej materii pisane było już kilkanaście lat temu i obiektywnie rzecz biorąc jest dziś przestarzałe, bo nie uwzględnia rozwoju techniki, zwłaszcza mediów społecznościowych, a przy ich użyciu on prowadzi i będzie prowadził swoją kampanię. To oczywiście część wizerunku – nowoczesny Babaryka, kontra przaśny Łukaszenka, ale nie tylko. Inspiracje ubiegłorocznej kampanii na Ukrainie są w tym wypadku ewidentne i nie wykluczone, że mamy do czynienia z próbą przeniesienia ukraińskiego fenomenu, oczywiście w zmodyfikowanej postaci, na Białoruś. Kandydat Babaryka dodał również, że jego zdaniem sztab, któremu już udało się zgromadzić wymaganą liczbę podpisów (100 tys.) na tyle dobrze zbudował narzędzia ich weryfikacji, że nie będzie możliwa dyskwalifikacja dużej liczby zebranych podpisów. Dowodem na to, ma być, jego zdaniem to, że z liczącego niemal 10 tys. osób jego komitetu wyborczego władze były w stanie wykreślić jedynie dwie osoby. Podobne techniki, jak zapowiedział, choć nie rozwinął tego wątku, będą zastosowane w dniu głosowania po to, aby nie dopuścić do fałszerstw na większą skalę. Te zaś, zdaniem Wiktara Babaryki, nawet w takim kraju jak Białoruś, są możliwe, ale tylko do pewnego stopnia. W czasie poprzednich wyborów, właściwie nikt nie kwestionował faktu, że Łukaszenka zdobył większość głosów, jedynie wątpiono czy było to 80 %. Podobnie i teraz, można przekształcić 50 % w osiemdziesięciu-procentową  większość, ale nie można sprawić, że 10 % poparcia zamieni się w zwycięstwo. Otóż Łukaszenka jest w stanie sfałszować wybory, ale cały kraj będzie wiedział, że nie ma legitymacji aby rządzić, a przynajmniej nie jest nią wola wyborców. W opinii białoruskich politologów jest też mało prawdopodobne, choć nie wykluczone, że Łukaszenka nie zarejestruje swego konkurenta. Tylko, że tego rodzaju posunięcie po pierwsze pokazuje, że boi się stanąć do wyborów, a po drugie pozbawia go legitymacji, a przynajmniej jej części już przed wyborami. Tak czy owak wyjdzie z tego starcia osłabionym.

Co ciekawe, zdaniem Arsenija Sivitskiego z mińskiego Centrum Studiów Strategicznych i Polityki Zagranicznej na taki cel, czyli osłabienie legitymacji Łukaszenki, obliczona jest obecna polityka Kremla. Przy czym w swej pisanej na początku maja opinii zwraca on uwagę na czynniki, które w Polsce nie zostały dostrzeżone. Otóż na początku maja miała miejsce rozmowa telefoniczna Łukaszenki i Putina, której sens sprowadzał się do podjętej przez Putina próby odwiedzenia białoruskiego przywódcy od pomysłu zorganizowania uroczystej parady wojskowej w Mińsku w dniu 9 maja. Jak wiadomo, próba ta zakończyła się ona z punktu widzenia Moskwy fiaskiem, parada się odbyła. Ale jak niedawno powiedział w eterze rozgłośni radia Echo Moskwy Aleksiej Wieniediktow redaktor naczelny stacji i człowiek niewątpliwie dobrze poinformowany o stanie nastrojów na Kremlu jej wynikiem było to, że w Moskwie zapadła decyzja o tym aby wyeliminować Łukaszenkę, którego decyzja została odczytana jako rzucenie wyzwania Rosji i Putinowi oraz próba pokazania, że prezydent Rosji jest człowiekiem słabym, obawiającym się pandemii. Przesłanie, które popłynęło z Mińska do Rosji było czytelne – słaby Putin siedzi w bunkrze bojąc się wymyślonego wirusa, a Łukaszenka w tym czasie stoi na trybunie czcząc pamięć zwycięzców w II wojnie światowej. Jeśli przypomnimy sobie, że moskiewskie obchody 9 maja miały być kluczową datą zarówno w międzynarodowej, jak i wewnętrznej strategii Putina, to łatwo zrozumieć co oznacza tak demonstracyjne postępowanie Mińska. Tym bardziej, że Łukaszenka zaprosił liderów państw „przestrzeni postsowieckiej” co musiało być odebrane jako próba rzucenia wyzwania Kremlowi na najbardziej wrażliwym dla niego polu. To wkrótce potem, jak przypomina Sivitski rozpoczęła się „covidowa” wojna między Rosją a Białorusią polegająca m.in. na wyrzuceniu z Białorusi korespondenta rosyjskiej telewizji, który nakręcił reportaż ze Stołpców o tym jak Białoruś nie radzi sobie z pandemią.

Walerij Kostka, były pułkownik KGB, który na prośbę redakcji Białoruskiej Prawdy przeanalizował scenariusze wyborcze powiedział, że jego zdaniem z 15 komitetów wyborczych, 13 działa zgodnie ze „scenariuszem Mińska” a trzy realizuje „plan Moskwy”. Te trzy „moskiewskie” komitety wyborcze to oczywiście Wiktara Babaryki, Walerija Cepkało oraz żony blogera Siarhieja Cichanuskiego, Swietłany. Co ciekawe podobny punkt widzenia na swojej stronie na Facebooku prezentuje inny z analityków Centrum Studiów Strategicznych i Polityki Zagranicznej Jurij Tsarik. W swym dzisiejszym poście pisze on, że cała trójka to „kandydaci Moskwy” których celem jest rozchwianie sytuacji na Białorusi, osłabienie władzy a niewykluczone, że dezorganizacja funkcjonowania kraju. Jego zdaniem dopuszczenie do tego co już się zaczęło, co ciekawe takiego samego zdania jest Kostka, to błąd służb, a przynajmniej białoruskich, pro-państwych ośrodków analitycznych, do którego ośrodek z którym jest związany też zresztą się zalicza. Ten błąd jego zdaniem wykorzystała Moskwa, której długofalowym celem jest likwidacja geostrategicznej niezależności Mińska. Przy czym prognoza, którą formułuje jest niezwykle pesymistyczna. Na Białorusi nie narodzi się pokojowy pro-rosyjski reformator na kształt prezydenta Mirzijewa w Uzbekistanie. Łukaszenka nie odda łatwo władzy, a nawet jeśli to się stanie „to musimy przygotować się na represje, krew i wewnętrzne wstrząsy”. Wszystko to, jego zdaniem, i tak skończy się wkroczeniem wojsk rosyjskich i „jeśli Białoruś nie przeistoczy się w upadłe państwo w tej czy innej postaci, okupowane przez rosyjskie wojska na wzór Abchazji, to będziemy mogli mówić o cudzie.”

Marek Budzisz


 

Polecane
Emerytury
Stażowe