Lubelski Lipiec ’80 zaczął się od wzrostu cen

– Bez Lubelskiego Lipca nie byłoby Sierpnia – podkreślają ludzie Solidarności, i dodają, że z kolei Lubelskiego Lipca nie byłoby bez św. Jana Pawła II. – To On dodał nam odwagi – mówią.
Pomnik Lubelskiego Lipca w Lublinie  Lubelski Lipiec ’80 zaczął się od wzrostu cen
Pomnik Lubelskiego Lipca w Lublinie / fot. NSZZ "S" Region Środkowo-Wschodni

„Lato roku 1980 było deszczowe. Podtopienia na Lubelszczyźnie i w innych regionach Polski niepokoiły nie tylko rolników, ale i władze państwowe. Ukazywał swoje ponure oblicze pełzający kryzys i niewydolność gospodarki komunistycznej. Rosło niezadowolenie społeczne, brakowało towarów, niewielu potrafiło powiedzieć, co przyniesie najbliższa przyszłość”

– pisze Paweł Janowski na stronie „Kuriera Lubelskiego”.

Dlaczego Lubelszczyzna?

Bezpośrednią przyczyną protestów stała się wprowadzona 1 lipca 1980 roku bez zapowiedzi i zwyczajowych rekompensat podwyżka cen mięsa. Był to jednak tylko zapalnik, nastroje społeczne były bowiem od dawna minorowe, a ludziom żyło się coraz gorzej. „Hasła tak zwanej propagandy sukcesu intensywnie głoszone przez ekipę Pierwszego Sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka stały w oczywistej sprzeczności z realiami historycznymi w Polsce, zwłaszcza w drugiej połowie lat siedemdziesiątych. Pomimo ostrzeżeń ekspertów o nadchodzącym załamaniu gospodarki i groźbie wybuchu niezadowolenia społecznego rządząca ekipa nie zdecydowała się na wdrożenie programu reform gospodarczych, który zapobiegłby kryzysowi. Tymczasem analizy nastrojów społecznych sugerowały, że poziom niezadowolenia społeczeństwa, zwłaszcza w środowiskach robotniczych, osiągnął pod koniec lat siedemdziesiątych taką skalę, że wystarczył tylko pretekst, żeby doszło do masowych protestów” – wyjaśnia Małgorzata Choma-Jusińska z lubelskiego IPN-u w artykule pt. „Lubelski Lipiec ’80 – miniwykład” opublikowanym na stronie Teatru NN. 

Strajki na Lubelszczyźnie stanowiły preludium do masowego buntu robotników Wybrzeża i przygotowały grunt do solidarnościowego zrywu.

„W naszym regionie pierwszy strajk wybuchł 8 lipca. Około godziny 9.30 w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku grupa około 80 pracowników rozpoczęła protest. Bezpośrednią przyczyną była również podwyżka cen artykułów sprzedawanych w zakładowym bufecie. Wzrost tych cen był stosunkowo duży, nawet około 60 proc. Po WSK, już w Lublinie, zastrajkował tego samego dnia kolejny zakład pracy: Autoryzowana Stacja Obsługi «Polmozbyt». Następnego dnia przystąpili pracownicy Fabryki Maszyn Rolniczych «Agromet» i kolejne grupy pracowników «Polmozbytu». 10 i 11 lipca strajkowały kolejne duże zakłady w regionie: Lubelskie Zakłady Naprawy Samochodów, Fabryka Samochodów Ciężarowych w Lublinie i Zakłady Azotowe w Puławach. Kiedy w następnych dniach do strajku przystąpiło Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania oraz przedsiębiorstwa transportowe i komunikacyjne, włącznie z lubelskim Węzłem PKP i MPK, Lublin wyglądał tak, jakby właśnie odbywał się tu strajk generalny. Protesty miały swoje apogeum 18 lipca. Jak wyliczył lubelski historyk Marcin Dąbrowski, który dokonał najpełniejszej dotąd analizy lubelskich protestów, właśnie 18 lipca strajkowało około 18 tysięcy osób w całym regionie na Lubelszczyźnie, w 79 zakładach pracy. Pojedyncze protesty trwały jeszcze do 24 lipca”

– wskazuje historyk IPN.

Lubelski Lipiec był potężnym zrywem, w którym uczestniczyło ok. 100 tysięcy osób z ponad 150 zakładów pracy. Był to czas przełomu, kiedy władze PRL zdecydowały się podjąć rozmowy z robotnikami. Nie użyły wobec protestujących siły, co stanowiło novum w stosunku do poprzednich doświadczeń wolnościowych buntów. „Po raz pierwszy zastosowano metodę strajku okupacyjnego, który nie był tak krwawy, jak demonstracje na ulicach. Nauczeni doświadczeniami z grudnia 1970 roku czy z czerwca 6 lat wcześniej nie dali się sprowokować i strajkowali pokojowo, aby zmusić władzę do spełnienia ich żądań. Wydarzenia z naszego województwa pokazują, że niemożliwe nie istnieje” – stwierdza Paweł Janowski.

Wnioski z wcześniejszych strajków

Co zdecydowało o sukcesie strajków na Lubelszczyźnie?

„W porównaniu z poprzednimi masowymi protestami robotniczymi w 1970 i 1976 roku strajki na Lubelszczyźnie były o wiele lepiej przygotowane. Robotnicy nie wychodzili poza obszar swoich zakładów pracy, wybierali komitety reprezentujące strajkującą załogę, były to na przykład Komitet Postojowy w WSK i Grupa Robocza w FSC. Te komitety reprezentowały załogę w negocjacjach z władzami zakładu pracy, a bezpieczeństwa i porządku w czasie protestów strzegły straże pracownicze. Już od początku trwania lipcowych protestów, 2 lipca, swoje wsparcie, swoją solidarność dla strajkujących robotników w kraju wyraził Komitet Samoobrony Społecznej KOR. Kolejne takie oświadczenie zostało wydane po rozpoczęciu strajków na Lubelszczyźnie 11 lipca. Co więcej, tutaj, na Lubelszczyźnie, udało się stworzyć współpracownikowi KOR Wojciechowi Onyszkiewiczowi grupę osób związanych z lubelską opozycją, która gromadziła informacje na temat strajków i postulatów strajkowych. Następnie przekazywane były one do Radia Wolna Europa i już 9 lipca na antenie Wolnej Europy pojawiła się audycja na temat lubelskich protestów. Jak dziś wspominają uczestnicy tych strajków, właśnie Radio Wolna Europa było dla nich źródłem informacji o protestach, nawet w sąsiednich zakładach pracy, o protestach ich kolegów, bo lubelska prasa, lubelskie oficjalne media pomijały milczeniem wydarzenia w Lublinie”

– tłumaczy Małgorzata Choma-Jusińska.

Przypadków nie ma

Czy to przypadek, że lawina społecznego sprzeciwu wobec komunistycznej władzy ruszyła w 1980 roku właśnie na Lubelszczyźnie? Zdaniem Pawła Janowskiego, nie było to zrządzenie losu, lecz Opatrzności.

„Ludność naszego regionu doświadczyła najwcześniej i najdłużej komunistycznego terroru, przemocy, inwigilacji, aresztowań. Opór społeczny przybierał tutaj różne formy i trwał bardzo długo. To na tej ziemi bronił się najdłużej ostatni żołnierz niezłomny – Józef Franczak «Lalek», który trwał na swym posterunku do 1963 roku. Ale przecież dlatego mógł tak długo walczyć, ponieważ miał wsparcie lokalnej społeczności. To mieszkańcy wsi i miasteczek karmili go i chronili przez komunistycznymi oprawcami. Można powiedzieć, że w jego osobie wyraziła się niezłomność Lubelszczyzny”

– stwierdza dziennikarz na łamach „Kuriera Lubelskiego”. Jego zdaniem, mieszkańcy tych ziem mieli pragnienie wolności we krwi i w naturalny sposób wyrazili je podczas Lubelskiego Lipca, ale i później.

„Owoce Lubelskiego Lipca trwały mimo prześladowań – powstały struktury «Solidarności» Regionu Środkowo-Wschodniego w podziemiu. Opozycja antykomunistyczna w naszym regionie wykorzystywała wszelkie możliwe i dostępne środki do walki o wolność. Nawiązywano do bohaterskich działań podziemia antykomunistycznego, które po zakończeniu II wojny światowej przechowało ducha patriotyzmu i wolności. Od biernych form oporu do czynnych działań w strukturach związkowych (zorganizowano pomoc socjalną, niezależny obieg informacji w prasie i radiu «Solidarność» aż po manifestacje społeczno-religijne. Istniejąca od stycznia 1981 roku. Wszechnica Związkowa była strukturą wykraczającą poza Region Środkowo-Wschodni, jej prelegenci docierali do województw: chełmskiego, tarnobrzeskiego oraz kieleckiego, radomskiego, przemyskiego i innych”

– wylicza Janowski.

„Lubelski Lipiec trwał w ludziach. Duch nie poddał się okupantom, ale działacze dbali także o bardzo prozaiczne sprawy. W latach 1982–1989 ludzie «Solidarności» organizowali wypoczynek letni dla dzieci pracowników NSZZ «Solidarność», tzw. «Wakacje z Bogiem». Mimo represji władz w 1986 roku ta akcja w ciągu 8 lat objęła kilka tysięcy dzieci, którymi opiekowało się ok. 200 wychowawców, lekarzy, pielęgniarek, kleryków i księży. Wypoczynek dla dzieci i młodzieży zorganizowano na stu kilkudziesięciu turnusach, w kilkudziesięciu miejscowościach w całej Polsce. To ukazuje, jak w wymiarze praktycznym realizował się «duch solidarności»”

– dodaje.

Kłamstwo nie może trwać w nieskończoność

W opinii Mariana Króla, przewodniczącego Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność”, wydarzenia „Lubelskiego Lipca 1980” przez wiele lat były niedoceniane.

„Teraz to się zmienia. Cieszy nas również to, że młodzież lubelska bierze na swoje sztandary to wydarzenie i promuje je dzięki naszej inspiracji”

– podkreślił podczas uroczystości rocznicowych. Król wskazał, że ani Lubelski Lipiec, ani późniejszy Sierpień na Wybrzeżu nie byłyby możliwe bez obecności na Stolicy Piotrowej papieża Jana Pawła II i bez jego wsparcia dla wolnościowych dążeń narodu. „Tam, gdzie my nie mogliśmy mówić, to on mówił za nas, a myśmy realizowali drogę do wolności” – stwierdził.

„Jako mieszkaniec Lublina jestem dumny z tego, że strajki w moim mieście rodzinnym i w Świdniku zapoczątkowały erę «Solidarności». W lipcu 1980 roku miałem zresztą swój zespół we Wrocławiu, do rodzinnego miasta wracałem wówczas po próbie czy koncercie. Komunikacja nie była wtedy rzecz jasna rozwinięta tak, jak dzisiaj, toteż nie wiedziałem nawet, że coś się dzieje. Tymczasem nagle zostaliśmy wysadzeni z pociągu w Motyczu, kilka kilometrów przed Lublinem. Dopiero tam dowiedziałem się, że parowozy zostały przyspawane do szyn i że oto zaczęła się potężna fala strajków, mających kolosalne znaczenie dla dalszego rozwoju sytuacji w naszym kraju. Byłem wówczas świadkiem historycznych wydarzeń. Gdyby nie Lipiec lubelski i świdnicki, nie byłoby gdańskiego Sierpnia”

– podkreślił kilka lat temu w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” Krzysztof Cugowski, wokalista rockowy, założyciel zespołu Budka Suflera. Pytany o ulubionego bohatera walki z komuną wskazał na Annę Walentynowicz. „Była czystą i piękną postacią, całkowicie zintegrowaną wewnętrznie i konsekwentną. Była uczciwa i mówiła prawdę do końca, niezależnie od tego, z kim rozmawiała i jaką cenę musiała za to zapłacić” – podkreślił artysta.

„Solidarność to był naprawdę niepowtarzalny fenomen. Ludzie uwierzyli, że komunizm można pokonać. Przed Sierpniem ’80 w społeczeństwie funkcjonowało przekonanie, że koniec komunizmu musi wiązać się ze światowym kataklizmem, z jakąś klęską na wielką skalę. Komuniści skutecznie przez wiele lat wkładali nam zresztą takie przekonanie do głów. Tymczasem okazało się, że do pokonania komuny nie trzeba było znowu tak wiele – ona pękła jak bańka mydlana, bo była oparta na kłamstwie. A kłamstwo nie jest w stanie trwać w nieskończoność. Kiedy sięgam pamięcią do Sierpnia ’80, jestem szczęśliwy, że mogłem to wszystko przeżyć i być świadkiem wychodzenia naszego narodu z nocy komunizmu”

– wspominał Cugowski.
 


 

POLECANE
Tusk stara się oszukać Polaków. Karol Nawrocki skrytykował szefa rządu ws. prawa do azylu polityka
"Tusk stara się oszukać Polaków". Karol Nawrocki skrytykował szefa rządu ws. prawa do azylu

Na ostatnim posiedzeniu Sejmu, posłowie uchwalili ustawę dotyczącą ograniczenia prawa do azylu. Premier Donald Tusk stwierdził, że to "pomoże w odzyskaniu kontroli na naszej granicy". Do wypowiedzi szefa polskiego rządu odniósł się w sobotę kandydat na Prezydenta RP Karol Nawrocki.

Koszmarny wypadek na nartach. Nie żyje 13-latek Wiadomości
Koszmarny wypadek na nartach. Nie żyje 13-latek

Media obiegły smutne wieści ze szpitala w Krakowie. Pomimo wysiłków lekarzy nie udało się uratować życia 13-latka ze Słowacji.

Kultowy program wraca na antenę. Szykuje się spora zmiana Wiadomości
Kultowy program wraca na antenę. Szykuje się spora zmiana

Już 24 lutego na antenę TTV wraca jeden z ulubionych programów widzów - "Gogglebox. Przed telewizorem". Będzie to już 22. sezon formatu, który od dekady dostarcza widzom mnóstwo humoru i rozrywki. Choć na ekranie ponownie zobaczymy znane i lubiane twarze komentatorów, w programie zajdzie istotna zmiana.

Wołodymyr Zełenski zmienił zdanie. Chodzi o umowę z USA ws. minerałów Wiadomości
Wołodymyr Zełenski zmienił zdanie. Chodzi o umowę z USA ws. minerałów

Amerykański Instytut Studiów nad Wojną ocenił, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ma być gotowy do podpisania umowy z USA ws. wydobycia minerałów. Duży wpływ na zmianę decyzji miała kilkudniowa wizyta w Kijowie specjalnego wysłannika Waszyngtonu Keitha Kellogga.

Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy gorące
Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy

Mieszkańców Warszawy i okolic czekają utrudnienia. Warszawski Transport Publiczny wydał komunikat, w którym informuje, jak poradzić sobie w trakcie zawirowań komunikacyjnych w stolicy.

Fragmenty rakiety Falcon 9 spadły w Polsce. Jest oświadczenie SpaceX Wiadomości
Fragmenty rakiety Falcon 9 spadły w Polsce. Jest oświadczenie SpaceX

W środę rano nad Polską, w niekontrolowany sposób wszedł w atmosferę człon rakiety Falcon 9 R/B. Kilka jej fragmentów spadło na terytorium naszego kraju w okolicach Poznania. W tej sprawie swoje oświadczenie opublikowała firma SpaceX od Elona Muska.

Niemcy: spółka zajmująca się regazyfikacją LNG rozwiązała umowę z niemieckim rządem tylko u nas
Niemcy: spółka zajmująca się regazyfikacją LNG rozwiązała umowę z niemieckim rządem

Deutsche ReGas to prywatna firma znana w Niemczech z budowy i eksploatacji terminali skroplonego gazu ziemnego (LNG). Właścicielami oraz założycielami Deutsche ReGas są Stephan Knabe i Ingo Wagner. Firma koncentruje swoją działalność w dwóch lokalizacjach; Lubmin i Mukran we wschodniej części niemieckiego wybrzeża Bałtyku.

Atak nożownika w Berlinie. Podano narodowość sprawcy Wiadomości
Atak nożownika w Berlinie. Podano narodowość sprawcy

Niemieckie media poinformowały, że sprawca piątkowego ataku w Berlinie to 19-letni Syryjczyk. Zaatakował on przy Pomniku Pomordowanych Żydów Europy turystę z Hiszpanii.

Mamo, moja mamo…. Dramat polskiej gwiazdy z ostatniej chwili
"Mamo, moja mamo…". Dramat polskiej gwiazdy

Media obiegła smutna informacja. Nie żyje mama Katarzyny Nosowskiej. Piosenkarka poinformowała o swojej stracie za pomocą mediów społecznościowych.

Prezydent Andrzej Duda spotka się z Trumpem. Są nieoficjalne szczegóły wizyty polityka
Prezydent Andrzej Duda spotka się z Trumpem. Są nieoficjalne szczegóły wizyty

W sobotę Prezydent Andrzej Duda spotka się z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Według medialnych doniesień, podczas rozmów zostanie omówiona kwestia bezpieczeństwa Polski, Ukrainy oraz pokoju.

REKLAMA

Lubelski Lipiec ’80 zaczął się od wzrostu cen

– Bez Lubelskiego Lipca nie byłoby Sierpnia – podkreślają ludzie Solidarności, i dodają, że z kolei Lubelskiego Lipca nie byłoby bez św. Jana Pawła II. – To On dodał nam odwagi – mówią.
Pomnik Lubelskiego Lipca w Lublinie  Lubelski Lipiec ’80 zaczął się od wzrostu cen
Pomnik Lubelskiego Lipca w Lublinie / fot. NSZZ "S" Region Środkowo-Wschodni

„Lato roku 1980 było deszczowe. Podtopienia na Lubelszczyźnie i w innych regionach Polski niepokoiły nie tylko rolników, ale i władze państwowe. Ukazywał swoje ponure oblicze pełzający kryzys i niewydolność gospodarki komunistycznej. Rosło niezadowolenie społeczne, brakowało towarów, niewielu potrafiło powiedzieć, co przyniesie najbliższa przyszłość”

– pisze Paweł Janowski na stronie „Kuriera Lubelskiego”.

Dlaczego Lubelszczyzna?

Bezpośrednią przyczyną protestów stała się wprowadzona 1 lipca 1980 roku bez zapowiedzi i zwyczajowych rekompensat podwyżka cen mięsa. Był to jednak tylko zapalnik, nastroje społeczne były bowiem od dawna minorowe, a ludziom żyło się coraz gorzej. „Hasła tak zwanej propagandy sukcesu intensywnie głoszone przez ekipę Pierwszego Sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka stały w oczywistej sprzeczności z realiami historycznymi w Polsce, zwłaszcza w drugiej połowie lat siedemdziesiątych. Pomimo ostrzeżeń ekspertów o nadchodzącym załamaniu gospodarki i groźbie wybuchu niezadowolenia społecznego rządząca ekipa nie zdecydowała się na wdrożenie programu reform gospodarczych, który zapobiegłby kryzysowi. Tymczasem analizy nastrojów społecznych sugerowały, że poziom niezadowolenia społeczeństwa, zwłaszcza w środowiskach robotniczych, osiągnął pod koniec lat siedemdziesiątych taką skalę, że wystarczył tylko pretekst, żeby doszło do masowych protestów” – wyjaśnia Małgorzata Choma-Jusińska z lubelskiego IPN-u w artykule pt. „Lubelski Lipiec ’80 – miniwykład” opublikowanym na stronie Teatru NN. 

Strajki na Lubelszczyźnie stanowiły preludium do masowego buntu robotników Wybrzeża i przygotowały grunt do solidarnościowego zrywu.

„W naszym regionie pierwszy strajk wybuchł 8 lipca. Około godziny 9.30 w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku grupa około 80 pracowników rozpoczęła protest. Bezpośrednią przyczyną była również podwyżka cen artykułów sprzedawanych w zakładowym bufecie. Wzrost tych cen był stosunkowo duży, nawet około 60 proc. Po WSK, już w Lublinie, zastrajkował tego samego dnia kolejny zakład pracy: Autoryzowana Stacja Obsługi «Polmozbyt». Następnego dnia przystąpili pracownicy Fabryki Maszyn Rolniczych «Agromet» i kolejne grupy pracowników «Polmozbytu». 10 i 11 lipca strajkowały kolejne duże zakłady w regionie: Lubelskie Zakłady Naprawy Samochodów, Fabryka Samochodów Ciężarowych w Lublinie i Zakłady Azotowe w Puławach. Kiedy w następnych dniach do strajku przystąpiło Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania oraz przedsiębiorstwa transportowe i komunikacyjne, włącznie z lubelskim Węzłem PKP i MPK, Lublin wyglądał tak, jakby właśnie odbywał się tu strajk generalny. Protesty miały swoje apogeum 18 lipca. Jak wyliczył lubelski historyk Marcin Dąbrowski, który dokonał najpełniejszej dotąd analizy lubelskich protestów, właśnie 18 lipca strajkowało około 18 tysięcy osób w całym regionie na Lubelszczyźnie, w 79 zakładach pracy. Pojedyncze protesty trwały jeszcze do 24 lipca”

– wskazuje historyk IPN.

Lubelski Lipiec był potężnym zrywem, w którym uczestniczyło ok. 100 tysięcy osób z ponad 150 zakładów pracy. Był to czas przełomu, kiedy władze PRL zdecydowały się podjąć rozmowy z robotnikami. Nie użyły wobec protestujących siły, co stanowiło novum w stosunku do poprzednich doświadczeń wolnościowych buntów. „Po raz pierwszy zastosowano metodę strajku okupacyjnego, który nie był tak krwawy, jak demonstracje na ulicach. Nauczeni doświadczeniami z grudnia 1970 roku czy z czerwca 6 lat wcześniej nie dali się sprowokować i strajkowali pokojowo, aby zmusić władzę do spełnienia ich żądań. Wydarzenia z naszego województwa pokazują, że niemożliwe nie istnieje” – stwierdza Paweł Janowski.

Wnioski z wcześniejszych strajków

Co zdecydowało o sukcesie strajków na Lubelszczyźnie?

„W porównaniu z poprzednimi masowymi protestami robotniczymi w 1970 i 1976 roku strajki na Lubelszczyźnie były o wiele lepiej przygotowane. Robotnicy nie wychodzili poza obszar swoich zakładów pracy, wybierali komitety reprezentujące strajkującą załogę, były to na przykład Komitet Postojowy w WSK i Grupa Robocza w FSC. Te komitety reprezentowały załogę w negocjacjach z władzami zakładu pracy, a bezpieczeństwa i porządku w czasie protestów strzegły straże pracownicze. Już od początku trwania lipcowych protestów, 2 lipca, swoje wsparcie, swoją solidarność dla strajkujących robotników w kraju wyraził Komitet Samoobrony Społecznej KOR. Kolejne takie oświadczenie zostało wydane po rozpoczęciu strajków na Lubelszczyźnie 11 lipca. Co więcej, tutaj, na Lubelszczyźnie, udało się stworzyć współpracownikowi KOR Wojciechowi Onyszkiewiczowi grupę osób związanych z lubelską opozycją, która gromadziła informacje na temat strajków i postulatów strajkowych. Następnie przekazywane były one do Radia Wolna Europa i już 9 lipca na antenie Wolnej Europy pojawiła się audycja na temat lubelskich protestów. Jak dziś wspominają uczestnicy tych strajków, właśnie Radio Wolna Europa było dla nich źródłem informacji o protestach, nawet w sąsiednich zakładach pracy, o protestach ich kolegów, bo lubelska prasa, lubelskie oficjalne media pomijały milczeniem wydarzenia w Lublinie”

– tłumaczy Małgorzata Choma-Jusińska.

Przypadków nie ma

Czy to przypadek, że lawina społecznego sprzeciwu wobec komunistycznej władzy ruszyła w 1980 roku właśnie na Lubelszczyźnie? Zdaniem Pawła Janowskiego, nie było to zrządzenie losu, lecz Opatrzności.

„Ludność naszego regionu doświadczyła najwcześniej i najdłużej komunistycznego terroru, przemocy, inwigilacji, aresztowań. Opór społeczny przybierał tutaj różne formy i trwał bardzo długo. To na tej ziemi bronił się najdłużej ostatni żołnierz niezłomny – Józef Franczak «Lalek», który trwał na swym posterunku do 1963 roku. Ale przecież dlatego mógł tak długo walczyć, ponieważ miał wsparcie lokalnej społeczności. To mieszkańcy wsi i miasteczek karmili go i chronili przez komunistycznymi oprawcami. Można powiedzieć, że w jego osobie wyraziła się niezłomność Lubelszczyzny”

– stwierdza dziennikarz na łamach „Kuriera Lubelskiego”. Jego zdaniem, mieszkańcy tych ziem mieli pragnienie wolności we krwi i w naturalny sposób wyrazili je podczas Lubelskiego Lipca, ale i później.

„Owoce Lubelskiego Lipca trwały mimo prześladowań – powstały struktury «Solidarności» Regionu Środkowo-Wschodniego w podziemiu. Opozycja antykomunistyczna w naszym regionie wykorzystywała wszelkie możliwe i dostępne środki do walki o wolność. Nawiązywano do bohaterskich działań podziemia antykomunistycznego, które po zakończeniu II wojny światowej przechowało ducha patriotyzmu i wolności. Od biernych form oporu do czynnych działań w strukturach związkowych (zorganizowano pomoc socjalną, niezależny obieg informacji w prasie i radiu «Solidarność» aż po manifestacje społeczno-religijne. Istniejąca od stycznia 1981 roku. Wszechnica Związkowa była strukturą wykraczającą poza Region Środkowo-Wschodni, jej prelegenci docierali do województw: chełmskiego, tarnobrzeskiego oraz kieleckiego, radomskiego, przemyskiego i innych”

– wylicza Janowski.

„Lubelski Lipiec trwał w ludziach. Duch nie poddał się okupantom, ale działacze dbali także o bardzo prozaiczne sprawy. W latach 1982–1989 ludzie «Solidarności» organizowali wypoczynek letni dla dzieci pracowników NSZZ «Solidarność», tzw. «Wakacje z Bogiem». Mimo represji władz w 1986 roku ta akcja w ciągu 8 lat objęła kilka tysięcy dzieci, którymi opiekowało się ok. 200 wychowawców, lekarzy, pielęgniarek, kleryków i księży. Wypoczynek dla dzieci i młodzieży zorganizowano na stu kilkudziesięciu turnusach, w kilkudziesięciu miejscowościach w całej Polsce. To ukazuje, jak w wymiarze praktycznym realizował się «duch solidarności»”

– dodaje.

Kłamstwo nie może trwać w nieskończoność

W opinii Mariana Króla, przewodniczącego Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność”, wydarzenia „Lubelskiego Lipca 1980” przez wiele lat były niedoceniane.

„Teraz to się zmienia. Cieszy nas również to, że młodzież lubelska bierze na swoje sztandary to wydarzenie i promuje je dzięki naszej inspiracji”

– podkreślił podczas uroczystości rocznicowych. Król wskazał, że ani Lubelski Lipiec, ani późniejszy Sierpień na Wybrzeżu nie byłyby możliwe bez obecności na Stolicy Piotrowej papieża Jana Pawła II i bez jego wsparcia dla wolnościowych dążeń narodu. „Tam, gdzie my nie mogliśmy mówić, to on mówił za nas, a myśmy realizowali drogę do wolności” – stwierdził.

„Jako mieszkaniec Lublina jestem dumny z tego, że strajki w moim mieście rodzinnym i w Świdniku zapoczątkowały erę «Solidarności». W lipcu 1980 roku miałem zresztą swój zespół we Wrocławiu, do rodzinnego miasta wracałem wówczas po próbie czy koncercie. Komunikacja nie była wtedy rzecz jasna rozwinięta tak, jak dzisiaj, toteż nie wiedziałem nawet, że coś się dzieje. Tymczasem nagle zostaliśmy wysadzeni z pociągu w Motyczu, kilka kilometrów przed Lublinem. Dopiero tam dowiedziałem się, że parowozy zostały przyspawane do szyn i że oto zaczęła się potężna fala strajków, mających kolosalne znaczenie dla dalszego rozwoju sytuacji w naszym kraju. Byłem wówczas świadkiem historycznych wydarzeń. Gdyby nie Lipiec lubelski i świdnicki, nie byłoby gdańskiego Sierpnia”

– podkreślił kilka lat temu w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” Krzysztof Cugowski, wokalista rockowy, założyciel zespołu Budka Suflera. Pytany o ulubionego bohatera walki z komuną wskazał na Annę Walentynowicz. „Była czystą i piękną postacią, całkowicie zintegrowaną wewnętrznie i konsekwentną. Była uczciwa i mówiła prawdę do końca, niezależnie od tego, z kim rozmawiała i jaką cenę musiała za to zapłacić” – podkreślił artysta.

„Solidarność to był naprawdę niepowtarzalny fenomen. Ludzie uwierzyli, że komunizm można pokonać. Przed Sierpniem ’80 w społeczeństwie funkcjonowało przekonanie, że koniec komunizmu musi wiązać się ze światowym kataklizmem, z jakąś klęską na wielką skalę. Komuniści skutecznie przez wiele lat wkładali nam zresztą takie przekonanie do głów. Tymczasem okazało się, że do pokonania komuny nie trzeba było znowu tak wiele – ona pękła jak bańka mydlana, bo była oparta na kłamstwie. A kłamstwo nie jest w stanie trwać w nieskończoność. Kiedy sięgam pamięcią do Sierpnia ’80, jestem szczęśliwy, że mogłem to wszystko przeżyć i być świadkiem wychodzenia naszego narodu z nocy komunizmu”

– wspominał Cugowski.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe