Dramat Katarzyny Dowbor. Nie mogła powstrzymać łez

W ostatnim odcinku "Pytania na śniadanie" poruszono temat leczenia zwierząt, a co za tym idzie konieczności ponoszenia wysokich kosztów u weterynarza. Katarzyna Dowbor, która do niedawna była właścicielką psa o imieniu Benio, nie kryła poruszenia. W pewnej chwili, wspominając bolesne wydarzenia zalała się łzami. Dziennikarka od 27 stycznia b.r. prowadzi popularną śniadaniówkę.
- O mojego berneńczyka walczyłam - ciężko mi o tym mówić, bo to był taki mój najukochańszy pies - tylko 3 tygodnie, bo to był rak płuc
- zaczęła z przejęciem.
- W pewnym momencie stwierdziłam, że jednak muszę mu pozwolić - a właściwie pomóc - odejść, bo on nie jadł, po prostu umierał z głodu, mimo że codziennie robiłam kroplówki sama już w końcu. I powiem wam, że długo się zastanawiałam, czy mam to zrobić. Odkładałam tę decyzję i doszłam do wniosku, że muszę mu po prostu ulżyć, bo bardzo cierpiał i to nie chodziło o koszty, bo koszty oczywiście były też ogromne, ale chodziło o to, żeby nie cierpiał
- mówiła dalej wzruszona.
"Z psem trzeba być do końca"
Nie dało się ukryć, że Dowbor, która nie raz podkreślała, jak bardzo kocha zwierzęta, wciąż przeżywa utratę ukochanego pupila. W dalszej części rozmowy prezenterka "PnŚ" przypomniała, by każdy, kto zmaga się z chorobą swojego zwierzaka dawał mu maksimum wsparcia do ostatnich chwil.
- Z tym psem trzeba być do końca. Nie zostawiać go w obcym miejscu, w przychodni i powiedzieć: „zróbcie coś z tym, bo ja nie chcę na to patrzeć”. To nie o naszą wygodę i nasze emocje chodzi. To chodzi o to, aby to zwierzę miało nas, swoich ukochanych ludzi, do końca
- zwróciła się do widzów Dowbor.