Rugowanie religii kończy się prześladowaniem ludzi

Wojna, którą warszawscy liberałowie wypowiadają krzyżowi, jest próbą zaszczepienia w polskiej rzeczywistości sporów nam obcych. Zapatrzeni na Zachód nie dostrzegają, że Polacy już dawno rozwiązali spory, które toczą inne narody. Na dodatek zrobili to mądrzej, czego zakompleksione lemingi nie są w stanie zrozumieć. 
Krzyż Rugowanie religii kończy się prześladowaniem ludzi
Krzyż / Eloneo, CC0, via Wikimedia Commons

Nakaz zdejmowania krzyży w warszawskich urzędach ma być elementem rozdziału Kościoła od państwa – zapewnieniem przestrzeni publicznej neutralności religijnej. W rzeczywistości jest próbą rugowania chrześcijaństwa, czyli przejawem skrajnej nietolerancji oraz dowodem poważnych braków w wiedzy z historii, filozofii, socjologii czy zarządzania. Doraźnym, banalnym celem jest oczywiście otwarcie nowego frontu z Kościołem i broniącą tradycyjnych wartości prawicą. 

Polska wolność chrześcijańska 

Jesteśmy jedynym państwem w Europie, którego historia jest wyłącznie chrześcijańska. Za początek państwa polskiego uznaje się rok 966, czyli moment, w którym książę Mieszko przyjął chrzest. Na arenę międzynarodową wchodzi więc Polska już jako ukształtowany organizm z władcą należącym do zachodniej cywilizacji. Wcześniejsze dzieje pozostają w sferze nieco baśniowej. 

Krzyż ma więc w historii Polski nie tylko znaczenie religijne, ale także kulturowe i państwowe. Oznaczał przynależność do kultury łacińskiej i chronił nas przed łupieżczymi wyprawami niemieckiego rycerstwa, które organizowało krucjaty przeciw poganom. 

Także polskie rozumienie wolności zawdzięczamy właśnie krzyżowi. Dokładniej biskupowi krakowskiemu Stanisławowi, który otwarcie przeciwstawił się tyrańskim zapędom króla Bolesława Szczodrego. Biskup konflikt przypłacił życiem, ale winny jego śmierci monarcha musiał udać się w pokutną pielgrzymkę do Rzymu, by zdjąć z siebie ekskomunikę nałożoną przez papieża. To właśnie wtedy ukształtowało się polskie – wyjątkowe w tej części świata – pojęcie wolności. Królowi, czyli państwu, jesteśmy obowiązani posłuszeństwo i wierność w sprawach doczesnych i materialnych, ale sprawa sumienia pozostaje w sferze prywatno-duchowej. Jurysdykcja świecka nie ma nad nią władzy. 

Inne narody dochodziły do tego przez wieki, albo – jak Rosjanie – nigdy tego nie osiągnęły. Polska ustaliła to już w XI wieku, choć oczywiście później myśl ta znacząco się rozwinęła. 

Warto dodać, że biskupów mianował wówczas król, więc Stanisław był podwładnym monarchy. Mimo to uznał, że władca nie może wkraczać w sferę sumienia.

Państwo świeckie 

Jeśli zastanawiamy się, dlaczego Rzeczpospolitą ominęło w późniejszych wiekach szaleństwo wojen religijnych, to właśnie odpowiedź znajdziemy w polskim pojęciu wolności. Zresztą także z tego powodu nigdy nie zagnieździły się u nas totalitaryzmy – jeśli trwały, to wyłącznie wspierane bagnetami obcych wojsk. 
Polska dość szybko doszła do wniosku, że władza świecka nie powinna zajmować się zbawieniem duszy. A przecież o to, która droga do raju jest właściwa, z mieczami w dłoniach spory toczyli Niemcy, Francuzi, Holendrzy czy Szwajcarzy. Obywatele Rzeczpospolitej zamiast sięgać po broń, zmusili króla, by podpisał konfederację warszawską, która gwarantowała wolność religijną. Stało się to w styczniu 1573 r., czyli pół roku po krwawej nocy świętego Bartłomieja, w której wyrżnięto francuskich protestantów. Polski dokument chronił nas przed podobnym barbarzyństwem. 

Krzyż w Polsce nie był więc powodem do sporu, bo wiara pozostawała w sferze prywatnej. Nie oznaczało to jednak, że miał się stać nieobecny. Wręcz przeciwnie, był wyrazem tolerancji i wartości, które dawały Rzeczpospolitej siłę. Biskupi byli mianowani za zgodą monarchów, a wielu z nich było wielkimi mężami stanu.

Jednak gdy w czasie powstania kościuszkowskiego na ulicach Warszawy lud stolicy ustawił szubienice, to zawisło na nich także dwóch biskupów, ponieważ zdradzili Rzeczpospolitą. Wiara i służba państwu zawsze były w Polsce kwestiami od siebie oddzielonymi. 

Prawdziwa tolerancja

W czasie zaborów, niemieckiej i sowieckiej okupacji czy w PRL-u katolicki krzyż był symbolem wolności, prawdy i swobody. W jego imię zginęli m.in. o. Maksymilian Kolbe i ks. Jerzy Popiełuszko. Jeśli w tamtych czasach Polacy mogli gdzieś czuć się wolni, to w kościołach. Właśnie z tego wynikała siła Solidarności, która pokonała komunistów nie tylko politycznie, ale także, a może przede wszystkim, moralnie. 

Dlatego krzyż nigdy nie był w Polsce symbolem opresji, a drażnił jedynie tych, którzy chcieli nam odebrać wolność. Rafał Trzaskowski pewnie tego nie rozumie, bo zamiast studiować historię swojego kraju, śledzi trendy z Europy Zachodniej czy Północnej, w których inna była pozycja Kościołów protestanckich. Nie tylko ściśle współpracowały z władzą i bezpośrednio jej podległy, ale legitymizowały jej decyzje. Być może spogląda jeszcze z nostalgią na Francję, w której laickość została podniesiona do rangi religii zwalczającej wszelkie objawy katolicyzmu. Może jednak nie zdawać sobie sprawy z tego, że jest to dziedzictwo rewolucji, które wstrząsały tym krajem od końca XVIII do końca XIX wieku. Zebrały one nie tylko krwawe żniwo, ale też w imię wolności doprowadziły do ograniczania swobód obywatelskich. A ludzi, którzy przeciwstawiali się nowym porządkom, mordowało się jak w Wandei.  

Przenoszenie więc na polski grunt sporów z krajów, w których inaczej rozumie się wolność, jest nie tylko niezbyt mądre, ale natychmiast wywołuje sprzeciw. Nie tylko wierzących, ale wszystkich rozumiejących, że polska tolerancja nie polega na zakazywaniu, a na powszechnej zgodzie eksponowania symboli religijnych.

Droga do totalitaryzmu

Oczywiście wiadomo, dlaczego prezydenta Warszawy i jego otoczenie tak bardzo krzyż drażni. W jego obecności trudno dokonywać obyczajowej i światopoglądowej rewolucji, której celem jest zastąpienie religii chrześcijańskiej czymś nowym, bardziej postępowym i przystającym do współczesnego świata. Tą nową formą religii jest liberalna demokracja, czyli system norm stworzony przez człowieka, a oparty na tolerancji, indywidualizmie i czymś tak ulotnym, labilnym i dookreślonym jak wartości humanistyczne. 
Negując znaczenie krzyża w naszej kulturze i tożsamości, albo – jak chcieliby lewicowi liberałowie – uwalniając się od niego w przestrzeni publicznej i sferze wartości, władza publiczna chce powiedzieć, że to ona jest jedynym prawodawcą. Nie chce mieć nic ponad sobą. Ani Boga, ani prawa naturalnego. Dla niej istnieje tylko tu i teraz, a Bóg – jak u Friedricha Nietzschego – umarł i nie jest nam już potrzebny. 

Wyposażona w taką siłę władza może swobodnie kształtować rzeczywistość. Może ustalić taką liczbę płci, jaka będzie potrzebna, uznać prawo do zabijania nienarodzonych za jedno z podstawowych praw człowieka, przyznać małpom częściowe prawa obywatelskie albo legalizować związki człowieka ze szmacianą lalką. Wszelkie bariery przestają istnieć, ponieważ o tym, co jest normą, ma decydować wola ludu. 

Historia uczy nas jednak, że ilekroć człowiek próbował odgrywać rolę Boga, świat nurzał się w morzu krwi. Naziści przypisali sobie prawo do określenia, które jednostki, grupy czy całe narody są zbędne, i ustanowili prawo pozwalające na ich eksterminację. Komuniści dorzucili do tego klasy społeczne blokujące rozwój rewolucji, a więc utrudniające zapanowanie na świecie powszechnego szczęścia. Mordowali, głodzili i wysyłali do obozów dziesiątki milionów ludzi, mając na ustach dążenie do wolności i wyzwolenia. 

Nowy totalitaryzm 

Każdy totalitaryzm ma to do siebie, że nie znosi konkurencji. Nie dopuszcza, że do szczęścia może doprowadzić człowieka wiele dróg. Co więcej, każdy z nas nie musi zmierzać w tym samym kierunku. 
Tyrania nie przyjmuje do wiadomości, że jako obywateli państwa i członków narodu powinien nas łączyć cel, czyli dobro wspólnoty, ale z zachowaniem indywidualnej wolności. Ona pragnie zawładnąć całością swoich poddanych: ciałem, myślą, pragnieniami i dążeniami. Nie toleruje żadnej alternatywy. 

Takie cechy przejawia właśnie system polityczny nazywany liberalną demokracją. Pragnie ona wyeliminować z życia publicznego wszelkie systemy wartości, które nie pokrywają się z jej pojmowaniem świata. Każdy człowiek ma być wyłącznie osobną, wyalienowaną jednostką, która powinna kierować się wyłącznie samorealizacją. 

W rozumieniu liberalnej demokracji rozdział Kościoła od państwa polega na wyeliminowaniu religii z przestrzeni publicznej i odebranie duchownym możliwości wpływania na zbiorową świadomość. Tak starali się ograniczyć Kościół komuniści, ale przegrali z Prymasem Stefanem Wyszyńskim i Karolem Wojtyłą. Obaj byli zwolennikami organizowania wielkich, plenerowych nabożeństw, Mszy Świętych i uroczystości, by wierni czuli się częścią szerszej wspólnoty.

W tym zakresie lewicowi liberałowie są zadziwiająco do komunistów podobni. Starając się przekonać obywateli, że Kościół, jego nauka i symbolika jest przeżytkiem, w rzeczywistości pragną odebrać im wolność wyboru, którą zapewnia religia chrześcijańska i wyrastająca z niej kultura. To przyjęcie nauki Chrystusa sprawiło, że ludzie mieszkający w Europie, USA, Australii czy Nowej Zelandii cieszą się niespotykaną nigdzie indziej na świecie wolnością. A krzyż był, jest i będzie tego symbolem. 

Czytaj także: Nie żyje żołnierz, który bronił granicy. Jest reakcja prezydenta Dudy

Czytaj także: Niepozorny gigant wiary: 14. rocznica beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki


 

POLECANE
Wykłady nt. wpływu myśli chrześcijańskiej na społeczeństwo i gospodarkę Wiadomości
Wykłady nt. wpływu myśli chrześcijańskiej na społeczeństwo i gospodarkę

Powszechny Uniwersytet Nauczania Chrześcijańsko-Społecznego (PUNCS) to działanie edukacyjne prowadzone przez fundację Instytut Myśli Schumana.

Siemoniak przyznał: W Wyrykach spadła nasza rakieta z ostatniej chwili
Siemoniak przyznał: "W Wyrykach spadła nasza rakieta"

Tomasz Siemoniak w rozmowie z Moniką Olejnik w TVN24 przyznał, że w Wyrykach spadła polska rakieta wystrzelona z F-16. Dom został uszkodzony, a mieszkańcy mogą wrócić tylko na parter. Minister tłumaczy się, że „świat nie jest taki prosty”.

Jak protestować przeciwko Centrom Integracji Cudzoziemców - jest raport gorące
Jak protestować przeciwko Centrom Integracji Cudzoziemców - jest raport

W środę 17 września Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris opublikował swój nowy raport pod tytułem „Podstawy sprzeciwu wobec koncepcji Centrów Integracji Cudzoziemców. Odpowiedzialna polityka migracyjna wymaga selekcji, deportacji i asymilacji”.

Planowali zamachy terrorystyczne w Polsce i Europie. Litewska prokuratura ujawnia szokujące szczegóły pilne
Planowali zamachy terrorystyczne w Polsce i Europie. Litewska prokuratura ujawnia szokujące szczegóły

Litewska prokuratura wraz z policją rozbiły groźną siatkę terrorystyczną, która przygotowywała cztery zamachy w krajach Europy. W ręce służb trafili obywatele Litwy, Rosji, Łotwy, Estonii i Ukrainy, a tropy prowadzą wprost do rosyjskich służb specjalnych. Część śmiercionośnych ładunków trafiła do Niemiec, Wielkiej Brytanii i Polski.

Doradca Zełenskiego o akcji polskiego wojska: Udawanie, że to sukces, brzmi dziwnie Wiadomości
Doradca Zełenskiego o akcji polskiego wojska: "Udawanie, że to sukces, brzmi dziwnie"

Według doradcy szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Mychajło Podolaka atak dronów na Polskę to był test dla natowskich systemów obrony przeciwrakietowej. W jego opinii obnażył on brak skuteczności polskiej obrony.

Dla Niemca wszystko tylko u nas
Dla Niemca wszystko

Niemieckie media piszą, że wizyta prezydenta Karola Nawrockiego w Berlinie „niesie potencjał konfliktu”. Konflikt? Nie – to przypomnienie długu, którego Niemcy od dekad unikają.

Kurski do Tuska: Mścij się na mnie, zostaw syna Wiadomości
Kurski do Tuska: "Mścij się na mnie, zostaw syna"

Były prezes TVP Jacek Kurski oskarża Donalda Tuska o polityczną zemstę. Prokuratura w Toruniu postawiła jego synowi zarzuty, a Kurski nie ma wątpliwości: to zemsta premiera, a nie wymiaru sprawiedliwości.

Hennig-Kloska: Park Narodowy Dolnej Odry powstanie nawet mimo weta prezydenta pilne
Hennig-Kloska: Park Narodowy Dolnej Odry powstanie nawet mimo weta prezydenta

– W środę rząd przyjął projekt ustawy o utworzeniu Parku Doliny Dolnej Odry – poinformowała minister klimatu Paulina Hennig-Kloska. Nowy park ma powstać w województwie zachodniopomorskim w 2026 r. i objąć teren 3,8 tys. ha. Przeciwnicy alarmują: to cios w żeglugę, gospodarkę i porty Szczecina.

PiS złożył projekt uchwały ws. wywłaszczenia ambasady Rosji Wiadomości
PiS złożył projekt uchwały ws. wywłaszczenia ambasady Rosji

PiS złożył w Sejmie projekt uchwały dotyczącej pilnego zabezpieczenia terenu wokół Ministerstwa Obrony Narodowej. Jarosław Kaczyński zapowiedział, że chodzi m.in. o wywłaszczenie rosyjskiej ambasady w Warszawie.

Amerykanie kłócą się o nominowanego ambasadora USA w Polsce. Dwa głosy przewagi z ostatniej chwili
Amerykanie kłócą się o nominowanego ambasadora USA w Polsce. Dwa głosy przewagi

Nominowany na ambasadora USA w Polsce Tom Rose uzyskał w środę poparcie senackiej komisji spraw zagranicznych, choć nie poparł go żaden polityk Demokratów. Nominacja Rose'a wciąż musi uzyskać większość głosów w Senacie.

REKLAMA

Rugowanie religii kończy się prześladowaniem ludzi

Wojna, którą warszawscy liberałowie wypowiadają krzyżowi, jest próbą zaszczepienia w polskiej rzeczywistości sporów nam obcych. Zapatrzeni na Zachód nie dostrzegają, że Polacy już dawno rozwiązali spory, które toczą inne narody. Na dodatek zrobili to mądrzej, czego zakompleksione lemingi nie są w stanie zrozumieć. 
Krzyż Rugowanie religii kończy się prześladowaniem ludzi
Krzyż / Eloneo, CC0, via Wikimedia Commons

Nakaz zdejmowania krzyży w warszawskich urzędach ma być elementem rozdziału Kościoła od państwa – zapewnieniem przestrzeni publicznej neutralności religijnej. W rzeczywistości jest próbą rugowania chrześcijaństwa, czyli przejawem skrajnej nietolerancji oraz dowodem poważnych braków w wiedzy z historii, filozofii, socjologii czy zarządzania. Doraźnym, banalnym celem jest oczywiście otwarcie nowego frontu z Kościołem i broniącą tradycyjnych wartości prawicą. 

Polska wolność chrześcijańska 

Jesteśmy jedynym państwem w Europie, którego historia jest wyłącznie chrześcijańska. Za początek państwa polskiego uznaje się rok 966, czyli moment, w którym książę Mieszko przyjął chrzest. Na arenę międzynarodową wchodzi więc Polska już jako ukształtowany organizm z władcą należącym do zachodniej cywilizacji. Wcześniejsze dzieje pozostają w sferze nieco baśniowej. 

Krzyż ma więc w historii Polski nie tylko znaczenie religijne, ale także kulturowe i państwowe. Oznaczał przynależność do kultury łacińskiej i chronił nas przed łupieżczymi wyprawami niemieckiego rycerstwa, które organizowało krucjaty przeciw poganom. 

Także polskie rozumienie wolności zawdzięczamy właśnie krzyżowi. Dokładniej biskupowi krakowskiemu Stanisławowi, który otwarcie przeciwstawił się tyrańskim zapędom króla Bolesława Szczodrego. Biskup konflikt przypłacił życiem, ale winny jego śmierci monarcha musiał udać się w pokutną pielgrzymkę do Rzymu, by zdjąć z siebie ekskomunikę nałożoną przez papieża. To właśnie wtedy ukształtowało się polskie – wyjątkowe w tej części świata – pojęcie wolności. Królowi, czyli państwu, jesteśmy obowiązani posłuszeństwo i wierność w sprawach doczesnych i materialnych, ale sprawa sumienia pozostaje w sferze prywatno-duchowej. Jurysdykcja świecka nie ma nad nią władzy. 

Inne narody dochodziły do tego przez wieki, albo – jak Rosjanie – nigdy tego nie osiągnęły. Polska ustaliła to już w XI wieku, choć oczywiście później myśl ta znacząco się rozwinęła. 

Warto dodać, że biskupów mianował wówczas król, więc Stanisław był podwładnym monarchy. Mimo to uznał, że władca nie może wkraczać w sferę sumienia.

Państwo świeckie 

Jeśli zastanawiamy się, dlaczego Rzeczpospolitą ominęło w późniejszych wiekach szaleństwo wojen religijnych, to właśnie odpowiedź znajdziemy w polskim pojęciu wolności. Zresztą także z tego powodu nigdy nie zagnieździły się u nas totalitaryzmy – jeśli trwały, to wyłącznie wspierane bagnetami obcych wojsk. 
Polska dość szybko doszła do wniosku, że władza świecka nie powinna zajmować się zbawieniem duszy. A przecież o to, która droga do raju jest właściwa, z mieczami w dłoniach spory toczyli Niemcy, Francuzi, Holendrzy czy Szwajcarzy. Obywatele Rzeczpospolitej zamiast sięgać po broń, zmusili króla, by podpisał konfederację warszawską, która gwarantowała wolność religijną. Stało się to w styczniu 1573 r., czyli pół roku po krwawej nocy świętego Bartłomieja, w której wyrżnięto francuskich protestantów. Polski dokument chronił nas przed podobnym barbarzyństwem. 

Krzyż w Polsce nie był więc powodem do sporu, bo wiara pozostawała w sferze prywatnej. Nie oznaczało to jednak, że miał się stać nieobecny. Wręcz przeciwnie, był wyrazem tolerancji i wartości, które dawały Rzeczpospolitej siłę. Biskupi byli mianowani za zgodą monarchów, a wielu z nich było wielkimi mężami stanu.

Jednak gdy w czasie powstania kościuszkowskiego na ulicach Warszawy lud stolicy ustawił szubienice, to zawisło na nich także dwóch biskupów, ponieważ zdradzili Rzeczpospolitą. Wiara i służba państwu zawsze były w Polsce kwestiami od siebie oddzielonymi. 

Prawdziwa tolerancja

W czasie zaborów, niemieckiej i sowieckiej okupacji czy w PRL-u katolicki krzyż był symbolem wolności, prawdy i swobody. W jego imię zginęli m.in. o. Maksymilian Kolbe i ks. Jerzy Popiełuszko. Jeśli w tamtych czasach Polacy mogli gdzieś czuć się wolni, to w kościołach. Właśnie z tego wynikała siła Solidarności, która pokonała komunistów nie tylko politycznie, ale także, a może przede wszystkim, moralnie. 

Dlatego krzyż nigdy nie był w Polsce symbolem opresji, a drażnił jedynie tych, którzy chcieli nam odebrać wolność. Rafał Trzaskowski pewnie tego nie rozumie, bo zamiast studiować historię swojego kraju, śledzi trendy z Europy Zachodniej czy Północnej, w których inna była pozycja Kościołów protestanckich. Nie tylko ściśle współpracowały z władzą i bezpośrednio jej podległy, ale legitymizowały jej decyzje. Być może spogląda jeszcze z nostalgią na Francję, w której laickość została podniesiona do rangi religii zwalczającej wszelkie objawy katolicyzmu. Może jednak nie zdawać sobie sprawy z tego, że jest to dziedzictwo rewolucji, które wstrząsały tym krajem od końca XVIII do końca XIX wieku. Zebrały one nie tylko krwawe żniwo, ale też w imię wolności doprowadziły do ograniczania swobód obywatelskich. A ludzi, którzy przeciwstawiali się nowym porządkom, mordowało się jak w Wandei.  

Przenoszenie więc na polski grunt sporów z krajów, w których inaczej rozumie się wolność, jest nie tylko niezbyt mądre, ale natychmiast wywołuje sprzeciw. Nie tylko wierzących, ale wszystkich rozumiejących, że polska tolerancja nie polega na zakazywaniu, a na powszechnej zgodzie eksponowania symboli religijnych.

Droga do totalitaryzmu

Oczywiście wiadomo, dlaczego prezydenta Warszawy i jego otoczenie tak bardzo krzyż drażni. W jego obecności trudno dokonywać obyczajowej i światopoglądowej rewolucji, której celem jest zastąpienie religii chrześcijańskiej czymś nowym, bardziej postępowym i przystającym do współczesnego świata. Tą nową formą religii jest liberalna demokracja, czyli system norm stworzony przez człowieka, a oparty na tolerancji, indywidualizmie i czymś tak ulotnym, labilnym i dookreślonym jak wartości humanistyczne. 
Negując znaczenie krzyża w naszej kulturze i tożsamości, albo – jak chcieliby lewicowi liberałowie – uwalniając się od niego w przestrzeni publicznej i sferze wartości, władza publiczna chce powiedzieć, że to ona jest jedynym prawodawcą. Nie chce mieć nic ponad sobą. Ani Boga, ani prawa naturalnego. Dla niej istnieje tylko tu i teraz, a Bóg – jak u Friedricha Nietzschego – umarł i nie jest nam już potrzebny. 

Wyposażona w taką siłę władza może swobodnie kształtować rzeczywistość. Może ustalić taką liczbę płci, jaka będzie potrzebna, uznać prawo do zabijania nienarodzonych za jedno z podstawowych praw człowieka, przyznać małpom częściowe prawa obywatelskie albo legalizować związki człowieka ze szmacianą lalką. Wszelkie bariery przestają istnieć, ponieważ o tym, co jest normą, ma decydować wola ludu. 

Historia uczy nas jednak, że ilekroć człowiek próbował odgrywać rolę Boga, świat nurzał się w morzu krwi. Naziści przypisali sobie prawo do określenia, które jednostki, grupy czy całe narody są zbędne, i ustanowili prawo pozwalające na ich eksterminację. Komuniści dorzucili do tego klasy społeczne blokujące rozwój rewolucji, a więc utrudniające zapanowanie na świecie powszechnego szczęścia. Mordowali, głodzili i wysyłali do obozów dziesiątki milionów ludzi, mając na ustach dążenie do wolności i wyzwolenia. 

Nowy totalitaryzm 

Każdy totalitaryzm ma to do siebie, że nie znosi konkurencji. Nie dopuszcza, że do szczęścia może doprowadzić człowieka wiele dróg. Co więcej, każdy z nas nie musi zmierzać w tym samym kierunku. 
Tyrania nie przyjmuje do wiadomości, że jako obywateli państwa i członków narodu powinien nas łączyć cel, czyli dobro wspólnoty, ale z zachowaniem indywidualnej wolności. Ona pragnie zawładnąć całością swoich poddanych: ciałem, myślą, pragnieniami i dążeniami. Nie toleruje żadnej alternatywy. 

Takie cechy przejawia właśnie system polityczny nazywany liberalną demokracją. Pragnie ona wyeliminować z życia publicznego wszelkie systemy wartości, które nie pokrywają się z jej pojmowaniem świata. Każdy człowiek ma być wyłącznie osobną, wyalienowaną jednostką, która powinna kierować się wyłącznie samorealizacją. 

W rozumieniu liberalnej demokracji rozdział Kościoła od państwa polega na wyeliminowaniu religii z przestrzeni publicznej i odebranie duchownym możliwości wpływania na zbiorową świadomość. Tak starali się ograniczyć Kościół komuniści, ale przegrali z Prymasem Stefanem Wyszyńskim i Karolem Wojtyłą. Obaj byli zwolennikami organizowania wielkich, plenerowych nabożeństw, Mszy Świętych i uroczystości, by wierni czuli się częścią szerszej wspólnoty.

W tym zakresie lewicowi liberałowie są zadziwiająco do komunistów podobni. Starając się przekonać obywateli, że Kościół, jego nauka i symbolika jest przeżytkiem, w rzeczywistości pragną odebrać im wolność wyboru, którą zapewnia religia chrześcijańska i wyrastająca z niej kultura. To przyjęcie nauki Chrystusa sprawiło, że ludzie mieszkający w Europie, USA, Australii czy Nowej Zelandii cieszą się niespotykaną nigdzie indziej na świecie wolnością. A krzyż był, jest i będzie tego symbolem. 

Czytaj także: Nie żyje żołnierz, który bronił granicy. Jest reakcja prezydenta Dudy

Czytaj także: Niepozorny gigant wiary: 14. rocznica beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki



 

Polecane
Emerytury
Stażowe