Radość w smutnych czasach

35 lat temu Polska była smutnym szarym krajem stanu wojennego. A jednak właśnie wtedy piłkarscy kibice nad Wisłą przeżywali niezwykle radosne chwile – nasza reprezentacja piłkarska sięgnęła po trzecie miejsce na świecie. Po raz drugi,i jak na razie ostatni, wspięliśmy się na podium największej futbolowej imprezy.
By Bundesarchiv, Bild 183-N0716-0310 / Mittelstädt, Rainer /
By Bundesarchiv, Bild 183-N0716-0310 / Mittelstädt, Rainer / / CC BY 3.0, Wikimedia Commons
Już same kwalifikacje przebiegały w sposób dla dzisiejszych kibiców niespotykany. Polacy trafili bowiem po losowaniu do grupy, w której rywalizowały zaledwie trzy drużyny – a tak naprawdę liczyły się zaledwie dwie, bowiem reprezentację Malty oceniano jako zdecydowanego słabeusza. Głównym rywalem Polaków była więc ekipa NRD – zespół, który zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej zabrał „biało-czerwonym” awans do turnieju finałowego mistrzostw Europy. Eliminacje rozpoczęły się od niespodziewanego akcentu – w wyniku tak zwanej „ Afery na Okęciu” posadę selekcjonera stracił Ryszard Kulesza, zdyskwalifikowano czterech graczy pierwszej jedenastki (Józefa Młynarczyka, Władysława Żmudę, Zbigniewa Bońka i Stanisława Terleckiego). Pierwszy mecz – z Maltą, w La Valetta , też miał nietypowy przebieg. W 77 minucie spotkania, po zdobyciu przez Polaków drugiego gola, na boisko i ławkę rezerwowych posypał się z trybun grad kamieni. Ostatecznie sędzia zakończył przedwcześnie spotkanie, a FIFA uznała rezultat z boiska – czyli 2:0 dla Polski. Ale najważniejsze były mecze z NRD. Nowy selekcjoner Antoni Piechniczek miał zaledwie cztery miesiące na przygotowania Na Stadionie Śląskim Polska pokonała Niemców 1:0, ale do historii przeszedł przede wszystkim rewanż w Lipsku, w którym już po 6 minutach nasi prowadzili 2:0, aby ostatecznie wygrać 3:2. Ostatnie spotkanie z Maltą było już jedynie formalnością – zwyciężyliśmy wysoko, bo aż 6:0. Warto też wspomnieć, że owej jesieni 1981 roku po raz pierwszy w historii nasz zespół wygrał z aktualnym mistrzem świata na jego terenie – w październiku po golach Andrzeja Buncola i przywróconego do kadry Zbigniewa Bońka pokonaliśmy w Buenos Aires Argentynę 2:1.

Przygotowania do Mundialu w Hiszpanii też przebiegały w sposób mocno nietypowy. Po wprowadzeniu stanu wojennego Polska stała się pariasem Europy – nie było chętnych do rozegrania z Polakami choćby jednego meczu towarzyskiego. Kadra szykowała się do mistrzostw na dwóch długich zgrupowaniach, podczas których rozegrała jedynie kilka sparringów z zespołami klubowymi. Selekcja również nie przebiegała bezproblemowo – podczas ostatniego zgrupowania w Niemczech „wybrał wolność” bramkarz Jacek Jarecki, zaś w ostatniej chwili selekcjoner zrezygnował z usług mającego za sobą znakomity sezon w Anderlechcie Bruksela Antoniego Szymanowskiego. Pojechał natomiast do Hiszpanii inny obrońca – Piotr Skrobowski, choć ze względu na ciężką kontuzję nie miał szans na występ na mistrzostwach…
W pierwszym meczu grupowym Polacy zmierzyli się z reprezentacją Włoch, jednym z faworytów turnieju. Mecz nie był porywającym widowiskiem. Obie ekipy starały się przede wszystkim zabezpieczyć własną bramkę, bezbramkowy remis nie zdziwił więc nikogo. Ale po kolejnym meczu mówiono już nie tylko o niespodziance, lecz o sensacji, bo za taką uznano remis 0:0 z Kamerunem. Dziś nie dziwi już nikogo dobra postawa na mistrzowskich turniejach ekip z Afryki lecz na początku lat 80 ubiegłego wieku futbolistów z Czarnego Lądu uznawano za „kelnerów”, choć przecież Kamerun miał już wówczas w swoim składzie takich znakomitych graczy jak bramkarz Thomas N’Kono, czy napastnik Roger Milla. O wszystkim miał decydować ostatni grupowy mecz z Peru. Do awansu nasi potrzebowali zwycięstwa. Antoni Piechniczek zdecydował się więc na roszady w składzie – na środku pomocy pojawił się Janusz Kupcewicz, zastępując Zbigniewa Bońka, którego przesunięto do ataku. Pierwsza połowa spotkania z Peruwiańczykami również była bezbramkowa, ale drugie 45 minut to już był prawdziwy koncert Polaków. Zdobyli aż pięć goli, tracąc w końcówce zaledwie jedną bramkę i w imponującym stylu zapewnili sobie awans.
#REKLAMA_POZIOMA#
#NOWA_STRONA#

Regulamin hiszpańskich mistrzostw był zupełnie inny od dzisiejszego. Dwanaście zespołów, które awansowały z pierwszej fazy, podzielono na cztery trzyzespołowe grupy, grające każdy z każdym. Do półfinału awansowali jedynie zwycięzcy każdej z grup. Pierwsze spotkanie tej fazy przeciwko Belgii do dziś zaliczane jest do najpiękniejszych w całej historii naszej piłki – głównie za sprawą fenomenalnej postawy Zbigniewa Bońka. Polacy nie dali żadnych szans ówczesnym wicemistrzom Europy wygrywając 3:0, a wszystkie bramki (jedną ładniejszą od drugiej) zdobył właśnie dzisiejszy prezes PZPN. Do awansu do strefy medalowej Polacy potrzebowali remisu z drużyną ZSRR, I ten mecz przeszedł do legendy. Nie tylko za sprawą doskonałej postawy Polaków, którzy z żelazną konsekwencją bronili swojej bramki, lecz i dzięki powiewającym na trybunach barcelońskiego Camp Nou wielkim transparentom z logo „Solidarności”, które czujni cenzorzy Telewizji Polskiej starali się wykluczyć z transmisji telewizyjnej – bez wielkiego sukcesu.

Nie do końca przemyślany regulamin sprawił, że półfinałowym rywalem Polaków znów był zespół Włoch (wcześniej i później nie było możliwe, aby zespoły rywalizujące w fazie grupowej zmierzyły się ze sobą ponownie wcześniej niż w finale). To spotkanie też jest do dziś przedmiotem wielu analiz i sporów. Na skutek nieudolności działaczy Polacy mieszkali w hotelu pozbawionym klimatyzacji, co przy trzydziestostopniowych upałach (nawet nocą) było niezwykle uciążliwe. Kontrowersje dotyczą też składu, w którym wystąpił nasz zespół – wykluczony za kartki był Boniek, a Antoni Piechniczek nie zdecydował się na wystawienie Andrzeja Szarmacha. Dopiero po wielu latach szkoleniowiec przyznał, że był to jeden z jego największych błędów w całej jego karierze trenerskiej. Tymczasem Włosi mieli w ataku będącego w życiowej formie Paolo Rossiego. I to on strzelił nam dwa gole, zabierając Polsce finał. W spotkaniu o trzecie miejsce przyszło więc Polakom zagrać z Francją, ekipą zupełnie rozbitą po półfinałowej przegranej w dogrywce z RFN. Selekcjoner „Trójkolorowych” wystawił w tym meczu rezerwowy skład i Polacy wykorzystali szansę, choć od 13 minuty przegrywali 0:1. Wyrównał właśnie ów niedoceniony przez Piechniczka Szarmach, a kolejne dwa gole strzelili Stefan Majewski i Janusz Kupcewicz. Polska wygrała 3:2, ale na koniec spotkał naszych graczy kolejny despekt. Prezes FIFA Joao Havelange nie chciał dokonać ceremonii wręczenia medali zespołowi z kraju rządzonego przez juntę wojskową – przekazał jedynie tacę z medalami kapitanowi zespołu i dopiero Władysław Żmuda rozdawał krążki kolegom. Nie bez niespodzianek przebiegał również powrót naszej ekipy do kraju. Czarterowy samolot musiał zaraz po starcie awaryjnie lądować z powodu usterki, oczekiwanie na drugą maszynę potrwało wiele godzin. Zamiast w południe, polska ekipa pojawiła się na lotnisku na Okęciu dopiero po północy. A jednak oczekiwało na nią tysiące ludzi, nie zważających na godzinę milicyjną i zakaz zgromadzeń. To była najweselsza demonstracja w całym stanie wojennym...

Leszek Masierak

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (29/2017) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
RPO chce wstrzymania prac nad nowelizacją ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Ingeruje w wolność obywateli z ostatniej chwili
RPO chce wstrzymania prac nad nowelizacją ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. "Ingeruje w wolność obywateli"

Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek zwrócił się do minister zdrowia, aby rozważyła wstrzymanie prac nad zmianami w ustawie o ochronie zdrowia psychicznego. Według RPO projekt w sposób nieuzasadniony i nadmierny ingeruje w prawa i wolności obywatelskie.

Przed Pałacem Prezydenckim stanie bożonarodzeniowa stajenka z ostatniej chwili
Przed Pałacem Prezydenckim stanie bożonarodzeniowa stajenka

Przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie pojawi się w tym roku bożonarodzeniowa stajenka. To symboliczny gest nawiązujący do chrześcijańskich korzeni Polski i świątecznej tradycji. Informację przekazał szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker.

Szokująca afera w Portugalii. Były wiceminister miał produkować i rozpowszechniać pornografię dziecięcą z ostatniej chwili
Szokująca afera w Portugalii. Były wiceminister miał produkować i rozpowszechniać pornografię dziecięcą

W domu byłego wiceministra sprawiedliwości Paulo Abreu dos Santosa policja znalazła pliki z blisko 600 materiałami zawierającymi dziecięcą pornografię, które polityk posiadał w komputerze, telefonie oraz na dyskach zewnętrznych - przekazały we wtorek portugalskie służby policyjne cytowane przez CNN Portugal.

Ford traci 19,5 mld dolarów na „elektrykach”. Wraca do aut spalinowych Wiadomości
Ford traci 19,5 mld dolarów na „elektrykach”. Wraca do aut spalinowych

Ford zmienia strategię rozwoju. Amerykański koncern przyznaje się do 19,5 mld dolarów strat na projektach samochodów elektrycznych, zamyka kluczowe inwestycje i rezygnuje z dużych modeli EV. Zamiast tego stawia ponownie na auta benzynowe i hybrydowe.

Nowe oświadczenie szefa BBN. ''Postępowanie w SKW i działania prokuratury to farsa'' z ostatniej chwili
Nowe oświadczenie szefa BBN. ''Postępowanie w SKW i działania prokuratury to farsa''

Nie milkną echa głośnej publikacji "Gazety Wyborczej", w której ujawniono wrażliwe dane medyczne Sławomira Cenckiewicza. Szef BBN wydał nowe oświadczenie, w którym odniósł się do reakcji SKW i prokuratury na ujawnienie jego danych.

UOKiK wydał pilny komunikat dla klientów Pekao SA z ostatniej chwili
UOKiK wydał pilny komunikat dla klientów Pekao SA

Prezes UOKiK nałożył łącznie blisko 119 mln zł kary na Bank Polska Kasa Opieki SA i Pekao Bank Hipoteczny SA za niezgodne z prawem utrudnianie korzystania z wakacji kredytowych – poinformował w środę Urząd. Banki zostały też zobowiązane do poinformowania o naruszeniach wszystkich poszkodowanych.

Sensacyjne wyniki sondażu. Partia Grzegorza Brauna trzecią siłą w Sejmie z ostatniej chwili
Sensacyjne wyniki sondażu. Partia Grzegorza Brauna trzecią siłą w Sejmie

Według najnowszego sondażu OGB opublikowanego w środę ugrupowanie Grzegorza Brauna zanotowało rekordowe poparcie i wyprzedziło Konfederację, zajmując trzecie miejsce w zestawieniu. Pierwsze miejsce zajmuje Koalicja Obywatelska, a drugie – Prawo i Sprawiedliwość.

Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Wrocławia

Dobra wiadomość dla pasażerów MPK we Wrocławiu. Po udanych testach do normalnej eksploatacji włączono mijankę tramwajową na ul. Przyjaźni. Zmiana ma poprawić płynność ruchu i skrócić czas oczekiwania tramwajów na jednotorowym odcinku w kierunku Kleciny.

Trump ogłasza blokadę Wenezueli. USA uderzają w tankowce z ropą z ostatniej chwili
Trump ogłasza blokadę Wenezueli. USA uderzają w tankowce z ropą

Prezydent USA Donald Trump ogłosił we wtorek blokadę objętych sankcjami tankowców, które wpływają do portów Wenezueli i wypływają z nich. Oświadczył, że reżim Nicolasa Maduro w Wenezueli to „zagraniczna organizacja terrorystyczna”.

Beata Szydło krytykuje propozycję KE ws. aut spalinowych: „To gospodarcza katastrofa” Wiadomości
Beata Szydło krytykuje propozycję KE ws. aut spalinowych: „To gospodarcza katastrofa”

Beata Szydło na X skomentowała ostatnie doniesienia medialne o tym, że „Komisja Europejska rezygnuje z zakazu aut spalinowych od 2035 roku”. Jak podkreśliła europoseł PiS, nowe regulacje KE nadal zagrażają europejskiemu przemysłowi samochodowemu.

REKLAMA

Radość w smutnych czasach

35 lat temu Polska była smutnym szarym krajem stanu wojennego. A jednak właśnie wtedy piłkarscy kibice nad Wisłą przeżywali niezwykle radosne chwile – nasza reprezentacja piłkarska sięgnęła po trzecie miejsce na świecie. Po raz drugi,i jak na razie ostatni, wspięliśmy się na podium największej futbolowej imprezy.
By Bundesarchiv, Bild 183-N0716-0310 / Mittelstädt, Rainer /
By Bundesarchiv, Bild 183-N0716-0310 / Mittelstädt, Rainer / / CC BY 3.0, Wikimedia Commons
Już same kwalifikacje przebiegały w sposób dla dzisiejszych kibiców niespotykany. Polacy trafili bowiem po losowaniu do grupy, w której rywalizowały zaledwie trzy drużyny – a tak naprawdę liczyły się zaledwie dwie, bowiem reprezentację Malty oceniano jako zdecydowanego słabeusza. Głównym rywalem Polaków była więc ekipa NRD – zespół, który zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej zabrał „biało-czerwonym” awans do turnieju finałowego mistrzostw Europy. Eliminacje rozpoczęły się od niespodziewanego akcentu – w wyniku tak zwanej „ Afery na Okęciu” posadę selekcjonera stracił Ryszard Kulesza, zdyskwalifikowano czterech graczy pierwszej jedenastki (Józefa Młynarczyka, Władysława Żmudę, Zbigniewa Bońka i Stanisława Terleckiego). Pierwszy mecz – z Maltą, w La Valetta , też miał nietypowy przebieg. W 77 minucie spotkania, po zdobyciu przez Polaków drugiego gola, na boisko i ławkę rezerwowych posypał się z trybun grad kamieni. Ostatecznie sędzia zakończył przedwcześnie spotkanie, a FIFA uznała rezultat z boiska – czyli 2:0 dla Polski. Ale najważniejsze były mecze z NRD. Nowy selekcjoner Antoni Piechniczek miał zaledwie cztery miesiące na przygotowania Na Stadionie Śląskim Polska pokonała Niemców 1:0, ale do historii przeszedł przede wszystkim rewanż w Lipsku, w którym już po 6 minutach nasi prowadzili 2:0, aby ostatecznie wygrać 3:2. Ostatnie spotkanie z Maltą było już jedynie formalnością – zwyciężyliśmy wysoko, bo aż 6:0. Warto też wspomnieć, że owej jesieni 1981 roku po raz pierwszy w historii nasz zespół wygrał z aktualnym mistrzem świata na jego terenie – w październiku po golach Andrzeja Buncola i przywróconego do kadry Zbigniewa Bońka pokonaliśmy w Buenos Aires Argentynę 2:1.

Przygotowania do Mundialu w Hiszpanii też przebiegały w sposób mocno nietypowy. Po wprowadzeniu stanu wojennego Polska stała się pariasem Europy – nie było chętnych do rozegrania z Polakami choćby jednego meczu towarzyskiego. Kadra szykowała się do mistrzostw na dwóch długich zgrupowaniach, podczas których rozegrała jedynie kilka sparringów z zespołami klubowymi. Selekcja również nie przebiegała bezproblemowo – podczas ostatniego zgrupowania w Niemczech „wybrał wolność” bramkarz Jacek Jarecki, zaś w ostatniej chwili selekcjoner zrezygnował z usług mającego za sobą znakomity sezon w Anderlechcie Bruksela Antoniego Szymanowskiego. Pojechał natomiast do Hiszpanii inny obrońca – Piotr Skrobowski, choć ze względu na ciężką kontuzję nie miał szans na występ na mistrzostwach…
W pierwszym meczu grupowym Polacy zmierzyli się z reprezentacją Włoch, jednym z faworytów turnieju. Mecz nie był porywającym widowiskiem. Obie ekipy starały się przede wszystkim zabezpieczyć własną bramkę, bezbramkowy remis nie zdziwił więc nikogo. Ale po kolejnym meczu mówiono już nie tylko o niespodziance, lecz o sensacji, bo za taką uznano remis 0:0 z Kamerunem. Dziś nie dziwi już nikogo dobra postawa na mistrzowskich turniejach ekip z Afryki lecz na początku lat 80 ubiegłego wieku futbolistów z Czarnego Lądu uznawano za „kelnerów”, choć przecież Kamerun miał już wówczas w swoim składzie takich znakomitych graczy jak bramkarz Thomas N’Kono, czy napastnik Roger Milla. O wszystkim miał decydować ostatni grupowy mecz z Peru. Do awansu nasi potrzebowali zwycięstwa. Antoni Piechniczek zdecydował się więc na roszady w składzie – na środku pomocy pojawił się Janusz Kupcewicz, zastępując Zbigniewa Bońka, którego przesunięto do ataku. Pierwsza połowa spotkania z Peruwiańczykami również była bezbramkowa, ale drugie 45 minut to już był prawdziwy koncert Polaków. Zdobyli aż pięć goli, tracąc w końcówce zaledwie jedną bramkę i w imponującym stylu zapewnili sobie awans.
#REKLAMA_POZIOMA#
#NOWA_STRONA#

Regulamin hiszpańskich mistrzostw był zupełnie inny od dzisiejszego. Dwanaście zespołów, które awansowały z pierwszej fazy, podzielono na cztery trzyzespołowe grupy, grające każdy z każdym. Do półfinału awansowali jedynie zwycięzcy każdej z grup. Pierwsze spotkanie tej fazy przeciwko Belgii do dziś zaliczane jest do najpiękniejszych w całej historii naszej piłki – głównie za sprawą fenomenalnej postawy Zbigniewa Bońka. Polacy nie dali żadnych szans ówczesnym wicemistrzom Europy wygrywając 3:0, a wszystkie bramki (jedną ładniejszą od drugiej) zdobył właśnie dzisiejszy prezes PZPN. Do awansu do strefy medalowej Polacy potrzebowali remisu z drużyną ZSRR, I ten mecz przeszedł do legendy. Nie tylko za sprawą doskonałej postawy Polaków, którzy z żelazną konsekwencją bronili swojej bramki, lecz i dzięki powiewającym na trybunach barcelońskiego Camp Nou wielkim transparentom z logo „Solidarności”, które czujni cenzorzy Telewizji Polskiej starali się wykluczyć z transmisji telewizyjnej – bez wielkiego sukcesu.

Nie do końca przemyślany regulamin sprawił, że półfinałowym rywalem Polaków znów był zespół Włoch (wcześniej i później nie było możliwe, aby zespoły rywalizujące w fazie grupowej zmierzyły się ze sobą ponownie wcześniej niż w finale). To spotkanie też jest do dziś przedmiotem wielu analiz i sporów. Na skutek nieudolności działaczy Polacy mieszkali w hotelu pozbawionym klimatyzacji, co przy trzydziestostopniowych upałach (nawet nocą) było niezwykle uciążliwe. Kontrowersje dotyczą też składu, w którym wystąpił nasz zespół – wykluczony za kartki był Boniek, a Antoni Piechniczek nie zdecydował się na wystawienie Andrzeja Szarmacha. Dopiero po wielu latach szkoleniowiec przyznał, że był to jeden z jego największych błędów w całej jego karierze trenerskiej. Tymczasem Włosi mieli w ataku będącego w życiowej formie Paolo Rossiego. I to on strzelił nam dwa gole, zabierając Polsce finał. W spotkaniu o trzecie miejsce przyszło więc Polakom zagrać z Francją, ekipą zupełnie rozbitą po półfinałowej przegranej w dogrywce z RFN. Selekcjoner „Trójkolorowych” wystawił w tym meczu rezerwowy skład i Polacy wykorzystali szansę, choć od 13 minuty przegrywali 0:1. Wyrównał właśnie ów niedoceniony przez Piechniczka Szarmach, a kolejne dwa gole strzelili Stefan Majewski i Janusz Kupcewicz. Polska wygrała 3:2, ale na koniec spotkał naszych graczy kolejny despekt. Prezes FIFA Joao Havelange nie chciał dokonać ceremonii wręczenia medali zespołowi z kraju rządzonego przez juntę wojskową – przekazał jedynie tacę z medalami kapitanowi zespołu i dopiero Władysław Żmuda rozdawał krążki kolegom. Nie bez niespodzianek przebiegał również powrót naszej ekipy do kraju. Czarterowy samolot musiał zaraz po starcie awaryjnie lądować z powodu usterki, oczekiwanie na drugą maszynę potrwało wiele godzin. Zamiast w południe, polska ekipa pojawiła się na lotnisku na Okęciu dopiero po północy. A jednak oczekiwało na nią tysiące ludzi, nie zważających na godzinę milicyjną i zakaz zgromadzeń. To była najweselsza demonstracja w całym stanie wojennym...

Leszek Masierak

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (29/2017) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane