Sędzia: Scenariusz reżyserowany przez Donalda Tuska budzi grozę w środowisku sędziowskim

Władza polityczna, która zawłaszcza obszar wymiaru sprawiedliwości dla własnych celów, to władza autorytarna, bowiem koncentruje w jednym polu decyzyjnym instytucje, mające na celu stanie na straży praw obywatelskich oraz wymierzanie sprawiedliwości. Natomiast władza sądownicza i jej przedstawiciele (sędziowie), którzy partycypują w autorytarnych zabiegach władzy wykonawczej, tracą z miejsca przymiot niezależności i zasługują na najgłębszą pogardę.
Donald Tusk Sędzia: Scenariusz reżyserowany przez Donalda Tuska budzi grozę w środowisku sędziowskim
Donald Tusk / (jm) PAP/Paweł Supernak

Priama facie wydawałoby się, że wstęp do tego felietonu sugeruje odniesienie do zamierzchłej przeszłości lat 1944-1989. Nic bardziej mylącego. Felieton traktuje o sytuacji bieżącej, o tym, co ma miejsce, o tym, jak rodzi się demon autorytaryzmu.

 

Newralgiczne sądy

Nie mam wątpliwości, że dla każdej władzy politycznej po 1989 r. warszawskie sądy karne (zwłaszcza sąd okręgowy i sąd apelacyjny) były i są jednostkami newralgicznymi. Tradycja ta czerpie wprost z zasady jednolitości władzy publicznej, znamiennej systemowi totalitarnemu, jakim był ustrój dyktatury sowieckiej w powojennej Polsce. Transformacja ustrojowa, której byliśmy świadkami utrwaliła wszak różne systemy powiązań i układów, które chcą zachować status quo w obronie własnych interesów. To właśnie w tych sądach rozpoznawane były, są i będą najpoważniejsze sprawy karne o charakterze politycznym (Grudzień 1970, Stan Wojenny, FOZZ, Smoleńsk, Sawicka, Afera Taśmowa itp.), skutkiem których może być zdmuchnięcie z szachownicy wielu polityków oraz upadek karier parlamentarnych, biznesowych czy służbowych wysoko postawionych funkcjonariuszy publicznych. Sędziowie tych sądów decydują też o legalizacji podsłuchów i innych form inwigilacji wdrażanych przez szefów takich służb jak CBA, ABW czy CBŚP. W końcu, ci sami sędziowie rozstrzygają o tymczasowych aresztach w głośnych i bulwersujących sprawach.

Trzeba wiedzieć, że tak jak w PRL, również dziś wpływ na władzę sądowniczą nie musi polegać na tym, że przedstawiciel władzy politycznej dzwoni do sędziego i mówi jak orzec. Ten wpływ polega dziś na tym, że ten sędzia z góry wie, jak ma orzec. Bieg wypadków w sądach warszawskich wskazuje, że robi się wszystko, by w poważnych sprawach orzekali tylko tacy sędziowie.

 

Groza w środowisku sędziowskim

Wydarzenia w stołecznych sądach (okręgowym i apelacyjnym), które mają miejsce od wiosny 2024 r., zostały wyreżyserowane przez rząd Donalda Tuska. Budzą one grozę w środowisku sędziowskim, a u normalnie pracujących sędziów, którzy nigdy nie angażowali się w publicystykę, budzą nadto odruch zgorszenia, wręcz obrzydzenia. Wydawać by się mogło, że prawem zwycięzcy jest wzięcie łupów, ale w pewnych ramach i granicach, ponieważ zwycięzca został obrany przez Naród w demokratycznych wyborach. Dlatego nie dziwi, że władza wykonawcza natychmiast przejęła główny aparat represji w postaci służb porządkowych (Policja, Straż Graniczna, Służba Celno-Skarbowa) i specjalnych (CBA, ABW, SKW) i można się jedynie spierać, czy zrobiła to bardziej czy mniej elegancko. Prawo zwycięzcy – ich prawo. Jednakże to, co wydarzyło się 12 stycznia 2024 r. na ul. Postępu 3 w Warszawie pokazuje, że władza ta chce urządzać państwo polskie wbrew dotychczas przyjętym zasadom. Przypomnijmy, 12 stycznia 2024 r. i dniach następnych pozbawiono legalnego Prokuratora Krajowego wszelkich jego uprawnień. Uznano, że tego samego dnia był on, ale po kilku godzinach już nie jest, Prokuratorem Krajowym. Odcięto go od systemów teleinformatycznych, zabrano gabinet, usunięto z ewidencji, a w jego miejsce wprowadzono uzurpatora. Następnie, metodą faktów dokonanych, usunięto albo wydatnie ograniczono kompetencje zastępcom Prokuratora Krajowego, by finalnie siłowo przejąć przyczółki czyli wszystkie najważniejsze jednostki prokuratury. To był dopiero początek planu.

W tym samym czasie rozpoczyna się operacja przejmowania sądów. Jest to kolejny krok w procesie zwanym "przywracaniem praworządności", tyle tylko, że tym razem to krok milowy… wstecz, krok do mrocznych czasów PRL-u.

 

Kamienie milowe

Warunkiem przejęcia sądów, które dla władzy autorytarnej mają stać się zbrojnym ramieniem w walce o rządy prawa tak jak je władza rozumie, jest realizacja mapy drogowej, usłanej kamieniami milowymi. Pierwszym z nich było opracowanie planu działania z różnymi alternatywnymi wyjściami na wypadek rozwoju sytuacji. Drugi odnosił się do realizacji tego planu, do czego potrzebni byli wykonawcy, tak w obszarze rządowym, jak i sądowym. Donald Tusk bez trudu znalazł jednych i drugich, wszak nie bez powodu w latach 2015-2023 inwestowano (w sensie ścisłym – finansowym) w rozwój takich organizacji jak Iustitia, Themis, Lex Super Omnia. Trzeci kamień milowy, to kamień propagandy – brutalne wsparcie artyleryjskie medialnej kampanii budowanej przez polskojęzyczne (pozanarodowy kapitał) media i ich akolitów. Kampanii, która eksponowała z jednej strony ideę reform w celu przywracania praworządności, z drugiej zaś potrzebę odwetu i zemsty („Zemsta zawsze wypływa ze słabości”, La Rochefoucauld, Maksymy). I w końcu czwarty, którym jest jednoznaczne wykreowanie wroga, jego charakterystyka i napiętnowanie.

Według powyższego schematu, od wiosny 2024 r. Adam Bodnar wspólnie i w porozumieniu z sędziami skupionymi wokół stowarzyszeń Iustitia i Themis dokonał wymiany większości prezesów sądów, a najważniejsze sądy obsadził sprawdzonymi i zaufanymi sędziami, często z rodowodem PRL. Plan się udał, lecz przedsięwzięcie to byłoby niemożliwe albo znacznie utrudnione bez wsparcia mediów oraz czynników zewnętrznych. Udało się też wykreowanie wroga. Są nim instytucje państwowe takie jak Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa oraz ludzie – sędziowie, którzy uzyskali awans zawodowy po 2018 r. (jest ich ponad trzy tysiące). Wspomniany wróg musi być przedstawiony jako zło, ma być ohydnym marginesem, którego należy wytykać palcami. Nie bez powodu powtarza się i utrwala slogany typu „nielegalny Sąd Najwyższy”, „Sąd Manowskiej”, „Trybunał Przyłębskiej”, „Nielegalna KRS”, „neo-KRS”. Nie bez przyczyny utrwala się kłamliwą narrację o neo-sędziach, dublerach, czy paserach konstytucyjnych. Nic się nie dzieje bez powodu. Również to, o czym tu dla Was piszę.

Piszę dlatego, żeby pokazać, że władza polityczna domyka właśnie i to w modelowy sposób system sądowniczy w najważniejszych jednostkach w kraju, obrazując to na przykładzie Warszawy. Na tym etapie domknięcie następuje na poziomie sądów karnych, które stanowią największe potencjalne zagrożenie dla tej władzy. Sądy te muszą być „nasze”. Nasze kadrowo i nasze orzeczniczo. Piszę też dlatego, że władza autorytarna, by się rozwijać i poszerzać swoje wpływy, potrzebuje spokoju – spokoju od wspomnianych zagrożeń, które mogą pokrzyżować plany przez pozostawienie „niepewnych” sędziów w strukturze nowego porządku. Piszę, gdyż się z tym nie godzę.

 

Cel

Wracając jednak do procesu zawłaszczenia sądów warszawskich, trzeba przyznać, że najprostszym sposobem jego realizacji powinna być fizyczna eliminacja sędziów, którzy są postrzegani przez władzę jako potencjalne zagrożenie dla jej interesów, w tym interesów powiązanych z nią służb, grup przestępczych czy mafii VAT-owskich. Niestety, na tym etapie niemożliwa jest fizyczna eliminacja sędziów, czy to w trybie Katyńskim, czy to w trybie Bereskim, czy to w trybie Jaruzelskim (ten ostatni tryb koncentrował się na wyrzuceniu sędziów z zawodu z dnia na dzień). Tutaj jednak należy zastosować środki adekwatne do uwarunkowań prawnych, ale według zasad prawa, rozumianego kategoriami pojęciowymi władzy autorytarnej. Rząd Donalda Tuska, rękami Adama Bodnara trafnie zdiagnozował i wdrożył te zasady. Ustalono, że jest możliwe i wykonalne skuteczne pozbawienie niewygodnych sędziów prawa sądzenia, wyłączając spod ich kognicji sprawy, które mogą być potencjalnym zagrożeniem.

Do tego nie wystarczyła wymiana prezesów sądów. Do tego potrzebne są akcenty prawodawcze, najlepiej z pozycji rozporządzeń. W końcu, do tego potrzebny jest odpowiedni podkład medialny. W tym właśnie trybie, późnym latem 2024 r., sędziom Sądu Apelacyjnego w Warszawie w pionie karnym, odebrano fizycznie newralgiczne sprawy, zmieniono zakresy czynności umieszczając ich w sekcji (getcie) do spraw błahych. Sędziowie, w doskonałej większości z długim stażem orzeczniczym, doświadczeniem zawodowym i stabilnym dorobkiem orzeczniczym, zostali z dnia na dzień pozbawieni spraw, w których mieli rozpoznawać apelację czy ocenić prawidłowość tymczasowego aresztowania. Cel został osiągnięty, co nastąpiło kosztem sprawności postępowań, a co za tym idzie – kosztem interesów stron procesowych, w tym pokrzywdzonych, którzy muszą zaczekać dodatkowe kilka miesięcy, jeśli nie lat, na rozstrzygnięcie we własnej sprawie. Wymyślono przy tym, że tych doświadczonych sędziów zastąpią kadry z sądów okręgowych w ramach dokonywanych decyzją polityka – ministra sprawiedliwości – delegacji, które to kadry wyselekcjonowano pod kątem ich przekonań politycznych i stopnia zaufania do nowych władz sądu. Tak było!

Nie upłynęło jednak pół roku jak władza autorytarna poszła za ciosem. Z inicjatywy nowego kierownictwa Sądu Okręgowego w Warszawie  powstaje właśnie nowa sekcja (getto) dla niewygodnych sędziów z pionu pierwszo-instancyjnego. Sekcja powstaje przy XII Wydziale Karnym i ma składać się z dziesięciu sędziów, którzy mają rozpoznawać najprostsze sprawy jak wyroki łączne czy wnioski o zwolnienia z tajemnicy bankowej. Kierownikiem tej sekcji ma z kolei zostać aktywista Iustitii znany z obrażania sędziów w mediów społecznościowych. Sędziowie gettowi mają być nadto pozbawieni spraw, które są „na biegu”, gdyż nie może być tak, że zabiera im się najważniejsze sprawy na przyszłość, a zostawiamy sprawy, które rozpoznają. Tym samym, wszystkie te rozgrzebane sprawy, często sprawy o zabójstwa, sprawy grup przestępczych i mafii VAT-owskich, piramidy finansowe typu GetBack, sprawy o oszustwa metodą „na policjanta”, gdy pokrzywdzeni tracili majątki życia, będą musiały toczyć się od początku (w postępowaniu karnym obowiązuje zasada niezmienności składu). To dla nowego kierownictwa Sądu Okręgowego w Warszawie nie jest jednak istotne.

Ważne jest, by „neo-sędziowie”, niezależni, niepodatni na wpływy i polecenia, nie rozpoznawali spraw politycznych, nie sądzili „klechy i celebrytek” z Ministerstwa Sprawiedliwości, nie rozstrzygali czy zatrzymanym na protestach rolnikom i górnikom przyznać odszkodowanie za niesłuszne zatrzymanie, nie decydowali czy świadek, który nie stawia się na nieistniejącej komisji śledczej ma iść do więzienia, czy też nie rozważali czy przedłużyć tymczasowe aresztowanie w sprawie „rozwojowej”. Co więcej, należy wyłączyć tych sędziów z rozpoznawania wniosków służb o kontrolę operacyjną, by – broń Boże – nie przyszło im do głowy, że kontrola ta jest niezasadna i należy odmówić zgody na podsłuch.

 

Osłabianie Rzeczpospolitej

Kampania wyborcza wchodzi o decydującą fazę, co oznacza, że wraz z nią narasta potrzeba zapewnienia odpowiednich rozstrzygnięć w sprawach wyborczych. Czy będzie to kolejny krok kierownictwa Sądu Okręgowego w Warszawie? Czy utworzą specjalną sekcję (tym razem nie getto, a sekcję wyróżnionych), żeby wyłączyć z systemu losowego przydziału spraw (SLPS) niewygodnych sędziów, awansowanych do pionu cywilnego po 2018 r.?

Dotychczasowe próby reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości i ich torpedowanie przez obce mocarstwa wspierane na miejscu przez suto opłacane, co pokazały ostatnio „akta” USAID, jak też jawne dokumenty Funduszu Norweskiego, czy Fundacji Batorego – organizacje lewicowo – liberalne każą poważnie rozważyć, na ile obecna sytuacja i przejęcie sądów przez władzę polityczną leży w interesie obcych służb grających – od zawsze – na osłabienie Rzeczypospolitej.
 


 

POLECANE
Rewolucja zdrowego rozsądku Trumpa obala DEI tylko u nas
"Rewolucja zdrowego rozsądku" Trumpa obala DEI

Donald Trump rozpoczął w Stanach Zjednoczonych "rewolucję zdrowego rozsądku". Od jego zaprzysiężenia minęły zaledwie trzy tygodnie, a zdrowy rozsądek już wkracza do amerykańskiego życia z wielkim impetem i na wielu frontach.

Nawrocki: Jak można mówić o Roku przełomu, nie dowożąc tego, czego oczekujemy? gorące
Nawrocki: Jak można mówić o "Roku przełomu", nie dowożąc tego, czego oczekujemy?

Popierany przez PiS kandydat na prezydenta Karol Nawrocki podczas poniedziałkowego spotkania z wyborcami w Tczewie (woj. pomorskie) ocenił, że rząd "nie dowozi tego, czego oczekujemy" - m.in. niższych cen energii czy CPK, a jednocześnie mówi o "roku przełomu".

Michał Kuczmierowski zabrał głos po wyjściu z aresztu pilne
Michał Kuczmierowski zabrał głos po wyjściu z aresztu

– Ten czas był też takim momentem, kiedy musiałem sobie podsumować wiele rzeczy. Na pewno będę walczył dalej o wykazanie mojej niewinności. Jestem osobą niewinną – przekazał w rozmowie z TVN24 były szef RARS Michał Kuczmierowski.

Kierwiński twierdzi, że 100 konkretów... nie było na 100 dni. Nagranie podbija sieć z ostatniej chwili
Kierwiński twierdzi, że 100 konkretów... nie było na 100 dni. Nagranie podbija sieć

– Mamy dwa i pół roku kadencji i kwotę wolną od podatku zrealizujemy (...) To była obietnica w ramach 100 konkretów – mówił na antenie Polsat News polityk PO Marcin Kierwiński.

Zwrot w sprawie dokumentów dot. zamachu stanu Wiadomości
Zwrot w sprawie dokumentów dot. zamachu stanu

Prok. Anna Adamiak przekazała w poniedziałek wieczorem, że do sekretariatu prokuratora generalnego zostały złożone dokumenty związane ze śledztwem w sprawie zamachu stanu.

Warner Bros. Discovery chce sprzedać TVN. Edward Miszczak: Nie zazdroszczę gorące
Warner Bros. Discovery chce sprzedać TVN. Edward Miszczak: "Nie zazdroszczę"

Amerykański koncern Warner Bros. Discovery planuje sprzedaż TVN. W stacji panuje pewna nerwowość.

Viktor Orban mówi o ogromnym skandalu. Otrzymywali pieniądze z fundacji Sorosa i z budżetu USA gorące
Viktor Orban mówi o "ogromnym skandalu". "Otrzymywali pieniądze z fundacji Sorosa i z budżetu USA"

Prezydent USA postanowił ujawnić, kto otrzymał pieniądze i ile zostało przydzielone przez różne agencje rządowe w ostatnich latach. Okazało się, że liberalna elita światowa wykorzystała budżet i rząd USA do realizacji swoich celów finansowych i ideologicznych z amerykańskim zaangażowaniem na całym świecie – podkreśla węgierski premier Viktor Orban i mówi o "ogromnym skandalu".

Marta Nawrocka włącza się w kampanię wyborczą. Nie wyobrażam sobie, by… gorące
Marta Nawrocka włącza się w kampanię wyborczą. "Nie wyobrażam sobie, by…"

Marta Nawrocka, żona Karola Nawrockiego – obywatelskiego kandydata na prezydenta RP popieranego przez PiS, zadebiutowała w poniedziałek w mediach społecznościowych. "Nie wyobrażam sobie, by nie wspierać mojego męża w tej ważnej drodze" – napisała w pierwszym wpisie na Instagramie.

Donald Trump: Palestyńczycy nie będą mieli prawa do powrotu do Strefy Gazy Wiadomości
Donald Trump: Palestyńczycy nie będą mieli prawa do powrotu do Strefy Gazy

– Mieszkańcy Strefy Gazy nie będą mieli prawa powrotu na swoje ziemie, bo zostaliby na stałe przesiedleni do nowych miejsc w krajach ościennych – powiedział Donald Trump o swoim planie dla Strefy Gazy w wywiadzie dla telewizji Fox News.

Kuczmierowski opuści areszt. Za byłego szefa RARS wpłynęła kaucja z ostatniej chwili
Kuczmierowski opuści areszt. Za byłego szefa RARS wpłynęła kaucja

W poniedziałek do londyńskiego sądu wpłynęła pełna kwota kaucji za Michała Kuczmierowskiego. Nadal jednak nie wiadomo, kiedy były szef RARS opuści areszt.

REKLAMA

Sędzia: Scenariusz reżyserowany przez Donalda Tuska budzi grozę w środowisku sędziowskim

Władza polityczna, która zawłaszcza obszar wymiaru sprawiedliwości dla własnych celów, to władza autorytarna, bowiem koncentruje w jednym polu decyzyjnym instytucje, mające na celu stanie na straży praw obywatelskich oraz wymierzanie sprawiedliwości. Natomiast władza sądownicza i jej przedstawiciele (sędziowie), którzy partycypują w autorytarnych zabiegach władzy wykonawczej, tracą z miejsca przymiot niezależności i zasługują na najgłębszą pogardę.
Donald Tusk Sędzia: Scenariusz reżyserowany przez Donalda Tuska budzi grozę w środowisku sędziowskim
Donald Tusk / (jm) PAP/Paweł Supernak

Priama facie wydawałoby się, że wstęp do tego felietonu sugeruje odniesienie do zamierzchłej przeszłości lat 1944-1989. Nic bardziej mylącego. Felieton traktuje o sytuacji bieżącej, o tym, co ma miejsce, o tym, jak rodzi się demon autorytaryzmu.

 

Newralgiczne sądy

Nie mam wątpliwości, że dla każdej władzy politycznej po 1989 r. warszawskie sądy karne (zwłaszcza sąd okręgowy i sąd apelacyjny) były i są jednostkami newralgicznymi. Tradycja ta czerpie wprost z zasady jednolitości władzy publicznej, znamiennej systemowi totalitarnemu, jakim był ustrój dyktatury sowieckiej w powojennej Polsce. Transformacja ustrojowa, której byliśmy świadkami utrwaliła wszak różne systemy powiązań i układów, które chcą zachować status quo w obronie własnych interesów. To właśnie w tych sądach rozpoznawane były, są i będą najpoważniejsze sprawy karne o charakterze politycznym (Grudzień 1970, Stan Wojenny, FOZZ, Smoleńsk, Sawicka, Afera Taśmowa itp.), skutkiem których może być zdmuchnięcie z szachownicy wielu polityków oraz upadek karier parlamentarnych, biznesowych czy służbowych wysoko postawionych funkcjonariuszy publicznych. Sędziowie tych sądów decydują też o legalizacji podsłuchów i innych form inwigilacji wdrażanych przez szefów takich służb jak CBA, ABW czy CBŚP. W końcu, ci sami sędziowie rozstrzygają o tymczasowych aresztach w głośnych i bulwersujących sprawach.

Trzeba wiedzieć, że tak jak w PRL, również dziś wpływ na władzę sądowniczą nie musi polegać na tym, że przedstawiciel władzy politycznej dzwoni do sędziego i mówi jak orzec. Ten wpływ polega dziś na tym, że ten sędzia z góry wie, jak ma orzec. Bieg wypadków w sądach warszawskich wskazuje, że robi się wszystko, by w poważnych sprawach orzekali tylko tacy sędziowie.

 

Groza w środowisku sędziowskim

Wydarzenia w stołecznych sądach (okręgowym i apelacyjnym), które mają miejsce od wiosny 2024 r., zostały wyreżyserowane przez rząd Donalda Tuska. Budzą one grozę w środowisku sędziowskim, a u normalnie pracujących sędziów, którzy nigdy nie angażowali się w publicystykę, budzą nadto odruch zgorszenia, wręcz obrzydzenia. Wydawać by się mogło, że prawem zwycięzcy jest wzięcie łupów, ale w pewnych ramach i granicach, ponieważ zwycięzca został obrany przez Naród w demokratycznych wyborach. Dlatego nie dziwi, że władza wykonawcza natychmiast przejęła główny aparat represji w postaci służb porządkowych (Policja, Straż Graniczna, Służba Celno-Skarbowa) i specjalnych (CBA, ABW, SKW) i można się jedynie spierać, czy zrobiła to bardziej czy mniej elegancko. Prawo zwycięzcy – ich prawo. Jednakże to, co wydarzyło się 12 stycznia 2024 r. na ul. Postępu 3 w Warszawie pokazuje, że władza ta chce urządzać państwo polskie wbrew dotychczas przyjętym zasadom. Przypomnijmy, 12 stycznia 2024 r. i dniach następnych pozbawiono legalnego Prokuratora Krajowego wszelkich jego uprawnień. Uznano, że tego samego dnia był on, ale po kilku godzinach już nie jest, Prokuratorem Krajowym. Odcięto go od systemów teleinformatycznych, zabrano gabinet, usunięto z ewidencji, a w jego miejsce wprowadzono uzurpatora. Następnie, metodą faktów dokonanych, usunięto albo wydatnie ograniczono kompetencje zastępcom Prokuratora Krajowego, by finalnie siłowo przejąć przyczółki czyli wszystkie najważniejsze jednostki prokuratury. To był dopiero początek planu.

W tym samym czasie rozpoczyna się operacja przejmowania sądów. Jest to kolejny krok w procesie zwanym "przywracaniem praworządności", tyle tylko, że tym razem to krok milowy… wstecz, krok do mrocznych czasów PRL-u.

 

Kamienie milowe

Warunkiem przejęcia sądów, które dla władzy autorytarnej mają stać się zbrojnym ramieniem w walce o rządy prawa tak jak je władza rozumie, jest realizacja mapy drogowej, usłanej kamieniami milowymi. Pierwszym z nich było opracowanie planu działania z różnymi alternatywnymi wyjściami na wypadek rozwoju sytuacji. Drugi odnosił się do realizacji tego planu, do czego potrzebni byli wykonawcy, tak w obszarze rządowym, jak i sądowym. Donald Tusk bez trudu znalazł jednych i drugich, wszak nie bez powodu w latach 2015-2023 inwestowano (w sensie ścisłym – finansowym) w rozwój takich organizacji jak Iustitia, Themis, Lex Super Omnia. Trzeci kamień milowy, to kamień propagandy – brutalne wsparcie artyleryjskie medialnej kampanii budowanej przez polskojęzyczne (pozanarodowy kapitał) media i ich akolitów. Kampanii, która eksponowała z jednej strony ideę reform w celu przywracania praworządności, z drugiej zaś potrzebę odwetu i zemsty („Zemsta zawsze wypływa ze słabości”, La Rochefoucauld, Maksymy). I w końcu czwarty, którym jest jednoznaczne wykreowanie wroga, jego charakterystyka i napiętnowanie.

Według powyższego schematu, od wiosny 2024 r. Adam Bodnar wspólnie i w porozumieniu z sędziami skupionymi wokół stowarzyszeń Iustitia i Themis dokonał wymiany większości prezesów sądów, a najważniejsze sądy obsadził sprawdzonymi i zaufanymi sędziami, często z rodowodem PRL. Plan się udał, lecz przedsięwzięcie to byłoby niemożliwe albo znacznie utrudnione bez wsparcia mediów oraz czynników zewnętrznych. Udało się też wykreowanie wroga. Są nim instytucje państwowe takie jak Sąd Najwyższy, Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa oraz ludzie – sędziowie, którzy uzyskali awans zawodowy po 2018 r. (jest ich ponad trzy tysiące). Wspomniany wróg musi być przedstawiony jako zło, ma być ohydnym marginesem, którego należy wytykać palcami. Nie bez powodu powtarza się i utrwala slogany typu „nielegalny Sąd Najwyższy”, „Sąd Manowskiej”, „Trybunał Przyłębskiej”, „Nielegalna KRS”, „neo-KRS”. Nie bez przyczyny utrwala się kłamliwą narrację o neo-sędziach, dublerach, czy paserach konstytucyjnych. Nic się nie dzieje bez powodu. Również to, o czym tu dla Was piszę.

Piszę dlatego, żeby pokazać, że władza polityczna domyka właśnie i to w modelowy sposób system sądowniczy w najważniejszych jednostkach w kraju, obrazując to na przykładzie Warszawy. Na tym etapie domknięcie następuje na poziomie sądów karnych, które stanowią największe potencjalne zagrożenie dla tej władzy. Sądy te muszą być „nasze”. Nasze kadrowo i nasze orzeczniczo. Piszę też dlatego, że władza autorytarna, by się rozwijać i poszerzać swoje wpływy, potrzebuje spokoju – spokoju od wspomnianych zagrożeń, które mogą pokrzyżować plany przez pozostawienie „niepewnych” sędziów w strukturze nowego porządku. Piszę, gdyż się z tym nie godzę.

 

Cel

Wracając jednak do procesu zawłaszczenia sądów warszawskich, trzeba przyznać, że najprostszym sposobem jego realizacji powinna być fizyczna eliminacja sędziów, którzy są postrzegani przez władzę jako potencjalne zagrożenie dla jej interesów, w tym interesów powiązanych z nią służb, grup przestępczych czy mafii VAT-owskich. Niestety, na tym etapie niemożliwa jest fizyczna eliminacja sędziów, czy to w trybie Katyńskim, czy to w trybie Bereskim, czy to w trybie Jaruzelskim (ten ostatni tryb koncentrował się na wyrzuceniu sędziów z zawodu z dnia na dzień). Tutaj jednak należy zastosować środki adekwatne do uwarunkowań prawnych, ale według zasad prawa, rozumianego kategoriami pojęciowymi władzy autorytarnej. Rząd Donalda Tuska, rękami Adama Bodnara trafnie zdiagnozował i wdrożył te zasady. Ustalono, że jest możliwe i wykonalne skuteczne pozbawienie niewygodnych sędziów prawa sądzenia, wyłączając spod ich kognicji sprawy, które mogą być potencjalnym zagrożeniem.

Do tego nie wystarczyła wymiana prezesów sądów. Do tego potrzebne są akcenty prawodawcze, najlepiej z pozycji rozporządzeń. W końcu, do tego potrzebny jest odpowiedni podkład medialny. W tym właśnie trybie, późnym latem 2024 r., sędziom Sądu Apelacyjnego w Warszawie w pionie karnym, odebrano fizycznie newralgiczne sprawy, zmieniono zakresy czynności umieszczając ich w sekcji (getcie) do spraw błahych. Sędziowie, w doskonałej większości z długim stażem orzeczniczym, doświadczeniem zawodowym i stabilnym dorobkiem orzeczniczym, zostali z dnia na dzień pozbawieni spraw, w których mieli rozpoznawać apelację czy ocenić prawidłowość tymczasowego aresztowania. Cel został osiągnięty, co nastąpiło kosztem sprawności postępowań, a co za tym idzie – kosztem interesów stron procesowych, w tym pokrzywdzonych, którzy muszą zaczekać dodatkowe kilka miesięcy, jeśli nie lat, na rozstrzygnięcie we własnej sprawie. Wymyślono przy tym, że tych doświadczonych sędziów zastąpią kadry z sądów okręgowych w ramach dokonywanych decyzją polityka – ministra sprawiedliwości – delegacji, które to kadry wyselekcjonowano pod kątem ich przekonań politycznych i stopnia zaufania do nowych władz sądu. Tak było!

Nie upłynęło jednak pół roku jak władza autorytarna poszła za ciosem. Z inicjatywy nowego kierownictwa Sądu Okręgowego w Warszawie  powstaje właśnie nowa sekcja (getto) dla niewygodnych sędziów z pionu pierwszo-instancyjnego. Sekcja powstaje przy XII Wydziale Karnym i ma składać się z dziesięciu sędziów, którzy mają rozpoznawać najprostsze sprawy jak wyroki łączne czy wnioski o zwolnienia z tajemnicy bankowej. Kierownikiem tej sekcji ma z kolei zostać aktywista Iustitii znany z obrażania sędziów w mediów społecznościowych. Sędziowie gettowi mają być nadto pozbawieni spraw, które są „na biegu”, gdyż nie może być tak, że zabiera im się najważniejsze sprawy na przyszłość, a zostawiamy sprawy, które rozpoznają. Tym samym, wszystkie te rozgrzebane sprawy, często sprawy o zabójstwa, sprawy grup przestępczych i mafii VAT-owskich, piramidy finansowe typu GetBack, sprawy o oszustwa metodą „na policjanta”, gdy pokrzywdzeni tracili majątki życia, będą musiały toczyć się od początku (w postępowaniu karnym obowiązuje zasada niezmienności składu). To dla nowego kierownictwa Sądu Okręgowego w Warszawie nie jest jednak istotne.

Ważne jest, by „neo-sędziowie”, niezależni, niepodatni na wpływy i polecenia, nie rozpoznawali spraw politycznych, nie sądzili „klechy i celebrytek” z Ministerstwa Sprawiedliwości, nie rozstrzygali czy zatrzymanym na protestach rolnikom i górnikom przyznać odszkodowanie za niesłuszne zatrzymanie, nie decydowali czy świadek, który nie stawia się na nieistniejącej komisji śledczej ma iść do więzienia, czy też nie rozważali czy przedłużyć tymczasowe aresztowanie w sprawie „rozwojowej”. Co więcej, należy wyłączyć tych sędziów z rozpoznawania wniosków służb o kontrolę operacyjną, by – broń Boże – nie przyszło im do głowy, że kontrola ta jest niezasadna i należy odmówić zgody na podsłuch.

 

Osłabianie Rzeczpospolitej

Kampania wyborcza wchodzi o decydującą fazę, co oznacza, że wraz z nią narasta potrzeba zapewnienia odpowiednich rozstrzygnięć w sprawach wyborczych. Czy będzie to kolejny krok kierownictwa Sądu Okręgowego w Warszawie? Czy utworzą specjalną sekcję (tym razem nie getto, a sekcję wyróżnionych), żeby wyłączyć z systemu losowego przydziału spraw (SLPS) niewygodnych sędziów, awansowanych do pionu cywilnego po 2018 r.?

Dotychczasowe próby reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości i ich torpedowanie przez obce mocarstwa wspierane na miejscu przez suto opłacane, co pokazały ostatnio „akta” USAID, jak też jawne dokumenty Funduszu Norweskiego, czy Fundacji Batorego – organizacje lewicowo – liberalne każą poważnie rozważyć, na ile obecna sytuacja i przejęcie sądów przez władzę polityczną leży w interesie obcych służb grających – od zawsze – na osłabienie Rzeczypospolitej.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe