Silvia Uscov: Polska i Rumunia wiodącymi siłami na flance wschodniej

Co musisz wiedzieć
- Silvia Uscov, rumuńska adwokat i ekspert w dziedzinie prawa europejskiego chwali patriotyzm i demokratyczne wartości Polski, które dostrzegł podczas inauguracji prezydenta Karola Nawrockiego.
- Wolność słowa pod presją. Głównym tematem konferencji "Make Europe Great Again" w Dubrowniku była obrona wolności słowa. Silvia Uscov twierdzi, że cenzura stosowana przez gigantów technologicznych (media społecznościowe) jest groźniejsza od rządowej, ponieważ działa w ukryciu, bez przejrzystych reguł i możliwości odwołania.
- Umacnia się sojusz polsko-rumuński. W kręgach konserwatywnych Polska i Rumunia wyrastają na liderów wschodniej flanki UE. Budują sojusz oparty na obronie suwerenności narodowej, wartości chrześcijańskich i sprzeciwie wobec "globalistycznej agendy" Brukseli.
- Wybory w Mołdawii to nie czarno-biała gra. Zwycięstwo Mai Sandu nie jest prostą wygraną opcji proeuropejskiej nad prorosyjską. Uscov wskazuje na możliwe zewnętrzne wpływy na wynik wyborów i podkreśla progres nowej, suwerenistycznej partii jako dowód na poszukiwanie przez Mołdawian trzeciej drogi, niezależnej od Brukseli i Moskwy.
Make Europe Great Again w Dubrowniku
Konrad Wernicki: W Dubrowniku odbyła się kolejna konferencja „Make Europe Great Again”. Jaki był jej główny temat?
Silvia Uscov: Konferencja MEGA w Dubrowniku była hołdem dla Charliego Kirka, a jej głównym tematem była wolność słowa. Temat ten był szczególnie istotny, biorąc pod uwagę obecne wyzwania, z jakimi boryka się wolność wypowiedzi w całej Europie: od rosnącej cenzury na platformach cyfrowych po ograniczenia w dyskursie publicznym. Konferencja zgromadziła konserwatywnych liderów, autorów, dziennikarzy i prawników w celu przeanalizowania, jak można chronić i wzmacniać prawa do wolności słowa w epoce, w której te swobody są coraz bardziej zagrożone. Jako osoba pracująca w branży prawniczej uznałam te dyskusje za szczególnie trafne, ponieważ dotyczyły one zarówno filozoficznych podstaw wolności wypowiedzi, jak i praktycznych mechanizmów prawnych potrzebnych do jej ochrony.
Wydarzenie podkreśliło, że wolność słowa to nie tylko polityczny slogan, ale fundament demokratycznych społeczeństw i wolności jednostki. Działalność Charliego Kirka w obronie wolności słowa, zwłaszcza na kampusach uniwersyteckich i w obliczu „Cancel Culture” (kultura unieważnienia/wykluczenia) stała się inspiracją dla konferencji, która skupiła się na tworzeniu solidnych ram dla ochrony otwartego dialogu i różnorodnych punktów widzenia.
Polska i Rumunia wiodącymi siłami na flance wschodniej
W konferencji wzięła udział silna delegacja rumuńskich i polskich polityków. Czy można powiedzieć, że Polska i Rumunia stają się liderami „wschodniej flanki UE” w kręgach prawicowych?
Tak, Polska i Rumunia bez wątpienia stają się wiodącymi siłami na wschodniej flance Unii Europejskiej w kręgach konserwatywnych i prawicowych.
Polska od dawna jest liderem w obronie suwerenności narodowej i tradycyjnych wartości przed nadmierną ingerencją UE, podczas gdy Rumunia szybko zyskuje na znaczeniu dzięki dynamicznemu przywództwu George'a Simiona, który stał się jednym z najbardziej wpływowych głosów w europejskim ruchu konserwatywnym. Razem te narody tworzą potężny sojusz, który promuje wartości chrześcijańskie, tożsamość narodową i opór wobec globalistycznej agendy.
Geograficzne i strategiczne znaczenie tych krajów na wschodniej granicy UE daje im wyjątkowy wgląd w wyzwania związane z bezpieczeństwem, przed którymi stoi Europa, szczególnie w kwestiach migracji, niezależności energetycznej oraz stosunków z Rosją i Ukrainą. Dzięki liderom takimi jak George Simion, Rumunia nie jest już biernym uczestnikiem, ale aktywnym architektem konserwatywnej polityki w Europie, współpracując ramię w ramię z polskimi konserwatystami w celu stworzenia jednolitej wizji przyszłości.
Ta polsko-rumuńska oś stanowi nie tylko sojusz polityczny, ale także partnerstwo kulturowe i cywilizacyjne, które może zmienić układ sił w Unii Europejskiej i zapewnić, że głos Europy Wschodniej będzie słyszany i szanowany w Brukseli.
Cenzura BigTechów
Podczas swojego wystąpienia mówiła pani o cenzurze, która, gdy jest narzucana przez właścicieli mediów społecznościowych, może być gorsza niż cenzura rządowa. Czy mogłaby pani rozwinąć ten temat?
W mojej prezentacji w Dubrowniku zwróciłam uwagę na paradoks, który często jest pomijany w debatach na temat wolności słowa: cenzura stosowana przez gigantów technologicznych może być znacznie bardziej groźna niż cenzura rządowa, ponieważ działa w ukryciu.
Kiedy państwo czegoś zakazuje, pozostaje ślad na papierze – uchwalane są ustawy, angażowane są sądy, a obywatele mogą dokładnie zobaczyć, co się dzieje, i bronić się przed tym. Ale kiedy twoje posty w mediach społecznościowych nagle przestają docierać do odbiorców z powodu zmiany algorytmu lub gdy moderator treści na drugim końcu świata decyduje, że twój punkt widzenia narusza standardy społeczności, jesteś uciszany, nawet o tym nie wiedząc.
Brakuje przejrzystości, procedur odwoławczych i demokratycznego nadzoru. Jak wyjaśniłam, mamy do czynienia z zupełnie nowym zjawiskiem: prywatne korporacje dzierżą władzę cenzorską, która przewyższa możliwości większości rządów, a jednocześnie działają całkowicie poza ramami konstytucyjnymi, które mają chronić obywateli przed nadużyciami władzy. Garstka inżynierów i menedżerów w Dolinie Krzemowej w istocie tworzy zasady globalnego dyskursu publicznego, ale w przeciwieństwie do polityków, nie podlegają oni wyborom, nadzorowi parlamentarnemu ani obowiązkowi wyjaśniania swoich decyzji.
Głębsze niebezpieczeństwo, które podkreśliłam, ma charakter epistemologiczny, nie możemy przeciwstawiać się temu, czego nie jesteśmy w stanie dostrzec.
Tradycyjna cenzura, mimo całego swojego zła, była przynajmniej widoczna i można było z nią walczyć. Ale cenzura algorytmiczna jest z założenia niewidzialna. Jak zilustrowałam w moim wystąpieniu, kiedy TikTok pokazuje zupełnie inne treści użytkownikom w różnych krajach, lub gdy system rekomendacji YouTube'a po cichu promuje jedne poglądy, a ukrywa inne, platformy te podejmują decyzje redakcyjne, które kształtują rozumienie rzeczywistości przez miliardy ludzi, a jednak wybory te dokonywane są za zamkniętymi drzwiami, w ramach zastrzeżonych systemów, których nikt z zewnątrz nie może zbadać.
Tworzy to formę kontroli, która jest prawdopodobnie bardziej totalna niż ta, którą osiągają rządy autorytarne, ponieważ przynajmniej w dyktaturze ludzie wiedzą, że są cenzurowani i mogą zachowywać zakazane idee w tajemnicy. W naszym obecnym systemie idee mogą po prostu zniknąć ze świadomości publicznej, a nikt nawet nie zauważy ich zniknięcia.
Regulować czy deregulować
Czy Unia Europejska powinna regulować algorytmy mediów społecznościowych? Czy też każde państwo powinno robić to na własną rękę, według własnego uznania, a może w ogóle nie ingerować w platformy cyfrowe?
To kluczowe pytanie, które dotyka sedna zarówno suwerenności, jak i przyszłości wolności słowa w Europie. Opierając się na zasadach, które przedstawiłam w moim przemówieniu w Dubrowniku, moje stanowisko jest takie, że powinniśmy regulować tylko to, co jest naprawdę poważne i powoduje natychmiastową, konkretną szkodę. Takie rzeczy jak skoordynowane kampanie nękania, „revenge porn” czy treści, które bezpośrednio podżegają do nieuchronnej przemocy. Są to sytuacje, w których szkoda jest natychmiastowa, wymierna i nieodwracalna dla prawdziwych ludzi.
Jednak poza tymi skrajnymi przypadkami uważam, że musimy oprzeć się pokusie dalszych regulacji, czy to na poziomie UE, czy nawet krajowym. Istnieje fundamentalna asymetria czasowa w działaniu wolności słowa: szkody są natychmiastowe i widoczne, ale korzyści często materializują się po latach lub dziesięcioleciach.
Kiedy nadmiernie regulujemy, by chronić ludzi przed dzisiejszą obrazą lub dyskomfortem, ryzykujemy uciszenie przyszłego Galileusza. Historia jest pełna idei, które w swoich czasach uważano za niebezpieczne lub obraźliwe, a które później okazały się przełomowe. Nie mamy algorytmu, który potrafiłby przewidzieć, która z dzisiejszych kontrowersyjnych wypowiedzi zostanie jutro uznana za słuszną.
Niebezpieczeństwo nadmiernej regulacji polega na tym, że kiedy pewne tematy stają się całkowicie nietykalne – nie dlatego, że zostały rozwiązane, ale dlatego, że są zakazane – ukryte napięcia nie znikają, lecz narastają. A kiedy w końcu dyskusja wybucha, często wzmacnia te skrajne głosy, które próbowaliśmy stłumić, ponieważ to one jako jedyne odważyły się mówić, gdy wszyscy inni milczeli. Ta sama dynamika ma miejsce dzisiaj, gdy platformy lub rządy próbują tworzyć sztuczne granice wokół dopuszczalnego dyskursu. Mój argument jest taki, że poza zwalczaniem naprawdę poważnych szkód, powinniśmy pozwolić, aby rynek idei funkcjonował, jakkolwiek by to nie było nieuporządkowane i niewygodne. Oznacza to akceptację, że ludzie będą mówić rzeczy, które uważamy za błędne lub obraźliwe, ufając, że złe idee najlepiej zwalczać lepszymi ideami, a nie cenzurą. Niezależnie od tego, czy regulacje pochodzą z Brukseli, czy od rządów krajowych, ryzyko nadmiernej regulacji pozostaje takie samo: chronimy ludzi przed dzisiejszym dyskomfortem kosztem zaprzepaszczenia jutrzejszych przełomów intelektualnych.
Wybory w Mołdawii
Zapewne śledziła pani wybory w Mołdawii. Jak ocenia pani zwycięstwo Mai Sandu? Niektórzy twierdzą, że wygrała opcja proeuropejska, a przegrały ugrupowania prorosyjskie.
Śledziłam uważnie wybory w Mołdawii i uważam, że narracja, jakoby było to po prostu zwycięstwo „sił proeuropejskich nad grupami prorosyjskimi”, jest ogromnym uproszczeniem, które zaciemnia to, co naprawdę się dzieje. Ta dychotomiczna rama sama w sobie jest częścią problemu: zmusza Mołdawian do sztucznego wyboru między dwiema zewnętrznymi potęgami, zamiast pozwolić im realizować własne interesy narodowe.
Rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona. Zwycięstwo Mai Sandu nastąpiło w okolicznościach, które budzą poważne pytania: zarzuty o nieprawidłowości i klimat wyborczy, w którym głosy opozycji miały znacznie gorszą pozycję w mediach, a granica między „proeuropejskimi” komunikatami a zewnętrzną ingerencją stawała się coraz bardziej zatarta. Kiedy widzimy tak duże zaangażowanie ze strony organizacji pozarządowych finansowanych z zagranicy, organizacji międzynarodowych i podmiotów zewnętrznych, wszystkie zjednoczone wokół jednego kandydata lub grupy politycznej, powinniśmy zadać sobie pytanie, czy Mołdawianie naprawdę korzystają ze swojej suwerenności, czy też ich wybory są kształtowane przez potężne interesy zewnętrzne.
Najbardziej niepokoi mnie to, jak etykieta „proeuropejska” jest wykorzystywana do delegitymizacji każdego Mołdawianina, który kwestionuje integrację z UE lub jakiekolwiek inne kwestie wykraczające poza to, co reżim Mai Sandu uważa za dopuszczalne.
Cieszą mnie jednak wyniki wyborów parlamentarnych, w których partia „Democrația Acasă” pod przewodnictwem Vasile Costiuca zdobyła 6 mandatów. Jest to znaczące, ponieważ AUR i George Simion wspierali partię Costiuca, a zaledwie kilka dni temu podpisano formalny protokół współpracy między naszymi ruchami. To pokazuje, że pomimo przeszkód i ogromnej presji instytucjonalnej faworyzującej partie establishmentu, wśród Mołdawian istnieje autentyczne zapotrzebowanie na alternatywny głos – taki, który reprezentuje prawdziwą suwerenność, a nie podporządkowanie się Brukseli czy Moskwie. Sukces „Democrația Acasă” dowodzi, że naród mołdawski nie jest monolitem i że konserwatywne, nacjonalistyczne alternatywy mogą zdobywać mandaty nawet w bardzo trudnym otoczeniu politycznym. To partnerstwo między rumuńskimi i mołdawskimi konserwatystami, sformalizowane poprzez nasz niedawny protokół, stanowi dokładnie ten rodzaj oddolnej, transgranicznej współpracy, która może zaoferować realną alternatywę dla fałszywej dychotomii narzuconej temu regionowi.
[Sekcje "Co musisz wiedzieć", FAQ, a także śródtytuły i lead od redakcji]
Najczęściej zadawane pytania (FAQ)
Kim jest Silvia Uscov? Silvia Uscov to rumuńska prawnik i szefowa zespołu prawnego partii AUR kierowanej przez George’a Simiona. Znana jest z działalności publicznej w obronie wolności słowa i krytyki nadmiernej ingerencji instytucji unijnych w suwerenność państw narodowych.
Czym jest konferencja „Make Europe Great Again”? „Make Europe Great Again” to międzynarodowa konferencja konserwatywnych polityków, prawników i publicystów, odbywająca się cyklicznie w Europie. Celem wydarzenia jest wymiana idei dotyczących wolności słowa, suwerenności narodowej i przyszłości Unii Europejskiej z perspektywy Europy Środkowo-Wschodniej.
Dlaczego Polska i Rumunia są określane jako „wiodące siły” na flance wschodniej UE? Według Silvii Uscov oba kraje coraz częściej współpracują w obszarach bezpieczeństwa, polityki konserwatywnej i obrony suwerenności narodowej. Ich położenie geograficzne i wspólne doświadczenia historyczne sprawiają, że są naturalnymi liderami regionu wschodniego skrzydła Unii Europejskiej.
Jakie zagrożenia dla wolności słowa wskazała Silvia Uscov? Uscov zwróciła uwagę, że cenzura stosowana przez duże platformy technologiczne (tzw. Big Tech) może być bardziej niebezpieczna niż cenzura rządowa. Dzieje się tak dlatego, że decyzje o blokowaniu treści podejmowane są przez algorytmy i moderatorów bez przejrzystości, nadzoru i możliwości odwołania się przez użytkowników.
Jakie stanowisko przedstawiła Silvia Uscov w sprawie regulacji mediów społecznościowych? Jej zdaniem regulacje powinny dotyczyć wyłącznie przypadków, w których treści powodują bezpośrednią i realną szkodę, np. nawoływanie do przemocy czy publikacja materiałów nielegalnych. W pozostałych przypadkach wolność słowa powinna być chroniona nawet wtedy, gdy wypowiedzi są kontrowersyjne lub niepopularne.
Jak Silvia Uscov ocenia ostatnie wybory w Mołdawii? Uscov podkreśliła, że wybory w Mołdawii nie są prostym starciem „proeuropejskich” i „prorosyjskich” sił. Zwróciła uwagę na rosnące znaczenie trzeciej drogi – ugrupowań suwerenistycznych, które dążą do niezależności zarówno od Moskwy, jak i od Brukseli.
Jakie znaczenie ma polsko-rumuńska współpraca w kontekście UE? Zdaniem Uscov sojusz między Polską a Rumunią ma nie tylko wymiar polityczny, ale także kulturowy i cywilizacyjny. Oba kraje mogą wspólnie wzmocnić pozycję Europy Środkowo-Wschodniej w unijnych debatach i zwiększyć wpływ regionu na decyzje podejmowane w Brukseli.