Harris-twarz polityki imigracyjnej USA
Wejście do prezydenckiego wyścigu w USA Kamali Harris to szereg plusów dla demokratów, ale też co najmniej dwa duże minusy. Przy czym jeden z nich dotyczy kluczowego tematu w kampanii prezydenckiej Anno Domini 2024. Chodzi o politykę imigracyjną. Za nią w Białym Domu odpowiadała właśnie pani wiceprezydent. Tymczasem fiasko polityki imigracyjnej gabinetu Bidena jest ważnym „paliwem” wyborczym dla Republikanów. Teraz sztab Trumpa , telewizja FOX i inne media sprzyjające byłemu prezydentowi nie omieszkają przypomnieć , że twarzą tej fatalnie realizowanej polityki USA jest właśnie Mrs Harris. W czasie gdy za to odpowiadała Kamala Harris bardzo znacząca zwiększyła się liczba nielegalnych imigrantów z Meksyku do USA. To właśnie wiceprezydent w imieniu Waszyngtonu bezskutecznie negocjowała z Gwatemalą i Salwadorem, aby władze tych krajów zwiększyły zabezpieczenia na swoich granicach i w ten sposób przyhamowały już nie rzekę, a morze swoich nielegalnych imigrantów.
Skądinąd gdy Biden mianował Kamalę Harris odpowiedzialną za politykę migracyjną Stanów Zjednoczonych Ameryki było to dość sprytne posunięcie. Wiadomo, że był to dla Demokratów „Hot potato” czyli „gorący kartofel". Prezydent Biden słusznie uznał , że jeśli będzie zajmował się tym osobiście może tylko na tym wyborczo stracić. Rzecz w tym, że wówczas nie przewidywano, że odpowiedzialna za klęskę imigracyjną USA pani Harris wystartuje w wyborach prezydenckich…
Jest jeszcze jeden czuły punkt, a w zasadzie pięta achillesowa nie tylko osobiście Mrs Harris ale też całego Białego Domu. Oto bowiem Demokraci tyle mówiący o prawach człowieka, prawach pracowniczych i prawach dzieci nie mogą taktycznie zamknąć oczu na fakt, że ów imigracyjny ocean składa się także z parunastoletnich dzieci, które po nielegalnym przedostaniu się na terytorium amerykańskie od razu idą do... nielegalnej pracy. Często bardzo ciężkiej i tak naprawdę niewiele różniącej się od wyzysku angielskich dzieci przez rodzimy ,ale krwiożerczy kapitał w XIX wieku. Obrazki 14 latków z Ameryki Środkowej pracujących w amerykańskich rzeźniach nie będą dobre nie tylko dla wizerunku USA w świecie, ale także mogą być trudne do zrozumienia i zaakceptowania przez wyborców Demokratów. Zwłaszcza tych bardziej na lewo, których zawsze reprezentowała Kamala Harris…
A drugi wielki minus pani wiceprezydent? Brak poważnego doświadczenia międzynarodowego ,co od razu w dużo lepszej pozycji ustawia Donalda J .Trumpa...
*tekst ukazał się na portalu niezalezna.pl (28.07.2024)