Redakcja „Gazety Wyborczej” zablokowała tekst Lisa? Zaskakujące informacje
Według informacji serwisu wirtualnemedia.pl inicjatorem publikacji listu Tomasza Lisa miał być redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik. Zespół „Wyborczej” nie chciał jednak jego publikacji ze względu na postępowanie o mobbing, które toczyło się w tygodniku „Newsweek”, gdy naczelnym był Lis.
Osoba z „GW”, chcąca zachować anonimowość, w rozmowie z portalem stwierdziła, iż „to, że sprawa Lisa uległa przedawnieniu, to nie znaczy, że jej nie było”.
– Nie powinniśmy mu jako redakcja udostępniać łamów, skoro walczymy o prawa kobiet itd. Szanujemy Adama, wiemy, jakim jest człowiekiem, jaką ma kartę historyczną, ale nie możemy godzić się na wszystko. Zespół zawsze miał prawo głosu – podkreśliła.
Co miało się znaleźć w artykule Lisa?
W swoim artykule Tomasz Lis miał pisać m.in. o tym, że elektorat Prawa i Sprawiedliwości należy obdarzyć „szacunkiem i życzliwością”.
Wola pojednania musi być nastawieniem, intencją i polityczną oraz emocjonalną dyspozycją, nawet jeśli samo pojednanie jest jako cel polityczny niemal nieosiągalne. Trzeba zabrać Kaczyńskiemu tlen szacunkiem i życzliwością wobec jego elektoratu. Trzeba ten elektorat uwolnić od Kaczyńskiego, od jego psychoz i obsesji. Ludziom trzeba zafundować, a przynajmniej zaproponować, swoisty detoks
– miał pisać w swoim tekście były redaktor naczelny „Newsweeka”.