[Tylko na Tysol.pl] Tadeusz Płużański: Sekretarz stanu USA chwali stalinowskiego oprawcę

„Życie Franka Blaichmana było świadectwem odporności polskiego narodu i amerykańskiego ideału, że każdy kto ma duże marzenia, może wznieść się na wyżyny – bez względu na to, od czego zaczynasz” – powiedział na konferencji prasowej w Warszawie sekretarz stanu USA Mike Pompeo. Problem w tym, że Frank Blaichman podczas wojny należał do komunistycznej bandy rabunkowej. IPN prowadził wobec niego śledztwo w sprawie mordowania AK-owców, czym zresztą oprawca się szczycił. Ale na tym nie koniec. We wspomnieniach – paszkwilu na Polskę - stalinowski zbrodniarz napisał: „Drapieżczo antysemicka Armia Krajowa prowadziła niepohamowaną kampanię mającą na celu mordowanie Żydów”. Gorsze były tylko NSZ. Po 1944 r. Blaichman został ubekiem: „Moim zadaniem było wyłapywanie nazistowskich kolaborantów – Polaków”.
 [Tylko na Tysol.pl] Tadeusz Płużański: Sekretarz stanu USA chwali stalinowskiego oprawcę
/ Źródło: screen YouTube
Mike Pompeo dodawał: „Blaichman był jednym z wielu dzielnych żydowskich partyzantów w Polsce, którzy ryzykowali życie, stawiając opór nazistowskiej machinie wojennej. Po wojnie został obywatelem USA. Bardzo dobrze funkcjonował jako deweloper w Nowym Jorku Był ucieleśnieniem tego, o czym mówił prezydent Trump podczas swojej wizyty w Polsce w 2017 r. Polska żyje, Polska się rozwija, Polska zwycięża”.

Gorsze NSZ

„Opisałem własne doświadczenia z okolic Lublina i moje opinie na temat AK są powszechnie podzielane przez żydowskich partyzantów, u boku których walczyłem” – napisał Blaichman w wydanych w Polsce wspomnieniach „Wolę zginąć walcząc”.

„Przeciw nazistom, volksdeutschom i antysemickiej Armii Krajowej” – tak reklamowało te książkę Wydawnictwo Replika, chwaląc się, że paszkwil ukazał się wcześniej w USA oraz jest dostępny “we wszystkich europejskich sklepach internetowych: od Hiszpanii po Niemcy, Francję i całą resztę zachodniej Europy”.

Gorsze od AK, jeszcze bardziej antysemickie były – zdaniem Bleichmana - tylko Narodowe Siły Zbrojne. Tłumacz polskiego wydania, Kamil Janicki przedstawił “za” i “przeciw” takiego twierdzenia: “Nazwanie NSZ faszystami i sługusami Niemców to opinia przesadzona, choć nie pozbawiona pewnego oparcia w faktach”. Jakie to fakty, tego się już nie dowiedzieliśmy.

I dalej: “Już opisując początek wojny Frank Blaichman wielokrotnie stawia znak równości między działaniami Niemców i Polaków”. Czyli okupantami Polski byli nie tylko Niemcy, ale także Polacy, może ci ostatni nawet bardziej. Ciekawa teza i równie ciekawy komentarz: “Takich opinii autora na temat Polaków w żadnym razie nie należy krytykować jako błędnych czy przesadzonych. W tym przypadku nie chodzi przecież o obiektywną prawdę historyczną, ale o indywidualne świadectwo człowieka, który wychował się w Polsce, został polskim oficerem i ostatecznie wolał tę Polskę porzucić na rzecz niepewnej egzystencji w obozie dla uchodźców, niż żyć wśród Polaków”.

25-ciu przeciw samolotom

Frank Blaichman aż do ubiegłego roku, kiedy zmarł - mieszkał w Nowym Jorku, gdzie razem z żoną Cesią (w czasie wojny członkinią tej samej żydowskiej grupy) wyemigrował w latach 50. Nie zapomniał również o swojej prawdziwej ojczyźnie, gdzie “pomógł stworzyć Pomnik Żydowskich Bojowników w Yad Vashem w Jerozolimie i uczestniczył w jego odsłonięciu w 1985 roku. Ma dwójkę dzieci i sześcioro wnuków”. A więc szczęśliwy ojciec, dziadek i… literat.

Opowieść zaczyna się od opisu: “We wrześniu 1942 roku Niemcy poinformowali, że zamierzają przenieść Żydów z Kamionki do pobliskiego Lubartowa, gdzie miało powstać getto dla wszystkich Żydów z regionu. Frank postanowił uciec” – napisał we wstępie sir Martin Gilbert, przedstawiany jako “uznany autorytet naukowy”.

Internetowy biogram Blaichmana dopowiada: “Wyruszył do leżącego nieopodal lasu, by ukryć się w podziemnych bunkrach przygotowanych przez Żydów, którzy uciekli już wcześniej. Razem z nimi sformował oddział partyzancki, stając do walki z Niemcami i kolaborantami. Podjął się też ochrony uchodźców, którzy sami nie byli w stanie chwycić za broń”.

Wątek walki z Niemcami jest w paszkwilu szczególnie eksponowany. Podobnie, jak sprawa pomocy współbraciom. Jakże przypomina to historię innego “bohatera” – bandyty i mordercy Polaków – Tewje Bielskiego.

Dalej czytamy: “Oddział rósł w siłę, w końcu stając u boku polskich grup partyzanckich. W 1944 roku poddany został decydującemu sprawdzianowi, stawiając czoła dobrze uzbrojonym i wypoczętym [!!!- TP] niemieckim batalionom. Przy wsparciu lotniczym podjęły one próbę wyeliminowania partyzantów”.

Rozwinięcie tych sensacji funduje nam “autorytet-Gilbert”: “Liczebność grupy spadła do zaledwie 25 osób, ale oddział nigdy się nie poddał ani nie zrezygnował z walki. (…) W maju 1944 roku wzięli udział w znaczącej bitwie, stając na przeciw wysłanych celem ich unieszkodliwienia batalionów SS, Wehrmachtu i jednostek Luftwaffe”.

Czyli “25 Dzielnych” podjęło otwartą walkę z niemieckimi doborowymi dywizjami piechoty i lotnictwem. Nie lada wyczyn, nawet zakładając wsparcie “polskich grup partyzanckich”. A ci ostatni, któż to taki? Oczywiście Gwardia Ludowa – Armia Ludowa, bo tylko oni byli “dobrzy”, tylko oni byli “prawdziwą partyzantką”.

Tłumacz Janicki: “Armia Ludowa była jedyną formacją gotową pomagać żydowskim partyzantom”. Z kolei “Armia Krajowa prowadziła niepohamowaną kampanię mającą na celu mordowanie Żydów i zapobieżenie dojściu po wojnie do władzy Armii Ludowej lub jakiejkolwiek innej lewicowej formacji”. Ciekawe, że AL i lewica utożsamiane są z Żydami, ale mimo wszystko to uogólnienie.

Wracając do waleczności Blaichmana. Większości bitew, które opisuje, w ogóle nie miało miejsca. Inne były dziełem żołnierzy podziemia niepodległościowego, o – przepraszam, “antysemickich AK-owców”, których Blaichman tępił i mordował…

Mordercy na rozkaz Londynu

Autor szczyci się m.in. udziałem w zabójstwie dwóch żołnierzy AK, których określa mianem “podrostków”. O ich schwytaniu pisze: “Kiedy zaczęliśmy ich przesłuchiwać, okazało się, że są członkami AK – antysemickiej Armii Krajowej. Dostali rozkaz zabicia nas, ponieważ byliśmy Żydami i okradaliśmy chłopów”. Tu mimochodem pojawia się informacja, że grupa Bleichmana była… rabunkową bandą. Doprecyzujmy – żydowsko-komunistyczną, rabunkową bandą walczącą nie z Niemcami, ale z polskim podziemiem.

Dalej Bleichman-literat opowiada: “Powiedzieli [antysemiccy AK-owcy, “podrostki” – TP], że ich miejscowi zwierzchnicy otrzymali rozkazy z Londynu, mówiące, iż żadnemu Żydowi nie powinno być dane dożycie do końca wojny i świadczenie o jej przebiegu”. Tłumacz książki uspokaja: “Stwierdzenie zawarte w ostatnim zdaniu polskiemu czytelnikowi może się wydawać nieprawdopodobne, ale nie ma powodów, by nie wierzyć autorowi”. Kolejny dogłębny, rzetelny wywód.

Autorowi i tłumaczowi Armia Krajowa stale myli się z Niemcami. Jakby świadom absurdu, ten ostatni koryguje trochę swoje stanowisko: “I choć działania jednostek AK wymagają w takich przypadkach [antysemickich – TP] solennego potępienia, nie można rozciągać go na funkcjonowanie całej organizacji i jej strategiczne cele”.

Kamil Janicki dalej zachwala paszkwil: “Pamiętnik Blaichmana prezentuje unikalną wartość jako materiał umożliwiający zrozumienie skomplikowanych relacji polsko-żydowskich, a szczególnie żydowskich opinii o polskim udziale w wojnie i o polskim antysemityzmie. Nie jest to syntetyczna praca naukowa, zestawiająca setki źródeł jak np. »Strach« Jana Tomasza Grossa, ale żywa relacja jednego człowieka”. Paszkwilant Gross wzorem! Ale jaka książka – taki autorytet.

Bohaterowie z UB

Po wojnie Frank Bleichman pracował w UB w Lubartowie, Pińczowie i Kielcach (w 1945 r. był po. kierownika Wydziału Więzień i Obozów kieleckiego WUBP). W materiałach Instytutu Pamięci Narodowej figuruje jako Franciszek Blajchman. Jego wizerunek znalazł się też na wystawie “Twarze kieleckiej bezpieki”. I bynajmniej nie pokazuje ona bohaterów.

Autor o bezpiece (lirycznie): “Mam nadzieję, że czytelnik przystanie na moment, by się nad tym zastanowić i zrozumie, że bezpośrednio po wyzwoleniu przeszliśmy pod zwierzchność nowego rządu Polski Lubelskiej, a departamenty rządowe były wśród bardzo nielicznych pracodawców gotowych zatrudniać ocalałych Żydów. Żyliśmy teraźniejszością, nie nam było przepowiadać przyszłość. Moim zadaniem było wyłapywanie nazistowskich kolaborantów – Polaków [podkreślenie – TP], Ukraińców i volksdeutschów – znanych jako prześladowcy i mordercy Żydów oraz szpicle donoszący na chłopów i całe wsie. Przydział ten z chęcią przyjąłem”.

Tłumacz znów tłumaczy racje autora: “Blaichman to raczej człowiek uwikłany: nie mający świadomości realnego celu działania UB i wierzący, że prowadził godną pochwały walkę z pozostałościami faszyzmu”. Ale najlepsza jest konkluzja: “Jego historia na swój sposób odkłamuje obraz anonimowych UB-eków z pierwszych lat po wojnie. Wielu z nich nie było, jak przyjęło się uważać, nieludzkimi potworami, ale postaciami z krwi i kości. Często byli to wręcz – jak właśnie autor niniejszej książki – bohaterowie i ludzie o wielkich zasługach, którzy nie znali charakteru nowego ustroju i działali w Urzędzie Bezpieczeństwa w dobrej wierze. Jednocześnie należy nadmienić, że realny przebieg swojej pracy dla UB zna tylko sam autor”. Ostatnie zdanie to już absurd piramidalny.

 Antysemityzm nie wygasł

I tu przechodzimy do clou programu. Tłumacz Janicki: “Zdaniem tego ocalałego z Holokaustu partyzanta, którego cała rodzina zginęła z rąk nazistów, to Polacy, a nie Niemcy byli po wojnie głównymi wrogami Żydów. Różnica między podejściem Polaków i Niemców do Żydów była taka, jak między nocą i dniem! U Polaków nienawiść nigdy nie wygasła”. A więc jednak: nie ma równości między Polakami a Niemcami. Startując z tego samego pułapu antysemityzmu, Niemcy szybko (bo już po pięciu latach okupacji) wyleczyli się z choroby, a Polacy trwają w swojej nienawiści przeszło 70 lat.

“Autorytet Gilbert” potwierdza: “Pracując nad swoją książką The Holokaust: The Jewish Tragedy (Holokaust: Żydowska tragedia) udałem się do rodzinnej miejscowości Franka Blaichmana – Kamionki leżącej około 19 kilometrów od polskiego miasta Lublin – a także do okolicznych lasów, gdzie prowadził on swoją walkę. (…) Byłem też świadkiem wrogości, jaką po dziś dzień miejscowa ludność darzy Żydów, którzy odmówili poddania się deportacjom i pójścia na pewną śmierć”.

Czarna karta

Kamil Janicki konkluduje: “Wiele z opinii autora jest sprzecznych zarówno ze zdaniem tłumacza, jak i wydawcy. Mimo to »Wolę zginąć walcząc« polecam jako książkę bardzo ważną, bo udowadniającą, że także polska historia nie jest czarno-biała. Polacy nie zawsze byli bohaterami, a polscy Żydzi – ofiarami bez oporu godzącymi się na śmierć. Dzięki Blaichmanowi poznajemy, że także tak ważna dla polskiej historii i etosu narodowego organizacja jak Armia Krajowa miała w swoich dziejach czarne karty [tu przypomina się inny paszkwil: artykuł Michnika i Cichego “Polacy – Żydzi: Czarne karty Powstania”, spreparowany na 50. rocznicę sierpniowego zrywu – TP]. Książka ta miała udowodnić zarazem, że nawet w odniesieniu do funkcjonariuszy tak strasznych instytucji jak Urząd Bezpieczeństwa nie można posuwać się do generalizowania. Okazywałoby się, że niektórzy z nich – ze względu na swoje zasługi z okresu wojny – “zasługują wręcz na miano bohaterów”. Dodajmy: rzekome zasługi z czasu wojny nie zasługują na podziw, najwyżej na pogardę, a może nawet na sąd.

W oświadczeniu Wydawnictwo Replika tłumaczyło sens wydania książki: “Chcielibyśmy zwrócić uwagę na rolę wydawcy w demokratycznej, pluralistycznej rzeczywistości, którą postrzegamy jako budowę płaszczyzny sporu twórców o różnych punktach widzenia”. Wszystko pięknie, tylko czy mordującego AK-owców bandziora, a potem ubeka – można nazwać twórcą?

Tadeusz Płużański

 

POLECANE
Krwawa bójka w kujawsko-pomorskim. Kolumbijczyk podejrzany o zabójstwo Wiadomości
Krwawa bójka w kujawsko-pomorskim. Kolumbijczyk podejrzany o zabójstwo

29-letni Kolumbijczyk podejrzewany o śmiertelne ugodzenie nożem 41-latka w Nowem (Kujawsko-Pomorskie) został w nocy z soboty na niedzielę zatrzymany przez policję. Zatrzymanych zostało łącznie siedem osób – w tym pięciu obcokrajowców.

Szef NATO: Chiny mogą namówić Rosję do ataku Wiadomości
Szef NATO: Chiny mogą namówić Rosję do ataku

Sekretarz generalny NATO Mark Rutte ostrzega, że Chiny mogą próbować przekonać Rosję do zaatakowania krajów Sojuszu. Jak podkreślił w rozmowie z New York Times, taki scenariusz może spełnić się wówczas, gdy Pekin zdecyduje się na militarną agresję wobec Tajwanu.

Kinga Duda wyszła za mąż. Kim jest wybranek córki prezydenta? Wiadomości
Kinga Duda wyszła za mąż. Kim jest wybranek córki prezydenta?

Córka pary prezydenckiej wyszła za mąż. Jak doniósł serwis Shownews.pl wybranek Kingi Dudy, która chroni swoje życie prywatne przed rozgłosem, ma na imię Marek. Uroczystość weselna, według serwisu,  odbyła się w Pałacu Prezydenckim. 

Tragiczny wypadek w kopalni Polkowice-Sieroszowice. Nie żyje górnik z ostatniej chwili
Tragiczny wypadek w kopalni Polkowice-Sieroszowice. Nie żyje górnik

Zginął 37-letni górnik po wypadku, do którego doszło w kopalni miedzi Polkowice-Sieroszowice, a dwaj inni są lekko ranni. Do oberwania mas skalnych doszło w sobotę wieczorem. Ogłoszono trzydniową żałobę – przekazał w niedzielę rzecznik KGHM Artur Newecki.

Mężczyzna zginął po ciosie nożem: Policja zatrzymała 7 osób. Trwa pościg za kolejnymi z ostatniej chwili
Mężczyzna zginął po ciosie nożem: Policja zatrzymała 7 osób. Trwa pościg za kolejnymi

W miejscowości Nowe (woj. kujawsko-pomorskie) 41-letnimężczyzna został pchnięty nożem i zginął na miejscu. Policja zatrzymała siedem osób, a za kolejną czwórką trwa pościg.

Nowy sondaż. Bardzo niepokojące wieści dla rządu Tuska z ostatniej chwili
Nowy sondaż. Bardzo niepokojące wieści dla rządu Tuska

Prawo i Sprawiedliwość przejmie władzę po wyborach parlamentarnych w 2027 r. - według sondażu SW Research dla Onetu uważa tak blisko połowa badanych. Przeciwną opinię wyraziła tylko jedna czwarta wyborców biorących udział w sondażu. 

Pilny komunikat RCB. Zakaz dla mieszkańców i turystów w woj. opolskim z ostatniej chwili
Pilny komunikat RCB. Zakaz dla mieszkańców i turystów w woj. opolskim

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ogłosiło alert dotyczący rzeki Kłodnica. RCB zakazuje korzystania w jakikolwiek sposób z wód rzeki do końca lipca. Chodzi o potencjalne zagrożenie biologiczne lub chemiczne.

Przełom w relacjach USA-Ukraina? Zełenski: To była najlepsza rozmowa z prezydentem Trumpem z ostatniej chwili
Przełom w relacjach USA-Ukraina? Zełenski: To była najlepsza rozmowa z prezydentem Trumpem

To była najlepsza i maksymalnie produktywna rozmowa z prezydentem USA Donaldem Trumpem; omówiliśmy obronę powietrzną i jesteśmy wdzięczni za gotowość wsparcia – oświadczył w sobotę późnym wieczorem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, mówiąc o ich rozmowie, do której doszło w piątek.

Niemiecka policja miała próbować zatrzymać polskich obrońców granicy na polskim terytorium: Halt Polen! gorące
Niemiecka policja miała próbować zatrzymać polskich obrońców granicy na polskim terytorium: "Halt Polen!"

Lider Ruchu Obrony Granic Robert Bąkiewicz przekazał szokujące informacje. Według jego słów niemiecka policja miała próbować zatrzymać Polaków... na terytorium Polski.

Elon Musk ogłosił powstanie nowej partii z ostatniej chwili
Elon Musk ogłosił powstanie nowej partii

- Dziś powstaje Partia Amerykańska, aby zwrócić wam wolność - pisze Elon Musk na platformie "X".

REKLAMA

[Tylko na Tysol.pl] Tadeusz Płużański: Sekretarz stanu USA chwali stalinowskiego oprawcę

„Życie Franka Blaichmana było świadectwem odporności polskiego narodu i amerykańskiego ideału, że każdy kto ma duże marzenia, może wznieść się na wyżyny – bez względu na to, od czego zaczynasz” – powiedział na konferencji prasowej w Warszawie sekretarz stanu USA Mike Pompeo. Problem w tym, że Frank Blaichman podczas wojny należał do komunistycznej bandy rabunkowej. IPN prowadził wobec niego śledztwo w sprawie mordowania AK-owców, czym zresztą oprawca się szczycił. Ale na tym nie koniec. We wspomnieniach – paszkwilu na Polskę - stalinowski zbrodniarz napisał: „Drapieżczo antysemicka Armia Krajowa prowadziła niepohamowaną kampanię mającą na celu mordowanie Żydów”. Gorsze były tylko NSZ. Po 1944 r. Blaichman został ubekiem: „Moim zadaniem było wyłapywanie nazistowskich kolaborantów – Polaków”.
 [Tylko na Tysol.pl] Tadeusz Płużański: Sekretarz stanu USA chwali stalinowskiego oprawcę
/ Źródło: screen YouTube
Mike Pompeo dodawał: „Blaichman był jednym z wielu dzielnych żydowskich partyzantów w Polsce, którzy ryzykowali życie, stawiając opór nazistowskiej machinie wojennej. Po wojnie został obywatelem USA. Bardzo dobrze funkcjonował jako deweloper w Nowym Jorku Był ucieleśnieniem tego, o czym mówił prezydent Trump podczas swojej wizyty w Polsce w 2017 r. Polska żyje, Polska się rozwija, Polska zwycięża”.

Gorsze NSZ

„Opisałem własne doświadczenia z okolic Lublina i moje opinie na temat AK są powszechnie podzielane przez żydowskich partyzantów, u boku których walczyłem” – napisał Blaichman w wydanych w Polsce wspomnieniach „Wolę zginąć walcząc”.

„Przeciw nazistom, volksdeutschom i antysemickiej Armii Krajowej” – tak reklamowało te książkę Wydawnictwo Replika, chwaląc się, że paszkwil ukazał się wcześniej w USA oraz jest dostępny “we wszystkich europejskich sklepach internetowych: od Hiszpanii po Niemcy, Francję i całą resztę zachodniej Europy”.

Gorsze od AK, jeszcze bardziej antysemickie były – zdaniem Bleichmana - tylko Narodowe Siły Zbrojne. Tłumacz polskiego wydania, Kamil Janicki przedstawił “za” i “przeciw” takiego twierdzenia: “Nazwanie NSZ faszystami i sługusami Niemców to opinia przesadzona, choć nie pozbawiona pewnego oparcia w faktach”. Jakie to fakty, tego się już nie dowiedzieliśmy.

I dalej: “Już opisując początek wojny Frank Blaichman wielokrotnie stawia znak równości między działaniami Niemców i Polaków”. Czyli okupantami Polski byli nie tylko Niemcy, ale także Polacy, może ci ostatni nawet bardziej. Ciekawa teza i równie ciekawy komentarz: “Takich opinii autora na temat Polaków w żadnym razie nie należy krytykować jako błędnych czy przesadzonych. W tym przypadku nie chodzi przecież o obiektywną prawdę historyczną, ale o indywidualne świadectwo człowieka, który wychował się w Polsce, został polskim oficerem i ostatecznie wolał tę Polskę porzucić na rzecz niepewnej egzystencji w obozie dla uchodźców, niż żyć wśród Polaków”.

25-ciu przeciw samolotom

Frank Blaichman aż do ubiegłego roku, kiedy zmarł - mieszkał w Nowym Jorku, gdzie razem z żoną Cesią (w czasie wojny członkinią tej samej żydowskiej grupy) wyemigrował w latach 50. Nie zapomniał również o swojej prawdziwej ojczyźnie, gdzie “pomógł stworzyć Pomnik Żydowskich Bojowników w Yad Vashem w Jerozolimie i uczestniczył w jego odsłonięciu w 1985 roku. Ma dwójkę dzieci i sześcioro wnuków”. A więc szczęśliwy ojciec, dziadek i… literat.

Opowieść zaczyna się od opisu: “We wrześniu 1942 roku Niemcy poinformowali, że zamierzają przenieść Żydów z Kamionki do pobliskiego Lubartowa, gdzie miało powstać getto dla wszystkich Żydów z regionu. Frank postanowił uciec” – napisał we wstępie sir Martin Gilbert, przedstawiany jako “uznany autorytet naukowy”.

Internetowy biogram Blaichmana dopowiada: “Wyruszył do leżącego nieopodal lasu, by ukryć się w podziemnych bunkrach przygotowanych przez Żydów, którzy uciekli już wcześniej. Razem z nimi sformował oddział partyzancki, stając do walki z Niemcami i kolaborantami. Podjął się też ochrony uchodźców, którzy sami nie byli w stanie chwycić za broń”.

Wątek walki z Niemcami jest w paszkwilu szczególnie eksponowany. Podobnie, jak sprawa pomocy współbraciom. Jakże przypomina to historię innego “bohatera” – bandyty i mordercy Polaków – Tewje Bielskiego.

Dalej czytamy: “Oddział rósł w siłę, w końcu stając u boku polskich grup partyzanckich. W 1944 roku poddany został decydującemu sprawdzianowi, stawiając czoła dobrze uzbrojonym i wypoczętym [!!!- TP] niemieckim batalionom. Przy wsparciu lotniczym podjęły one próbę wyeliminowania partyzantów”.

Rozwinięcie tych sensacji funduje nam “autorytet-Gilbert”: “Liczebność grupy spadła do zaledwie 25 osób, ale oddział nigdy się nie poddał ani nie zrezygnował z walki. (…) W maju 1944 roku wzięli udział w znaczącej bitwie, stając na przeciw wysłanych celem ich unieszkodliwienia batalionów SS, Wehrmachtu i jednostek Luftwaffe”.

Czyli “25 Dzielnych” podjęło otwartą walkę z niemieckimi doborowymi dywizjami piechoty i lotnictwem. Nie lada wyczyn, nawet zakładając wsparcie “polskich grup partyzanckich”. A ci ostatni, któż to taki? Oczywiście Gwardia Ludowa – Armia Ludowa, bo tylko oni byli “dobrzy”, tylko oni byli “prawdziwą partyzantką”.

Tłumacz Janicki: “Armia Ludowa była jedyną formacją gotową pomagać żydowskim partyzantom”. Z kolei “Armia Krajowa prowadziła niepohamowaną kampanię mającą na celu mordowanie Żydów i zapobieżenie dojściu po wojnie do władzy Armii Ludowej lub jakiejkolwiek innej lewicowej formacji”. Ciekawe, że AL i lewica utożsamiane są z Żydami, ale mimo wszystko to uogólnienie.

Wracając do waleczności Blaichmana. Większości bitew, które opisuje, w ogóle nie miało miejsca. Inne były dziełem żołnierzy podziemia niepodległościowego, o – przepraszam, “antysemickich AK-owców”, których Blaichman tępił i mordował…

Mordercy na rozkaz Londynu

Autor szczyci się m.in. udziałem w zabójstwie dwóch żołnierzy AK, których określa mianem “podrostków”. O ich schwytaniu pisze: “Kiedy zaczęliśmy ich przesłuchiwać, okazało się, że są członkami AK – antysemickiej Armii Krajowej. Dostali rozkaz zabicia nas, ponieważ byliśmy Żydami i okradaliśmy chłopów”. Tu mimochodem pojawia się informacja, że grupa Bleichmana była… rabunkową bandą. Doprecyzujmy – żydowsko-komunistyczną, rabunkową bandą walczącą nie z Niemcami, ale z polskim podziemiem.

Dalej Bleichman-literat opowiada: “Powiedzieli [antysemiccy AK-owcy, “podrostki” – TP], że ich miejscowi zwierzchnicy otrzymali rozkazy z Londynu, mówiące, iż żadnemu Żydowi nie powinno być dane dożycie do końca wojny i świadczenie o jej przebiegu”. Tłumacz książki uspokaja: “Stwierdzenie zawarte w ostatnim zdaniu polskiemu czytelnikowi może się wydawać nieprawdopodobne, ale nie ma powodów, by nie wierzyć autorowi”. Kolejny dogłębny, rzetelny wywód.

Autorowi i tłumaczowi Armia Krajowa stale myli się z Niemcami. Jakby świadom absurdu, ten ostatni koryguje trochę swoje stanowisko: “I choć działania jednostek AK wymagają w takich przypadkach [antysemickich – TP] solennego potępienia, nie można rozciągać go na funkcjonowanie całej organizacji i jej strategiczne cele”.

Kamil Janicki dalej zachwala paszkwil: “Pamiętnik Blaichmana prezentuje unikalną wartość jako materiał umożliwiający zrozumienie skomplikowanych relacji polsko-żydowskich, a szczególnie żydowskich opinii o polskim udziale w wojnie i o polskim antysemityzmie. Nie jest to syntetyczna praca naukowa, zestawiająca setki źródeł jak np. »Strach« Jana Tomasza Grossa, ale żywa relacja jednego człowieka”. Paszkwilant Gross wzorem! Ale jaka książka – taki autorytet.

Bohaterowie z UB

Po wojnie Frank Bleichman pracował w UB w Lubartowie, Pińczowie i Kielcach (w 1945 r. był po. kierownika Wydziału Więzień i Obozów kieleckiego WUBP). W materiałach Instytutu Pamięci Narodowej figuruje jako Franciszek Blajchman. Jego wizerunek znalazł się też na wystawie “Twarze kieleckiej bezpieki”. I bynajmniej nie pokazuje ona bohaterów.

Autor o bezpiece (lirycznie): “Mam nadzieję, że czytelnik przystanie na moment, by się nad tym zastanowić i zrozumie, że bezpośrednio po wyzwoleniu przeszliśmy pod zwierzchność nowego rządu Polski Lubelskiej, a departamenty rządowe były wśród bardzo nielicznych pracodawców gotowych zatrudniać ocalałych Żydów. Żyliśmy teraźniejszością, nie nam było przepowiadać przyszłość. Moim zadaniem było wyłapywanie nazistowskich kolaborantów – Polaków [podkreślenie – TP], Ukraińców i volksdeutschów – znanych jako prześladowcy i mordercy Żydów oraz szpicle donoszący na chłopów i całe wsie. Przydział ten z chęcią przyjąłem”.

Tłumacz znów tłumaczy racje autora: “Blaichman to raczej człowiek uwikłany: nie mający świadomości realnego celu działania UB i wierzący, że prowadził godną pochwały walkę z pozostałościami faszyzmu”. Ale najlepsza jest konkluzja: “Jego historia na swój sposób odkłamuje obraz anonimowych UB-eków z pierwszych lat po wojnie. Wielu z nich nie było, jak przyjęło się uważać, nieludzkimi potworami, ale postaciami z krwi i kości. Często byli to wręcz – jak właśnie autor niniejszej książki – bohaterowie i ludzie o wielkich zasługach, którzy nie znali charakteru nowego ustroju i działali w Urzędzie Bezpieczeństwa w dobrej wierze. Jednocześnie należy nadmienić, że realny przebieg swojej pracy dla UB zna tylko sam autor”. Ostatnie zdanie to już absurd piramidalny.

 Antysemityzm nie wygasł

I tu przechodzimy do clou programu. Tłumacz Janicki: “Zdaniem tego ocalałego z Holokaustu partyzanta, którego cała rodzina zginęła z rąk nazistów, to Polacy, a nie Niemcy byli po wojnie głównymi wrogami Żydów. Różnica między podejściem Polaków i Niemców do Żydów była taka, jak między nocą i dniem! U Polaków nienawiść nigdy nie wygasła”. A więc jednak: nie ma równości między Polakami a Niemcami. Startując z tego samego pułapu antysemityzmu, Niemcy szybko (bo już po pięciu latach okupacji) wyleczyli się z choroby, a Polacy trwają w swojej nienawiści przeszło 70 lat.

“Autorytet Gilbert” potwierdza: “Pracując nad swoją książką The Holokaust: The Jewish Tragedy (Holokaust: Żydowska tragedia) udałem się do rodzinnej miejscowości Franka Blaichmana – Kamionki leżącej około 19 kilometrów od polskiego miasta Lublin – a także do okolicznych lasów, gdzie prowadził on swoją walkę. (…) Byłem też świadkiem wrogości, jaką po dziś dzień miejscowa ludność darzy Żydów, którzy odmówili poddania się deportacjom i pójścia na pewną śmierć”.

Czarna karta

Kamil Janicki konkluduje: “Wiele z opinii autora jest sprzecznych zarówno ze zdaniem tłumacza, jak i wydawcy. Mimo to »Wolę zginąć walcząc« polecam jako książkę bardzo ważną, bo udowadniającą, że także polska historia nie jest czarno-biała. Polacy nie zawsze byli bohaterami, a polscy Żydzi – ofiarami bez oporu godzącymi się na śmierć. Dzięki Blaichmanowi poznajemy, że także tak ważna dla polskiej historii i etosu narodowego organizacja jak Armia Krajowa miała w swoich dziejach czarne karty [tu przypomina się inny paszkwil: artykuł Michnika i Cichego “Polacy – Żydzi: Czarne karty Powstania”, spreparowany na 50. rocznicę sierpniowego zrywu – TP]. Książka ta miała udowodnić zarazem, że nawet w odniesieniu do funkcjonariuszy tak strasznych instytucji jak Urząd Bezpieczeństwa nie można posuwać się do generalizowania. Okazywałoby się, że niektórzy z nich – ze względu na swoje zasługi z okresu wojny – “zasługują wręcz na miano bohaterów”. Dodajmy: rzekome zasługi z czasu wojny nie zasługują na podziw, najwyżej na pogardę, a może nawet na sąd.

W oświadczeniu Wydawnictwo Replika tłumaczyło sens wydania książki: “Chcielibyśmy zwrócić uwagę na rolę wydawcy w demokratycznej, pluralistycznej rzeczywistości, którą postrzegamy jako budowę płaszczyzny sporu twórców o różnych punktach widzenia”. Wszystko pięknie, tylko czy mordującego AK-owców bandziora, a potem ubeka – można nazwać twórcą?

Tadeusz Płużański


 

Polecane
Emerytury
Stażowe