Andrzej Anusz, Instytut Józefa Piłsudskiego: Tusk szachuje swoich koalicjantów wcześniejszymi wyborami
– W jakiej pozycji na scenie politycznej jest teraz PiS?
– Po ośmiu latach rządzenia, wygrywając wybory, ale bez możliwości stworzenia koalicji i rządu, siłą rzeczy każde ugrupowanie doznaje szoku. Nie ominęło to PiS-u. Dwutygodniowy rząd, długie terminy przekazania władzy miały na celu amortyzację i łagodniejsze odnalezienie się w nowej rzeczywistości. Nie ulega wątpliwości, że psychologicznie i politycznie był to duży wstrząs.
– Poczynania nowej władzy ten wstrząs pogłębiły. Działania Sienkiewicza, Bodnara są bez precedensu.
– Tak, na to wszystko nałożyły się działania, których bezwzględności i nieliczenia się z prawem nikt nie mógł się spodziewać. To było dla PiS-u ogromnym zaskoczeniem. Później doszło do aresztowania Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego.
"Donald Tusk wszedł w grę Jarosława Kaczyńskiego"
– PiS dostaje cios za ciosem, i to z krótkiego dystansu. Nie ma czasu na oddech, na odpoczynek, przejście do ofensywy. Na ringu to niebezpieczna sytuacja.
– Myślę, że Jarosław Kaczyński dosyć szybko podjął próbę przełamania sytuacji i wyjścia z ciosem. Pierwszym oddechem było zorganizowanie demonstracji 11 stycznia, duża frekwencja w środku tygodnia, na mrozie była sukcesem. Kolejnym argumentem PiS jest postulat zorganizowania przedterminowych wyborów. Po tej deklaracji partia zaczęła objazd po Polsce i pierwsze spotkania jak najbardziej dają poczucie sukcesu nie tylko ze względu na frekwencję.
– To wyjście do dogrywki politycznej?
– Tak, ale Donald Tusk sformułował tezę, że on też jest gotowy do wcześniejszych wyborów, kiedy będzie obstrukcja prezydenta. On wie, że nie może tego zrobić głosami koalicji rządzącej, ponieważ nie ma 307 głosów, może to zrobić wspólnie z głosami posłów PiS, czyli mówiąc wprost: on wszedł w grę Jarosława Kaczyńskiego i przelicytował, dając prezesowi sygnał, że od nich dwóch będzie teraz zależało, czy w ogóle i kiedy ta dogrywka się odbędzie. Samorozwiązanie Sejmu będzie teraz obecne do końca tej kadencji, choć osobiście uważam, że ta kadencja nie przetrwa czterech lat.
CZYTAJ TAKŻE: [SONDAŻ] Polacy coraz bardziej doceniają niedziele wolne od handlu
– Teraz Tusk może szantażować mniejsze podmioty wizją samorozwiązania Sejmu.
– Proszę zobaczyć, jak brutalnie potraktował Lewicę. Ogłosił publicznie, że nie będzie żadnej wspólnej listy do wyborów samorządowych. W Lewicy podobno był szok, byli kompletnie zaskoczeni, bo mają świadomość, że w tych wyborach Tusk chce im zabrać dużą część wyborców Lewicy. Jestem przekonany, że chce w wyborach samorządowych pokazać, że ma lepszy wynik od PiS, czyli znowu polaryzuje się z PiS-em. Tym sposobem szef PO pokazuje koalicjantom, że jest hegemonem i bierze ich jako zakładników. To on przewodzi grze i z Kaczyńskim ustali, kiedy będą wybory.
"Relacje w układzie rządowym coraz bardziej się komplikują"
– Szymon Hołownia już rozpoczął kampanię samorządową, organizując konferencję jako marszałek Sejmu – w Białymstoku. Ile autonomii zostawi mu Tusk?
– Za chwilę pojawi się kwestia wyborów prezydenckich, gdzie Hołownia jako pierwszy zgłosił się jako kandydat. Ale Koalicja Obywatelska też chce wystawić swojego kandydata. To oznacza, że wpłynie to na pogorszenie relacji w ramach koalicji rządzącej. Będą ze sobą konkurować, różne rzeczy nagłaśniać. Stąd deklaracja Tuska, że może wraz z głosami PiS-u doprowadzić do samorozwiązania Sejmu, jest sygnałem dyscyplinującym. Relacje w układzie rządowym coraz bardziej się komplikują.
– Do czego Tuskowi potrzebny był radykalizm działań po przejęciu władzy?
– Z jednej strony chciał zaskoczyć PiS, ale uważam, że bardziej chodziło mu o zastraszenie prezydenta Andrzeja Dudy. Sam przed wyborami mówił, że „rura panu prezydentowi zmięknie”. Jednak panu prezydentowi nic nie zmiękło, więc relacje na linii premier – prezydent będą się jeszcze zaostrzały. Weźmy sprawę budżetu, prezydent go podpisał, ale w trybie następczym wysłał do Trybunału w związku z prawidłowym posiedzeniem Sejmu – chodzi o posłów Wąsika i Kamińskiego.
"Działania Tuska spowodowały konsolidację PiS"
– Jak w tym nowym rozdaniu odnajdzie się PiS?
– Działania Tuska spowodowały konsolidację partii. Paradoksalnie z punktu widzenia Kaczyńskiego to dobra wiadomość, ponieważ teraz jest wielka mobilizacja, partia żyje hasłem: „Wszystkie ręce na pokład”, bronimy się, nie ma czasu na narzekanie i rozdrapywanie ran. Wyborcy wcześniej wyszli z traumy po przegranej. Tylko że to konsolidowanie na poziomie niedającym samodzielnego rządzenia. Potrzeba jeszcze wyjścia z nowym programem, wymyślenia nowej formuły programowo-politycznej PiS-u i poszerzenia bazy politycznej.
– Ale jak to zrobić w takich warunkach?
– Muszą próbować. Widzieliśmy zainicjowany przez Mateusza Morawieckiego zespół ds. najważniejszych wyzwań stojących przed Polską. Do tej formuły zaproszeni zostali eksperci.
– Tylko że od spotkań prezesa z profesorami na kolacjach do wdrożenia idei w doły partyjne i masowe ruchy społeczne daleka droga.
– To będzie trudno zrobić w wyborach samorządowych, choć i tutaj PiS powinno szukać możliwości zawierania koalicji z listami lokalnymi, na ile się da. Łatwiej może być w kampanii do Parlamentu Europejskiego. W kampanii do PE Prawo i Sprawiedliwość może już pokazywać w szerszym kontekście sukcesy swoich dwóch kadencji i odwoływać się do narracji o zatrzymywaniu federalizacji UE i tworzenia z niej superpaństwa. Tyle tylko, że Tusk też o tym wie i być może sprowokuje – jak już mówiliśmy – przedterminowe wybory, tłumacząc je obstrukcją prezydenta.
CZYTAJ TAKŻE: „Fiducia supplicans” hamuje ekumenizm
Tekst pochodzi z 6 (1827) numeru „Tygodnika Solidarność”.