Paweł Jędrzejewski: Nienawiść idzie na wybory

Zjawisko dominacji uczuć - zwłaszcza uczucia nienawiści - nad rozumem jest obecne wśród zwolenników każdego politycznego ugrupowania, jakkolwiek nawet antypisowski ekspert od nienawiści, prof. Bilewicz twierdzi na podstawie badań socjologicznych, że "nienawidzimy zwolenników PiS bardziej niż oni nas".
Nienawiść, wściekłość. Ilustracja poglądowa Paweł Jędrzejewski: Nienawiść idzie na wybory
Nienawiść, wściekłość. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Ponura będzie ta kampania wyborcza i same wybory. Skończyła się przygnębiająca epoka głosowania na "mniejsze zło". I teraz może być już tylko gorzej, bo jednak głosowanie na mniejsze zło było opowiadanie się "za czymś/za kimś". Teraz już będzie głosowanie wyłącznie "przeciw". I tak ustawiona jest tegoroczna kampania wyborcza. Obie strony polityczne demonizują się nawzajem. Koalicja Obywatelska nie ma programu wyborczego. Na jej stronie internetowej jest jedynie stary program z roku 2019, który już raz wybory przegrał. Myślę, że większość wyborców zapytana o program wyborczy KO wymieni "odsunięcie PiS od władzy" i może jeszcze "babciowe". Gdy nie ma sposobu, żeby głosować na program partii opozycyjnej, bo nie istnieje, głosowanie będzie - pozornie - wyłącznie na konkretnych ludzi (kandydatów) i na partię, wedle emocji, jakie budzą w wyborcy. Piszę "pozornie", bo w rzeczywistości głosowanie będzie przeciwko innym ludziom i przeciwko tej innej partii. Całe wybory będą oparte na ogólnym i ogólnikowym haśle "przeciwko". Dowiadujemy się przy tym czegoś ważnego o dzisiejszym stanie polskiej świadomości, a pewnie nawet o naturze człowieka. Okazuje się bowiem, nie po raz pierwszy, że emocje negatywne są zarówno bardziej powszechne jak i głębsze, niż pozytywne. Po prostu ludzie mocniej nienawidzą, niż się utożsamiają lub tolerują, nie wspominając już o aprobowaniu lub lubieniu. Mocniej i z większym entuzjazmem się nie zgadzają, niż zgadzają. Dlatego apelować trzeba nie do rozumu, nie do racjonalnej oceny, jakie pomysły, jakie rozwiązania problemów mają konkurujące partie, ale apelować trzeba jedynie do emocji. I to wyłącznie do negatywnych emocji. Czyż to się nie dzieje? Oczywiście, że tak. Zjawisko dominacji uczuć - zwłaszcza uczucia wrogości - nad rozumem jest obecne wśród zwolenników każdego politycznego ugrupowania, jakkolwiek nawet antypisowski ekspert od nienawiści, prof. Bilewicz twierdzi na podstawie badań socjologicznych, że "nienawidzimy zwolenników PiS bardziej niż oni nas".

 

Trzeba wskazać wroga

Gdy zapytano kiedyś chińskiego dyplomatę, co sądzi o Rewolucji Francuskiej, ten odpowiedział: „ Za mało czasu minęło. Za wcześnie na ocenę”. Ta anegdota ma ilustrować fakt, że licząca ponad pięć tysięcy lat cywilizacja chińska nie spieszy się z osądem przełomów historycznych, w przeciwieństwie do rozgorączkowanych Europejczyków. Jednak wśród zjawisk, które Oświecenie i Rewolucja Francuska rozpoczęły, są tak dobitne, tak wyraźne, że nie sposób zachować chińską wstrzemięźliwość w ocenach. Ustanowienie powszechnej demokracji, w której - pod hasłami Rewolucji Francuskiej - w wyborach głos mędrca jest równy głosowi głupca, a na jednego mędrca przypadają tysiące głupców, wypuściło z butelki dżina rządu mas. Stało się to po raz pierwszy w historii. Po stuletniej kotłowaninie dziewiętnastowiecznej, zobaczyliśmy jak masy stają się w XX wieku gotowe na przyjęcie ludobójczych ideologii - komunistycznej i nazistowskiej - oraz wcielających je w życie państw totalitarnych. Obie te ideologie udawały, że apelują do ludzkiego rozumu. Komunizm powoływał się na materializm dialektyczny, nazizm - na teorie rasowe i strywializowany darwinizm. Jednak rzeczywistym wspólnym mianownikiem tych obu ideologii było coś całkiem innego i nowego: odwoływanie się na masową skalę do negatywnych emocji. Masami da się manipulować tylko wtedy, gdy wskażemy im wroga. To okazało się sednem. Obie ideologie wskazywały wrogów i tym zdobywały serca milionów zwolenników. Obie wyrastały na nienawiści. Komunizm na nienawiści uzasadnionej klasowo (wybić wszystkich kapitalistów, burżujów, obszarników, bankierów i kułaków - niech zwycięży proletariat), a nazizm - rasowo (wybić wszystkich żydowskich, słowiańskich, murzyńskich podludzi lub nieludzi - niech zwycięży Aryjczyk). Teraz, w wieku XXI mamy inny, choć pokrewny problem. Świat Zachodu po doświadczeniach XX wieku, uzyskał (na jak długo?) pewną odporność na wirusa skrajnych ideologii, ale mechanizm polegający na tym, że wywoływanie i podsycanie negatywnych emocje jest kluczem do manipulacji i zwycięstw w polityce, pozostaje nadal aktualny. Stąd zjawisko spontanicznego, spektakularnego rozkwitu tzw. hejtu. Hejt rządzi, nie rozum. Wystarczy popatrzeć, co stało się z kolejną nadzieją utopijnych optymistów, czyli z Internetem. Miał być narzędziem powszechnego oświecenia, a stał się areną, na której miliony uprawiają z zapałem nienawiść.  

 

Ludzie kochają nienawidzić

Nienawiść staje się paliwem demokracji, a zatem polityki. Nieważne, kto jest mądry, kto głupi, kto ma dobre pomysły, a kto katastrofalne, kto ma w konkretnych sporach rację, a kto jej nie ma. Ważne jest tylko to, kogo ja - wyborca - nienawidzę. Tylko z tym uczuciem coraz częściej wyborca idzie na wybory. I przygnębiająca nowość: wcale się tego nie wstydzi. Nienawiść przestała być postrzegana jako coś wstydliwego. Duch czasu to duch "ośmiu gwiazdek", czyli ostentacyjnej, wyrażanej publicznie, bezwstydnej nienawiści. Dlatego w tylu społeczeństwach powstają zjawiska dzikiej, groźnej plemienności. Tak jest w Polsce i nie inaczej dzieje się np. w USA, gdzie nienawidzący Trumpa wybrali - z nienawiści do niego - pogubionego Bidena, który już wcześniej kilka razy przegrywał w prawyborach prezydenckich, czyli był kandydatem "spalonym". Gdyby wyborcy mieli głosować "za", Biden by nie wygrał. Popiera się kandydata "A" wyłącznie przeciwko kandydatowi "B". Czyli "A" zwycięża, bo głosują przeciwko "B". Ameryka jest podzielona jak nigdy wcześniej (od czasów wojny secesyjnej). W Polsce również zjawisko to w takim wymiarze i natężeniu dotąd było nieznane, a nowoczesne formy komunikacji (media społecznościowe) bardzo mu sprzyjają. Są wręcz jakby stworzone w tym celu. Żerują na tym także tradycyjne media. Wystarczy obejrzeć kilka programów informacyjnych i politycznych na najpopularniejszych w Polsce kanałach telewizyjnych - nieważne, których - żeby zobaczyć, czym żywi się "oglądalność". Zero poważnej rozmowy. Wyłącznie wzajemne szczucie.

 

Czyje "nie" będzie większe?

Sprawa jest poważna. Wygląda na to, że kierowanie się nienawiścią jest główną i najautentyczniejszą cechą demokracji, a nadzieje, że w wyborach zwyciężają ci, którzy mają mądrzejsze propozycje programowe, to naiwna utopia. Wygrywać będą ci, którzy najlepiej wyrażają nasze najsilniejsze "nie". Czyli są to wybory, w których każdy wykrzyczy swoje "nie" i na koniec zwyciężą ci, którzy je najliczniej wykrzyczeli. Zresztą z tego powodu pytania referendalne skrojone są pod cztery "nie". "Nie" dla wyprzedaży, dla imigrantów, dla podwyższenia wieku emerytalnego i dla rozbiórki bariery na granicy. Ale to wcale nie koniec przepychanki pod hasłem "nie!", bo odpowiedzią opozycji na referendum jest jeszcze większe "NIE", czyli odmowa przyjęcia karty do głosowania. Przygnębiające. Bo o ile faktycznie nikt nie chce "wyprzedaży" państwowych przedsiębiorstw, o tyle kwestia wieku emerytalnego mogłaby być tematem do zastanowienia i dyskusji, ponieważ istnieją poważne za i przeciw. A tu opozycja mówi swoim wyborcom: "Żadnych dyskusji - nie brać kart! Bojkotować!". Czyli zdaniem "opozycji demokratycznej", demokracja to bojkot tak bardzo demokratycznego narzędzia, jakim jest referendum. Szaleństwo? Tak. Przedszkole? Oczywiście. Piaskownica? Jak najbardziej.

 

Dowalić przeciwnikowi Giertychem

Jeszcze wyraźniej manewrem z piaskownicy jest taki - jakże nieistotny - wyborczy detal, jak wystawienie "kontrowersyjnej" kandydatury Romana Giertycha w Świętokrzyskiem. Ma to sens wyłącznie jako pokazania środkowego palca Kaczyńskiemu, bo Giertych celuje we wrogości wobec tego polityka. Palec ten ma - oczywiście - symbolizować kolejne, wielkie "nie". Poza tym żadnego sensu nie ma.

Odbywa się to w beztroskim klimacie reggae. Tak, jakbyśmy byli wszyscy na jakiejś szczęśliwej wyspie pod palmami w odległym zakątku Karaibów. A przecież jest całkiem inaczej - u naszego sąsiada trwa wojna, co dzień giną ludzie, na naszej granicy z Białorusią przeprowadzane są prowokacje, sytuacja jest groźna, pod wpływem wojny na Ukrainie europejska polityka ulega wielkiemu przetasowaniu, w Stanach są za rok wybory, które mogą wiele zmienić. A w Polsce przed wyborami nie ma poważnego, mądrego sporu nie tylko na tematy krajowe, ale nawet na temat polityki zagranicznej, wizji przyszłości, roli Polski w Unii, naszych relacji z sąsiadami. Co zamiast tego? Cóż... największe emocje przedwyborcze mają budzić tak ewidentne bzdury, jak obecność Giertycha na liście kandydatów do sejmu. Logika w tym jest, ale jaka logika? Wyłącznie samozagłady. Logika ćmy lecącej w ogień. Liczy się tylko jedno: dowalić przeciwnikowi Giertychem. Farsa to, ale nie ma powodów do śmiechu.


 

POLECANE
Paweł Łatuszka zaatakowany na UW. Zatrzymano sprawcę z ostatniej chwili
Paweł Łatuszka zaatakowany na UW. Zatrzymano sprawcę

W środę, podczas jubileuszu Studium Europy Wschodniej na Uniwersytecie Warszawskim, został zaatakowany Paweł Łatuszka.

Lempart nie ma bezpośrednich dowodów, ale sąd oddalił powództwo Ordo Iuris gorące
Lempart nie ma bezpośrednich dowodów, ale sąd oddalił powództwo Ordo Iuris

Wyrokiem z 1 lipca Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo Ordo Iuris przeciwko Marcie Lempart. Natomiast sąd nie uwzględnił wniosku aktywistki o obciążenie Instytutu grzywną za skierowanie pozwu, uznając, że roszczenie to jest całkowicie bezpodstawne.

Była gwiazda TVN zdradziła, że głosowała na Nawrockiego. To fighter z ostatniej chwili
Była gwiazda TVN zdradziła, że głosowała na Nawrockiego. "To fighter"

Były gwiazdor stacji TVN Filip Chajzer zaskoczył w środę swoich fanów i wyznał, że jest sympatykiem Karola Nawrockiego. "Tyle hejtu i szamba przyjąć na klatę przez 24/h trzeba umieć. To jest fighter" – podkreślił.

Polityka „Herzlich Willkommen” – sierota po Merkel i Tusku tylko u nas
Polityka „Herzlich Willkommen” – sierota po Merkel i Tusku

Polityka otwartych drzwi, czyli ideologiczny parawan, pod którym Europa zafundowała sobie kryzys migracyjny, pozostaje do dziś sierotą. Wszyscy wiemy, gdzie się narodziła – w Berlinie, w przemówieniach Angeli Merkel, która w 2015 roku rozpostarła ramiona, wypowiadając słynne Herzlich Willkommen.

Kłopoty członków Ruchu Obrony Granic. Jest reakcja prokuratury z ostatniej chwili
Kłopoty członków Ruchu Obrony Granic. Jest reakcja prokuratury

Prokuratura wszczęła postępowania wobec członków patroli obywatelskich za znieważenie i podszywanie się pod Straż Graniczną – poinformował minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.

Nielegalnych imigrantów umieszczono w domu dziecka w Biłgoraju z ostatniej chwili
Nielegalnych imigrantów umieszczono w domu dziecka w Biłgoraju

Dwóch nieletnich imigrantów, którzy nielegalnie przekroczyli granicę, trafiło do domu dziecka w Biłgoraju. Obaj zostali umieszczeni decyzją sądu.

Nie żyje Klaudia z Torunia zaatakowana przez Wenezuelczyka. Są wyniki sekcji zwłok z ostatniej chwili
Nie żyje Klaudia z Torunia zaatakowana przez Wenezuelczyka. Są wyniki sekcji zwłok

Udar mózgu według wstępnych wyników sekcji zwłok był przyczyną śmierci 24-letniej Klaudii K., która została napadnięta w nocy z 11 na 12 czerwca w Toruniu przez 19-letniego obcokrajowca. Informację przekazał w środę rzecznik toruńskiej Prokuratury Okręgowej Andrzej Kukawski.

Unia Europejska ma być wytrychem do broni jądrowej dla Niemiec tylko u nas
Unia Europejska ma być wytrychem do broni jądrowej dla Niemiec

Jens Spahn, przewodniczący frakcji CDU/CSU w Bundestagu, wywołał debatę, kwestionując dotychczasowe podejście Niemiec, które historycznie zrezygnowały z posiadania własnej broni jądrowej. Zarówno Republika Federalna Niemiec, jak i była NRD, zobowiązały się do tego w ramach Traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT) oraz umowy dwa-plus-cztery z 1990 roku, która umożliwiła zjednoczenie Niemiec.

Ocena rządu Donalda Tuska. Tak źle jeszcze nie było z ostatniej chwili
Ocena rządu Donalda Tuska. Tak źle jeszcze nie było

Poparcie dla rządu spadło do 32 proc., a przeciwnicy wzrośli do 47 proc. To najgorszy wynik gabinetu Donalda Tuska od objęcia władzy.

Kosiniak-Kamysz wściekły na dziennikarkę: Polacy wybrali Nawrockiego, koniec tematu z ostatniej chwili
Kosiniak-Kamysz wściekły na dziennikarkę: Polacy wybrali Nawrockiego, koniec tematu

– Polacy wybrali Karola Nawrockiego na prezydenta. Ktoś mógł głosować tak, ktoś inaczej, każdy miał swojego kandydata i wybór został dokonany. Wyniki są jasne – powiedział w środę zirytowany pytaniem dziennikarki wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: Nienawiść idzie na wybory

Zjawisko dominacji uczuć - zwłaszcza uczucia nienawiści - nad rozumem jest obecne wśród zwolenników każdego politycznego ugrupowania, jakkolwiek nawet antypisowski ekspert od nienawiści, prof. Bilewicz twierdzi na podstawie badań socjologicznych, że "nienawidzimy zwolenników PiS bardziej niż oni nas".
Nienawiść, wściekłość. Ilustracja poglądowa Paweł Jędrzejewski: Nienawiść idzie na wybory
Nienawiść, wściekłość. Ilustracja poglądowa / Pixabay.com

Ponura będzie ta kampania wyborcza i same wybory. Skończyła się przygnębiająca epoka głosowania na "mniejsze zło". I teraz może być już tylko gorzej, bo jednak głosowanie na mniejsze zło było opowiadanie się "za czymś/za kimś". Teraz już będzie głosowanie wyłącznie "przeciw". I tak ustawiona jest tegoroczna kampania wyborcza. Obie strony polityczne demonizują się nawzajem. Koalicja Obywatelska nie ma programu wyborczego. Na jej stronie internetowej jest jedynie stary program z roku 2019, który już raz wybory przegrał. Myślę, że większość wyborców zapytana o program wyborczy KO wymieni "odsunięcie PiS od władzy" i może jeszcze "babciowe". Gdy nie ma sposobu, żeby głosować na program partii opozycyjnej, bo nie istnieje, głosowanie będzie - pozornie - wyłącznie na konkretnych ludzi (kandydatów) i na partię, wedle emocji, jakie budzą w wyborcy. Piszę "pozornie", bo w rzeczywistości głosowanie będzie przeciwko innym ludziom i przeciwko tej innej partii. Całe wybory będą oparte na ogólnym i ogólnikowym haśle "przeciwko". Dowiadujemy się przy tym czegoś ważnego o dzisiejszym stanie polskiej świadomości, a pewnie nawet o naturze człowieka. Okazuje się bowiem, nie po raz pierwszy, że emocje negatywne są zarówno bardziej powszechne jak i głębsze, niż pozytywne. Po prostu ludzie mocniej nienawidzą, niż się utożsamiają lub tolerują, nie wspominając już o aprobowaniu lub lubieniu. Mocniej i z większym entuzjazmem się nie zgadzają, niż zgadzają. Dlatego apelować trzeba nie do rozumu, nie do racjonalnej oceny, jakie pomysły, jakie rozwiązania problemów mają konkurujące partie, ale apelować trzeba jedynie do emocji. I to wyłącznie do negatywnych emocji. Czyż to się nie dzieje? Oczywiście, że tak. Zjawisko dominacji uczuć - zwłaszcza uczucia wrogości - nad rozumem jest obecne wśród zwolenników każdego politycznego ugrupowania, jakkolwiek nawet antypisowski ekspert od nienawiści, prof. Bilewicz twierdzi na podstawie badań socjologicznych, że "nienawidzimy zwolenników PiS bardziej niż oni nas".

 

Trzeba wskazać wroga

Gdy zapytano kiedyś chińskiego dyplomatę, co sądzi o Rewolucji Francuskiej, ten odpowiedział: „ Za mało czasu minęło. Za wcześnie na ocenę”. Ta anegdota ma ilustrować fakt, że licząca ponad pięć tysięcy lat cywilizacja chińska nie spieszy się z osądem przełomów historycznych, w przeciwieństwie do rozgorączkowanych Europejczyków. Jednak wśród zjawisk, które Oświecenie i Rewolucja Francuska rozpoczęły, są tak dobitne, tak wyraźne, że nie sposób zachować chińską wstrzemięźliwość w ocenach. Ustanowienie powszechnej demokracji, w której - pod hasłami Rewolucji Francuskiej - w wyborach głos mędrca jest równy głosowi głupca, a na jednego mędrca przypadają tysiące głupców, wypuściło z butelki dżina rządu mas. Stało się to po raz pierwszy w historii. Po stuletniej kotłowaninie dziewiętnastowiecznej, zobaczyliśmy jak masy stają się w XX wieku gotowe na przyjęcie ludobójczych ideologii - komunistycznej i nazistowskiej - oraz wcielających je w życie państw totalitarnych. Obie te ideologie udawały, że apelują do ludzkiego rozumu. Komunizm powoływał się na materializm dialektyczny, nazizm - na teorie rasowe i strywializowany darwinizm. Jednak rzeczywistym wspólnym mianownikiem tych obu ideologii było coś całkiem innego i nowego: odwoływanie się na masową skalę do negatywnych emocji. Masami da się manipulować tylko wtedy, gdy wskażemy im wroga. To okazało się sednem. Obie ideologie wskazywały wrogów i tym zdobywały serca milionów zwolenników. Obie wyrastały na nienawiści. Komunizm na nienawiści uzasadnionej klasowo (wybić wszystkich kapitalistów, burżujów, obszarników, bankierów i kułaków - niech zwycięży proletariat), a nazizm - rasowo (wybić wszystkich żydowskich, słowiańskich, murzyńskich podludzi lub nieludzi - niech zwycięży Aryjczyk). Teraz, w wieku XXI mamy inny, choć pokrewny problem. Świat Zachodu po doświadczeniach XX wieku, uzyskał (na jak długo?) pewną odporność na wirusa skrajnych ideologii, ale mechanizm polegający na tym, że wywoływanie i podsycanie negatywnych emocje jest kluczem do manipulacji i zwycięstw w polityce, pozostaje nadal aktualny. Stąd zjawisko spontanicznego, spektakularnego rozkwitu tzw. hejtu. Hejt rządzi, nie rozum. Wystarczy popatrzeć, co stało się z kolejną nadzieją utopijnych optymistów, czyli z Internetem. Miał być narzędziem powszechnego oświecenia, a stał się areną, na której miliony uprawiają z zapałem nienawiść.  

 

Ludzie kochają nienawidzić

Nienawiść staje się paliwem demokracji, a zatem polityki. Nieważne, kto jest mądry, kto głupi, kto ma dobre pomysły, a kto katastrofalne, kto ma w konkretnych sporach rację, a kto jej nie ma. Ważne jest tylko to, kogo ja - wyborca - nienawidzę. Tylko z tym uczuciem coraz częściej wyborca idzie na wybory. I przygnębiająca nowość: wcale się tego nie wstydzi. Nienawiść przestała być postrzegana jako coś wstydliwego. Duch czasu to duch "ośmiu gwiazdek", czyli ostentacyjnej, wyrażanej publicznie, bezwstydnej nienawiści. Dlatego w tylu społeczeństwach powstają zjawiska dzikiej, groźnej plemienności. Tak jest w Polsce i nie inaczej dzieje się np. w USA, gdzie nienawidzący Trumpa wybrali - z nienawiści do niego - pogubionego Bidena, który już wcześniej kilka razy przegrywał w prawyborach prezydenckich, czyli był kandydatem "spalonym". Gdyby wyborcy mieli głosować "za", Biden by nie wygrał. Popiera się kandydata "A" wyłącznie przeciwko kandydatowi "B". Czyli "A" zwycięża, bo głosują przeciwko "B". Ameryka jest podzielona jak nigdy wcześniej (od czasów wojny secesyjnej). W Polsce również zjawisko to w takim wymiarze i natężeniu dotąd było nieznane, a nowoczesne formy komunikacji (media społecznościowe) bardzo mu sprzyjają. Są wręcz jakby stworzone w tym celu. Żerują na tym także tradycyjne media. Wystarczy obejrzeć kilka programów informacyjnych i politycznych na najpopularniejszych w Polsce kanałach telewizyjnych - nieważne, których - żeby zobaczyć, czym żywi się "oglądalność". Zero poważnej rozmowy. Wyłącznie wzajemne szczucie.

 

Czyje "nie" będzie większe?

Sprawa jest poważna. Wygląda na to, że kierowanie się nienawiścią jest główną i najautentyczniejszą cechą demokracji, a nadzieje, że w wyborach zwyciężają ci, którzy mają mądrzejsze propozycje programowe, to naiwna utopia. Wygrywać będą ci, którzy najlepiej wyrażają nasze najsilniejsze "nie". Czyli są to wybory, w których każdy wykrzyczy swoje "nie" i na koniec zwyciężą ci, którzy je najliczniej wykrzyczeli. Zresztą z tego powodu pytania referendalne skrojone są pod cztery "nie". "Nie" dla wyprzedaży, dla imigrantów, dla podwyższenia wieku emerytalnego i dla rozbiórki bariery na granicy. Ale to wcale nie koniec przepychanki pod hasłem "nie!", bo odpowiedzią opozycji na referendum jest jeszcze większe "NIE", czyli odmowa przyjęcia karty do głosowania. Przygnębiające. Bo o ile faktycznie nikt nie chce "wyprzedaży" państwowych przedsiębiorstw, o tyle kwestia wieku emerytalnego mogłaby być tematem do zastanowienia i dyskusji, ponieważ istnieją poważne za i przeciw. A tu opozycja mówi swoim wyborcom: "Żadnych dyskusji - nie brać kart! Bojkotować!". Czyli zdaniem "opozycji demokratycznej", demokracja to bojkot tak bardzo demokratycznego narzędzia, jakim jest referendum. Szaleństwo? Tak. Przedszkole? Oczywiście. Piaskownica? Jak najbardziej.

 

Dowalić przeciwnikowi Giertychem

Jeszcze wyraźniej manewrem z piaskownicy jest taki - jakże nieistotny - wyborczy detal, jak wystawienie "kontrowersyjnej" kandydatury Romana Giertycha w Świętokrzyskiem. Ma to sens wyłącznie jako pokazania środkowego palca Kaczyńskiemu, bo Giertych celuje we wrogości wobec tego polityka. Palec ten ma - oczywiście - symbolizować kolejne, wielkie "nie". Poza tym żadnego sensu nie ma.

Odbywa się to w beztroskim klimacie reggae. Tak, jakbyśmy byli wszyscy na jakiejś szczęśliwej wyspie pod palmami w odległym zakątku Karaibów. A przecież jest całkiem inaczej - u naszego sąsiada trwa wojna, co dzień giną ludzie, na naszej granicy z Białorusią przeprowadzane są prowokacje, sytuacja jest groźna, pod wpływem wojny na Ukrainie europejska polityka ulega wielkiemu przetasowaniu, w Stanach są za rok wybory, które mogą wiele zmienić. A w Polsce przed wyborami nie ma poważnego, mądrego sporu nie tylko na tematy krajowe, ale nawet na temat polityki zagranicznej, wizji przyszłości, roli Polski w Unii, naszych relacji z sąsiadami. Co zamiast tego? Cóż... największe emocje przedwyborcze mają budzić tak ewidentne bzdury, jak obecność Giertycha na liście kandydatów do sejmu. Logika w tym jest, ale jaka logika? Wyłącznie samozagłady. Logika ćmy lecącej w ogień. Liczy się tylko jedno: dowalić przeciwnikowi Giertychem. Farsa to, ale nie ma powodów do śmiechu.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe