"Chodźcie z nami, dziś nie biją!". 45 lat temu komuniści wkurzyli robotników

Na wrzesień 1976 roku w Płocku planowano centralne dożynki. Miał się tu zjawić Gierek, Jaroszewicz i inni oficjele. Do wydarzenia przygotowywano się już od początku roku. Nagle kilka miesięcy wcześniej wybuchł bunt. Wydarzenia czerwca 1976 roku obok Radomia i Ursusa przybrały najostrzejszy charakter właśnie tu, w Płocku.
inscenizacja ataku milicji na demonstrantów w Radomiu 1976
inscenizacja ataku milicji na demonstrantów w Radomiu 1976 / Wikipedia CC BY-SA 3,0 Now

24 czerwca premier Piotr Jaroszewicz ogłosił podwyżkę cen żywności. Mięso i ryby podrożały o ok. 69 proc., nabiał o 64 proc., cukier o 90 proc. W mniejszym stopniu podrożały też inne produkty spożywcze. Władza dała ludziom rekompensaty, ale te wyższe otrzymali najlepiej zarabiający pracownicy. Ludzie mieli więc poczucie niesprawiedliwości. 

Idziemy pod Komitet

Dzień później doszło więc do strajków. Nie tylko w Radomiu i Ursusie. Nie tylko w Płocku. Strajkowało ok. 80 tys. osób w całym kraju. W Płocku jednak, podobnie jak w Radomiu i Ursusie, walka o zniesienie podwyżek przeniosła się na ulice. 
Strajkowali tu m.in. robotnicy Mazowieckich Zakładów Rafineryjnych i Petrochemicznych, Przedsiębiorstwa Remontowo-Montażowego „Naftoremont” i Przedsiębiorstwa Robót Elektrycznych „Elektromontaż”. 

Do miasta docierały informacje o strajkach w Radomiu i Ursusie. Po południu więc strajkujący wyszli z terenu Mazowieckich Zakładów Rafineryjnych i Petrochemicznych i spod bramy rafinerii ulicami miasta ruszył pochód. Po drodze dołączali ludzie. Nie tylko robotnicy. Też kobiety, dzieci i osoby starsze. Inni pozdrawiali idących z okien. Strajkujący szli pod budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR, śpiewając Rotę.

Jeden z uczestników ówczesnych wydarzeń Henryk Ruszczak wspominał po 40 latach: – Byliśmy młodzi. Po wyjściu z Mazowieckich Zakładów Rafineryjnych i Petrochemicznych (…) baliśmy się, że mogą nas spróbować zatrzymać. Jednak przeszliśmy. Wszystko było spontaniczne. 

Ruszczak wspomina, że ludzie po drodze przyłączali się do manifestujących. Ci zaś krzyczeli: „Chodźcie z nami, dziś nie biją”. 

Chcemy chleba, nie podwyżek

Na miejscu manifestanci wznosili okrzyki: „Chcemy chleba!”. Budynek obrzucono drobnymi monetami. W tym czasie jednak pojawiły się milicja i ZOMO. Przez następne godziny, aż do wieczora, 3 tys. osób ścierało się z służbami. 

Jerzy Kucharski, który uczestniczył w manifestacji, wspominał: – Kiedy sekretarz wyszedł na balkon, niezadowolenie u ludzi było tak duże, że nie dało się usłyszeć, co mówił. Ludzie krzyczeli „Ch... z Gierkiem!”, „Chcemy chleba, nie podwyżek!”. Część z osób wdarła się do budynku. Później poszliśmy na teren Fabryki Maszyn Żniwnych, aby pracownicy przyłączyli się do protestu. Wyszło tylko kilka osób, inni podrzucali ich do góry. Ci, którzy zostali w środku, już wiedzieli, że władza wycofała się z zapowiadanych podwyżek. 

Wycofała się wieczorem. Ale niezadowolenie nie zniknęło. Wydarzenia czerwca 1976 roku były początkiem formowania się zorganizowanej opozycji w Polsce i przedsmakiem tego, co działo się cztery lata później.

W Płocku jeszcze w czasie demonstracji milicja, ZOMO oraz SB zatrzymywały jej uczestników. Niektórych biły. Po manifestacji także dochodziło do zatrzymań. Uczestników zajść identyfikowano na podstawie zdjęć robionych przez SB. Łącznie zatrzymano kilkadziesiąt osób. 18 uczestników protestu skazano na 2 do 5 lat więzienia, 15 – na kary w zawieszeniu. Wiele osób zwolniono z pracy. – Nawet nie mogłem rozliczyć się z narzędzi, chociaż przepracowałem w zakładzie siedem lat – wspominał Henryk Kamiński, którego zwolniono z Naftoremontu. Dostał wilczy bilet, choć miał wówczas żonę w ciąży.
To właśnie z chęci pomocy zatrzymanym, skazanym oraz tym, których wyrzucono z pracy po zajściach w czerwcu 1976 roku narodził się Komitet Obrony Robotników. Ruch wspierał ofiary zajść materialnie, udzielano im pomocy prawnej oraz medycznej. Pisano także listy w obronie poszkodowanych.

Wydarzenia w Płocku zostały w następnych miesiącach przez władze niemal przemilczane. Nie pozwolono, by bunt zakłócił organizację dożynek. Te odbyły się z wielką pompą we wrześniu 1976 roku.
Mieszkańcy Płocka jednak nie zapomnieli o czerwcowych wydarzeniach. Wtedy, jak twierdzą, poczuli, co znaczy jedność i solidarność.

Uczestnik tamtych wydarzeń Konrad Łykowski wspominał 40 lat później: – Płock był wtedy małym miastem, które miało wielkich bohaterów. Część z nich szła w pochodzie tylko kawałek, ale łącznie to było kilka tysięcy osób. Małe miasto zachowało się bardzo godnie. 

*
Cytowanymi w tekście wspomnieniami uczestnicy płockich wydarzeń podzielili się podczas panelu naukowego w 40. rocznicę wydarzeń z czerwca 1976 roku – 17 czerwca 2016 roku (cytuję za www.portalplock.pl).
 


 

POLECANE
Wybory prezydenckie 2025. Są wyniki late poll Ipsos z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie 2025. Są wyniki late poll Ipsos

Tuż po północy pracownia Ipsos opublikowała wyniki late poll. Rafał Trzaskowski zdobył 31,1 proc. głosów, a Karol Nawrocki 29,1 proc. i to oni zmierzą się w drugiej turze wyborów prezydenckich.

Joe Biden ciężko chory. Agresywna forma raka z ostatniej chwili
Joe Biden ciężko chory. "Agresywna forma raka"

Były prezydent USA Joe Biden zmaga się z agresywnym rakiem prostaty Gleason 9 z przerzutami do kości.

Jarosław Kaczyński dla Tysol.pl: Prawica wyraźnie wygrała z ostatniej chwili
Jarosław Kaczyński dla Tysol.pl: Prawica wyraźnie wygrała

Wynik jest z naszego punktu widzenia bardzo korzystny i dający otwarcie na zwycięstwo - powiedział dziś w rozmowie z Tysol.pl Jarosław Kaczyński, prezes PiS.

Trzaskowski kontra Nawrocki w drugiej turze. Pierwszy taki sondaż z ostatniej chwili
Trzaskowski kontra Nawrocki w drugiej turze. Pierwszy taki sondaż

Rafał Trzaskowski w drugiej turze wyborów prezydenckich może liczyć na 46 proc. głosów. Karol Nawrocki cieszy się poparciem 44 proc. — wynika z sondażu Opinia24 dla TVN24.

Polonia z Kanady wybrała Karola Nawrockiego pilne
Polonia z Kanady wybrała Karola Nawrockiego

Karol Nawrocki okazał się zwycięzcą wśród osób głosujących w Kanadzie - wynika z danych Państwowej Komisji Wyborczej. Kandydat wspierany przez PiS zdobył 42,65 proc. głosów, podczas gdy Rafał Trzaskowski - 27,73 proc.

Kogo poprą wyborcy Razem? Zandberg: Wyborcy to mądrzy ludzie, którzy mają swoje poglądy pilne
Kogo poprą wyborcy Razem? Zandberg: "Wyborcy to mądrzy ludzie, którzy mają swoje poglądy"

Jak wynika z sondażu exit poll wykonanego przez Ipsos dla TVP, TVN24 i Polsat News, Adrian Zandberg uzyskał 5,2 proc. poparcia zajmując piąte miejsce w niedzielnych wyborach prezydenckich.

Kogo poprze Mentzen w drugiej turze? Znamienne słowa z ostatniej chwili
Kogo poprze Mentzen w drugiej turze? Znamienne słowa

Sławomir Mentzen zabrał głos po ogłoszeniu wyników exit poll pierwszej tury wyborów prezydenckich.

Karol Nawrocki liderem pierwszej tury wśród Polonii w USA z ostatniej chwili
Karol Nawrocki liderem pierwszej tury wśród Polonii w USA

Karol Nawrocki okazał się zwycięzcą wśród osób głosujących w Stanach Zjednoczonych - wynika z danych Państwowej Komisji Wyborczej. Kandydat wspierany przez PiS zdobył 42,3 proc. głosów, podczas gdy Rafał Trzaskowski - niecałe 30 proc.

Wiemy w których województwach wygrał Nawrocki, a w których Trzaskowski z ostatniej chwili
Wiemy w których województwach wygrał Nawrocki, a w których Trzaskowski

Karol Nawrocki w I turze wyborów prezydenckich zwyciężył w w sześciu województwach, a Rafał Trzaskowski w 10 - wynika z sondażu exit poll przeprowadzonego przez Ipsos dla TVN24, Polsat News i TVP.

Chcę się zwrócić osobiście. Nawrocki zaapelował do Mentzena i wyborców Konfederacji z ostatniej chwili
"Chcę się zwrócić osobiście". Nawrocki zaapelował do Mentzena i wyborców Konfederacji

– To czas na uratowanie Polski, to czas na uratowanie Polski. Oboje przecież chcemy Polski suwerennej, silnej, bogatej i bezpiecznej – zwrócił się do Sławomira Mentzena tuż po ogłoszeniu wyników exit poll Karol Nawrocki.

REKLAMA

"Chodźcie z nami, dziś nie biją!". 45 lat temu komuniści wkurzyli robotników

Na wrzesień 1976 roku w Płocku planowano centralne dożynki. Miał się tu zjawić Gierek, Jaroszewicz i inni oficjele. Do wydarzenia przygotowywano się już od początku roku. Nagle kilka miesięcy wcześniej wybuchł bunt. Wydarzenia czerwca 1976 roku obok Radomia i Ursusa przybrały najostrzejszy charakter właśnie tu, w Płocku.
inscenizacja ataku milicji na demonstrantów w Radomiu 1976
inscenizacja ataku milicji na demonstrantów w Radomiu 1976 / Wikipedia CC BY-SA 3,0 Now

24 czerwca premier Piotr Jaroszewicz ogłosił podwyżkę cen żywności. Mięso i ryby podrożały o ok. 69 proc., nabiał o 64 proc., cukier o 90 proc. W mniejszym stopniu podrożały też inne produkty spożywcze. Władza dała ludziom rekompensaty, ale te wyższe otrzymali najlepiej zarabiający pracownicy. Ludzie mieli więc poczucie niesprawiedliwości. 

Idziemy pod Komitet

Dzień później doszło więc do strajków. Nie tylko w Radomiu i Ursusie. Nie tylko w Płocku. Strajkowało ok. 80 tys. osób w całym kraju. W Płocku jednak, podobnie jak w Radomiu i Ursusie, walka o zniesienie podwyżek przeniosła się na ulice. 
Strajkowali tu m.in. robotnicy Mazowieckich Zakładów Rafineryjnych i Petrochemicznych, Przedsiębiorstwa Remontowo-Montażowego „Naftoremont” i Przedsiębiorstwa Robót Elektrycznych „Elektromontaż”. 

Do miasta docierały informacje o strajkach w Radomiu i Ursusie. Po południu więc strajkujący wyszli z terenu Mazowieckich Zakładów Rafineryjnych i Petrochemicznych i spod bramy rafinerii ulicami miasta ruszył pochód. Po drodze dołączali ludzie. Nie tylko robotnicy. Też kobiety, dzieci i osoby starsze. Inni pozdrawiali idących z okien. Strajkujący szli pod budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR, śpiewając Rotę.

Jeden z uczestników ówczesnych wydarzeń Henryk Ruszczak wspominał po 40 latach: – Byliśmy młodzi. Po wyjściu z Mazowieckich Zakładów Rafineryjnych i Petrochemicznych (…) baliśmy się, że mogą nas spróbować zatrzymać. Jednak przeszliśmy. Wszystko było spontaniczne. 

Ruszczak wspomina, że ludzie po drodze przyłączali się do manifestujących. Ci zaś krzyczeli: „Chodźcie z nami, dziś nie biją”. 

Chcemy chleba, nie podwyżek

Na miejscu manifestanci wznosili okrzyki: „Chcemy chleba!”. Budynek obrzucono drobnymi monetami. W tym czasie jednak pojawiły się milicja i ZOMO. Przez następne godziny, aż do wieczora, 3 tys. osób ścierało się z służbami. 

Jerzy Kucharski, który uczestniczył w manifestacji, wspominał: – Kiedy sekretarz wyszedł na balkon, niezadowolenie u ludzi było tak duże, że nie dało się usłyszeć, co mówił. Ludzie krzyczeli „Ch... z Gierkiem!”, „Chcemy chleba, nie podwyżek!”. Część z osób wdarła się do budynku. Później poszliśmy na teren Fabryki Maszyn Żniwnych, aby pracownicy przyłączyli się do protestu. Wyszło tylko kilka osób, inni podrzucali ich do góry. Ci, którzy zostali w środku, już wiedzieli, że władza wycofała się z zapowiadanych podwyżek. 

Wycofała się wieczorem. Ale niezadowolenie nie zniknęło. Wydarzenia czerwca 1976 roku były początkiem formowania się zorganizowanej opozycji w Polsce i przedsmakiem tego, co działo się cztery lata później.

W Płocku jeszcze w czasie demonstracji milicja, ZOMO oraz SB zatrzymywały jej uczestników. Niektórych biły. Po manifestacji także dochodziło do zatrzymań. Uczestników zajść identyfikowano na podstawie zdjęć robionych przez SB. Łącznie zatrzymano kilkadziesiąt osób. 18 uczestników protestu skazano na 2 do 5 lat więzienia, 15 – na kary w zawieszeniu. Wiele osób zwolniono z pracy. – Nawet nie mogłem rozliczyć się z narzędzi, chociaż przepracowałem w zakładzie siedem lat – wspominał Henryk Kamiński, którego zwolniono z Naftoremontu. Dostał wilczy bilet, choć miał wówczas żonę w ciąży.
To właśnie z chęci pomocy zatrzymanym, skazanym oraz tym, których wyrzucono z pracy po zajściach w czerwcu 1976 roku narodził się Komitet Obrony Robotników. Ruch wspierał ofiary zajść materialnie, udzielano im pomocy prawnej oraz medycznej. Pisano także listy w obronie poszkodowanych.

Wydarzenia w Płocku zostały w następnych miesiącach przez władze niemal przemilczane. Nie pozwolono, by bunt zakłócił organizację dożynek. Te odbyły się z wielką pompą we wrześniu 1976 roku.
Mieszkańcy Płocka jednak nie zapomnieli o czerwcowych wydarzeniach. Wtedy, jak twierdzą, poczuli, co znaczy jedność i solidarność.

Uczestnik tamtych wydarzeń Konrad Łykowski wspominał 40 lat później: – Płock był wtedy małym miastem, które miało wielkich bohaterów. Część z nich szła w pochodzie tylko kawałek, ale łącznie to było kilka tysięcy osób. Małe miasto zachowało się bardzo godnie. 

*
Cytowanymi w tekście wspomnieniami uczestnicy płockich wydarzeń podzielili się podczas panelu naukowego w 40. rocznicę wydarzeń z czerwca 1976 roku – 17 czerwca 2016 roku (cytuję za www.portalplock.pl).
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe