Włoski historyk żydowskiego pochodzenia: Poziom pomocy Żydom w Polsce był olbrzymi
- Ostatnie badania rzucają na to inne światło. Dziś wiadomo już na przykład, że poziom pomocy Żydom, zarówno w miastach jak i na prowincji, był – jak na warunki panujące na terenach okupowanej Polski – olbrzymi. Znacznie większy, niż sądzili historycy. Podam przykład: latem i jesienią 1942 roku miała miejsce wielka akcja deportacyjna z warszawskiego getta. Około 20 tys. Żydów uciekło wówczas z zamkniętej dzielnicy i zniknęło w chrześcijańskiej Warszawie. 20 tysięcy osób! Wszystkim tym ludziom ktoś pomógł się ukryć po aryjskiej stronie. To naprawdę niesamowita liczba.
(...)
Większość ukrywała się przez dwa lata na terenie miasta. Trzy czwarte z nich zapewne by przetrwało, gdyby nie powstanie warszawskie. Walki toczyły się bowiem na strychach i w piwnicach, czyli tam, gdzie znajdowali się Żydzi. Również niemieckie bomby, które druzgotały budynki, niszczyły je razem z ukrywającymi się Żydami i ich kryjówkami. Wielu z nich zginęło razem z pomagającymi im Polakami. To była katastrofa. Przy okazji jeszcze jeden nieznany na Zachodzie fakt – wielu Żydów walczyło w powstaniu w szeregach Armii Krajowej.
(...)
[Szmalcownicy - przyp. red.] Byli. Ale polskie państwo podziemne i społeczeństwo, patrzyło na te osoby krytycznie. Poddawano ich ostracyzmowi. To nie było coś, czym można się było pochwalić w towarzystwie. Dziś wiemy, że członkowie AK zabijali szmalcowników jako kolaborantów. Znamy przypadki, że zwykli ludzie, widząc na ulicy, że ktoś chce wydać Żyda, reagowali stanowczo. Odciągali takich ludzi, a Żydom pomagali w ucieczce. Działo się to spontanicznie, mimo niemieckiego terroru i surowych konsekwencji. Robili to zwykli przechodnie. Polscy patrioci uważali, że wydanie żydowskiego współobywatela Niemcom to czyn haniebny moralnie. Hańba dla honoru Polaków. Czyli znowu mamy do czynienia ze zjawiskiem zaprzeczającym mitowi, w który wierzyliśmy na Zachodzie przez tyle lat – że szmalcownicy wydawali Żydów, a reszta polskiego społeczeństwa była obojętna.
- mówił Cesarani
Z calością wywiadu można zapoznać się na stronie RP.pl