Pisarz Janusz Rudnicki: Przeciętny Polak to kundel. Najbardziej to widać na lotniskach
Polska to powietrze, którym oddycham. Teraz jest ono szkodliwe, paskudne. Mam na myśli bogoojczyźniany fetor, który szkodzi na serce i płuca. Jeszcze trochę, a chodził będę po ulicy z maską antysmogową.
Wkurza mnie na przykład, że w roku 2016, w Europie, która leży przecież też w Polsce, są jaskrawe powody ku temu, aby organizować „czarny protest”. Doszło do tego, że transparent „Macice wyklęte”, dobry skądinąd, jest jak najbardziej na miejscu.
Ale mój najbardziej dotkliwy wkurw to nasz polski antysemityzm. Niestety nasz. Piekący, tępy i zajadły. Wyssany z mlekiem cholera wie jakiej matki, nieangielski i niekreolski. Kiedy widzę, słyszę i czytam to, co wydaje z siebie to bydło, brakuje mi tchu. Myślę sobie: „Co za koszmar!”. Łapię się na tym, że najchętniej zagnałbym ich do stodoły i niechby ich tam spalił ogień ich nienawiści.
Polacy en block to kartofle. Przeciętny Polak to kundel. Najbardziej to widać na lotniskach, przez które przewijają się wszystkie rasy świata.
Polski lud ma do dziś mordy z obrazów Dudy-Gracza. Jeśli przyjąć, że na przykład prymitywna i zacofana amerykańska Polonia jest wypadkową tego ludu, no to co? Zgodzimy się?
Ktoś sie zgodzi?
wp.pl