Protest rolników na granicy z Ukrainą zawieszony

Wczoraj zawieszono ostatni protest rolników na granicy z Ukrainą w Hrebennem. Jak powiedział Tysol.pl Mirosław Kowalik, organizator protestu, burmistrz Lubyczy Królewskiej Marek Łuszczyński, nie wyraził zgody na dalszą blokadę przejścia. Organizatorzy nie mówią jednak o końcu swojej walki.
Pilne! Protest rolników na granicy z Ukrainą zawieszony Protest rolników na granicy z Ukrainą zawieszony
Pilne! Protest rolników na granicy z Ukrainą zawieszony / fot. tysol.pl

Postanowiliśmy zmienić formę protestu. Pokazaliśmy spoleczeństwu, że potrafimy konsekwentnie protestować, zwróciliśmy uwagę na zagrożenia, które wiązą się z napływem produktów spożywczych z Ukrainy, a także te, które wynikają z prowadzonej przez Komisję Europejską politykę klimatyczną. Teraz trzeba pokazywać i edukować o skutkach i zagrożeniach. Zawiesiliśmy ten protest, co nie znaczy, że zamierzamy się poddać w walce o polskie rolnictwo

– powiedział Tysol.pl Mirosław Kowalik.

Organizatorzy złożyli odwołania od decyzji burmistrza, jednak nie zostały one uwzględnione, ze względów formalnych. Niestety nie otrzymali jeszcze pisemnego uzasadnienia. I wtedy będą jeszcze mogli złożyć w ciągu 24 godzin zażalenie.Rolnicy mieli pozwolenie do 30 kwietnia.

– Zeszliśmy z granicy wcześniej, bo jakieś tam rozmowy z rządem trwają, w sobotę koledzy spotkali się z wojewodą podkarpackim i ministrem Siekierskim. I chociaż mamy takie poczucie, że minister Siekierski niewiele może to trzeba rozmawiać. Na razie schodzimy z granicy. Protest na granicy zostaje zawieszony, ale nasza determinacja nie ostygła – przekonuje Mirosław Kowalik.

CZYTAJ TAKŻE: Dziwna „konferencja” Sienkiewicza: „Pozapraszał media, a potem sam się nie pojawił”

"Jechaliśmy tu prawie 700 km, żeby wesprzeć chłopaków"

W piątek w nocy odwiedziliśmy protestujących na granicy rolników. Na miejscu było kilkudziesięciu rolników. Do miejscowych dołąłyczyli też koledzy z Elbląga.

Jechaliśmy tu prawie 700 km, żeby wesprzeć chłopaków. Bo to jest nasz wspólny protest

– mówi Szymon, rolnik z okolic Elbląga. Przyjechali na nocną zmianę, a rano wrócą do swoich gospodarstw.

Na środku placu rolnicy ustawili palenisko z beczek. Dzięki temu jest cieplej. –Na szczęście już jest wyższa temperatura, trzy dni temu mieliśmy tu minus cztery stopnie. W sumie to nasza 83. doba protestu. Teraz zmieniamy się co 12 godzin. Zwykle jest nas tu kilka do kilkudziesięciu osób. Były też takie dyżury, że było nas 300 osób – opowiada Bartłomiej, rolnik z Różańca. To oddalona o 70 km wieś na Roztoczu. Protestujący przyjeżdżają na przejście nie tylko z okolic Hrebennego. Żeby zachować ciągłość protestu, skrzykują się wioskami.

Część z nich należy do Solidarności RI, ale większośc nie jest związana z żadnymi organizacjami.

To nie jest protest polityczny, tak jak tu siedzimy mamy różne poglądy polityczne. My tu jesteśmy, bo walczymy o nasze gospodarstwa, o ziemię przekazywaną z pokolenia na pokolenie

– podkreśla Bartłomiej.

O pełnej godzinie rolnicy przepuszczają po cztery samochody z pomocą humanitarną, pocztowe, produkty szybko psujące się i ADR, czyli paliwa. O 8.00 i 20.00 puszczają dwanaście ciężarówek. To ułatwia przewoźnikom planowanie Cały czas, przez blokadę przejeżdżają samochody osobowe, busy pasażerski, autokary i pojazdy strategiczne.

Tutaj właściwie od początku było spokojnie, żadnych awantur. Może to potwierdzić policja, z którą współpracujemy, jak robi się jakieś zamieszanie, to policjanci włączają się i nas wspierają – opowiada Mateusz z Różańca.

CZYTAJ TAKŻE: Francuski portal: Żegnaj, von der Leyen

Burmistrz nie przedłuży pozwolenia na protest

Tego dnia dowiedzieli się, że burmistrz nie przedłuży im na maj pozwolenia na protest. Ciężko im wyobrazić sobie, że te trzy miesiące poszły na marne.

Nikt nie wie, co będzie dalej. Sytuacja jest taka, że z nami nikt nie rozmawia. Tusk miał się spotkać z rolnikami, ale z nami nikt nie rozmawia. On obiecał, że zrobi z Polski zieloną wyspę, ale to się skończy tak, że będziemy jechać z powrotem do Niemiec na szparagi – kwituje Stanisław z Tomaszowa.

CZYTAJ TAKŻE: Tusk atakuje Kaczyńskiego i straszy PiS-em: "Wszyscy się śmieja, a powinni się bać"

Protestujący rolnicy sprzeciwiają się zarówno niekontrolowanemu importowi produktów spożywczych spoza Unii Europejskiej, głównie z Ukrainy i Rosji oraz polityce klimatycznej Unii Europejskiej, wyrażonej w zapisach tzw. Zielonego Ładu. Na sugestię, że rząd pracuje nad dodatkowymi dopłatami, odpowiadają jednogłośnie:

My nie chcemy dopłat. Nie potrzebujemy jałmużny. Chcemy spokojnie pracować na własnej ziemi. Idea Unii Europejskiej była taka, że rolnicy w UE będą produkować żywność dla mieszkańców Unii o ujednoliconej jakości, stąd te restrykcje wymogi, restrykcje itd. Tymczasem państwa spoza Unii tych standardów nie muszą trzymać. Dzięki temu mogą produkować więcej za to gorszej żywności. Teoretycznie tańszej I ten napływ towarów nas wykończy

Dlaczego sprzeciwiają się polityce klimatycznej Unii?

– To są absurdy, które nie mają nic wspólnego z dbałością o klimat. Jeśli państwa członkowskiego produkują 7 proc.światowej emisji dwutlenku węgla, dalsze jej zmniejszanie przez UE nie może mieć wpływu na środowisko, bo w tym samym czasie, kiedy nas się zarzyna, reszta świata korzysta, rozwijając przemysł, rolnictwo - zwiększając tym samym emisję. Jakim kosztem? Naszego życia? Naszej przyszłości? – pytają rolnicy.

Chciałbym, żeby to przestały być protesty rolników, ale całego społeczeństwa. Bo te zapisy bardziej dotyczą miasta niż rolnictwa. Przecież to uderza we wszystkich - koszty ogrzewania, termomodernizacji, podatki od aut spalinowych itd.

Wracamy na blokadę w dzień... Ekipa się zmieniła. Są panie z koła gospodyń wiejskich. Przywiozły żurek, pierogi, ciasto i kawę. Kobiety też mają swoje dyżury. Przygotowują posiłki dla protestujących, ale też wspierają swoich mężów i braci na protestach. Kilka dni temu nocną zmianę przejęły kobiety.

– Słyszy się takie komentarze, że rolnicy to najbardziej dotowana grupa społeczna, ale to przecież nie jest tak, bo przecież inne branże też dostają dotacje. Choćby na samochody elektryczne. Rolnicy, kupując maszyny czy traktory mają prawo skorzystać z dopłat. Jeśli ktoś jest kreatywny, stara się rozwijać swoją działalność, to nie należy mu zazdrościć, tylko gratulować, że się rozwija. Nas się hejtuje, że mamy drogie ciągniki. Tak, bo nie przejadamy tych dotacji, tylko inwestujemy i się rozwijamy – mówi Ewa, która razem z mężem prowadzi 16-hektarowe gospodarstwo.

Miałam dwadzieścia lat, gdy przejęliśmy po rodzicach gospodarkę. Powoli dokupowaliśmy ziemi. Za każdym razem braliśmy kredyt, żeby kupić po jednym czy dwa hektary. Całe życie człowiek był uwiązany do tej ziemi, do zwierząt. Wie pani, że ja nigdy nie byłam w Warszawie? Bo gospodarstwa nie da się zamknąć na weekend, żeby gdzieś pojechać. Żyjemy skromnie, ale nigdy nie było tak, żebyśmy nie mogli się utrzymać z gospodarstwa. Teraz sytuacja jest tragiczna. Dlatego musimy tutaj być

– podkreśliła.

CZYTAJ TAKŻE: Aktywiści "Ostatniego Pokolenia" mieli zablokować karetkę pogotowia

"Tusk nic nie załatwił"

W jej głosie słychać złość, czują się oszukani, zostawieni sami sobie. Padają zarzuty, że rząd poddał polskie rolnictwo na europejskich salonach.

Tusk nic nie załatwił, my go nie interesujemy. A przecież to jest protest apolityczny. My się nie utożsamiamy z żadną partią – podkreśla Mariusz, rolnik, który jest na proteście od 9 lutego. Jego zdaniem, upadek rolnictwa, bankructwa gospodarstw odbiją się na całej gospodarce:

Przecież jak nie będziemy kupować maszyn, nawozów, środków ochrony roślin, to będą też upadać inne firmy - serwisy, hurtownie itd. To wszystko są naczynia powiązane. Zresztą za chwilę Zielony Ład dopadnie inne grupy społeczne, bo wszyscy będziemy płacić więcej - za energię, za gaz - za wszystko

– Teraz nas tutaj chce się spacyfikować. Bo to jest dla rządu za długo, nie liczyli się z tym, że rolnicy tutaj tak się zorganizują, że będą w stanie i pójść w pole, i tak się zorganizować, że będą podtrzymywać tutaj te protesty. Chcieli nas wziąć na przetrzymanie – mówi Ewa, która wie, że za dobę dostaną odpowiedź na odwołanie od decyzji burmistrza.

Dzisiaj miejsce po proteście jest sprzątnięte. Rolnicy wrócili do prac polowych.

CZYTAJ TAKŻE: Jasna deklaracja ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o Zielony Ład


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Prokuratura wydała za Tomaszem Szmydtem list gończy z ostatniej chwili
Prokuratura wydała za Tomaszem Szmydtem list gończy

Prokurator wszczął poszukiwania byłego sędziego Tomasza Szmydta listem gończym. List jeszcze w czwartek powinien być rozpowszechniony – poinformował PAP rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak.

Scholz mówi „nie” zwiększeniu budżetu na armię z ostatniej chwili
Scholz mówi „nie” zwiększeniu budżetu na armię

Minister obrony Niemiec Boris Pistorius zabiega o zwiększenie w budżecie na 2025 r. wydatków na wojsko, ale nie ma poparcia we własnej partii SPD. Sprzeciw zgłasza nie tylko ministerstwo finansów, ale także kanclerz Olaf Scholz – poinformował dziennik „Sueddeutsche Zeitung”.

Blamaż programu ws. pigułek dzień po. NFZ usiłuje ratować sytuację z ostatniej chwili
Blamaż programu ws. pigułek dzień po. NFZ usiłuje "ratować sytuację"

Z kilkunastu tysięcy aptek niespełna 380 zgłosiło się do wypisywania recept na antykoncepcję awaryjną. NFZ próbuje ratować sytuację i zachęca aptekarzy kolejnymi komunikatami – pisze w czwartek "Gazeta Wyborcza".

Aktualizacja: Premier Słowacji wciąż walczy o życie z ostatniej chwili
Aktualizacja: Premier Słowacji wciąż walczy o życie

Minister obrony Słowacji Robert Kaliniak poinformował w czwartek rano, że „w nocy lekarzom udało się ustabilizować stan premiera Roberta Ficy, ale jest on nadal poważny”. Szef rządu ma liczne rany postrzałowe odniesione w środowym zamachu w mieście Handlova.

Gender tak, chrześcijaństwo nie! Trzaskowski wprowadza nowe przepisy polityka
Gender tak, chrześcijaństwo nie! Trzaskowski wprowadza nowe przepisy

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał rozporządzenie zakazujące krzyży w urzędzie i eksponowania symboli religijnych na biurkach – donosi „Gazeta Wyborcza” .

Kolejny pożar. Tym razem płonął punkt zbiórki odpadów Czechowicach-Dziedzicach gorące
Kolejny pożar. Tym razem płonął punkt zbiórki odpadów Czechowicach-Dziedzicach

Pożar wybuchł w nocy z środy na czwartek w punkcie selektywnej zbiórki odpadów w Czechowicach-Dziedzicach. Objął około 100 mkw. Ogień został szybko opanowany, ale dogaszanie trwało do rana – poinformowała rzecznik bielskiej straży pożarnej mł. bryg. Patrycja Pokrzywa.

Nowe informacje ws. zamachu na słowackiego premiera Wiadomości
Nowe informacje ws. zamachu na słowackiego premiera

Po raz pierwszy we współczesnej historii Słowacji doszło do zamachu na polityka – komentuje w czwartek słowacka prasa atak na szefa rządu Roberta Ficę. Gazety krytykują zachowanie ochrony premiera po zamachu i zauważają, że reakcje słowackich polityków na to zdarzenie można podzielić na pojednawcze w tonie i atakujące media.

Ogromne balony pozwolą na życie w kosmosie? Zaskakujący eksperyment naukowców wideo
Ogromne balony pozwolą na życie w kosmosie? Zaskakujący eksperyment naukowców

Interestingengineering.com relacjonuje, że naukowcy z Max Space badają możliwość zamieszkania w przestrzeni kosmicznej w konstrukcjach przypominających balony wielkości stadionu. Ich zdaniem mogłyby one służyć badaczom, turystom a nawet producentom chcącym testować farmaceutyki lub półprzewodniki w warunkach mikro-grawitacji.

Samuel Pereira: Zielony Ład - biedniejsi będą mieli ciężej, a bogatsi lżej Wiadomości
Samuel Pereira: Zielony Ład - biedniejsi będą mieli ciężej, a bogatsi lżej

Na samym początku chciałbym serdecznie przywitać się z Państwem na łamach „Tysola”. To miejsce wyjątkowe w kilku względów, ale dla mnie szczególnie jako przestrzeń wolności, skupionej na polskich sprawach.

Słowackie władze po zamachu na premiera: stoimy u progu wojny domowej z ostatniej chwili
Słowackie władze po zamachu na premiera: stoimy u progu wojny domowej

Lekarze cały czas walczą o życie premiera Roberta Fico, którego stan pozostaje ciężki. Poinformował o tym w czasie specjalnej konferencji prasowej we środę wieczorem minister obrony Słowacji Robert Kaliniak. „Stoimy u progu wojny domowej” – ostrzega Matusz Szutaj Esztok, minister spraw wewnętrznych.

REKLAMA

Protest rolników na granicy z Ukrainą zawieszony

Wczoraj zawieszono ostatni protest rolników na granicy z Ukrainą w Hrebennem. Jak powiedział Tysol.pl Mirosław Kowalik, organizator protestu, burmistrz Lubyczy Królewskiej Marek Łuszczyński, nie wyraził zgody na dalszą blokadę przejścia. Organizatorzy nie mówią jednak o końcu swojej walki.
Pilne! Protest rolników na granicy z Ukrainą zawieszony Protest rolników na granicy z Ukrainą zawieszony
Pilne! Protest rolników na granicy z Ukrainą zawieszony / fot. tysol.pl

Postanowiliśmy zmienić formę protestu. Pokazaliśmy spoleczeństwu, że potrafimy konsekwentnie protestować, zwróciliśmy uwagę na zagrożenia, które wiązą się z napływem produktów spożywczych z Ukrainy, a także te, które wynikają z prowadzonej przez Komisję Europejską politykę klimatyczną. Teraz trzeba pokazywać i edukować o skutkach i zagrożeniach. Zawiesiliśmy ten protest, co nie znaczy, że zamierzamy się poddać w walce o polskie rolnictwo

– powiedział Tysol.pl Mirosław Kowalik.

Organizatorzy złożyli odwołania od decyzji burmistrza, jednak nie zostały one uwzględnione, ze względów formalnych. Niestety nie otrzymali jeszcze pisemnego uzasadnienia. I wtedy będą jeszcze mogli złożyć w ciągu 24 godzin zażalenie.Rolnicy mieli pozwolenie do 30 kwietnia.

– Zeszliśmy z granicy wcześniej, bo jakieś tam rozmowy z rządem trwają, w sobotę koledzy spotkali się z wojewodą podkarpackim i ministrem Siekierskim. I chociaż mamy takie poczucie, że minister Siekierski niewiele może to trzeba rozmawiać. Na razie schodzimy z granicy. Protest na granicy zostaje zawieszony, ale nasza determinacja nie ostygła – przekonuje Mirosław Kowalik.

CZYTAJ TAKŻE: Dziwna „konferencja” Sienkiewicza: „Pozapraszał media, a potem sam się nie pojawił”

"Jechaliśmy tu prawie 700 km, żeby wesprzeć chłopaków"

W piątek w nocy odwiedziliśmy protestujących na granicy rolników. Na miejscu było kilkudziesięciu rolników. Do miejscowych dołąłyczyli też koledzy z Elbląga.

Jechaliśmy tu prawie 700 km, żeby wesprzeć chłopaków. Bo to jest nasz wspólny protest

– mówi Szymon, rolnik z okolic Elbląga. Przyjechali na nocną zmianę, a rano wrócą do swoich gospodarstw.

Na środku placu rolnicy ustawili palenisko z beczek. Dzięki temu jest cieplej. –Na szczęście już jest wyższa temperatura, trzy dni temu mieliśmy tu minus cztery stopnie. W sumie to nasza 83. doba protestu. Teraz zmieniamy się co 12 godzin. Zwykle jest nas tu kilka do kilkudziesięciu osób. Były też takie dyżury, że było nas 300 osób – opowiada Bartłomiej, rolnik z Różańca. To oddalona o 70 km wieś na Roztoczu. Protestujący przyjeżdżają na przejście nie tylko z okolic Hrebennego. Żeby zachować ciągłość protestu, skrzykują się wioskami.

Część z nich należy do Solidarności RI, ale większośc nie jest związana z żadnymi organizacjami.

To nie jest protest polityczny, tak jak tu siedzimy mamy różne poglądy polityczne. My tu jesteśmy, bo walczymy o nasze gospodarstwa, o ziemię przekazywaną z pokolenia na pokolenie

– podkreśla Bartłomiej.

O pełnej godzinie rolnicy przepuszczają po cztery samochody z pomocą humanitarną, pocztowe, produkty szybko psujące się i ADR, czyli paliwa. O 8.00 i 20.00 puszczają dwanaście ciężarówek. To ułatwia przewoźnikom planowanie Cały czas, przez blokadę przejeżdżają samochody osobowe, busy pasażerski, autokary i pojazdy strategiczne.

Tutaj właściwie od początku było spokojnie, żadnych awantur. Może to potwierdzić policja, z którą współpracujemy, jak robi się jakieś zamieszanie, to policjanci włączają się i nas wspierają – opowiada Mateusz z Różańca.

CZYTAJ TAKŻE: Francuski portal: Żegnaj, von der Leyen

Burmistrz nie przedłuży pozwolenia na protest

Tego dnia dowiedzieli się, że burmistrz nie przedłuży im na maj pozwolenia na protest. Ciężko im wyobrazić sobie, że te trzy miesiące poszły na marne.

Nikt nie wie, co będzie dalej. Sytuacja jest taka, że z nami nikt nie rozmawia. Tusk miał się spotkać z rolnikami, ale z nami nikt nie rozmawia. On obiecał, że zrobi z Polski zieloną wyspę, ale to się skończy tak, że będziemy jechać z powrotem do Niemiec na szparagi – kwituje Stanisław z Tomaszowa.

CZYTAJ TAKŻE: Tusk atakuje Kaczyńskiego i straszy PiS-em: "Wszyscy się śmieja, a powinni się bać"

Protestujący rolnicy sprzeciwiają się zarówno niekontrolowanemu importowi produktów spożywczych spoza Unii Europejskiej, głównie z Ukrainy i Rosji oraz polityce klimatycznej Unii Europejskiej, wyrażonej w zapisach tzw. Zielonego Ładu. Na sugestię, że rząd pracuje nad dodatkowymi dopłatami, odpowiadają jednogłośnie:

My nie chcemy dopłat. Nie potrzebujemy jałmużny. Chcemy spokojnie pracować na własnej ziemi. Idea Unii Europejskiej była taka, że rolnicy w UE będą produkować żywność dla mieszkańców Unii o ujednoliconej jakości, stąd te restrykcje wymogi, restrykcje itd. Tymczasem państwa spoza Unii tych standardów nie muszą trzymać. Dzięki temu mogą produkować więcej za to gorszej żywności. Teoretycznie tańszej I ten napływ towarów nas wykończy

Dlaczego sprzeciwiają się polityce klimatycznej Unii?

– To są absurdy, które nie mają nic wspólnego z dbałością o klimat. Jeśli państwa członkowskiego produkują 7 proc.światowej emisji dwutlenku węgla, dalsze jej zmniejszanie przez UE nie może mieć wpływu na środowisko, bo w tym samym czasie, kiedy nas się zarzyna, reszta świata korzysta, rozwijając przemysł, rolnictwo - zwiększając tym samym emisję. Jakim kosztem? Naszego życia? Naszej przyszłości? – pytają rolnicy.

Chciałbym, żeby to przestały być protesty rolników, ale całego społeczeństwa. Bo te zapisy bardziej dotyczą miasta niż rolnictwa. Przecież to uderza we wszystkich - koszty ogrzewania, termomodernizacji, podatki od aut spalinowych itd.

Wracamy na blokadę w dzień... Ekipa się zmieniła. Są panie z koła gospodyń wiejskich. Przywiozły żurek, pierogi, ciasto i kawę. Kobiety też mają swoje dyżury. Przygotowują posiłki dla protestujących, ale też wspierają swoich mężów i braci na protestach. Kilka dni temu nocną zmianę przejęły kobiety.

– Słyszy się takie komentarze, że rolnicy to najbardziej dotowana grupa społeczna, ale to przecież nie jest tak, bo przecież inne branże też dostają dotacje. Choćby na samochody elektryczne. Rolnicy, kupując maszyny czy traktory mają prawo skorzystać z dopłat. Jeśli ktoś jest kreatywny, stara się rozwijać swoją działalność, to nie należy mu zazdrościć, tylko gratulować, że się rozwija. Nas się hejtuje, że mamy drogie ciągniki. Tak, bo nie przejadamy tych dotacji, tylko inwestujemy i się rozwijamy – mówi Ewa, która razem z mężem prowadzi 16-hektarowe gospodarstwo.

Miałam dwadzieścia lat, gdy przejęliśmy po rodzicach gospodarkę. Powoli dokupowaliśmy ziemi. Za każdym razem braliśmy kredyt, żeby kupić po jednym czy dwa hektary. Całe życie człowiek był uwiązany do tej ziemi, do zwierząt. Wie pani, że ja nigdy nie byłam w Warszawie? Bo gospodarstwa nie da się zamknąć na weekend, żeby gdzieś pojechać. Żyjemy skromnie, ale nigdy nie było tak, żebyśmy nie mogli się utrzymać z gospodarstwa. Teraz sytuacja jest tragiczna. Dlatego musimy tutaj być

– podkreśliła.

CZYTAJ TAKŻE: Aktywiści "Ostatniego Pokolenia" mieli zablokować karetkę pogotowia

"Tusk nic nie załatwił"

W jej głosie słychać złość, czują się oszukani, zostawieni sami sobie. Padają zarzuty, że rząd poddał polskie rolnictwo na europejskich salonach.

Tusk nic nie załatwił, my go nie interesujemy. A przecież to jest protest apolityczny. My się nie utożsamiamy z żadną partią – podkreśla Mariusz, rolnik, który jest na proteście od 9 lutego. Jego zdaniem, upadek rolnictwa, bankructwa gospodarstw odbiją się na całej gospodarce:

Przecież jak nie będziemy kupować maszyn, nawozów, środków ochrony roślin, to będą też upadać inne firmy - serwisy, hurtownie itd. To wszystko są naczynia powiązane. Zresztą za chwilę Zielony Ład dopadnie inne grupy społeczne, bo wszyscy będziemy płacić więcej - za energię, za gaz - za wszystko

– Teraz nas tutaj chce się spacyfikować. Bo to jest dla rządu za długo, nie liczyli się z tym, że rolnicy tutaj tak się zorganizują, że będą w stanie i pójść w pole, i tak się zorganizować, że będą podtrzymywać tutaj te protesty. Chcieli nas wziąć na przetrzymanie – mówi Ewa, która wie, że za dobę dostaną odpowiedź na odwołanie od decyzji burmistrza.

Dzisiaj miejsce po proteście jest sprzątnięte. Rolnicy wrócili do prac polowych.

CZYTAJ TAKŻE: Jasna deklaracja ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o Zielony Ład



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe